• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

"Lustrzanna" - francuski Harry Potter i tłumacz z Trójmiasta

Magdalena Raczek
5 sierpnia 2021 (artykuł sprzed 2 lat) 
Paweł Łapiński to gdański tłumacz, który przełożył z francuskiego bestsellerową sagę pt. "Lustrzanna", porównywaną do "Harry`ego Pottera". Paweł Łapiński to gdański tłumacz, który przełożył z francuskiego bestsellerową sagę pt. "Lustrzanna", porównywaną do "Harry`ego Pottera".

Tytuł ten znają już zapewne wszyscy wielbiciele dobrej literatury dla młodych czytelników. "Lustrzanna" to fantastyczno-przygodowa, czterotomowa saga, francuski bestseller dla młodzieży i dorosłych. Przetłumaczona na 20 języków, nagradzana i doceniana przez krytyków, recenzentów i samych czytelników na całym świecie. Przez wielu porównywana do "Harry`ego Pottera". W lipcu ukazał się jej finałowy 4 tom. W Polsce całość została przetłumaczona przez Pawła Łapińskiego - gdańskiego tłumacza, z którym rozmawiamy o pracy nad tym przekładem i o zawodzie translatora.



Recenzje książek z Trójmiasta



Magdalena Raczek: "Lustrzanna" w Polsce stała się czytelniczym hitem. Została m.in wybrana do 10 najlepszych książek dla młodszych czytelników w 2020 roku przez "Książki. Magazyn do Czytania", zwycięzcą w Plebiscycie Blogerów Lokomotywa 2019 w kategorii Przekład. Czy pamiętasz ten dzień, gdy wydawnictwo Entliczek zleciło ci przetłumaczenie pierwszego tomu "Lustrzanny"? Czy już wtedy podejrzewaliście, że może to być bestseller? A może ty podczas swojej pracy coś przeczuwałeś?

Paweł Łapiński: Tak, dobrze pamiętam ten moment, bo kiedy czytałem na próbę pierwszy tom, od razu poczułem, że to wyjątkowa literatura, która zdecydowanie odstaje od propozycji trafiających na nasz rynek. Poczułem dreszczyk emocji, że taka książka jest nadal niewydana w Polsce i sięgnął po nią akurat Entliczek, z którym już wcześniej współpracowałem. Wiedzieliśmy, że był to prawdziwy hit we Francji, natomiast nikt nie mógł przewidzieć, że w Polsce również przyjmie się tak dobrze, bo to nie takie proste. Każdy rynek rządzi się swoimi prawami w tym względzie. Zresztą w Polsce również popularność "Lustrzanny" rosła stopniowo.

Autorką tego literackiego hitu jest debiutantka - Christelle Dabos. Czy tłumaczenie debiutantów jest trudniejsze niż przekładanie uznanych pisarzy? Czy trzeba ich poprawiać, jakoś "pomagać" tej literaturze?

Cóż, aż trudno uwierzyć, że to jej debiutancka powieść, prawda? Nieczęsto mam okazję tłumaczyć powieści autorów czy autorek na początku ich kariery literackiej, ale tak ogólnie - nie sądzę, żeby to miało znaczenie dla tłumacza. Ostatecznie książki, które docierają do nas z zagranicy, przechodzą pewną selekcję - wydawnictwa wybierają pojedyncze tytuły z bogatej zagranicznej oferty, więc na szczęście rzadko trafia się coś, co wymagałoby "poprawek" ze strony tłumacza.

  • "Lustrzanna" - fantastyczno-przygodowa, czterotomowa saga, francuski bestseller dla młodzieży i dorosłych.
  • "Lustrzanna" Christelle Dabos, tłum. Paweł Łapiński, wyd. Entliczek. Tom 1 "Zimowe zaręczyny".
  • "Lustrzanna" Christelle Dabos, tłum. Paweł Łapiński, wyd. Entliczek. Tom 2 "Zaginieni z Księżycowa".
  • "Lustrzanna" Christelle Dabos, tłum. Paweł Łapiński, wyd. Entliczek. Tom 3 "Pamięć Babel".
  • "Lustrzanna" Christelle Dabos, tłum. Paweł Łapiński, wyd. Entliczek. Tom 4 "Echa nad światem".
"Dziś Lustrzannę stawia się na tej samej półce co Harry'ego Pottera" - z wielu stron płyną takie opinie, porównujące Lustrzannę z Harrym. Co o tym myślisz?

Z drugiej strony - mam na myśli czytelników i recenzentów - słychać z kolei opinie dystansujące się do tych porównań, co częściowo wydaje się zrozumiałe, choć czasem wynika z niezrozumienia tych cytowanych szeroko fragmentów z zagranicznych recenzji. Porównanie do serii J. K. Rowling jest uzasadnione na poziomie pewnego fenomenu literackiego, stworzenia przez obydwie autorki osobnego świata, który zafascynował czytelników do tego stopnia, żeby zaangażować się w tzw. fan fiction, czyli pisane przez wielbicieli własnych utworów umiejscowionych w świecie znanym z powieści. Do tego dochodzi bezprecedensowy sukces komercyjny - od czasów serii o Harrym Potterze nie było (przynajmniej we Francji) serii dla młodzieży, która wywołałaby takie poruszenie, czekanie na premiery kolejnych części itp. Natomiast oczywiście porównania na poziomie literackim nie mają sensu, bo są to pod każdym względem całkiem osobne sagi - zarówno w zakresie fabuły, operowania imaginarium z pogranicza fantasy i science-fiction, psychologii postaci, intertekstualności itd.

Co według ciebie wpłynęło na sukces tej książki w Polsce - poza dobrym przekładem rzecz jasna?

Myślę, że duże znaczenie miał fakt, iż jest to naprawdę oryginalna pozycja - nawet dla wielbicieli literatury fantastycznej, którą nasz rynek oferuje w ogromnej liczbie i różnorodności. Autorce udało się wykreować całkiem oryginalny świat, a do tego, w przeciwieństwie do wielu taśmowo produkowanych powieści fantastycznych, zadbała też o psychologię postaci oraz warstwę literacką, objawiającą się bardzo bogatym stylem. Jest w tym bez wątpienia coś typowo francuskiego, pewien rodzaj kultury literackiej, a biorąc pod uwagę że przeważająca większość fantastyki trafiająca do Polski to dzieła anglosaskie - "Lustrzannie" łatwo było się od nich odróżnić. Oczywiście nie bez wpływu jest również fakt, że ta saga zdecydowanie wyrasta ponad ramy gatunkowe, stąd duża liczba wielbicieli i czytelników wśród dorosłych, co miało przełożenie na oddźwięk w mediach.

Jak ci się pracowało nad tą sagą? Co w tej pracy było najtrudniejsze i ile czasu ci zajęło przełożenie całości?

Przy okazji publikacji ostatniego tomu obliczyliśmy z wydawczynią, że sama praca nad przekładem musiała trwać ok. trzech lat. Pracowało się bardzo przyjemnie, szczególnie, że książka byłą redagowana przez liczny zespół, więc praca miała naprawdę zbiorowy charakter, co mnie akurat zawsze motywuje i cieszy. Najtrudniejsze było chyba to, że im dalej w sagę, tym większa potrzeba dbania o spójność, sprawdzania nazw własnych, które padały gdzieś dwa tomy wcześniej, utrzymywanie pewnych rozwiązań stylistycznych, języka właściwego dla danej postaci.

Autorka stworzyła całe uniwersum, mogłeś się zatem popisać inwencją i kreatywnością przy wymyślaniu nazw arek, światów, takich jak Księżycowo, Anima, Babel itp. To chyba frajda dla tłumacza, że jego wyobraźnia kształtuje potem wyobraźnię czytelników i jego praca wchodzi w obieg popkultury?

Tak, na pewno. Ta część pracy sprawiła mi bez wątpienia dużo radości, bo rzadko mam okazję do takiej zabawy, jak już wspomniałem francuska literatura fantastyczna praktycznie nie trafia do Polski, a jednak w zwykłej beletrystyce nie ma aż tak dużo okazji do tworzenia neologizmów czy dynamicznych ekwiwalentów odzwierciedlających kreatywność autora bądź autorki.

  • Tłumacz podczas Targów Książki w Warszawie, podpisuje swoje tłumaczenia książek dla dzieci: serię o Bjornie i serię o Edziu wydanych przez Wytwórnię.
  • - Trudno mówić o trójmiejskich inspiracjach dla tłumacza, jest to ostatecznie zawód, który można wykonywać wszędzie - mówi Paweł Łapiński.
  • Tłumacz ze swoim przekładem "Top Car" dla wydawnictwa Kinderkulka.
Stałeś się specjalistą od literatury młodzieżowej i dziecięcej, ale tłumaczysz też inne rzeczy: komiksy, prozę, poradniki. Co jest ci najbliższe i co najbardziej lubisz tłumaczyć?

Na pewno prozę, chociaż komiksy też uwielbiam, chociażby za możliwość obcowania z ich warstwą wizualną. Z kolei dobra literatura młodzieżowa to ogólnie - z punktu widzenia promocji czytelnictwa - skarb, więc kiedy tylko udaje mi się dołożyć jakąś cegiełkę do tej oferty, mam z tego osobistą satysfakcję. Poza tym wśród wydawnictw specjalizujących się w literaturze dziecięcej i młodzieżowej wiele oficyn prowadzą prawdziwi pasjonaci, z którymi przyjemnie się pracuje, bo nadajemy na tych samych falach.

Pochodzisz z Trójmiasta, tutaj też mieszkasz i robisz doktorat. Wcześniej studiowałeś we Wrocławiu i w Warszawie. Czy Gdańsk jest inspirujący dla tłumacza?

Trudno mówić o trójmiejskich inspiracjach dla tłumacza, szczególnie z języka francuskiego, jest to ostatecznie zawód, który można wykonywać wszędzie. Natomiast mój powrót do Gdańska i powolne wrastanie w tutejsze życie wynikało z czysto prywatnych pobudek.

Mamy w Gdańsku Nagrodę za Twórczość Translatorską im. Tadeusza Boya-Żeleńskiego, która jest wyrazem uznania dla zasług tłumaczy literatury pięknej. Czy uważasz, że tłumacze wyszli dziś trochę z cienia autorów, czy są odpowiednio dostrzegani i doceniani, czy nadal ich praca jest niezauważana?

Odpowiem nieco dyplomatycznie: na pewno jest lepiej niż było, ale też z pewnością wiele rzeczy pozostało jeszcze do zrobienia. Jako członek Stowarzyszenia Tłumaczy Literatury śledzę na bieżąco rozmaite inicjatywy nakierowane głównie - choć nie tylko - na zwiększenie widoczności tłumaczy, którzy mają w Polsce ogromny wkład w życie literackie. Fakt przyznawania tłumaczom nagród, organizowania z nimi spotkań czy umieszczania ich nazwisk na okładkach (w przypadku niektórych wydawnictw) na pewno cieszy. Ale nadal zdarzają się regularnie przypadki nieuwzględniania nazwisk tłumaczy przy cytowaniu fragmentów przekładu w prasie czy publikowaniu recenzji - i to w przypadku poważanych, dużych, ogólnopolskich mediów. O dziwo, tłumaczy często pomija się także w przypadku organizowania spotkań z zagranicznymi autorami - żeby nie sięgać daleko wystarczy wspomnieć o festiwalu Literacki Sopot, który w tym roku skupia się na literaturze włoskiej i pomimo zaproszenia kilku autorów z tego kraju przekładanych na język polski, nie uznał za stosowne zaprosić ich tłumaczy. Tak więc wiele jeszcze zostało do zrobienia.

Czy wśród polskich tłumaczy ktoś jest dla ciebie wzorem? Za co cenisz innych tłumaczy i czy im czegoś zazdrościsz?

Trudno byłoby mi wskazać jedną czy nawet kilka osób - ostatecznie tłumacze - nie tylko literatury, ale też np. dialogów filmowych - odpowiadają za ogromną część kultury, również tej popularnej. Innych tłumaczy cenię przede wszystkim za kunszt, czyli w pierwszej kolejność umiejętne operowanie polszczyzną. Ostatecznie, kiedy czytam książkę przełożoną z nieznanego mi języka, nie jestem w stanie ocenić, czy jest ona "obiektywnie dobrze" przełożona, co najwyżej mogę uznać, że się dobrze czyta i jest wewnętrznie spójna. A zazdroszczę chyba tego, co sam lubię najbardziej w tym zawodzie, czyli ciekawych wyzwań.

Nad czym teraz pracujesz i czy tłumacze mają w ogóle kiedyś wakacje?

Tłumacz, jak pewnie pewnie większość osób wolnego zawodu, ma wakacje tylko wtedy, kiedy je sobie sam zorganizuje, a z tym bywa bardzo różnie. Na pewno cykle wydawnicze i rytm rynku nie uwzględniają czegoś takiego, jak wakacje - w letnie miesiące trwa praca nad premierami książkowymi na jesień i zimę. Mnie na szczęście trafiły się wyjątkowo dwie dość rozrywkowe pozycje. Pierwsza to opowiadania dla młodzieży, których akcja dzieje się... no właśnie, w czasie letnich wakacji. To "Lukrecja poza zasięgiem" Anne Goscinny [francuska pisarka, jedyna córka René Goscinny'ego, twórcy postaci Mikołajka - przyp. red.]. A do tego, dla odmiany, rzecz nieliteracka, czyli książka poświęcona kuchni włoskiej - namiastka wakacyjnej podróży.

Paweł Łapiński - urodzony w 1985 roku w Gdyni. Tłumacz literacki i badacz przekładu, członek Stowarzyszenia Tłumaczy Literatury. Autor ponad 60 przekładów literackich: powieści, komiksów oraz książek obrazkowych. Laureat nagrody przyznawanej w ramach Plebiscytu Blogerów Lokomotywa 2019 w kategorii Przekład za powieść "Lustrzanna. Zimowe zaręczyny" Christelle Dabos (Entliczek, 2019). Absolwent romanistyki na Uniwersytecie Wrocławskim i Uniwersytecie Warszawskim. Od października 2017 doktorant Wydziału Filologicznego Uniwersytetu Gdańskiego. Mieszka w Gdańsku.

Opinie wybrane

Wszystkie opinie (13)

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Jaki jest najstarszy przykład tkania, który można obejrzeć w Trójmieście?

 

Najczęściej czytane