• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Jak pozbyć się sąsiada? O "Kamienicy" Teatru Miniatura

Łukasz Rudziński
16 grudnia 2013 (artykuł sprzed 10 lat) 
Spektakl "Kamienica" Teatru Miniatura to żartobliwie wyrażony, ale poważny głos w sprawie uciążliwego sąsiedztwa nowych lokatorów dla starszego pokolenia i lęku przed zmianą.  Spektakl "Kamienica" Teatru Miniatura to żartobliwie wyrażony, ale poważny głos w sprawie uciążliwego sąsiedztwa nowych lokatorów dla starszego pokolenia i lęku przed zmianą.

"Kamienica" Teatru Miniatura to groteskowy obraz sąsiedzkich zatargów i niechęci wobec zmian i nowości. Spektakl pełen ważnych i celnych spostrzeżeń przeładowany został treścią, co przy męczącej na dłuższą metę formie okazuje się wymagające nie tylko dla młodych widzów.



Kamienica pod Świńskim Ryjem (a raczej Kamienica pod Rzeźnickim Nożem, jak się okazuje w trakcie spektaklu), w której mieszkają bohaterowie "Kamienicy" Roksany Jędrzejewskiej-Wróbel to uporządkowany świat pełen od lat powtarzanych czynności i sytuacji. Strażnikami tradycji są niemal wszyscy mieszkańcy kamienicy, ściśle przestrzegający regulaminów i wytyczającego porządek całej społeczności "grafiku sprzątań". Jednak jeden z młodszych mieszkańców wyłamuje się z zasad panujących w budynku. To Lucjusz Prosiaczyński, który nie dość, że jest artystą-malarzem, to jeszcze wegetarianinem - "że niby mięsa nie je. A ile to mięsa w takim kotleciku" - mówi jego matka, Apolonia, zaniepokojona postawą syna, który sprowadza do kamienicy obcych, by (niczym Witkacy) malować portrety ich duszy.

Prawdziwym problemem kamienicznej społeczności szybko okazuje się nie Lucjusz a Klara - kolorowa, uśmiechnięta, wesoła, "obca" i naturalna, czym podbija serce malarza. Inność nowej mieszkanki kamienicy razi i przeraża pozostałych mieszkańców, którzy, włącznie z matką Lucjusza, tworzą "ruch oporu" i decydują się pozbyć Klary. Nie jest to łatwe, bo próby zniechęcenia jej (podrzucenie szczura, wysmarowanie klamki, złośliwe napisy na drzwiach wejściowych) nie robią na Klarze Kwik żadnego wrażenia. Co więcej, Klara nie dość, że zmienia ustalony przez lata porządek, to ochoczo wyciąga do nich rękę na pojednanie.

Spektakl oparty jest o barwną, świetnie napisaną adaptację Roksany Jędrzejewskiej-Wróbel (dla której to debiut w pracy nad sceniczną adaptacją prozy) i Małgorzaty Sikorskiej-Miszczuk (cenioną dramatopisarkę), którą czyta się z nie mniejszą przyjemnością niż książkę Jędrzejewskiej-Wróbel. Atrakcyjność scenariusza stwarza pokusę, by wszystkie te zagadnienia oddać na scenie, na co też zdecydowała się reżyserka gdańskiego przedstawienia, Ewa Piotrowska. Do tego, by język "Kamienicy" zyskał atrakcyjną dla młodzieży formę, reżyserka posługuje się groteską i dystansem, z jakim do celowo przerysowanych, niemal komiksowych ról podchodzą aktorzy.

W celu możliwie jasnego przedstawienia "Kamienicy" sięgnięto po symboliczną, uproszczoną scenografię (autorstwa Martyny Dworakowskiej) - to przede wszystkim cztery pary mobilnych drzwi (na których tle niekiedy wyświetlana jest wizualizacja kamienicy w stylu domu, w którym straszy). Z tyłu sceny, za drzwiami, mieści się piwniczna "baza operacyjna", czyli bunkier starszych mieszkańców, gdzie spotykają się, by przegadać strategię walki z wrogiem - Klarą Kwik. Mieszkania Prosiaczyńskich i Bełkotów umieszczono po bokach sceny - jedno symbolizuje fotel, w którym przed laptopem siedzi spasiony Arnoldzik Bełkot, drugie kawałek pobazgranej "ściany", fotel, radio i przeszklone drzwi, na których swoje malowidło tworzy Lucjusz Prosiaczyński.

Spektakl jest okazją, by swoje możliwości sceniczne zaprezentowało starsze pokolenie aktorów Miniatury. Zrzędliwą starszą panią w czerwonym moherowym berecie z doskonałym wyczuciem kreuje Hanna Miśkiewicz, która ustępuje jedynie jazgotliwej Pelagii Bełkot - modelowej domowej gosposi, biegającej wokół syna niczym służąca (brawurowa, świetna rola Joanny Tomasik). W typowego zgreda i pieniacza, Manfreda Truchcikowskiego, udanie wciela się Jacek Gierczak, a mniej efektowną, ale najciekawszą psychologicznie, pełnowymiarową rolę matki Lucjusza, Apolonii Prosiaczyńskiej, prowadzi Jadwiga Sankowska. Towarzystwo "starych" uzupełnia mniej widoczna Jolanta Darewicz.

Główni sprawcy kamienicznego zamieszania - Klara Kwik (Agnieszka Grzegorzewska) i Lucjusz Prosiaczyński (Jacek Majok) to poprawne, choć nie tak efektowne role. Zarówno Grzegorzewska, jak i Majok pozostają w cieniu swoich starszych kolegów. Konsekwentnie i pomysłowo, choć jednowymiarowo, prowadzi postać grubego Arnoldzika Jakub Zalewski.

Niestety, ogromna tematyczna rozpiętość adaptacji (lęk i wycofanie przed nowością i innością, brak porozumienia między przedstawicielami różnych pokoleń, problemy młodego małżeństwa, kryzys ojcostwa, stopniowe dojrzewanie do roli babci i akceptacji wyboru syna, wypierana ze świadomości pamięć o wielokulturowości Gdańska) okazuje się dla tej inscenizacji pułapką. Widz dostaje opowieść składającą się z szeregu w większości efektownych i wyeksponowanych wątków, z których ciężko złożyć logiczną całość. Takie sceny jak monolog załamanego Lucjusza jako ojca "rozwrzeszczanego potwora" Amandy, której w przypływie desperacji chce zamknąć "ryjek" czym popadnie i podchodząc do dziecka z nożem mówi, że marzy o tym, by uciec, albo osobliwa, nie pasująca do pozostałych scena finałowa z obecnością gdańskich przodków mieszkańców kamienicy, sprawiają na scenie wrażenie odrębnych epizodów, sztucznie wpisanych w historię "Kamienicy".

Przedstawienie Teatru Miniatura, jak na dwugodzinny spektakl, okazuje się bardzo monotonne (ożywienie wprowadza jedynie wątek kryminalny, związany z poszukiwaniem tajemniczej Oktawii), a bardzo atrakcyjna forma spektaklu wyczerpuje się jeszcze przed przerwą. Szwankuje też dramaturgia, której głównym składnikiem jest bardzo dobrze dopasowana do przedstawienia muzyka Piotra Pawlaka. Nie przekonuje mnie także "świńska" maska bohaterów, zaznaczona w inscenizacji Miniatury jedynie specjalnym krokiem Manfreda w pierwszej scenie, a przez całe przedstawienie "chrumknięciami" wszystkich bohaterów (pozytywnym skutkiem tego pomysłu są jednak wypowiedzi z pogranicza żartu i wulgaryzmu np. "co za świnia!").

Spektakl jest popisem aktorów, ale pomimo ich ogromnej, udanej pracy, mimo wszystko budzi mieszane odczucia, bo sprawia wrażenie przeładowanego treścią. I stanowczo kierowany jest do dzieci i młodzieży co najmniej od 10 roku życia, bo młodsze dzieci (licznie obecne na premierze) mają pełne prawo czuć się zagubione w tak poważnej tematyce.

Spektakl

7.4
34 oceny

Kamienica

spektakl dramatyczny, teatr dla dzieci

Miejsca

Spektakle

Opinie (28)

  • Ostrzeżenie (1)

    Chała !

    stanowczo odradzam by na to mierne przedstawienie wybrać się z dziećmi , nie wytrzymają tej nudy .Scenografia jak zwykle ostatnio byle jaka i nieciekawa , szpetna i tandetna , fabuła żadna , podszyta smrodem z frontu walki z tzw.,, mową nienawiści ze skarłowaciałą reakcją , ciemnotą i zacofaniem ".Nachalna propaganda tolerancji dla inności ,mniejszości, która swoje chore zasady dyktuje większości , jednocześnie tradycyjne polskie rodziny przedstawione są jak w krzywym zwierciadle .Nie wiem śmiać się czy krzyczeć po tym opluwaniu - obejrzeniu z dzieckiem tej szmiry i kiczu . Po premierze znudzone dzieci napisały na wystawionej tablicy nuda ,lubię żelki

    • 25 24

    • Nieprawda! Jest świetne! A dziecko zachwycone jeszcze bardziej niż ja! Już w trakcie przedstawienia dziękowało, że je wyciągnęłam, a nie miało ochoty iść. Dawno się tak nie naśmialiśmy w teatrze. A całą powrotną drogę dyskusja nad motywacjami bohaterów, sensem zakończenia. Świetne przedstawienie. Świetne, idealnie trafione kostiumy aktorów, pomysłowa, świetnie dopasowana scenografia. A fabuła ? Majstersztyk. Polaków portret własny. Chylić czoła przed talentem obserwacji autora. Starsze panie bezbłędnie pokazane, szczególnie realistyczna jest Apolonia i Pelagia. Brawo. Najlepsze przedstawienie Miniatury. Lepsze nawet od Poobiednich igraszek. Gorąco polecam. Tylko nie dla małych dzieci. Tak jak teatr sugeruje- od 10 lat. Młodsze śmieją się nie w tych momentach, co reszta publiczności.

      • 4 6

  • Wnosząc po dzisiejszym casusie z warszawskiej Pragi,

    wystarczy zabić. Skuteczność 100% ;-)

    • 4 0

  • A już myslalem, że to wystep teatru Kamienica ...

    • 1 1

  • To teraz o polskiej patologii robi się sztukę.

    O hołocie, która mieszkanie od komuny za darmo dostała.

    • 12 15

  • Kto w jakim celu to spreparował ? (2)

    Byłyśmy wczoraj z dziećmi na premierze ,teatr miniatura z tradycjami kiedyś teatr lalek .To co zobaczyłyśmy to horror ,obrzydliwe przedstawienie - mieszkańcy ludzie sami o sobie mówią że są świniami /od czasu do czasu pochrząkują sztuka jak nam powiedziano dla dzieci powyżej 10 roku a tu szok w pewnym momencie baba z chłopem tarza się po scenie ,pod kołdrą jęcząc ,stękając itp robią dzieci . Takie pierdoły /przesłanie - niebo jest dla wszystkich i wszystkich trzeba traktować bez względu na wyznanie itp.W zakamuflowany sposób próbują dzieciom wmówić że Polacy ( mieszkańcy kamienicy ) a przynajmniej duża ich część to mordercy, świnie, antysemici, wsteczniacy i zaścianek.

    • 26 20

    • .....przynajmniej duża ich część to ...... świnie, antysemici, wsteczniacy i zaścianek.....

      ty wolisz nowoczesnych buraków beztresowo wychowanych palących i chlejących na klatce schodowej i imprezujących co drugi dzień, bo siedząc po studiach na bezrobociu przecież trzeba jakoś wolny czas sobie umilać ;-) Żyjących oczywiście głównie na koszt swoich rodziców, no bo ktoś tą swołocz musi uytrzymywać.
      To ja już poproszę tych antysemickich wsteczniaków z zaścianka.

      • 3 5

    • 10-letnie dzieci wiedzą już skąd się biorą dzieci. A poza tym z tym tarzaniem pod kołdrą wyolbrzymiasz scenę.

      • 2 7

  • Koniec wieńczy dzieło

    Największą wadą tego przedstawienia jest jego zakończenie. Przed dwa akty sztuki oglądamy w przerysowanej formie, momentami zabawnej, chwilami bardzo wzruszającej, własne przywary, słabości i skłonność do bezinteresownego zła. I gdy zobaczymy już jacy potrafimy być "świńsko" zawistni, głupio uparci, okrutni oraz zamknięci na "nowe" - nagle grom z, w tym wypadku, rozgwieżdżonego nieba i już dostajemy odpowiedź, z czego owo zło wynika. Finito! No coś tu wyraźnie dramaturgicznie zawiodło. Pomijając już, że owa puentująca konstatacja jest w sensie socjologiczno-psychologicznym grubo naciągana (przykład Wrocław, który jest miastem przesiedleńców i otwartym na odmienność w rozmaitych przejawach), to trudno mi zaakceptować fakt, że teatr zamiast pozostawić pytania, udziela odpowiedzi. Właściwie owo zakończenie jest pesymistyczne. W żadnym z bohaterów nie nastąpiła bowiem przez dwie godziny sztuki przemiana, nikt nie stał się lepszy, do pojednania nie doszło.

    • 7 3

  • Daaaaj kamienia!

    • 1 0

  • Teatr Miniatura dla dzieci podupadł. (2)

    Nie dość, że przedstawienia mierne , mało spektakli, to jeszcze wnętrze żałosne .
    Stare, zniszczone i obszarpane fotele, zdewastowana, chwiejąca się ławka i toalety jak za czasów PRL.
    Ja chodzę z córką do Ośrodka Kultury Sportu i Rekreacji na przedstawienia teatralne i operetkowe, za mniejsze pieniądze, oraz w znacznie lepszych warunkach.

    • 23 17

    • A

      A gzie jest ten ośrodek? Podaj namiary bo szukam w internecie i nie wiem który polecasz.

      • 0 0

    • Przecież teatr, a ściśle widownia, jest świeżo po remoncie. Mi się wystrój podoba. Ma klimat teatru, jest w sam raz.

      • 4 3

  • SZOK! (1)

    Przerażające. Pomijam tanią i tandetną pseudo-pornografię ("robienie dzieci" na scenie), czy dziwaczne aluzje ("chrząkania") - ale relatywizm moralny to naprawdę nie to, czego chcielibyśmy uczyć nasze dzieci. Naprawdę - nie bierzcie na tę okropną i głupią sztukę swoich pociech!

    • 26 15

    • Jaki relatywizm moralny? Tam nie ma wątpliwości kto jest dobry, a kto zły. Źli są ludzie złośliwi, podli, głupi, wredni. Dobrzy otwarci, pomocni, szczerzy, tolerancyjni, życzliwi, pogodni itp. Chodzi Ci z tym relatywizmem, o próbę wyjaśnienia, skąd takie negatywne postawy mogą się brać? Próbę zrozumienia tych "złych" osób?

      • 2 4

  • Ej!

    jak to "przedstawienia mierne"??!!!! A doskonały czerwony kapturek? a świetne brzydkie kaczątko?!

    • 15 18

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Aktorka Dorota Lulka debiutowała w:

 

Najczęściej czytane