• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Jak wyreżyserować legendę Solidarności? O premierze "Wielkiej Improwizacji" w Teatrze Wybrzeże

Łukasz Rudziński
7 lipca 2013 (artykuł sprzed 10 lat) 
"Wielka Improwizacja" jest formą "teatru w teatrze" - przygotowania do premiery wielkiego "Elektryka" idą pełną parą. Ciągle jednak coś jest nie tak - albo reżyser "niedomaga", albo brakuje elementów scenografii lub lalek. Artyści radzą sobie jak potrafią - księdza z konieczności zagra mop. "Wielka Improwizacja" jest formą "teatru w teatrze" - przygotowania do premiery wielkiego "Elektryka" idą pełną parą. Ciągle jednak coś jest nie tak - albo reżyser "niedomaga", albo brakuje elementów scenografii lub lalek. Artyści radzą sobie jak potrafią - księdza z konieczności zagra mop.

Trochę "Dziadów", trochę "Kordiana", trochę solidarnościowej historii, związanej z losami Lecha Wałęsy i przede wszystkim wiele "teatru w teatrze". "Wielka Improwizacja" Teatru Wybrzeże wymyka się klasyfikacjom. Bawi, śmieszy i - czasami - straszy.



Aktorzy nie tylko grają aktorów, ale także animują lalki - z zaskakująco dobrym skutkiem. Aktorzy nie tylko grają aktorów, ale także animują lalki - z zaskakująco dobrym skutkiem.
Jednym z najciekawszych epizodów jest przyjście rekwizytora (Jacek Labijak, w środku) z gotową lalką Szatana, który odkrywając prawdę o "niedyspozycji" reżysera, domaga się nietypowej zapłaty za milczenie. Jednym z najciekawszych epizodów jest przyjście rekwizytora (Jacek Labijak, w środku) z gotową lalką Szatana, który odkrywając prawdę o "niedyspozycji" reżysera, domaga się nietypowej zapłaty za milczenie.

Interesujesz się polską historią XX wieku?

Na Scenie Letniej Teatru Wybrzeże w Pruszczu Gdańskim zaprezentowano "Wielką Improwizację". To tekst mozaika - składający się z fragmentów klasyki polskiej literatury ("Głucho wszędzie, głucho wszędzie, co to będzie, co to będzie") pomieszanej z historią pewnego Elektryka, który skakał przez płot i chciał mieć rząd dusz, by "za miliony kochać i cierpieć katusze" oraz zabawą w "teatr w teatrze", gdzie aktorzy zwracają się do siebie po imieniu i wprost nawiązują do realiów Teatru Wybrzeże (Jacek Labijak gra m.in. dyrektora Teatru Wybrzeże chwilę przed premierą "Elektryka").

Trwa trzecia próba generalna. Elektryk jest przesłuchiwany przez milicjanta, pełną patosu scenkę przerywa reżyser Jakub (grany również przez Jacka Labijaka) - skojarzenie postaci z Jakubem Roszkowskim, reżyserem spektaklu jest nieprzypadkowe - niezadowolony z braku liści na scenie. Aktorzy nie wytrzymują i biją reżysera, a następnie nieprzytomnego ukrywają pod ławą, która służy za scenę podczas wydarzeń rozgrywanych w planie lalkowym.

Po tę nietypową formę sięga reżyser Jakub (ten sceniczny), by pokazać historię Elektryka, do którego przyjdzie w pewnym momencie żona mająca 6 rąk (na jednej ma dziecko, w innej patelnię). Oczywiście od początku domyślamy się, że Elektryk, który ma wyswobodzić naród polski, to Lech Wałęsa, choć jego imię i nazwisko ani razu w spektaklu nie pada. Bunt aktorów wobec reżysera oznacza próbę stworzenia alternatywnej historii, opowiedzianej za pomocą środków i języka łatwiejszego do percepcji niż te sprzed kilkudziesięciu lat. Tak więc Elektryk okaże się komiksowym superbohaterem Kapitanem Opozycją, stawiającym czoła całym szeregom milicjantów.

"Wielka Improwizacja" powstała w wyniku połączenia sił trzech twórców, którzy poznali się przed laty w Teatrze Wybrzeżak - znanych z kabaretu Limo Abelarda GizyWojciecha Tremiszewskiego i etatowego dramaturga Teatru Wybrzeże Jakuba Roszkowskiego, który wyreżyserował przedstawienie. Stać ich na autoironiczny dystans wobec siebie: "Tu nie ma co poprawiać! Stary, ten tekst napisało dwóch typów z kabaretu i Kuba, który wyreżyserował "Stalkera"! (...) - To nie piersi grafomani w naszym teatrze" - ta ostatnia kwestia wywołała brawa premierowej publiczności.

Aktorzy Marek TyndaPiotr Biedroń grają aktorów przygotowujących spektakl. Obaj animują lalki i robią to z dobrym skutkiem (duży talent w tej materii wykazuje Piotr Biedroń). Obaj starają się być naturalni, choć w tej mierze znacznie lepiej wypada Tynda. Wszystkie role epizodyczne i drugoplanowe - od reżysera, przez rekwizytora, po inspicjentkę i Matkę Boską - gra Jacek Labijak.

Spektakl obfituje w skecze kabaretowe. Najlepszym jest bez wątpienia striptiz Marka (Marek Tynda) przed rekwizytorem Mietkiem (najlepsza z ról Jacka Labijaka w przedstawieniu). W pewnym momencie lalka Elektryka (animowana przez Tyndę) zaczyna przemawiać charakterystycznym dla Wałęsy głosem, a spektakl zbliża się do satyrycznych szopek noworocznych, prezentowanych przed kilkoma laty w telewizji publicznej. Nawiązań do polityki nie brakuje, bo pojedynek z lalką Wałęsy stoczy Wojciech Jaruzelski. Zadbano też o kontrowersje, bowiem jedna z postaci historycznych niespodziewanie zostanie zabita strzałem w tył głowy.

"Wielka Improwizacja" dobrze sprawdza się jako komedia, wyśmiewająca zasady i reguły panujące w teatrze. Jedynie improwizowany fragment gry z osobą z widowni (podczas premiery był to burmistrz Pruszcza Gdańskiego Janusz Wróbel) okazał się zbyt statyczny i zdecydowanie za długi. Jakub Roszkowski i spółka udowodnili, że można śmiać się także z samego siebie. To półtorej godziny rozrywki na dobrym poziomie, podszytej refleksją na temat Solidarności i z jasną aluzją co nam z jej ideałów pozostało.

Spektakl

7.6
36 ocen

Wielka improwizacja

kabaret, improwizacje

Miejsca

Opinie (43)

  • JA WYSZŁAM (2)

    ze mną wyszło 4 znajomych z 6 - pozostała dwójka nie wyszła bo siedziała z przodu i się wstydziła i było im żal aktorów

    • 9 5

    • Ja nei wyszedłem

      Podobno ma być ponownie w sierpniu. Chętnie obejrzę raz jeszcze - dobra opcja, by sprawdzić co było "ustawką", a co autentyczną improwizacją. Oczywiście wracam ze znajomymi - jedno z lepszych przedstawień Wybrzeża. Nie bez nuty autoironii ("bo to mało grafomańskich tekstów w Wybrzeżu", postać Dyrektora itd.). Trzeba tylko mieć dystans do siebie, historii i mieć nieco otwarty umysł, by zrozumieć przesłanie. Tekstów, sztuk, filmów ociekających patosem mamy już na 3 pokolenia naprzód, więc pewna demitologizacja styropianu jak najbardziej w cenie.

      • 6 2

    • " Ja wyszłam "- bohaterska postawa ,

      Teraz do IPN, dodatek za bohaterski wyczyn i wywiad w Gazecie Polskiej

      • 1 1

  • Jak wyrzezyserowac legende solidarnosci? Poprosic SB by podstawiło wąsatego eletryka. (2)

    ktory "obali" komunizm, a my bedziemy "wolni".

    • 3 2

    • Nie! Lepiej wyslac Macierewicza zeby mowił o zamachu na legende solidarnosci..... (1)

      ....czwarto albo piato-garniturowego polityka o ktorym w 1980 nikt nie slyszal!
      Budowac mu pomniki i plesc te wszystkie bzdury rodem z Kocborowa!

      • 4 3

      • a co ma Macierewicz do rzeczy?

        nie masz argumentów? a oprócz tego masz obsesję biedaku

        • 0 1

  • Wiem jedno. Muzykę do spektaklu powinien skomponować Krzysztof Skiba. Legendarny muzyk, który swoimi protest-songami obalił (1)

    komunę, faszyzm, kaczyzm oraz ksenofobię

    • 5 0

    • Skiba-jak mogłeś skomponować ? Za Kaczorów by cię rozstrzelali za komponowanie

      • 0 1

  • solidaruchy (1)

    jaka legenda? jaka solidarność? Jaruzelski to chociaż przeprosił za komunę, a mnie za 24lata państwa solidaruchów to nikt k...wa nie przeprasza!

    • 0 1

    • ...i bardzo dobrze

      • 0 0

  • zdecydowanie nie.

    Dla mnie mało interesujący i dosyć niespójny. Ludzie ze spektaklu wychodzili bokami - ktoś wcześniej pisał że nie wychodzili .
    Kilka śmiesznych scen nie jest jednak w stanie zmienić ogólnego niezadowolenia spektaklem. Dla mnie mierna sztuka i oklepany temat.
    Nie polecam i nie rozumiem po co młodzi ludzie mielą ten temat- jak widać nic dobrego z tego nie wyszło.

    • 3 3

  • Zgadzam się, niestety - to spektakl na kabaretową scenę, do tego studencką. Poziom dowcipów żenujący. Nawet nie śmiech wywołuje, tylko rechot (tzw. reakcja bebechowa). A że spektakl częściowo improwizowany? Jak mawiał mistrz Grotowski, improwizację też trzeba przygotować. Z Islandią jakoś aktorzy sobie poradzili (choć złośliwy widz utrudnił im zadanie), ale rozmowa z Adamem Nalepą, w końcu kolegą, już marniutka. Jak kabaret, to można było przynajmniej "na ostro", czyli odważniej. Przez cały spektakl zadawałam sobie pytanie, czy aktorzy bawią się równie dobrze jak trójca autorów. Bo nie wydaje mi się, żeby dawało im to wielką satysfakcję.

    • 2 1

  • jak wyreżyserować legende Solidarności?

    Oooo. To proste. Spytajcie się UB, SB i okrągłostołowców.

    • 1 2

  • Cienizna

    Przeintelektualizowane niestety, no i te niewygodne krzesła...

    • 1 1

  • Pomyłka

    Przekombinowane, rozdmuchane i przydługie. Szczególnie "improwizowana" rozmowa z łapanki z widowni (nam się trafił pan, który na każde pytanie odpowiadał "to trudne pytanie"). Widziałam spektakl na scenie Malarnia - duszno, ciasno, niewygodnie. Ciężko było uciec, wyjść w trakcie... a kusiło.
    Widziałam większość repertuaru Teatru Wybrzeże. Spodziewałam się czegoś innego. Cóż, nie zawsze udaje się trafić w gusta. Słyszałam, jak koledzy aktorów wymykali się cichcem, by nie musieć "gratulować" kolegom...

    • 2 1

  • Kaczora by dołożyli jako pogromcę ZOMO....

    to by ci co krytykują i opowiadają nonsensy, siedzieliby z wypiekami i łykali brednie jak pelikany.Juz by nie było" przekombinowane,rozdmuchane i przydługie " ino szczyro prawda.......

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Czym był i do czego służył WILKOM?

 

Najczęściej czytane