• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Jaka była tegoroczna Feta? Podsumowanie festiwalu

Łukasz Rudziński
18 lipca 2016 (artykuł sprzed 7 lat) 

Szaleni Szwedzi z Burnt Out Punks kochają ogień, benzynę i fajerwerki i nie wahają się ich użyć. Zobacz fragmenty "Syndromu sztokholmskiego".


Tradycji stało się zadość - na Fecie, jak co roku, padało. Tym razem rozmiary czwartkowej ulewy przeszły jednak wszelkie oczekiwania. Potem była dobra pogoda, tłumy na bastionach i Starym Przedmieściu oraz poznawanie dzięki spektaklom nowych terenów festiwalu na Dolnym Mieście. Co zapamiętamy z 20. Festiwalu Feta?



Ulewa miesza szyki, ale przegrywa z teatrem

To była największa nawałnica w historii Fety. Co roku impreza miewa jakiś deszczowy akcent, który czasem komplikuje życie organizatorom i artystom zaproszonym na festiwal. Jednak nigdy jeszcze Feta nie przeżyła takiego deszczu, jak ten, który doprowadził do paraliżu Trójmiasta w czwartkowy wieczór i praktycznie cały następny dzień. Odwołano czwartkowe spektakle grupy Cie Abozeta, która nielicznej, zmokniętej publiczności dała zamiast nich 45-minutowy koncert pod namiotem w Centrum Festiwalowym, przerwany tylko na chwilę przez oficjalną inaugurację festiwalu i rozstrzygnięcie Konkursu Foto Feta. Pogodzie nie sprostał też obchodzący na festiwalu jubileusz 30-lecia Teatr Snów, który nie mógł ostatecznie pokazać widzom 20. Fety swojego "Remusa".

Pomimo ulewy dla kilkudziesięciu widzów przedstawienie "Carmen Funebre" zagrał za to w ulewnym deszczu teatr Biuro Podróży z Poznania. Tę szaloną, ale odważną decyzję (uzależnioną od elektryka zespołu, który zgodził się podłączyć prąd) podjął szef teatru Paweł Szkotak, wiedząc, że spektaklu nie można przenieść na inny termin, bo Biuro Podróży w weekend grało już w zupełnie innym miejscu. Od deszczu się zaczęło i na deszczu się skończyło - w niedzielę przed godziną 22, akurat w czasie ostatniego spektaklu Fety - "Syndromu sztokholmskiego", ponownie deszcz zmoczył publiczność Fety. Tym razem jednak były to niewielkie i przelotne opady, dzięki czemu las parasoli ograniczał widzom widoczność tylko przez część spektaklu.

  • Piękną wizualnie, a zarazem przejmującą opowieść o próbie cofnięcia czasu zaprezentowali aktorzy Serious Clowns - "The Lost Wheels of Time".
  • Poetycki, wieloznaczny taniec w i nad wodą wykonali belgijscy tancerze Studia Eclipse w swoim "Two Sink, Three Float".
  • Artyści Cie Abozeta z Francji zaprezentowali sztuczki cyrkowe i nawet jeśli coś im nie wychodziło, wkładali w nie tyle serca i energii, że trudno byłoby im nie kibicować.
  • Zwariowani Hiszpanie z "Wandering Orquestra" poprowadzili tłumy przez ul. Łąkową i okoliczne podwórka.
  • Cie Kumulus pokazali jeden z nielicznych na tegorocznej Fecie nowy spektakl - "Silence Encombrand".
  • Uroczą bajkę z efektowną scenografią i kostiumami opowiedzieli artyści teatru Mr Pejo's Wandering Dolls w spektaklu "Ostatni bastion".
  • Publiczność 20. Festiwalu Feta.
  • Publiczność 20. Festiwalu Feta.
  • Publiczność 20. Festiwalu Feta.
  • Publiczność 20. Festiwalu Feta.
  • Publiczność 20. Festiwalu Feta.
  • Publiczność 20. Festiwalu Feta.

Artyści z charyzmą i szalone spektakle

Feta ma tak skonstruowany program, by każdy mógł znaleźć coś dla siebie. Kilka teatrów przyjechało tu z produkcjami, które zachwyciły publiczność w ostatnich latach i na które widzowie chętnie wybrali się ponownie. Nieustająco zachwyca Holender Bram Graafland w swoim kuchennym show "De Gillende Keukenprins". W inny wymiar (i to dosłownie, bo na ścianę) teatr przeniósł włoski eVenti Verticali ze swoją komedią kryminalną "Wanted". Za pomocą video mappingu, projekcji wideo i koordynacji ewolucji dwóch akrobatów powstał niezapomniany wizualnie spektakl z pogranicza filmu i teatru. I chociaż stary jak świat wątek policjantów i złodziei tu gdzieś się po drodze gubi, to wrażenia, jakie dają dwaj akrobaci zawieszeni kilkanaście metrów nad ziemią i chodzący po ścianie w "poziomie" (patrząc z perspektywy widza), są wyjątkowe.

Oczywiście największą furorę zrobili punkowi, przezabawni Szwedzi z Burnt Out Punks. Ich widowisko "Syndrom sztokholmski" ma wprawdzie fabułę, która jest tylko pretekstem do pokazania kolejnych ewolucji, czy sztuczek z pogranicza cyrku, fireshow i kabaretu. Jeśli chodzi jednak o umiejętność prowadzenia show i rozpalenia widowni, Burnt Out Punksi nie mają sobie równych. Żonglerka płonącymi piłami mechanicznymi w numerze "Frytki", imponujące układy z wykorzystaniem ognia i fajerwerków (zainstalowanych m.in. na kurtce i pilotce jednego z akrobatów) czy wybuchowy finał spektaklu na pewno na długo pozostaną w pamięci widzów.

Nietypowy spektakl na ścianie "Wanted" zaprezentowali Włosi z eVenti Verticali, zachwycając festiwalową publiczność.


Podobnie jest z najbardziej zwariowanym spektaklem tegorocznej Fety. Ulicą Łąkową i przez okoliczne podwórka przeszedł szalony kondukt żałobny z prawdziwą trumną. "Pogrzeb mamy" Francuzów z Cie Cacahuète pomimo smutnego przecież wydźwięku, bawił do łez. Tak było podczas nieudanej próby samobójczej zrozpaczonego syna (położył się na drodze, ale przejeżdżający motocykl ominął go), czy podczas szukania alternatywy dla niesienia trumny. Z pobliskiej Biedronki "wypożyczono" w tym celu wózki spożywcze, które później zamieniono na jeden ze śmietników z pobliskiego podwórka. I choć żarty dosłownie ocierające się o humor fekalny momentami były bardzo mało wybredne, robiły wrażenie na tłumie widzów towarzyszącym spektaklowi.

Frekwencja i klimat imprezy

Po pierwszym dniu, gdy z powodu deszczu w Fecie uczestniczyła garstka widzów, pojawiły się obawy, że tegoroczna Feta może mieć skromniejszą niż dotąd frekwencję. Nic z tych rzeczy. Już w piątek popisy artystów śledziło mnóstwo osób, których liczba w sobotę urosła do kilkunastu tysięcy (około 5 tysięcy śledziło ostatni nocny sobotni spektakl w wykonaniu Burnt Out Punks). W niedzielę widzów było już może nieco mniej, jednak wszystkim udzielał się niepowtarzalny urok bastionów, Starego Przedmieścia i Dolnego Miasta, które jako niezwykły zakątek Gdańska sąsiadujący z Głównym Miastem, doskonale pasują do Festiwalu Feta. Impreza dzięki powrotowi w tę lokalizację odzyskała charakter prawdziwego teatralnego święta, czego nieco jej brakowało na terenach Centrum Hewelianum i szczególnie na Placu Zebrań Ludowych.

Tego pana nie trzeba bliżej przedstawiać - Bram Graafland z przygotowywania naleśnika potrafi stworzyć prawdziwy show.


Dwie dzielnice, dwa serca festiwalu

Pomysł, by Feta bardziej zaistniała w przestrzeni Dolnego Miasta, to konsekwencja wielkości festiwalu. Tak duża impreza musi odbywać się w kilku miejscach jednocześnie, najlepiej znajdujących się od siebie w pewnej odległości. W tym roku jednak nowe "płuco" imprezy, czyli Dolne Miasto, wyglądało jak ubogi krewny sprawdzonego już w poprzednich latach Starego Przedmieścia. Wystarczyło porównać ruch w centrach festiwalowych na Placu Wałowym i placu przy ul. Fundacyjnej by zauważyć, gdzie tak naprawdę toczyło się życie festiwalowe. Piękna architektura i niepowtarzalny klimat Dolnego Miasta to świetne uzupełnienie festiwalu.

Minusem otwarcia imprezy na drugą dzielnicę są coraz większe odległości między poszczególnymi spektaklami, które szczególnie dla starszych widzów mogą okazać się sporym wyzwaniem. Nieprzypadkowo też wielu widzów wybrało rower jako swój środek lokomocji. Największym zyskiem obok niewątpliwych walorów architektonicznych - jest ogromna przestrzeń na Reducie Wyskok, mogąca pomieścić kilka tysięcy ludzi.

Co do poprawki?

Zabrakło na imprezie nowości. Oczywiście to świadoma decyzja organizatorów, by pokazywać właściwie tylko to, co już było, jednak skupiono się na ostatnich pięciu latach, czyli przedstawieniach stałym bywalcom Fety dobrze znanych i przez nich pamiętanych. Przez to właściwie nie było niespodzianek - spektakle oglądane ponownie nie robią przecież takiego wrażenia jak za pierwszym razem. Bez żalu i z uczuciem ulgi pożegnamy ten model festiwalu.

Ulewny deszcz w czwartkowy wieczór nie wygrał z Fetą. Cie Abozeta zagrała koncert zamiast swoich spektakli.


Rozczarowaniem okazał się spektakl formacji antagon theaterAKTion "Ginkgo", który był o wiele za spokojny, statyczny i przez to za długi jak na ostatni nocny spektakl dnia. Piękne wizualnie obrazy (jak wtedy, gdy z kokonu wykluwa się "ludzka" larwa lub finał z piękną konstrukcją z aktorów podczas triumfu natury nad ludzkim zniszczeniem i destrukcją) poprzedzane były niepotrzebnie przedłużanymi scenami. Rozczarowali też Francuzi z Cie Kumulus - w ubiegłym roku prezentujący atrakcyjnych wizualnie i przez wydźwięk polityczny "Squames" - istoty człekokształtne trzymane w klatkach, w tym roku efektowna charakteryzacja i kostiumy okazały się jedynym mocnym punktem spektaklu "Silence Encombrant".

Co dalej z Fetą?

Powrót na Stare Przedmieście, dużo mocniejsza niż dotąd obecność na Dolnym Mieście okazały się bardzo dobrym pomysłem. Dobrze więc, że będzie on kontynuowany. Jak zapowiedział dyrektor festiwalu Szymon Wróblewski podczas finału Fety, spotkamy się w tym samym miejscu za rok.

Wydarzenia

20. Międzynarodowy Festiwal Teatrów Plenerowych i Ulicznych FETA (115 opinii)

(115 opinii)
teatr uliczny, festiwal teatralny

Miejsca

  • Plama Gdańsk, Pilotów 11

Zobacz także

Opinie (92) 2 zablokowane

  • nie płakac,jak źle to za kase chodzić!!

    Piękna impreza,piękna moja dzielnica,piękne tereny!
    Świetnie spędzony czas,sztuki,w międzyczasie spotkania ze znajomymi,wyskok na piwko,ale sie fajnie tam zrobiło!
    Cudowna Łąkows zawsze byla,teraz rozbłysła pełnym światłem,chociaż Ci "ę""ą"zawsze źle mówili i będą nosem kręcić!idziemy do przodu,widać to,bo barierą nie był język angielski,brawo Wy!

    • 16 3

  • Feta (4)

    Przed rozpoczęciem FETY należało porządnie wysprzątać ten nieciekawy turystycznie teren miasta. Skosić trawę, przyciąć krzewy i porządnie pozamiatać. A w czasie FETY raziły wiecznie przepełnione pojemniki na śmieci.
    Może organizatorzy w przyszłym roku będą pamiętali o tych uwagach.

    • 6 12

    • Feta na Dolnym Miescie (1)

      Tak-kosze sa przepełnione i brudno na na tym oddalonym od centrum terenie!

      • 2 2

      • Zofia chyba ty jesteś brudna i oddalona od rzeczywistości. A kosze fakt - należało opróżniać częściej

        • 1 1

    • Złej baletnicy przeszkadza rąbek od spódnicy. (1)

      Teren jest bardzo turystycznie ciekawy. Trzeba tylko patrzeć szerzej a nie przez pryzmat "tutaj jest ładnie, bo są nowe budynki, a tutaj jest brzydko bo są pustostany".
      Zarzuty odnośnie nieskoszonej trawy i nie przyciętych krzewów są idiotyczne.
      A pełne pojemniki na śmieci są raczej efektem tłumów fetowiczów.
      Tutaj nie Niemcy, że każdy skrawek musi być wypielęgnowany i równo od linijki przycięty.
      Szukasz betonu i sztuczności to zapraszam na monciak do Sopotu.

      • 6 0

      • Eeeee tam bzdury piszesz

        U Niemców to stara architektura jest wypielęgnowana i nie musi się kojarzyć z syfem.
        Termin "zadbanie" wcale się nie wiąże z terminem "nowe".

        • 1 1

  • Tak. Super impreza plenerowa !

    Więcej teatru na ulicy. Dobry teatr super sprawa !

    • 12 3

  • Czy nie można zmienić terminu Fety? (1)

    Wiadomo od lat, że lipiec jest zawsze najbardziej "mokrym" miesiącem letnim, a sierpień najbardziej stabilnym pogodowo.

    • 10 8

    • Termin FETY

      Myślę, że należy pamiętac o wielu imprezach w sierpniu. Poza tym deszcz nikomu nie przeszkadzał:) Odwołano wprawdzie jeden spektakl, ale Teatr Snów i tak wystąpił w sobotę.Ulewę dzielnie znieśli artyści, organizatorzy, wolontariusze, ochroniarze i nawet (jak na pogodę) liczna publika:)) Lipiec moim zdaniem to dobry termin. Przybywają wówczas tłumy Gdańszczan jak i przyjezdnych. Przeniesienie tego w cieniu Jarmarku Dominikańskiego, Solidarity od Arts i Sierpnia'80 byłoby degradacją dla tego festiwalu. Lipiec jest dobry.

      • 3 0

  • Feta na Dolnym Miescie (3)

    -dla mnie,bez auta -to trudny dojazd,w weekendy autobus co godzinę,a sobotni-"pogrzeb mamy"-na ul.Łąkowej- spowodował,że -wcale nie przyjechał!

    Czy nie można by załatwic małego busa ,który by kursował spod dworca-
    na teren Łąkowej,Kurzej,Fundacyjnej ???

    • 3 16

    • hm

      przecież to jest spacerem 15-20 minut....albo można z dworca tramwajem na żaby kruk i stamtąd to naprawdę 10 minut było....

      • 11 0

    • Dojazd był prosty:)

      Do Dworca PKP:)) A potem albo do Bramy Wyżynnej tramwajem i potem na piechotkę 10 min na Plac Wałowy. Albo tramwajami 3 lub 8 do przystanku Akademia Muzyczna i na piechotkę ulicą Łąkową do bastionów i na spektakle na Dolnym Mieście. Dla chcącego nic trudnego.

      • 7 0

    • Łąkowa jest "piechty"10 minut od Lotu,25 od Dworca!

      Kto kazal Ci sie wyprowadzic do Pępowa?Kredyt zjada,widac że nie stac na auto,a jeszcze zostały 398 raty po 1750zl.!!!!

      • 3 1

  • Słabo, słabiej, najsłabiej. (2)

    Jestem zagorzałym fanem Fety. Nie jestem w stanie zliczyć od ilu lat chodzącym. Wszystkie Fety uważam za bardzo udane...aż do tegorocznej. Fetę 2016 uważam za porażkę. Przedstawienia - same "odgrzewane kotlety", a te których nie widziałem były nudne lub ewentualnie nie porywające. Żywienie zbiorowe - ktoś z przygotowujących chciał być oryginalny, ale budy z frytkami i naleśnikami kompletnie nie zdały egzaminu. Były tam małe głodne dzieci i głodni dorośli. Nie wszyscy mieli ten komfort, aby zjeść objad w domu. Frytki, na które trzeba było czekać 15-20 minut w kolejce jako objad na cały dzień to kiepska alternatywa.... i tak przed trzy dni z kolei (fryty, fryty, fryty bo najbardziej kaloryczne z mozliwych propozycji) W budzie obok naleśniki tak małe, że nie wiadomo co z tym zrobić (rozumiem, że były dedykowane dla jaroszy, albo tych co się odchudzają). Brak ciepłej kawy lub herbaty. Jedynie obok baszty funkcjonuje malutka kawiarenka z letnim kakao. Szkoda, że nie było gastronomii z poprzednich lat.
    Największą zaletą tegorocznej Fety jest niewątpliwie powrót na klimatyczne Dolne Miasto. Za to bardzo wielki plus dla organizatorów.

    • 7 7

    • ech (1)

      Marian, Ty tam zrec poszedles czy ogladac? kanapki bylo sobie zorbic i termos z kawka, a dla dzieciaczkow batoniki energetyczne.

      plecak czyni cuda, moze i jakies piwko bys tez zmiescil ;)

      • 7 4

      • Drogi Józku.

        Jak się ma 15 lat to może jest się zwolennikiem hardcore. Ale jak się ma 40 lat (ja hardcore mam już za sobą) i małe dzieci to się śmieci już nie żre. Je się normalne jedzenie. Dzieciom , które są w fazie wzrostu nie proponuje się frytek, mac buły czy innych fast śmieci. Oczywiście każdy ma prawo dzieciom dawać spożywcze śmieci, ale jakie są tego efekty to widać to na tzw. "streecie" (ludzie Micheliny). Ponadto nie każdy chodzi na Fetę, aby się tylko nachlać. Dobre imprezy bez alkoholu też są możliwe, ale to już nie w każdych kręgach ;) Gdyby było wiadomo, że gastronomii nie będzie (bo tak de facto było) to każdy by się przygotował.
        Z tego co piszesz to równie dobrze mogłeś zostać z piersiówką w domu i obejrzec Fete na youtubie i też byś miał fun. Cóż jedni są bardziej wymagający, a innym wystarczy flaszeczka i zielona łączka. HEHE.

        • 2 4

  • re (1)

    całkiem do d...

    • 3 5

    • Rozszerz swoją wypowiedź

      bo myślę, że nie Pan lub Pani nie była na FECIE a ta wypowiedź to slogan typowego wyborcy PIS

      • 2 1

  • festiwal świetny ale ta nazwa "FETA" - obrzydliwa... (1)

    • 2 9

    • Nazwa

      Jak ktoś nie ma się do czego przyczepić to się przyczepi do nazwy. To wymyśl coś innego. FETA to skrót.

      • 5 0

  • Super wydarzenie

    Pierwszy raz byłam na FECIE. Wszystko co zobaczyłam bardzo mi się podobało, żałuje jedynie, że nie wybrałam się wcześniej i nie udało mi się zobaczyć więcej....
    Następnym razem postaram się zostać również na FINAŁ FETY, filmik w internecie pokazał co straciłam, było super i oby więcej :D

    • 8 4

  • Żyj FETO! (2)

    Ja nie marudzę. FETA jest wydarzeniem kulturalnym, które bardzo wrosło w Gdańsk. Każda z dotychczasowych lokalizacji miała wady i zalety. Słusznie zauważono,że wadą obecnej są odległości między spektaklami , spore odległości do komunikacji miejskiej i brak strzałek kierunkowych. Ale tereny nad miejską fosą i bastiony to skarb miasta, szkoda że wykorzystywany tylko okazjonalnie. Do łez rozbawiła mnie pomysłowość twórców urządzeń zręcznościowych na Placu Wałowym. Rozumiem,że z przyczyn finansowych nie można takich przedstawień organizować poza FETĄ np w trakcie Jarmarku, bo widzów byłoby jeszcze więcej. Zacierali ręce właściciele oblężonych okolicznych sklepików i piekarni, dla nich festiwal mógłby trwać cały rok. Podobnie klub ZEJMAN w nowej lokalizacji. Tak trzymać!

    • 6 4

    • Odległości pomiędzy spektaklami to były na Fortach. Tutaj to maks 8 minut. Spora odległość od komunikacji miejskiej ?? - to chyba nieporozumienie chyba, że potrzebujesz lotniska. Strzałki - to fakt - przydałyby się. A Zejman to komercha.

      • 2 1

    • To nie jest kwestia marudzenia

      lecz trafnego spojrzenia na rzeczywisty stan.

      • 0 2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Największe zbiory muzealne w dziedzinie archeologii morskiej posiada:

 

Najczęściej czytane