- 1 Jak zarobiłem 2 mln USD na giełdzie (54 opinie)
- 2 Słynny pisarz z Gdańska bohaterem muralu (34 opinie)
- 3 Przed nami święto poezji i literatury (30 opinii)
- 4 Prawdziwy hit na scenie Teatru Muzycznego (7 opinii)
- 5 Wielki łoś zrobił tu prawdziwą furorę (5 opinii)
- 6 Ten spektakl nie jest atakiem na kościół (61 opinii)
Fani nie zawiedli. Pełna sala na spotkaniu z Dorotą Kolak
W piątkowe późne popołudnie w Nadbałtyckim Centrum Kultury odbyła się premiera książki Barbary Kanold "Kto się boi Doroty K.?". Spotkanie z autorką i bohaterką publikacji - Dorotą Kolak - prowadził Jerzy Snakowski.
Książka - swoisty wywiad-rzeka, ukazała się jako kolejna w cyklu "Znani gdańszczanie", w którym autorka portretuje wybitne postaci nadmotławskiego grodu. Dotychczas opublikowane zostały wywiady m.in. z Jackiem Jassemem, arcybiskupem Tadeuszem Gocłowskim, Jerzym Młynarczykiem, Konstantym Andrzejem Kulką, Stanisławem Michalskim (notabene prywatnie teściem Doroty Kolak), Andrzejem Januszajtisem czy Andrzejem Perepeczką.
Gdańszczanka z Krakowa
Dorota Kolak, której zapewne nikomu z Trójmiasta przedstawiać nie trzeba, aktorka, reżyserka, pedagog, doktor habilitowana, a niedługo profesor, stanowi wśród tych nazwisk wyjątkową postać przynajmniej z dwóch powodów - po pierwsze jest jedną z nielicznych kobiet, jakie znalazły się w tym cyklu (wcześniej pojawiła się dyrygentka - profesor Alina Kowalska-Pińczak oraz choreografka Janina Jarzynówna-Sobczak), a po wtóre ta gdańszczanka pochodzi z... Krakowa. Aktorka jest jednak związana z Gdańskiem oraz z tutejszym Teatrem Wybrzeże już prawie 36 lat. Jej zasługi dla trójmiejskiej kultury są więc nie do przecenienia.
Czy ktoś się boi Doroty K.?
Nic więc dziwnego, że na spotkanie do Sali Mieszczańskiej w Ratuszu Staromiejskim przybyła tak liczna publiczność - tłum widzów, przyjaciół aktorki, znajomych i zainteresowanych wylewał się wręcz z sali, a część osób obsiadła boczne parapety, by móc wziąć udział w spotkaniu. Dorota Kolak nie kryła wzruszenia z tego powodu.
Całość swobodnie i z dowcipem poprowadził Jerzy Snakowski. Starał się swoimi pytaniami uchylić rąbka tajemnicy, ale jednocześnie nie zdradzić zbyt wiele z tego, co znalazło się w rzeczonej książce, zachęcając tym samym do jej zakupu. W pewnym momencie po prostu naturalnie oddał głos publiczności, a gdy skończyły się pytania, prowadzący zakończył spotkanie bez niepotrzebnego przedłużania, zapraszając przybyłych gości po autografy oraz na symboliczną lampkę wina.
W trakcie wieczoru kilka razy odnoszono się do tytułu książki - "Kto się boi Doroty K.?", próbując znaleźć na tak postawione pytanie odpowiedź. Oczywiście pół żartem pół serio zastanawiano się, czy to reżyserzy, czy może studenci lub koledzy i koleżanki-aktorzy boją się Doroty K. Tytuł zaczerpnięto bowiem z jednego ze spektakli, w którym zagrała artystka, czyli "Kto się boi Virginii Woolf?" Edwarda Albee`go.
Zarówno Barbara Kanold, jak i Dorota Kolak chętnie opowiadały o wspólnie spędzonych miesiącach pracy nad tym wydawnictwem. Wspomniały o trudnościach, jakie związane były z umawianiem się na spotkania ze względu na napięty grafik aktorki, o lojalności i zaufaniu, jakie powinien mieć autor do bohatera i odwrotnie, o rozmowach w garderobie teatralnej, o rolach, jak np. ta Marii Lebiadkin z "Biesów" czy Marii Stuart, a także latach pracy w Teatrze Wybrzeże i ostatniej premierze "Wiśniowego sadu".
Iść własną drogą, czyli niespodzianka w formie dziekana
Niespodzianką przygotowaną przez Kanold było zaproszenie dwóch wybitnych twórców, którzy zaprezentowali dla bohaterki wieczoru dwa utwory - Leszek Skrla zaśpiewał przy akompaniamencie Andrzeja Nanowskiego (obecnego dziekana Wydziału Wokalno-Aktorskiego Akademiii Muzycznej, gdzie również pracuje Kolak). Do części artystycznej można także zaliczyć czytanie fragmentu książki przez koleżankę po fachu z Teatru Wybrzeże, czyli aktorkę Małgorzatę Brajner.
W samej książce nie znajdziemy plotek ani obszernych wywodów na tematy życia prywatnego artystki, choć znalazł się w niej jeden rozdział na ten temat ("Sama o sobie"). Wydawnictwo zawiera natomiast kilka rozdziałów dotyczących jej pracy jako aktorki na deskach teatralnych, na małym i dużym ekranie, w radio, a także w roli reżysera. Osobno również omawiana jest funkcja pedagoga. Jerzy Snakowski podsumował, że książka ta właściwie mogłaby zostać poradnikiem lub podręcznikiem w szkołach teatralnych dla młodych adeptów sztuki.
Gwiazda bez fochów
Prowadzący przywołał anegdotkę opowiadaną przez Krystynę Jandę, że kiedyś tak było, że każda aktorka chciała zostać gwiazdą, a teraz jest tak, że każda gwiazda chce zostać aktorką. Powołał się też na Helenę Modrzejewską, aby zapytać Kolak, jak to jest być gwiazdą. Kanold z kolei wspominając pracę nad książką stwierdziła, że Kolak zachowywała się jak gwiazda, ale bez fochów. Kolak na to wszystko żartowała ze swojej popularności, utrzymując, że jest to "popularność osiedlowa" i śmiała się również ze swojego gwiazdorstwa.
- Ja to zawsze żartobliwie mówię, że to u nas na Wybrzeżu powinno się mówić "rozgwiazda" a nie gwiazda. Jestem właśnie taką wybrzeżową rozgwiazdą - skwitowała z uśmiechem aktorka.
Miejsca
Wydarzenia
Opinie (35) 6 zablokowanych
-
2018-01-08 12:21
Pamiętam P. Dorotę Kolak
ze świetnego spektaklu z lat dziewięćdziesiątych Poskromienie złośnicy w reż. Anny Polony. Widownia płakała ze śmiechu a Pani Dorota razem z nimi :)
- 2 3
-
2018-01-08 12:37
stara dobra komuna
musimy sie popierać towarzysze!
- 6 2
-
2018-01-09 14:36
Wspaniała Kobieta !
Już wiele razy miałam okazję spotkać panią Dorotę Kolak w miejscach, którymi poruszają się wszystkie kobiety zajmujące się domem. Wynika z tego, że nie korzysta z dodatkowej pomocy domowej. Nie jeździ samochodem ( jeśli tak, to rzadko ) . Wspaniała, miła i otwarta, znajdująca czas na rozmowę . Zawsze uśmiechnięta przekazując tym pozytywne energie . Wygląda wspaniale. Wszystkiego dobrego !
- 0 2
-
2018-01-09 14:52
Muszę powiedzieć, że niewiele rzeczy można się z książek pani Kanold dowiedzieć
Za dużo lukru . Ś p. ksiądz biskup Tadeusz Gocłowski zbywa aferę "Stella Maris " jednym zdankiem . Po co mi taka książka w domu .
Panią Dorotę Kolak oczywiście z tego miejsca pozdrawiam . Ale na nie dawnym spektaklu "Marii Stuart" w pierwszym rzędzie balkonu nie słychać było tekstu . A jest to wspaniały dramat .
Tak więc trochę dziegciu do tej wybrzeżowej beczki miodu pozwalam sobie własnoręcznie dodać.
Łączę ukłony kapeluszem............................- 4 1
-
2018-01-29 23:20
Większość komentarzy pisana jakby przez jedną osobę
być może przez samą Kolak, albo przez kogoś z teatru... aż mdli od tych słodkości nad aktorką.
- 3 1
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.