- 1 Dobra robota! Młodzi aktorzy błysnęli (14 opinii)
- 2 Szukają małego aktora do kultowej roli (11 opinii)
- 3 Na tę imprezę niektórzy czekają cały rok (21 opinii)
- 4 Co czytać w wolnej chwili? (20 opinii)
- 5 Rozdano ważne nagrody w Gdańsku (13 opinii)
- 6 Gdańsk: kto dostał pieniądze na kulturę? (43 opinie)
Festiwal przyjazny słuchaczowi - Mozartiana
Letnie wieczory, pachnący Park Oliwski i piękna muzyka. "Mozartiana" wyrasta na jeden z najbardziej przyjaznych słuchaczowi festiwali w Polsce. Tegoroczny festiwal śledzą nasi recenzenci Anna Pęcherzewska-Hadrych i Stefan Wesołowski.
Stefan Wesołowski: Trudno wyobrazić sobie lepszą inaugurację festiwalu mozartowskiego, niż występ Orkiestry Kameralnej Polskiego Radia Amadeus. Na szczęście nie tylko pochodząca od imienia mistrza z Salzburga nazwa zespołu potwierdziła trafność tego wyboru, ale przede wszystkim jego świetna gra. Kierowany od lat przez Agnieszkę Duczmal zespół zachwycał wewnętrznym porozumieniem i polotem, na szczególne uznanie zasługują zaś soliści - Jarosław Żołnierczyk i Lech Bałaban.
Można pozazdrościć orkiestrze Amadeus tak wytrawnych koncertmistrzów (Żołnierczyk kieruje grupą skrzypiec, Bałaban zaś altówek), którzy pełniąc na co dzień czasem bardziej, a czasem mniej wdzięczną funkcję muzyka orkiestrowego, są w stanie stanąć przed kilkusetosobową publicznością i stworzyć kolorowy, pełen brawury spektakl, którego nie powstydziłby się niejeden koncertujący solista.
Pewną wątpliwość wzbudził we mnie brak odpowiedniego nagłośnienia - idea słuszna, ostatecznie faktycznie w osiemnastym wieku nikt do mikrofonów nie grywał. Szkoda byłoby jednak pozbawiać osoby stojące nieco dalej możliwości uczestniczenia w koncertach, a przy tak wielkiej publiczności jest to nieuniknione. Sądzę więc, że w przyszłości warto pomyśleć o jakimś kompromisie, dzięki któremu dźwięk obejmie większą część parku, unikając przy tym jednak karykaturalnej deformacji barwy.
Tłumy ludzi wysłuchały pierwsze koncerty i obejrzały tańczące fontanny.
Po pokazie fontanny tańczącej do muzyki Mozarta, na scenie pojawił się Cezary Paciorek z zespołem, by przedstawić swoją interpretację jego dzieł. Interpretacja była spójna, przekonująca, nie "klasycyzująca" na siłę i szczera. Co najważniejsze jednak, była świetnym dopełnieniem dnia pełnego wrażeń dla bardzo dużej ilości słuchaczy, którzy powoli i niechętnie opuszczali Park Oliwski i jestem przekonany, że pojawią się tu w następnych dniach.
Anna Pęcherzewska-Hadrych: Kolejne ważne wydarzenie to czwartkowy koncert składający się z arii operowych w wykonaniu artystek z Italii. Sopranistka Valentina Coladonato, śpiewająca mezzosopranem Alessia Nadin oraz towarzysząca im Orkiestra Polskiej Filharmonii Bałtyckiej pod dyrekcją Kaia Bumanna zaprezentowali program składający się z fragmentów oper Mozarta - arii, duetów i uwertur z Wesela Figara, Così fan tutte, Łaskawości Tytusa i Don Giovanniego.
Zacznijmy od instrumentalistów, których występ wywołał mieszane uczucia - z jednej strony należy docenić precyzję rytmiczną i wyraziste frazowanie (brawa zwłaszcza za uwerturę do Łaskawości Tytusa) - w czym niewątpliwie zasługa dyrygenta, jak zwykle bardzo pewnie prowadzącego orkiestrę. Dobre wrażenie psuły jednak pojawiające się od czasu do czasu problemy z intonacją, co aparatura nagłaśniająca obnażała bezlitośnie.
Znakomicie wypadły natomiast śpiewaczki - dwie młode Włoszki, bardzo utalentowane i świetnie pod względem wokalnym wykształcone. I na ten ostatni aspekt chciałabym zwrócić szczególną uwagę, przywołując magiczne słowo belcanto. Jest to (w znaczeniu, o które mi chodzi w tym momencie) t-e-c-h-n-i-k-a śpiewu (dzięki której głos zyskuje moc, głębię, a zarazem lekkość i swobodę), a zatem coś, czego można się n-a-u-c-z-y-ć. Po pierwszych kilku dźwiękach zaintonowanych przez Valentinę Coladonato czy Alessię Nadin słuchający ich gdański meloman musi sobie zadać pytanie, dlaczego w niektórych miejscach na świecie nauka belcanta przynosi efekty, a w niektórych nie. I czemu między nimi jest taka p-r-z-e-p-a-ś-ć...
Wróćmy jednak do koncertu, na którym brylowała przede wszystkim Coladonato, ze swoim przepięknym sopranem o aksamitnej, ciemnej barwie. Nadin, bardziej wyrazista od niej aktorsko, ustępowała jej jednak wokalnie - świetne (choć chwilami nieco zbyt mocno forsowane) wyższe rejestry jej głosu kontrastowały z niskim, brzmiącym mało dźwięcznie. Mimo tych niedoskonałości przyjemność obcowania z tak dobrze postawionymi głosami była ogromna i koncert należy zdecydowanie uznać za udany. Tłumnie przybyła pod Pałac Opatów publiczność wydawała się być tego samego zdania.
Stefan Wesołowski: Organizator, Schola Cantorum Gedanensis, konsekwentnie buduje w Oliwie fantastyczną imprezę muzyczną, naprawdę wyjątkową w skali całej Polski. Byłoby wspaniale, żeby w realizacji idei osadzania jej w klimacie z epoki pierwszeństwo miało nie odłączanie mikrofonów, ale na co zwracała uwagę Agnieszka Duczmal, radość i spontaniczność - najważniejsze cechy występów publicznych austriackiego mistrza.
- Anna Pęcherzewska-Hadrycha.pecherzewska-hadrych@trojmiasto.pl
Miejsca
Wydarzenia
Opinie (6)
-
2009-08-24 01:32
Mozartiana...
...była fantastyczna.
do tego sceneria i klimat w parku - bajka :)
już tęsknię za kolejną edycją!- 1 0
-
2009-08-21 14:31
(3)
"pic na wodę fotomontaż" bo nie sądzę żeby wiele osób było zaisteresowanych taką "kulturą".
- 2 22
-
2009-08-21 14:50
Przyjdź zobacz głupku
Przyjdź, zobacz, posłuchaj!
W przyszłym roku zatęsknisz za tą muzyką!- 8 0
-
2009-08-21 14:49
kulturą nie, ale wydarzeniem tak
przekonaj się sam i się przejdź
- 6 0
-
2009-08-21 14:43
to wpadnij dzisiaj
zobacz ile jest osób na takim koncercie - wtedy będziesz mógł sobie sądzić
- 8 0
-
2009-08-21 13:09
jej
miło poczytać opinie profesjonalistów :)
- 10 1
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.