• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Irena Melcer: aktorstwo daje satysfakcję, pilates siłę

Patryk Gochniewski
20 listopada 2021 (artykuł sprzed 2 lat) 
Irena Melcer (na zdj. na planie filmu "Lokatorka"): Moim marzeniem jest granie bohaterek z krwi i kości, takich, które coś wnoszą w filmie i w ogóle. Super, że w kinie zmienia się to, że kobiety grają więcej - są w końcu kobiece główne bohaterki. Irena Melcer (na zdj. na planie filmu "Lokatorka"): Moim marzeniem jest granie bohaterek z krwi i kości, takich, które coś wnoszą w filmie i w ogóle. Super, że w kinie zmienia się to, że kobiety grają więcej - są w końcu kobiece główne bohaterki.

Aktorka, nauczycielka, fantastyczna rozmówczyni. Irena Melcer. Niedawno zagrała w międzynarodowej produkcji nominowanej do Oscara - "Quo Vadis, Aida", mogliśmy ją też oglądać w dwóch filmach ("Lokatorka" i "Sonata") Konkursu Głównego tegorocznego festiwalu w Gdyni. Jej kariera aktorska zdaje się w końcu nabierać tempa, jednak - jak sama mówi - ważne, aby wszystko działo się w swoim czasie. Dlatego też nie wpycha się na afisz siłą, tylko cierpliwie robi swoje. A ponadto rozwija swoją inną pasję, którą jest pilates.



Sprawdź repertuar trójmiejskich kin


Patryk Gochniewski: Powiedz mi, jakie to uczucie, kiedy marzenia się spełniają?

Irena Melcer: Przyjemne, miłe i ekscytujące. Trzeba je zapamiętywać, uczę się tego.

Pytam, bo od dziecka obrałaś drogę artystyczną. A nie ukrywajmy, rzadko się zdarza, że udaje się spełnić to, co się zaplanowało za młodu.

To prawda. Ale ja od maleńkości miałam mega parcie (śmiech). Bardzo szybko czułam pełne przekonanie, że to jest to, co bym chciała robić. Z czasem, kiedy okazało się, że mam do tego jakieś predyspozycje i warunki, zaczęłam rozwijać się w różnych artystycznych dziedzinach. Ponieważ ten zawód absolutnie nie jest stały, należy jak najprędzej zorientować się, że poza nim toczy się życie.

No tak, bo też trafiłem na wypowiedź twojego taty, który mówił, że miałaś bardzo duże parcie na tę drogę artystyczną.

(śmiech) To prawda. Mamy takie śmieszne rodzinne historie, kiedy były kręcone jakieś filmy, na przykład podczas komunii brata, to ja miałam bardzo gwiazdorskie zapędy i pchałam się na pierwszy plan przed kamerę, z przekonaniem, że powinna ona kręcić tylko mnie. W domu wszyscy czuliśmy, że od małego to było dla mnie ważne i spełniałam się, recytując wiersze i śpiewając piosenki.

Irena Melcer: Kontakt ze swoim ciałem na co dzień, praktyka z nim, uskrzydla. I dotyczy to każdego człowieka, ale tym bardziej w zawodach fizycznych. A aktorstwo takim jest - tu nie tylko chodzi o emocje. Irena Melcer: Kontakt ze swoim ciałem na co dzień, praktyka z nim, uskrzydla. I dotyczy to każdego człowieka, ale tym bardziej w zawodach fizycznych. A aktorstwo takim jest - tu nie tylko chodzi o emocje.
Gdyby jednak coś poszło nie tak, był już dla ciebie plan - gospodarstwo.

Tak pół żartem, pół serio. Ale myślę, że moi rodzicie, którzy zajmują się roślinami, projektują ogrody, to pewnie wyobrażali sobie, że ktoś z czwórki naszego rodzeństwa przejmie to i w sposób artystyczny będzie projektował te ogrody. Mnie to w ogóle nie wychodziło i nie mam ręki do kwiatów. Podziwiam moich rodziców za to, jak są pracowici i oddani roślinom.

A jak oni się z tym czują, że każde z dzieci poszło inną drogą i żadne z was nie przejęło pasji do ogrodnictwa?

Brat jest prawnikiem, starsza siostra lekarką, druga siostra ma masę talentów, bo i tłumaczy, i pracowała w firmie kreatywnej. Myślę, że trzeba by ich zapytać, jak się z tym czują. Jesteśmy dorośli i nie podpowiadają nam, że "fajnie by było, może zmień zawód" (śmiech). Ale do pewnego momentu tak było, że to plan B, że jakby co możesz zostać. To, co oni robią, to też rodzaj sztuki i chyba otworzyło nas na to, że możemy spełniać nasze marzenia. Teraz - wydaje mi się - że są szczęśliwi. Tata zawsze był kreatywny, tańczył w balecie jako mały chłopiec. Mama za to chciała być lekarzem, więc poniekąd spełniliśmy chyba też ich marzenia.

Cieszysz się, że jednak nie jesteś dziewczyną na traktorze?

Kocham naturę, super by było mieć dom na wsi i spędzać tam czas, ale totalnie spełniam się na scenie i przed kamerą.

Irena Melcer: W tym zawodzie ważne jest, żeby wbijać się drzwiami, oknami, ale to bardziej chodzi o to, aby bez uczucia wstydu czy żenady potrafić się przypominać. By lubić to bycie w centrum uwagi. Irena Melcer: W tym zawodzie ważne jest, żeby wbijać się drzwiami, oknami, ale to bardziej chodzi o to, aby bez uczucia wstydu czy żenady potrafić się przypominać. By lubić to bycie w centrum uwagi.
Zaczynałaś swoją przygodę z aktorstwem w Teatrze Muzycznym w Gdyni - jak wyglądały początki?

Pierwsze moje występy były w Redzie, w której mieszkałam z rodzicami. Tam, w szkole podstawowej, były castingi do musicali i stamtąd też ta grupa kreatywna poszła do Teatru Muzycznego Junior i pociągnęła mnie za sobą. Uczestniczyłam tam w zajęciach tanecznych i wokalnych. Szczerze powiem, że było tam tylu zdolnych ludzi, że miałam wrażenie, że wcale nie byłam brana za najzdolniejszą. Aczkolwiek to też mi dało siłę i pewien rodzaj napędu, że skoro mnie nie zauważyli, to ja zrobię tak, żeby jednak zauważyli. Koniec końców byłam chyba jedną z niewielu osób, które dostały się do szkoły teatralnej. Nie jest to proste. To rządzi się swoimi prawami. Kiedy zdawałam, było półtora tysiąca chętnych, a dostaje się dwadzieścia cztery. Zatem to zależy od komisji - każdy ma tam swój gust, kogo szukają w danym roku, co im jest potrzebne. Ale wracając, to tak, w Teatrze Muzycznym czułam się naprawdę dobrze. Tam też poznałam Renię Gocławską, wspaniałą aktorkę i wokalistkę, z którą po kilku latach spotkałam się na planie serialu.

Czytaj także: Sprawdź, jak wyglądał tegoroczny Festiwal Filmowy w Gdyni



Wspomniałaś o szkole teatralnej i od razu przypomniały mi się te niedawne afery. Jak ty wspominasz czas w szkole, miałaś styczność z tymi nieprzyjemnościami, typu mobbing, molestowanie, czy też szczęśliwie ciebie to ominęło?

Wiesz co... ja dość boleśnie wspominam szkołę teatralną. To trudne miejsce - w tym kontekście, że kiedy się tam dostaje, to jest się dość młodą osobą. Każdy, kto się dostał, wie, jak wiele miał szczęścia, i ma oczy oraz uszy otwarte na wszystko, co się do niego mówi i czego się od niego wymaga. Bardzo ważne jest, aby pedagodzy, na których trafiasz, mieli nie tylko wiedzę aktorską, ale też odpowiednie podejście psychologiczne. To jest jednak praca na delikatnej materii, którą są nasze emocje. Wydaje mi się, że kiedy ja uczęszczałam do Akademii Teatralnej w Warszawie, to nie wszyscy z tych pedagogów mieli narzędzia, aby nas wesprzeć i wiele krzywdzących komentarzy zostaje z człowiekiem na długie lata.

Łatwo nie było.

Irena Melcer Irena Melcer
To był dla mnie trudny czas i doświadczyłam tam wielu nieprzyjemnych sytuacji. Co więcej, to nie jest tylko tak, że mobbing ma miejsce wyłącznie na linii studentki-profesor. W moim przypadku to była profesorka. Tu płeć w ogóle nie ma znaczenia. Ale patrząc z perspektywy czasu, kiedy to przeżyłam i przetrwałam, przepracowałam, to mam taki wniosek i refleksję, że nie trzeba ludzi zgniatać, aby byli silniejsi. Bardzo ważne jest, aby w nich pielęgnować tę wrażliwość i delikatność. To staje się później jakością, wartością i siłą młodej osoby. Nie popieram techniki zgniatania ludzi "na zaś", bo potem będzie już tylko trudniej, jak to niektórzy wykładowcy tłumaczyli. Oczywiście nie chcę uogólniać, bo miałam też wspaniałych wykładowców. Cieszę się jednak, że młodzi zabrali głos. Przyszedł czas na zmiany.

A kiedy był ten pierwszy poważny angaż?

Jeszcze gdy byłam w szkole, zagrałam w "Kamieniach na szaniec" u Roberta Glińskiego. I było to dla mnie bardzo poważne przedsięwzięcie, bo to był pełnometrażowy film fabularny.

Jesteś związana z Teatrem Polonia, występujesz w wielu popularnych produkcjach filmowych, ale chyba jako główna gwiazda na afiszu jeszcze nie byłaś. Chciałabyś kiedyś zobaczyć plakat lub zwiastun z hasłem "Irena Melcer w filmie..."?

Oczywiście! Ale w grudniu wychodzi film, w którym zagram główną rolę - "Lokatorka" Michała Otłowskiego. Jestem również na plakacie filmu. To oczywiście przyjemne uczucie, kiedy twój udział w filmie jest większy, kiedy grasz główną rolę, ale idzie za tym też duża odpowiedzialność. Odczuwa się często większy stres związany z odbiorem filmu.

Zobacz, jak nasi dziennikarze ocenili film "Lokatorka" podczas festiwalu w Gdyni



Ale dlaczego stres? Przecież to nie pierwszyzna dla ciebie.

Nie... to się tak wydaje, że aktorzy nie wiedzą, co to nieśmiałość i wstyd. A to są uczucia, które bardzo często nam towarzyszą. Ciekawie i ekscytująco ukrywa się za postacią, ale to wszystko kosztuje. Zaraz po zdjęciach czy spektaklu dopadają cię często refleksje, wewnętrzny krytyk czy jakieś natrętne myśli, co można było zrobić lepiej. Osobiście staram się nad tym mocno pracować i daję sobie od pewnego czasu pozwolenie na bycie niedoskonałą.

Powiedz mi - wysypiasz się?

Chyba tak (śmiech).

Bo aktorstwo nie jest twoją jedyną działalnością. Prowadzisz też zajęcia pilatesu. Jak w ogóle do tego doszło?

Zawsze towarzyszył mi ruch. Jeszcze przed szkołą teatralną miałam plan związany z jogą. Żeby wyjechać do Indii, zrobić tam kursy i zostać joginką. Niestety, nie udało się. Aktorstwo jest po prostu tak wiążące z miejscem, w którym się przebywa, że musisz być ciągle dostępny, wyczekiwać pracy. Co prawda trochę już mi się to podejście zmieniło, dlatego też uznałam, że chcę robić coś jeszcze. Bo to będzie zdrowsze dla mnie i dla mojego ciała. Joga przerodziła się w pilates, który bardziej odpowiada mi swoją dynamiką. Poza tym jest bardziej skierowany do naszych europejskich ciał i możliwości. Zrodziło się to z potrzeby robienia czegoś. Bo to się tak fajnie mówi, że aktorstwo to jest tylko granie, plany zdjęciowe i teatr, a przecież mamy też życie poza graniem.

Irena Melcer jest również cenioną instruktorką pilatesu Irena Melcer jest również cenioną instruktorką pilatesu
Ale to też chyba jest ważne w takim ujęciu czysto fizycznym. Bo aktorstwo to ciężka praca, często fizyczna właśnie. Musicie pracować nad ciałem.

To prawda. Absolutnie. I w ogóle taki kontakt ze swoim ciałem na co dzień, praktyka z nim uskrzydla. I dotyczy to każdego człowieka, ale tym bardziej w zawodach fizycznych. A aktorstwo takim jest - tu nie tylko chodzi o emocje. I tak, jak zapytałeś o ten sen, no to na planie jest dwunastogodzinny dzień pracy. A jeszcze trzeba wcześniej wstać i dojechać, potem wrócić i robi się tych godzin czternaście albo więcej. Więc sprawność, zdrowie, czucie swojego ciała jest na maksa ważne. I przez to, że prowadzę te zajęcia, jestem zmobilizowana, że nie muszę poćwiczyć tylko dla samej siebie, ale robię to też z ludźmi.

Wiesz, co mnie zaciekawiło?

No...

Że kiedy wpisuję w wyszukiwarkę "Irena Melcer", to jako pierwsze nie wyskakuje mi aktorka, tylko właśnie pilates. Chyba masz wzięcie w tej dziedzinie. Jesteś dobrą nauczycielką.

Mam nadzieję, że jestem dobrą nauczycielką. Wiesz co, ale to chyba nie jest takie dobre, że od razu nie wyskakuje aktorstwo (śmiech). Pandemia wszystkich nas zmusiła, aby radzić sobie na różne sposoby. I ja, mimo że wcześniej już uczyłam, to właśnie w pandemii odważyłam się w internecie wyskoczyć i zaproponować to w mediach społecznościowych. Spotkało się to z zaskakującym dla mnie, supermiłym przyjęciem. Bo oprócz tego, że zebrało się mnóstwo osób spoza świata filmowego, to jeszcze do tego pierwszymi klientami byli aktorzy i aktorki, którzy też mnie w internecie promowali. Okazało się, że im te zajęcia też przynoszą ogromną satysfakcję i są bardzo rozwojowe.

Dobra, wróćmy do aktorstwa. Występujesz w filmie nominowanym do Oscara. Musi rozpierać cię duma.

Tak. Wzięłam udział w filmie "Quo Vadis, Aida". Jestem z tego bardzo dumna, bo to jest fantastyczny film. Bardzo trudny i poruszający, bardzo mroczny czas w naszej europejskiej historii. Samo bycie na takim międzynarodowym planie - kręciliśmy w Bośni - to było coś niesamowitego. Film jest koprodukcją międzynarodową i opowiada też o naszej wspólnej europejskiej tragedii. To było dla mnie bardzo głębokie i poruszające przeżycie.


Jak trafiłaś do tego filmu? Poszłaś na casting i powiedziałaś "weźcie mnie!"?

Dostałam propozycję nagrania selftape'u. To jest rodzaj castingu, kiedy nagrywasz sam siebie, w domu, najczęściej telefonem. Musiałam nagrać bardzo trudny i przejmujący monolog, spowiedź osoby, która przeżyła rzeź w Srebrenicy. Byłam przerażona, poruszona i nie miałam za bardzo pojęcia, jak tak trudne rzeczy należałoby zagrać. Na szczęście intuicja poprowadziła mnie tak, że znalazłam się na planie tego filmu u boku wybitnych aktorów i niesamowitej reżyserki, Jasmili Zbanic.

Czytaj także: Recenzje kinowych premier



Czy nominacja do Oscara staje się trampoliną do sukcesu - odczułaś znaczącą zmianę w zainteresowaniu twoją osobą na rynku aktorskim?

To się zbiegło też z tym, że w ubiegłym roku wzięłam udział jeszcze w dwóch innych filmach, więc teraz faktycznie coś tam się rozkręca. Ale nie wiem, czy to trampolina do sukcesu. Film też dopiero od niedawna możemy zobaczyć w Polsce, więc napływają do mnie różne gratulacje i podziękowania, ludzie spostrzegają, że wzięłam w nim udział. Oczywiście życzę sobie, aby to była trampolina do grania ciekawych rzeczy.

Irena Melcer w filmie "Lokatorka". Irena Melcer w filmie "Lokatorka".
Wydaje mi się, że się nie spieszysz - po prostu robisz to, na co masz ochotę, i korzystasz z nadarzających się okazji. Nic na siłę. Nie masz tego podejścia, że jak nie drzwiami, to oknem. Nie jesteś natrętna. I chyba to też twoja siła w tym wszystkim.

Chyba nie mam tak we krwi, żeby się wpychać. Aczkolwiek pracuję na terapii nad tym, żeby być jak kot (śmiech). Że jak mnie zepchnął z kanapy, to wejść jeszcze raz. W tym zawodzie ważne jest, żeby wbijać się drzwiami, oknami, ale to bardziej chodzi o to, aby bez uczucia wstydu czy żenady potrafić się przypominać. By lubić to bycie w centrum uwagi. Ja przerabiam sobie to, ale zdaję sobie sprawę, że jest we mnie mnóstwo takiej wewnętrznej walki. Wiem jednak, co mam do zaoferowania i kim jestem. Jestem otwarta i czekam, a jak będzie trzeba, to po prostu wskoczę na tę kanapę.

Wymarzona rola, którą chciałabyś zagrać.

Jejku, to jest zawsze takie trudne pytanie, ponieważ to zależy od wielu rzeczy. Czasem po jakimś zachwycającym filmie mam wielkie marzenia, żeby zagrać jakąś konkretną postać czy szczególną złożoność ludzką. Moim marzeniem jest granie bohaterek z krwi i kości, takich, które coś wnoszą w filmie i w ogóle. Super jest to, że w kinie zmienia się to, że kobiety grają więcej - są w końcu kobiece główne bohaterki.

Irena Melcer. Urodzona w 1991 r. w Gdyni. Polska aktorka teatralna i filmowa. W dzieciństwie była związana z Teatrem Muzycznym Junior przy Teatrze Muzycznym w Gdyni. Uczyła się także gry na skrzypcach w szkole muzycznej.

Studiowała w Akademii Teatralnej w Warszawie. Otrzymała Grand Prix oraz Nagrodę Dziennikarzy podczas 35. Przeglądu Piosenki Aktorskiej. Już w trakcie studiów zadebiutowała na deskach teatralnych w Och Teatrze, po szkole współpracowała z Teatrem Polskim w Bydgoszczy, dwukrotnie brała udział w spektaklach w Muzeum Powstania Warszawskiego w reż. Agaty Dudy-Gracz oraz Agnieszki Glińskiej. Współpracowała z Teatrem Żydowskim w Warszawie. Występowała w spektaklu "Cwaniary" w reż. Agnieszki Glińskiej w Teatrze Polonia.

Ważnym w rozwoju kariery aktorskiej wydarzeniem był dla niej udział w ostatnim filmie Andrzeja Wajdy - "Powidoki". Ogromnym zawodowym wyzwaniem i jednocześnie sukcesem jest także udział w międzynarodowej produkcji nominowanej do Oscara - "Quo vadis, Aida". Zagrała też w takich filmach, jak "Lokatorka", "Sonata", "Banksterzy", "Drogi wolności", "Ukołysz mnie", "Kamienie na szaniec".

Otrzymała nominację do Nagrody Machulskiego za główną rolę w krótkometrażowym filmie "Ukołysz mnie". Sam film zdobył liczne nagrody na świecie.

Opinie wybrane

Wszystkie opinie (20)

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Twórcą Gdyńskiego Muzeum Motoryzacji jest:

 

Najczęściej czytane