• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Ingmar Villqist odpowiada na zarzuty

Łukasz Rudziński
17 listopada 2010 (artykuł sprzed 13 lat) 

- O swoich pracownikach mogę mówić same bardzo dobre rzeczy - stwierdza dyrektor Teatru Miejskiego w Gdyni, Ingmar Villqist, w autoryzowanym wywiadzie z Łukaszem Rudzińskim, w którym odpowiada na zarzuty stawiane mu za pomocą Portalu Regionalnego Trojmiasto.pl przez pracowników Teatru Miejskiego. Podwładni zarzucili dyrektorowi mobbing, lekceważenie widzów i przeciągającą się ze szkodą dla teatru nieobecność Ingmara Villqista we własnej placówce.



Ingmar Villqist Ingmar Villqist
Łukasz Rudziński: Podstawowym zarzutem jest zadziwiająco niska frekwencja. Co się dzieje?

Ingmar Villqist: Nie brałem udziału w konkursie na dyrektora teatru - zwrócono się do mnie, abym zajął się Teatrem Miejskim. Było więc dla mnie oczywiste, że obierzemy zupełnie inną drogę niż dotychczasowa. Zaproponowany przeze mnie repertuar obarczony był dużym ryzykiem nie tylko dla Gdyni, ale dla każdego innego miasta, realizującego repertuar bardziej eklektyczny. Nie wiedziałem, czy publiczność ten repertuar zaakceptuje. Teraz, po 2,5 roku spędzonych tutaj, już wiem, że nasze propozycje są zbyt hermetyczne. Mimo wartościowych propozycji, przedstawień, które zapraszane są na różne festiwale i pracy takich artystów, jak Zbigniew Brzoza, Piotr Cieplak czy Grażyna Kania, publiczność reaguje na nasz repertuar bardzo powściągliwie. Jedynie "Piaf", "Związek otwarty" i "Dzień Świra" mają pełną widownię. Dla pracowników teatru i dla aktorów świadomość, że na widowni siedzi niewiele osób, jest bardzo frustrująca. Jaki jest wniosek? Należy dokonać radykalnej zmiany koncepcji, formuły i repertuaru teatru.

Jakie to będą zmiany?

Mam świadomość, że Teatr Miejski w Gdyni i jego repertuar musi być kompatybilny z oczekiwaniami lokalnej publiczności. Zakładałem, że po latach repertuaru lżejszego, gdzie wprowadzono tylko kilka poważnych przedstawień, jak "Bracia K.", "Kompozycja w słońcu" lub "Święta Joanna Szlachtuzów", proponowana przeze mnie zmiana zostanie zaakceptowana. Okazało się, że repertuar, który proponuję, czyli m.in. Pinter, Kafka, Büchner, Williams, Słowacki, Molnár czy Gombrowicz bez lżejszych propozycji zostały przyjęte bardzo "powściągliwie".

Czy bywasz w Teatrze Miejskim w Gdyni?


Co wobec tego zaprezentuje Teatr Miejski w 2011 roku?

Moje refleksje wymagają kategorycznej korekty. Zdaję sobie sprawę, że takie projekty, jak kolejny przegląd Beckettowski czy międzynarodowy projekt Joyce'owski trzyczęściowego spektaklu, opartego na twórczości Jamesa Joyce'a, są w obecnej sytuacji niemożliwe do zrealizowania. Dlatego poprosiłem cenionego na Wybrzeżu Tomasza Mana, żeby zrealizował bajkę dla dzieci na podstawie tekstu Leszka Kołakowskiego, za czym optował Wydział Kultury UM Gdynia od początku mojego urzędowania w tym teatrze. Mamy już rozpisany termin z Grażyną Kanią na "W mrocznym domu" Neila LaBute'a. Szykuje się praca Zbigniewa Brzozy, a Piotr Cieplak przymierza się do spektaklu na Scenę Letnią. Wstępnie też zamówiłem tekst u Macieja Kowalewskiego na przyszłoroczny R@Port. Zdaję sobie sprawę, że te pozycje są tożsame z obecnym repertuarem. Proszę mi dać chwilę czasu, abym mógł precyzyjnie określić swoje wyobrażenie przyszłości.

Za kilka dni odbędzie się R@Port, który stał się powodem interwencji władz miasta na prośbę Pana pracowników.

Problem dotyczy niewątpliwie Pawła Wodzińskiego na stanowisku dyrektora programowego festiwalu. Uważałem, że każdą kolejną edycję festiwalu powinien realizować inny dyrektor programowy, z korzyścią dla jego kolejnych edycji. Słabą stroną medialnego wizerunku poprzednich edycji R@Portu, dobrze robionych przez Joannę Puzynę-Chojkę, było to, że impreza odbijała się minimalnym echem w mediach ogólnopolskich. To należało zmienić. W tym roku cały segment promocji festiwalu jest opracowany dobrze i miejmy nadzieję, że przyniesie ona spodziewany efekt. Oczywiście w przypadku realizacji takiego festiwalu niezbędna jest dyscyplina finansowa, którą egzekwuję, jak tylko potrafię najlepiej. To główna przyczyna wygenerowania bardzo dużego napięcia wśród pracowników. Mogę powiedzieć, że po spotkaniu z przedstawicielami NSZZ "Solidarność" sytuacja została rozwiązana.

Pracownicy w oficjalnym piśmie do władz miasta zarzucili Panu mobbing...

Z tego, co wiem, przygotowywane jest stosowne sprostowanie na ten temat. Ja się do tej kwestii nie odnosiłem, bo wierzyłem, że sytuacja zostanie wyjaśniona bez mojego udziału.

Po stronie zarzutów znajdziemy również przedłużającą się nieobecność dyrektora, paraliżującą pracę w teatrze.

Zwyczajowo dyrektorowi przysługuje jedna samodzielna praca poza macierzystym teatrem. W czasie pracy nad filmem fabularnym "Ewa" w październiku 2009 roku i podczas tegorocznych październikowych prób do premiery w Bielsku-Białej wziąłem urlop bezpłatny, zwracając się o niego pisemnie do przełożonych. Biorąc jednak pod uwagę to wszystko, o czym mówimy, jestem jak najdalszy od tego, aby moja osoba generowała jakieś dalsze problemy wokół teatru, które zupełnie nie mają intencji ani wyrazu artystycznego.

Pracownicy zarzucają panu lekceważenie widzów, stwierdzenia, typu "rzucam perły między wieprze" i impertynenckie zachowanie wobec swoich podwładnych.

Nigdy nie użyłbym cytowanych słów. Jest mi bardzo przykro, gdy słyszę podobne sformułowania. Jeśli chodzi o lekceważenie widzów, to moja propozycja artystyczna jest wyrazem najwyższego szacunku wobec widza, któremu proponuje się taką literaturę i takich reżyserów. Gdybym nie szanował swojej publiczności, wystawiałbym w teatrze kabaret. Gdy chodzi o zachowanie wobec podwładnych... nie wiem, co odpowiedzieć. Czuję się tym zażenowany. Jeśli faktycznie ktoś wszedł mi na próbę, to zrobiłem taką awanturę, bo reżyser ma prawo pracować nad spektaklem bez żadnych przeszkód, a wręcz ma obowiązek pilnować, aby nikt inny nie przeszkadzał w pracy realizatorom i żeby jego polecenia były egzekwowane.

Ma Pan skłócony zespół - aktorski, techniczny, administracyjno-organizacyjny. Wiele osób zgłasza zastrzeżenia pod Pana adresem.

O pracownikach mojego tego teatru mogę powiedzieć tylko same bardzo dobre rzeczy. Zespół aktorski w trudnych warunkach pracował znakomicie, w pełnym oddaniu reżyserom i innym realizatorom, przygotowując bardzo ciekawe role. Aktorzy są gotowi do pracy z każdym reżyserem, są zaangażowani, odpowiedzialni, lojalni. W pełni utożsamiają się ze swoim teatrem. To samo mogę powiedzieć o ekipie technicznej, realizującej spektakle, jak i o dziale literackim, który włożył wielką pracę w przygotowanie programów do spektakli i albumu jubileuszowego "Dotknięci teatrem" czy gazety teatralnej. To samo powiem również o osobach, zajmujących się promocją i marketingiem. Ci ludzie w specyficznych warunkach naszego teatru wykonują ogromną pracę, której celem ma być obecność widza w teatrze. Od portiera po mojego zastępcę nie mogę powiedzieć jednego złego słowa w kwestii zaangażowania moich pracowników.

Skoro jest tak dobrze, to czemu jest tak źle? Z Pana przyjściem wiązano nadzieję na zmiany w zespole artystycznym, który wymaga gruntownej przebudowy. Ten teatr odstaje poziomem aktorstwa od przyjętych standardów, niektórzy aktorzy od lat nie stworzyli żadnej nowej kreacji, powielają stare role, nie rozwijają się.

Pierwszy rok mojej pracy w Gdyni, 2009, był zorientowany na budowę repertuaru. Pierwszą premierę pokazaliśmy na początku 2010 roku - to był rok niezwykle ciężkiej pracy - powstało 12 spektakli w roku jubileuszowym, z czego cztery okazały się ewidentnymi sukcesami. Zaowocowało to wyjazdem "Fantazego" do Warszawy i obecnością w prasie ogólnopolskiej. Jeśli chodzi o zespół, to zmiany i uzupełnienia są oczywiście potrzebne, ale uważam, że aktora odkryć może bardzo dobry reżyser - taką pracę wykonał Brzoza, Cieplak, Kruszczyński, Śmigasiewicz czy pani Kania. Na temat wartości artystycznej zespołu też mogę powiedzieć wiele dobrych rzeczy - aktorzy rozwinęli się, bardzo wiele nauczyli się od tych reżyserów.

Spotkało nas tragiczne wydarzenie, jakim była śmierć Sławomira Lewandowskiego, a Dariusz Siastacz dostał propozycję w Teatrze Powszechnym w Warszawie i te dwa vacaty zostaną oczywiście uzupełnione. Staramy się też zwiększyć liczbę etatów dla młodych aktorów. Oczywiście proces tak radykalnej transformacji musi mieć swój określony czas, żeby zacząć przynosić efekty. Mam bardzo silną świadomość, że tego typu repertuar, taka wizja teatru i jego program wymagają dalszych zmian. Na pewno w następnych sezonach sytuacja wyglądać będzie zupełnie inaczej i wszyscy będą bardzo szczęśliwi z tego powodu.

Miejsca

Opinie (46)

  • Pytanko (2)

    Czy Szanowny Pan "Derektor" w dokumentach figuruje jaki Świerszcz czy dak z zagraniczna jak sie każde tytuować?
    Dla mnie to takie artisticzne bułkę przez bibułkę z tą zmianą swoich danych.

    • 15 5

    • Zmienil dane tudzież przybrał pseudonim artystyczny, żeby wyglądać (1)

      na większego artystę niż jest. Ot zwykły PR

      • 10 4

      • nie maci nic do roboty w Miejskim, że od rana wypisujecie na forach?

        • 6 7

  • lol

    • 1 2

  • Beznadziejni są trójmiejscy widzowie! (1)

    Łatwe sztuki, lektury szkolne, kabarety... Takie preferencje są wynikiem prostactwa, braku wykształcenia i głupoty - i co najgorsze, kompletnej ignorancji widowni, która nie rozumie poważniejszych rzeczy od "Lejdis" czy "Testosteronu".

    • 11 9

    • Żartujesz?

      Za to Ciężkie sztuki dla smutasów, lekkie moze dla tych którzy po wyjsciu z pracy nie maja ochoty na zagłębiona głębinę i oglądanie jak kazda z postaci w spektaklu zmaga się ze swoim demonem, często nie nazwanym, nie do końca określonym, racjonalnie niewytłumaczalnym - to jest ignorancja widowni.

      • 3 2

  • Śmieszny (2)

    Śmieszny jest ten nasz pan dyrektor. Wybiela się jak może. Szkoda tylko że to wszystko nieprawda o tym jego szacunku do ludzi. Mam nadzieję że go szybko stąd pogonią, bo jak nie to ludzie go na taczce wywiozą.

    • 14 5

    • to kadra w Miejskim jest śmieszna - łatwy etacik na państwowym wikcie, aż pracować się nie chce

      • 6 4

    • z Twojej

      wypowiedzi zaś aż promieniuje szacunek

      • 2 1

  • przyzwyczajeń budżetówki w Miejskim nikt nie zmieni, współczuję dyrektorowi! to syzyfowa praca dla niego

    • 16 5

  • (3)

    To dziwne trochę, niby mobbing, ale oficjalnego zarzutu nie ma, do sądu jakoś nikt nie kwapi się iść, a ponoć wszyscy pracownicy są źle traktowani.
    Jeszcze dziwniejsze, dyrektor mówi o jakimś sprostowaniu - więc jest ten mobbing czy go nie ma a panie z BOKu i marketingu (swoją drogą spora obsada jak na tak mały teatr) użyły sobie tylko chwytnego sloganu by spróbować przegonić kolejnego dyrektora?

    • 7 3

    • Mobbing (2)

      to czasem nieuchwytna sprawa.

      • 0 1

      • (1)

        Taa i dlatego taka wygodna dla pracowników.

        • 0 0

        • wygodna

          niestety dla obydwu stron

          • 0 1

  • (2)

    Obiektywnie:
    "Jeśli chodzi o zespół, to zmiany i uzupełnienia są oczywiście potrzebne, ale uważam, że aktora odkryć może bardzo dobry reżyser - taką pracę wykonał Brzoza, Cieplak, Kruszczyński, Śmigasiewicz " - tak tu się zgadzam z dyrektorem :)

    Subiektywnie:
    Nie wiem czy Pan Świerszcz jest obecny w teatrze czy nie, ale wiem jedno- sztuki są NUDNE i słabe. Coś jakbym oglądał teatr z XIX wieku- wychodzi koleś na scenę, nudny monologo-dialog z podłogą po czym umiera.

    Pani Kania od Woyzecka (1/5) i Lilioma (1,5/5) coś znów robi?
    OOHHH NEIIIIIIIIIIN!!!! NICHST NICHST NICHST!!! :)

    • 10 3

    • myślę, (1)

      amigo, że wytęsknionych piór w pupie jeszcze długo w miejskim nie zobaczysz. ale przecież masz muzyczny

      • 1 1

      • dziwne...

        jestem przekonany, że napisałem: "piór w d...e". ale niech będzie, na jedno wychodzi

        • 0 1

  • No i tu widzimy jego prawdziwe oblicze (1)

    Słowa pana Świerszcza "Gdybym nie szanował swojej publiczności, wystawiałbym w teatrze kabaret" - zatem kabaret to brak szacunku do widza tak? No to ciekawe czy "Dudek", "Kabaret Starszych Panów", "Kabaret pod Egidą", "POTEM"
    to według Świerszcza niska, i przyziemna sztuka. Ciekawe.
    Innych uwag nie mam, bo nie mam czasu. A pan redaktor powinien wiedzieć, że jak się nie ma mocnych dowodów to nie ma co domniemywać:)

    • 6 11

    • Villqist

      ma rację - żadnych bździn w teatrze, kabaret do knajpy. a z drugą częścią wypowiedzi się zgadzam, choć wiem, że żadnych "mocnych dowodów" nie będzie. są (i będą) tylko parszywe donosy FRUSTRATÓW... sorry... pracowników

      • 4 3

  • R@port (1)

    Słabą stroną medialnego wizerunku tegorocznej akurat edycji R@Portu jest to, że praktycznie NIGDZIE nie można znaleźć cen biletów na spektakle.
    ŻAL, ŻAL, ŻAL...

    • 1 0

    • koniec R@portu

      Przecież tu nie chodzi o to, żeby zwykli widzowie mogli kupić bilety (te i tak się sprzedały bez żadnej reklamy, bo było ich bardzo mało - większość miejsc jest dla VIP-ów). Dlatego pewnie informacja o festiwalu na stronie teatru ukazała się dopiero kilka dni temu. Do tej pory nie zauważyłem "na mieście" (a pracuję w Gdyni) żadnego afisza festiwalowego. Byłem w teatrze w sobotę, dopytywałem o jakąś ulotkę, żeby coś poczytać o spektaklach, i też niczego nie mieli. Ale Panu dyrektorowi chodzi o promocję festiwalu w ogólnopolskich mediach - wiadomo, jak media nie odnotują jakiegoś zdarzenia, to tak jakby go nie było. To nie jest festiwal dla Gdyni i Trójmiasta - nie myślcie sobie! Tu chodzi o to, żeby Villqist był chwalony w Polsce, że zrobił dobry (?) festiwal. Zresztą - może coś przeoczyłem - ale tej akcji promocyjnej w mediach ogólnopolskich też nie zauważyłem. Może skończyło się tylko na opracowaniu strategii?
      Widać aż za dobrze, jak dyrektor "poprawił" wizerunek medialny festiwalu. Gratuluję dobrego samopoczucia.

      • 7 0

  • Co z tym T E A T R E M ??????????

    Od paru lat obserwuje spadek poziomu TM. Kazdy nowy dyrektor wystawia sztuki co raz to słabsze, nie budzące najmniejszego zainteresowania widzow(podatnikow). Tłumacząc to swoja "wizja" teatru i sztuk przez duże S. Tak zgadza się, są to sztuki przez S ale S jak SYFOZA 
    Granie niepopularnych przedstawień a tym bardziej chorych wizji Gombrowicza ( narkomana i syfilityka) i jemu podobnych - odstrasza publicznosc od Teatru. Cena biletu jest stosunkowo wysoka wiec oczekuje od spektaklu ze oderwie mnie chociaz na chwile od szarej rzeczywistosci , niestety wystawiane sztuki obrzygują publiczność . Dziwi mnie fakt ze nikt wczesniej tego tematu nie poruszal. Jak to możliwe ze Teatr MIejski od 2 lat gra dla "pustych foteli". Jak czuja sie aktorzy ktorzy graja tylko dla siebie , a nowo wystawiane przedstawienia schodzą ze sceny po kilku razach grania !!!
    Kto odpowiada za wyrzucenie pieniedzy w bloto ( jakim bylo wystawianie sztuk pod dyrekcja I.Villqista) ???? Czy nie ma w teatrze ksiegowej, ktora potrafi liczyć??? A może ciepła posadka w/w osoby nie pozwala sprzeciwiać sie dyrektorowi który wystawia swoje "perełki" ??? Zniszczyliscie jedyny Teatr w Gdynii ( nie licząc muzycznego który gra musicale) i skutecznie odstraszyliscie od niego publike. Nikt o zdrowych zmyslach obecnie nie chodzi na sztuki do TM ( chyba ze ,że starego repertuaru )
    Czy nie jest wam wsytd ???
    Czy trzeba było czekać aż 2 lata na reakcje UM na eksperymentalne sztuki w TM??
    Kazdy wie ze do kultury nalezy dopłacać , ale na Boga niech cos z tego wynika!! Przyciągnijcie czyms do siebie widza!! Zainteresujcie sobą szersza publiczność .
    Zacznijcie grać jak kiedyś komedie, kabarety, lektury, bajki dla dzieci.
    Jedyne rozwiązanie tej chorej sytuacji to szybka zmiana dyrektora na takiego który potrafi dobrać repertuar godny widzów trójmiasta (manager i artysta w jednym) a nie zabawa w eksperymenty prowadzone przez dramatopisarza. A także zmiana całej nieskutecznej, nie potrafiącej kalkulować kadry zarządzającej.

    • 9 11

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Do czego wykorzystywano w XI wieku wieżę dobecnego Muzeum Archeologicznego w Gdańsku?

 

Najczęściej czytane