• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Impro atak na Sopot - o spektaklu "Impro Atak!"

Łukasz Rudziński
25 czerwca 2015 (artykuł sprzed 8 lat) 
Im dziwniej, tym bardziej zabawnie. "Impro Atak!" zapewnia solidną dawkę śmiechu i różnorodność dzięki kilku krótkim grom, zaproponowanym przez aktorów, jak odgrywania sceny w różnych gatunkach teatralno-filmowych (na zdjęciu). Im dziwniej, tym bardziej zabawnie. "Impro Atak!" zapewnia solidną dawkę śmiechu i różnorodność dzięki kilku krótkim grom, zaproponowanym przez aktorów, jak odgrywania sceny w różnych gatunkach teatralno-filmowych (na zdjęciu).

Na scenę wbiegają jak zawodnicy MMA, zapowiadani przez lidera grupy. Potem przez półtorej godziny bawią ludzi, dbając o to, by nie przekraczać granicy dobrego smaku. "Impro Atak!" to pomysł na niezobowiązujący wieczór, pełen zabawnych momentów, ale i mocno nierównych improwizacji.



Teatr impro, choć ma w Polsce kilkanaście lat, od kilku nabiera wyraźnego rozpędu. Zajmują się nim nie tylko liczne grupy studenckie, skupione wokół ośrodków akademickich czy amatorskie grupy znajomych "z podwórka". Coraz częściej improwizatorzy regularnie się spotykają, przywiązują uwagę do niuansów występu, wymieniają się doświadczeniami podczas coraz liczniejszych ogólnopolskich festiwali i tworzą niezłej jakości show. Spektakle impro przyciągają widzów swoją niepowtarzalnością, ulotnością i możliwością wpływania na zdarzenia kreowane przez występujących. Bo nie ma dwóch podobnych spektakli impro - nawet te oparte na identycznym schemacie okazują się być całkowicie inne podczas kolejnego wieczoru. Największą siłą jest tutaj żywioł aktorskich improwizacji, inspirowanych przez sugestie publiczności oraz - jak w przypadku "Impro Atak!" - zdań wypisanych przez publiczność przed spektaklem.

Łódzką grupę w stosunku do większości tego typu formacji w Polsce wyróżnia warsztat aktorski (improwizujący są dyplomowanymi aktorami, występującymi na łódzkich scenach, wspartymi mistrzem Polski beat boxu Zorakiem, czyli Marcinem Szymańskim). Piątkę aktorów (oprócz Zoraka to Jacek Stefanik, Kamila Salwerowicz, Wojciech OleksiewiczMichał Bieliński) uzupełnia dbający o warstwę muzyczną spektaklu Sławomir Bartkiewicz. "Impro Atak!" zyskuje sympatię widzów już podczas bardzo dobrze pomyślanej, integrującej publiczność rozgrzewki.

Do impro nie potrzeba scenografii, bo opowieść jest ledwie zasygnalizowana przez improwizatorów i służy jako pretekst do wydobycia pokładów komizmu i rozbawienia publiczności. Do impro nie potrzeba scenografii, bo opowieść jest ledwie zasygnalizowana przez improwizatorów i służy jako pretekst do wydobycia pokładów komizmu i rozbawienia publiczności.
Aktorzy proponują kilka najbardziej klasycznych krótkich form, jak "freeze" (scenka przerywana na komendę "stop" i kolejny gracz "wchodzi" w pozę poprzednika, kontynuując historię), "dyrygent" (improwizowana opowieść kontynuowana przez osobę wskazaną w dowolnym momencie przez prowadzącego), "kwestie z kieszeni" (improwizowane scenki, podczas których korzystają ze zdań zapisanych na kartkach przez widzów) czy "gatunki filmowo-teatralne" (odgrywanie opowieści w wybranych konwencjach filmowych lub teatralnych). Dodają do tego nieco mniej popularne "wywiad-ręce" (wywiad dziennikarski z bohaterem, któremu rąk "użycza" schowana za nim improwizatorka), czy "barman", gdzie kolejni klienci wyśpiewują barmanowi swoje problemy.

Istotą impro są zabawne, często absurdalne skojarzenia, za jakimi podążają improwizatorzy by wydobyć z historii komizm słowny i sytuacyjny. Niekiedy przeradza się to w prawdziwe szarże, w których łatwo się zagalopować i kogoś urazić. Przytomnie więc prowadzący spektakl Jacek Stefanik z góry rezygnuje z odniesień do polityki i religii, a gdy takowe się pojawiają, przerywa grę. Publiczność podczas impro zawsze jest kopalnią intrygujących pomysłów, pomagających umiejscowić kolejne scenki i scharakteryzować bohaterów (podczas sopockiej premiery "Impro Atak!" poznaliśmy m.in. wnętrze brzucha Smoka Wawelskiego).

Grupa zdobyła sopocką publiczność już podczas integracyjnej rozgrzewki. Grupa zdobyła sopocką publiczność już podczas integracyjnej rozgrzewki.
Grupa ta poziomem improwizacji nie odbiega specjalnie od innych czołowych grup impro w Polsce (jak warszawskie Klancyk i Ab Ovo, krakowska Ad Hoc, zielonogórska Siedem Razy Jeden czy trójmiejskie Abordaż i Peleton). To, co wyróżnia "Impro Atak!", to dbałość o detale - świetnym pomysłem jest zaangażowanie beatboxera Zoraka, zaskakująco dobrego także aktorsko. Może z uwagi na premierową publiczność w improwizacjach brakowało jednak nieco odwagi i odrobiny szaleństwa, a takich momentów, jak podjęcie akcji od hasła "jaskółka" zaproponowanego przez widzów - "ja z kółka różańcowego przyszedłem..." było jak na lekarstwo.

Zdecydowanie najmocniejszym punktem półtoragodzinnego spektaklu okazały się piosenki improwizowane u barmana - zarówno song smutnej, bo zmuszonej iść na urlop dziewczyny (najbardziej uzdolniona wokalnie Kamila Salwerowicz), piosenka wściekłego na swój brak tolerancji na alkohol mężczyzny (Wojciech Oleksiewicz), jak i śmiertelnie zakochanego w sobie narcyza (Zorak), którym udanie wtórował barman (Jacek Stefanik) wykonane były zabawnie i w dobrym tempie. Właśnie dynamiki, szybkiego tempa i płynności brakowało nieco niektórym improwizacjom, ale spektakl w całej swojej różnorodności wypadł naprawdę dobrze. Planowany na listopad przez tę grupę "musical improwizowany" zapowiada się więc bardzo ciekawie. Jednak już dzięki "Impro Atak!" śmiechu i dobrej zabawy w Sali Koncertowej Polskiej Filharmonii Kameralnej Sopot nie powinno zabraknąć.

Spektakl

7.1
25 ocen

Impro Atak!

improwizacje

Miejsca

Spektakle

Opinie (19) 1 zablokowana

  • hahahahah :) no pięknie :) Autorze kilku powyższych wypowiedzi: czasami lepiej się wstrzymać parę minut nim doda kolejne posty, wtedy wygląda wiarygodniej :) A szczególnie polecam zmienić choć trochę styl pisania, zabawić, bawi :) A głosy na Radosława z 17-4 nagle zmieniły się na 17-13. hmmmm :) ale wracając do komentowania przedmiotowego występu: nie tyle brak przygotowania do scen był tutaj problem, a same żarty. Jaskółka była genialna,to fakt ,ale takich fajnych momentów było bardzo,bardzo niewiele. Każdy uczestnik z impro-atak na tle innych uczestników grup 3miejskich byłby uznany jako słaby albo średni. Widzowie byli zadwodoleni - widziałem - ale to pewnie dlatego, ze większość była pierwszy raz na impro. Niech idą, namawiam, poznajcie jakie fajne jest impro :). Komunikat tylko mam do tych co się już torchę na impro znają i wiedzą,ze jest w czym wybierać: są SŁABSI niż Abordaż, słabsi niż Peleton i tylko trochę lepsi niż Histeria.

    • 6 15

  • Dobrze, że w wakacje dzieje się coś fajnego. Dobrze, że łódzkie Impro ruszyło w Polskę. Nie wiem tylko skąd te narzekania. Jak jest wielka smuta to narzekania i ok. ale nie rozumiem skąd to marudzenie, kiedy coś się wydarzyło interesującego.

    • 15 0

2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Ile scen będzie mieć budowany Gdański Teatr Szekspirowski?

 

Najczęściej czytane