- 1 Co robić w długi weekend w mieście? (39 opinii)
- 2 Maj miesiącem festiwali (7 opinii)
- 3 Orzechowski: Szukam dziur w rzeczywistości (15 opinii)
- 4 Tysiące osób odwiedziło Twierdzę Wisłoujście (70 opinii)
- 5 Komiksy, polityka i SF. Lektury na wiosnę (19 opinii)
- 6 Spektakle z Trójmiasta w Teatrze Telewizji (10 opinii)
Hultaje na hulajnogach na finał Festiwalu Pociąg do Miasta
Festiwal Pociąg do Miasta rozwija się z roku na rok. W zakończonej 5 sierpnia czwartej edycji po raz pierwszy można było obejrzeć nie tylko spektakle Teatru Gdynia Główna, ale też przedstawienia spoza Trójmiasta. Formuła imprezy jest oryginalna i z roku na rok zyskuje coraz liczniejsze grono odbiorców.
Pomysł na Letni Festiwal Teatru Gdynia Główna "Pociąg do Miasta" jest bardzo prosta. Chodzi o to, by wyjść z piwnic dworca Gdynia Główna PKP, gdzie swoją siedzibę ma Teatr Gdynia Główna, i pokazać spektakle sceniczne w nietypowych dla nich, plenerowych warunkach. Przez pierwsze trzy lata impreza była okazją do zaprezentowania repertuaru Teatru Gdynia Główna. W tym roku udało się rozszerzyć ją o cztery spektakle gościnne, z których jeden, "Dobroć nasza dobroć" Teatru Wiczy, miał premierę w TGG.
Ponieważ każdy poza ostatnim spektaklem grany był dwa razy (dzień po dniu), w czasie tygodniowej imprezy można było zobaczyć wszystkie 13 przedstawień, wybierając dogodniejszą dla siebie lokalizację. Bo jedną z największych atrakcji Pociągu do Miasta są nowe, nietypowe dla przedstawień teatralnych przestrzenie, w których można podziwiać spektakle grane o zachodzie słońca. Miejsca grania zostały tak dobrane, by co roku wędrując ze spektaklami można było poznawać nowy zakątek Gdyni. Tym razem widzowie oglądali spektakle m.in. w skateparku na skwerze Sue Ryder, na placu przy Automobilklubie Morskim czy przy wejściu nr 11 na Plażę Miejską w Gdyni.
Zamykające tygodniowy festiwal przedstawienie "Hultaje" Teatru Porywacze Ciał z Poznania stanowiło pogodne, dowcipne zwieńczenie pokazów, prawdziwy oddech wobec poruszających we wcześniejszych spektaklach kwestiach tożsamości Polaków (i nie tylko) czy wolności jednostki w różnych jej przejawach (stąd hasłem tegorocznego festiwalu była "Stacja Niepodległa").
Kto nie chciałby zrzucić firmowego "mundurka" i oddać się radosnej, beztroskiej zabawie, zwłaszcza jeśli na co dzień jest trybikiem potężnej korporacyjnej machiny? To podejście stanowi podstawę pomysłu na spektakl Teatru Porywacze Ciał, który ukazywać ma ludzi w przerwie obiadowej. Łączy ich nietypowe zainteresowanie - jazda na hulajnodze. Grupka pracowników różnych banków i instytucji finansowych umawia się przez internet i spotyka się, by pod szyldem Hultajów, który dumnie eksponują na dżinsowych katanach, pobawić się na hulajnogach.
Poznajemy ich właśnie w momencie zbiórki na placu, na którym chcą pojeździć (przed dworcem Gdynia Główna PKP). Nie znają się, część z nich widzi się po raz pierwszy, ale każdy ma kask, ochraniacze na stawy, rękawiczki i przede wszystkim hulajnogę. Po krótkim zapoznaniu rozpoczyna się zabawa - jazda gęsiego, rozmaite "triki" oraz integracja w podgrupach (przypominająca raczej firmowy wieczór integracyjny niż szaloną zabawę w przerwie obiadowej) - zawiązują się nowe znajomości, także o zabarwieniu erotycznym - jedna dziewczyna w pewnym momencie zaczyna obmacywać inną, którą po chwili ciągnie w krzaki, jakiś chłopak usiłuje poderwać nową koleżankę... Wszystko to nie przekracza jednak granicy dobrego smaku ani poczucia beztroski, z jaką sześcioro performerów prowadzi spektakl.
Nie ma co ukrywać, że "Hultaje" to raczej przyjemny performerski drobiazg z wartościowym przesłaniem niż pełnoprawny spektakl. Mnóstwo w nim przypadku i przestrzeni do zagospodarowania tu i teraz, poza scenariuszem - tak zresztą często swoje spektakle konstruują Porywacze Ciał, by zostawić dużą przestrzeń do improwizacji. Cała szóstka otwarta jest na kontakt z publicznością, którą chętnie zaprasza do wspólnej zabawy.
Ważne jest też przesłanie, bardzo wyraźnie zaakcentowane przez Hultajów - trzeba znaleźć czas na "reset", oderwać się choć na chwilę od codzienności, odnaleźć w sobie dziecko i cieszyć się drobnymi przyjemnościami, choćby zabawą na hulajnodze i jazdą w nieznanym miejscu. Ta radosna beztroska zwieńczyła tydzień zgłębiania narodowych lęków, kompleksów i traum dźwiganych przez nas na co dzień.
Przed kolejną odsłoną tej wartościowej imprezy warto może nieco wypośrodkować ciężar gatunkowy prezentowanych spektakli. Warto też w jeszcze większym stopniu otworzyć się na propozycje gościnne. Czwartą edycją zespół Teatru Gdynia Główna zdał egzamin z organizacji imprezy o zasięgu ogólnopolskim. Zdecydowanie warto ten trend kontynuować.
Miejsca
Spektakle
Wydarzenia
Zobacz także
Opinie (3) 4 zablokowane
-
2018-08-07 01:44
dobra impreza
fajnie, że cokolwiek się dzieje, ale wolałbym lepsze spektakle móc latem zobaczyć
- 1 0
-
2018-08-07 02:46
Sk8or_die
Niby deskorolka a na focie skutersyny!!
- 2 0
-
2018-08-07 09:59
nie przy wejściu na plażę, ale chyba 400 metrów w głębi plaży
oprócz ostatniego spektaklu (który był nie tylko dynamiczny a le i dowcipny, choć w formie slapstickowej) - praktycznie każdy zawierał wulgaryzmy
oczywiście często wulgaryzmy są potrzebne, ale wydaje mnie się, że jednak nieco przesadzono i staje się to przerywnikiem luja spod budki z piwem
co do jakości - cóż są różne teatry i różne przedstawienia, ja nie miałbym o to specjalnej pretensji, bo zauważam, ze to nie są teatry z pierwszej linii
natomiast nieco dziwi mnie zachowawczość reżyserów - choćby Wyspiański w tamtych czasach był o wiele bardziej krytyczny w stosunku do społeczeństwa (Wesele), niż w dzisiejszych o wiele bardziej zakręconych czasach nasi twórcy... czego się boicie?
co do formatu - organizator wybiera, ale ja podpowiadałbym podejrzeć jak to robią w Toronto (np. Fringe Festival) - wiem często wspominam Toronto, ale Gdynia powinna kopiować co się tylko da z tego miasta
tam praktycznie każdy festiwal czy wielka impreza (przyciągają zwykle ponad milion uczestników, wiec na nasze warunki to olbrzymie imprezy), opiera się przede wszystkim an wolontariuszach - organizowana jest często bez sponsorów i dofinansowania - przynajmniej na początku, czyli można - a wolontariuszy zwykle jest więcej niż potrzeba!
wspomniany Fringe Festiwal to przegląd kilkudziesięciu teatrów z całego świata (nawet kiedyś był jeden z Polski)- 2 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.