• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Genialny koncert Blechacza i Bomsori zakończył Gdański Festiwal Muzyczny

Ewa Palińska
26 maja 2019 (artykuł sprzed 4 lat) 
Bomsori Kim i Rafał Blechacz to prawdziwy "dream team". Ich sobotni koncert podczas finału Gdańskiego Festiwalu Muzycznego był prawdziwą ucztą zarówno dla ucha, jak i dla oka. Bomsori Kim i Rafał Blechacz to prawdziwy "dream team". Ich sobotni koncert podczas finału Gdańskiego Festiwalu Muzycznego był prawdziwą ucztą zarówno dla ucha, jak i dla oka.

Rafał Blechacz 14 lat temu wygrał Konkurs Chopinowski. Bomsori Kim zwyciężyła na Międzynarodowym Konkursie Muzycznym ARD w Monachium, a na Konkursie Wieniawskiego w 2016 r. zajęła 2. miejsce. W sobotni wieczór w Filharmonii Bałtyckiej, podczas finału Gdańskiego Festiwalu Muzycznego, południowokoreańska skrzypaczka i polski pianista połączyli siły i zagrali w duecie, zachwycając publiczność mistrzowskimi interpretacjami sonat Mozarta, Faurego, Debussy'ego i Szymanowskiego.



O Rafale Blechaczu zrobiło się głośno po jego wygranej na Międzynarodowym Konkursie Chopinowskim w 2005 roku (miał wówczas 20 lat). Gdańscy melomani mieli jednak okazję posłuchać muzyki w jego wykonaniu trzy lata wcześniej. W 2002 roku został bowiem zwycięzcą "Estrady Młodych" Festiwalu Pianistyki Polskiej w Słupsku, otrzymując w nagrodę m.in. zagranie recitalu w sali koncertowej Radia Gdańsk.

Również Bomsori Kim jest doskonale znana gdańskiej publiczności - w grudniu 2017 roku wystąpiła w Filharmonii Bałtyckiej , zdobywając serca słuchaczy emocjonalną interpretacją Koncertu d-moll Henryka Wieniawskiego. Nie dziwi zatem, że zainteresowanie sobotnim wydarzeniem było tak ogromne - sala koncertowa była wypełniona do ostatniego miejsca!

Widownia była zapełniona do ostatniego miejsca. Zasiadło na niej przeszło tysiąc osób. Widownia była zapełniona do ostatniego miejsca. Zasiadło na niej przeszło tysiąc osób.
Południowokoreańską skrzypaczkę Rafał Blechacz wypatrzył na Konkursie Wieniawskiego w 2016 roku. Zajęła wówczas drugie miejsce, jednak zdaniem kapituły, krytyków i wielu obserwatorów to Bomsori Kim była zdecydowaną faworytką. Podobnego zdania był najwyraźniej polski pianista, bo po jednym z poznańskich koncertów podszedł do niej i zaproponował wspólną realizację projektu kameralnego. Lepszego wyboru nie mógł dokonać - współpraca układa się wyśmienicie a nagrana wspólnie płyta, wydana przez prestiżową wytwórnię Deutsche Grammophon, zdobyła najwyższe noty zarówno od krytyków, jak i od słuchaczy.

Koncerty muzyki poważnej w Trójmieście


Choć muzyka zarejestrowana na płycie budzi zachwyt, wykonania na żywo nie jest w stanie przebić! Współpraca Rafała Blechacza i Bomsori Kim jest bowiem tak widowiskowa, że od pierwszej do ostatniej chwili nie można było oderwać od nich wzroku. Artyści pokazali, jaki jest prawdziwy sens muzyki kameralnej i jak głęboki tkwi w niej potencjał. Każdą z wykonywanych sonat wycisnęli jak cytrynę, do ostatniej kropli, prezentując pełen wachlarz technicznych i stylistycznych środków muzycznych.

Bomsori Kim Bomsori Kim
Koncert rozpoczęli figlarną Sonatą F-dur na skrzypce i fortepian KV 376. Jak oni bawili się tą muzyką! Ukradkowe uśmiechy, subtelne spojrzenia, wyraziste wejścia, niesamowita precyzja połączona z pięknym frazowaniem sprawiały, że to wykonanie przypominało sztukę teatralno-muzyczną. Nie było jednak cienia wątpliwości, że gra ciał w tym przypadku nie była wyreżyserowana. Rafał Blechacz i Bomsori Kim muszą prywatnie bardzo się lubić, bo wspólne muzykowanie sprawiało im ogromną frajdę.

I Sonata A-dur na skrzypce i fortepian op. 13 miała zupełnie inny charakter, więc i inny zakres emocji zaprezentowali artyści. Było romantycznie, chwilami wręcz intymnie, ale i wesoło, bo w części trzeciej Bomsori Kim i Rafał Blechacz prowadzili ze sobą radosny dialog.

Drugą część koncertu artyści rozpoczęli od Sonaty na skrzypce i fortepian g-moll Claude'a Debussy' ego. W tej stylistyce wyraźnie czuli się najlepiej. Zachwyt budził nie tylko bogaty wachlarz emocji, ale też unikatowy język muzyczny, jakim pod koniec życia posługiwał się kompozytor.

Oficjalną część koncertu zakończyła Sonata d-moll na skrzypce i fortepian op.9 Karola Szymanowskiego, a po gromkich owacjach, w podziękowaniu za ciepłe przyjęcie, artyści wykonali wydany pośmiertnie Nokturn cis-moll Fryderyka Chopina w transkrypcji Nathana Milsteina. Po wcześniejszej dawce wyrafinowanej wirtuozerii to opracowanie mogło się wydawać nad wyraz proste, żeby nie powiedzieć banalne - kantylena skrzypiec z dość prostym akompaniamentem fortepianu. Wykonanie było jednak tak emocjonalne, że chwytało za serce nie mniej niż wykonania oryginalne w interpretacji najznakomitszych pianistów.

Rafał Blechacz Rafał Blechacz
Sobotni koncert Bomsori Kim i Rafała Blechacza zakończył tegoroczną, bardzo udaną edycję Gdańskiego Festiwalu Muzycznego. Zgodnie z obietnicami organizatorów, mieliśmy możliwość zobaczyć i posłuchać fortepianu w najróżniejszych odsłonach - instrumentów historycznych i współczesnych, fortepianu solo, w zestawieniach kameralnych, jako instrumentu towarzyszącego orkiestrze i będącego jej częścią (fantastyczny koncert piątkowy - Juho Pohjonen - fortepian, Orkiestra Filharmonii Bałtyckiej, Boon Hua Lien - dyrygent). A że muzyka sprzyja nawiązywaniu nowych znajomości, to Tobias Koch podczas swojego koncertu na trzech fortepianach historycznych zaprosił do wspólnego występu Krzysztofa Książka.

Znakomicie wypadł też koncert Gidon Kremer Trio. Fanów Georgisa Osokinsa uspokajamy jednak, że niecodzienna stylizacja artysty nie oznacza, że na dobre rezygnuje z ulubionych, rozpiętych koszul. Wystąpił w koszulce, pożyczonej marynarce i sportowych butach dlatego, że zaginął jego bagaż. Na szczęście do Gdańska szczęśliwie i na czas dojechał jego fortepian Yamaha, dzięki czemu mogliśmy się przekonać, że to, na jakim instrumencie grają pianiści, naprawdę ma znaczenie. "Steinway" Rafała Blechacza, dla przykładu, brzmiał skrajnie różnie, a jednak równie pięknie.

Miejsca

Wydarzenia

Zobacz także

Opinie (19) 2 zablokowane

  • Ależ piękna kobieta!

    Cudo!

    • 14 2

  • Brawo Mossak!

    • 7 1

  • M.

    Byłem na Kremerze, to była prawdziwa gwiazda tego festiwalu. Szkoda, że nawet muzyka poważna jest w dzisiejszych czasach pop.

    • 4 1

  • Pięknie było. A na marginesie... (2)

    Skazanie kilkuset osób na słuchanie tak pięknej muzyki w ukropie - o koncernie tria na małej sali nie mówiąc - to duża przykrość.
    Jeszcze większa, to oglądnie radośnie wychodzących "melomanów" w trakcie braw, gdy właśnie szacunek okazywany artystom jest ważny. No, ale być pierwszym na parkingu i uniknąć małej kolejki - bezcenne.
    O gołych torsach, czerwonych gaciach plażowych i strojach po koncercie disco polo nie wspomnę. To już norma chamstwa.

    • 19 1

    • Smutne to, ale pięknie ujęte to co się działo. Ludzie nie potrafią się zachować w takich miejscach i zamiast poczekać "co teraz" myślą, że to jak w kinie - film się skończył, biegiem do auta. Co gorsze - większość takich akcji jest udziałem osób starszych.

      • 4 0

    • O gołych torsach, czerwonych gaciach plażowych i strojach po koncercie disco polo nie wspomnę. To już norma chamstwa - he he he - czy ta wypowiedź dotycząca strojów disco polo również dotyczy kwiecistej sukni Bomsori Kim?

      • 2 1

  • Faktycznie świetnie grali (3)

    Rafał, jeśli w przypadku tego talentu można tak powiedzieć , bardzo się rozwinął - jest bardzo emocjonalny i wręcz "efekciarski", ale na światowym poziomie. Bomsori Kim trochę zbyt wycofana w Mozarcie i Faure - ale genialna w Debussym. Konrad Mielnik jak zwykle udaje, ze bez jego koneksji nikt by nie występował w Gdańsku... a to był po prostu koncert, jaki w tzw metropolii powinien odbywać się co kilka tygodni.

    • 17 0

    • Mądralo

      To sprowadź Blechacza. Do Polski. A co dopiero do 3miasta...

      • 2 0

    • Może i racja ale póki co tylko Gdański Festiwal proponuje tego rodzaju artystów. Kremer jest Kremerem, Blechacz Blechaczem a konkretna orkiestra tą właśnie orkiestra.

      • 3 0

    • W metropolii tak, w Gdańsku raczej nie.

      • 1 0

  • Było wybitnie, ale... (1)

    Autorka tekstu chyba siedziała w innej sali, bo na sali koncertowej były wolne miejsca. Ludzi było bardzo dużo - to fakt, ale były też wolne miejsca. Druga sprawa to historia jak Rafał Blechacz poznał Bomsori Kim. Zarówno prowadzący jak i sam pianista w wywiadzie (jest na YouTube) opowiadał jak to zobaczył Bomsori w TV podczas konkursu Wieniawskiego i potem wysłał do niej maila w sprawie współpracy. No, chyba, że autorka artykułu zna jakąś wersję nie oficjalną.

    Wiem, że to szczegóły, ale wiadomo, gdzie siedzi diabeł... :)

    PS. Bomsori to imię, więc tytuł artykułu brzmi trochę dziwnie.

    • 11 0

    • Genialny koncert Rafała i Kim

      • 2 0

  • Niecodzienne brzmienie

    Jako pianista dodam, że dzwięk fortepianu był unikalny. Tak świetnych basów dawno nie słyszałem, wolumen wspaniały a jednocześnie w piano niebiańsko subtelny. Po koncercie rozmawiałem chwilę z R. Blechaczem, który powiedział mi, że ten instrument to jego ulubiony Hamburg Steinway i zabiera go na różne koncerty. To był pod każdym względem przepiękny zachwycający i wzruszający występ. Dziękuję!

    • 10 0

  • GFM

    Koncert jak i cały festiwal był świetny.
    Dla mnie najlepszy był u Św. Jana. A dla was?

    • 5 1

  • Swietne to bylo. Gratulacje

    • 3 0

  • Super koncert

    Byliśmy dużą grupą i wszyscy cały czas przeżywamy i wspominamy koncert Blechacza z Bomsori. Olśniewająca wirtuozeria i magiczna atmosfera. Harmonia muzyczna oraz sceniczna. Temperament i finezja. Co tu dużo gadać, czarująca para po prostu :) duza klasa wykonawcza

    • 2 0

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Dlaczego jest 12 potraw na wigilijnym stole?

 

Najczęściej czytane