- 1 Dobra robota! Młodzi aktorzy błysnęli (14 opinii)
- 2 Szukają małego aktora do kultowej roli (11 opinii)
- 3 Na tę imprezę niektórzy czekają cały rok (21 opinii)
- 4 Co czytać w wolnej chwili? (20 opinii)
- 5 Ogromne zainteresowanie wernisażem (15 opinii)
- 6 Wszyscy sprzedają akcje? On kupuje (25 opinii)
Falowanie i spadanie w Teatrze Muzycznym. Kora oczami Ralpha Kamińskiego
Ralph Kamiński już dawno przestał być tylko ciekawostką. Dziś to pełnokrwisty artysta, który dumnie kroczy po polskiej scenie, sięgając po świętości wszelkiej maści. Nie bezcześci ich jednak, a nadaje im nowe znaczenie. Najlepszym tego przykładem jest muzyczny spektakl "Kora", który obejrzała wypełniona po brzegi widownia Teatru Muzycznego w Gdyni
.Pop - sprawdź koncerty w Trójmieście
Kamiński od początku miał na siebie pomysł i sukcesywnie go realizował. Może - a nawet na pewno - to, co teraz napiszę, jest na wyrost, ale to taki trochę polski David Bowie. Człowiek wielu twarzy, wielu talentów, a jednocześnie niezwykle skromny, mądry i wszechstronny. "Kora" jest tego najlepszym dowodem. Kamiński pokazuje tu, że jest artystą totalnym.
Wszystko zaczęło się wiosną minionego roku, kiedy to Ralph nie tylko wyreżyserował, ale i wykonał muzyczny spektakl z utworami Olgi Jackowskiej na zakończenie 41. Przeglądu Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu. Ten występ okazał się tak dużym sukcesem, że Kamiński postanowił zaprezentować go szerszej publiczności, jesienią ruszając w ogólnopolską trasę.
Wielu pukało się w głowę, wszak Kory się nie rusza. Mówili, że to świętość. Bo w Polsce mamy w ogóle taką manię nadawania boskiej mocy zjawiskom zupełnie przyziemnym. Zwłaszcza w przypadku artystów. Ale Kamiński miał to wszystko na uwadze. Niczego nie zbezcześcił, niczego nie uczynił śmiesznym, niczemu nie umniejszył (czasem wręcz ulepszył). Wziął i z wielkim szacunkiem do oryginału przemodelował według własnego uznania. Ta płyta Korę ma tylko w nazwie i są na niej jej piosenki. Ale tak naprawdę to jest Kora Ralpha Kamińskiego - a raczej Ralph Kamiński stał się nową twarzą Kory.
Koncert w ramach trasy promującej ten wyjątkowy album to tak naprawdę spektakl. I nic dziwnego, że odbywa się w najróżniejszych okołoteatralnych przestrzeniach. Tu nie ma przypadku. Kamiński wyreżyserował całość co do najdrobniejszego gestu. Na co dzień skryty, skromny i pokorny młody człowiek na scenie wciela się w rolę całkowicie. Mamy tu postać, która łączy w sobie ekscentryczność Ralpha i magnetyzm Kory. Połączenie - może się wydawać - idealne.
Tyle że Kamiński nie poszedł na łatwiznę i nie wziął na warsztat tylko oklepanych hitów, które są katowane w rozgłośniach radiowych. Skupił się na mniej znanych kompozycjach - jak "Łóżko", "Biegnij razem ze mną", "Ta noc do innych jest niepodobna" czy "Bez ciebie umieram" - ale równie dobrych, a może czasem i lepszych od "maanamowych evegreenów". Kamiński nie robi tu przerw na pogaduszki z publicznością - wszystko dzieje się ciurkiem. Jedna piosenka, druga, trzecia. Publiczność na dobrą sprawę nie zdąży złożyć dłoni do oklasków, a już zaczynają się kolejne dźwięki.
Czytaj także: Dokąd na techno w Trójmieście?
"Kora" to spektakl, w którym każdy utwór jest osobnym aktem. Każdy opowiada inną historię, każdy niesie inne przesłanie, każdy jest perfekcyjnie wyreżyserowany. Figurka Matki Boskiej czy podziurawiona kulami flaga odgrywają tu określoną rolę, ale tylko w niektórych momentach - w innych w ogóle się o ich obecności zapomina. Skupiamy się na choreografii, bajecznej grze świateł, charyzmie głównego bohatera przedstawienia.
Ralph Kamiński zbudował całość na zasadzie sinusoidy - raz jest niezwykle intymny, szepczący, by zaraz wybuchnąć jak wulkan i wbiec w publiczność niczym rasowy rockman. Falowanie i spadanie - cytując Jackowską. Taki właśnie jest ten muzyczny spektakl.
Kamińskiemu udało się wydobyć w swoim performansie całość wyjątkowości Kory. Jednocześnie ascetyczna i ekscentryczna, żywiołowa i stonowana, wściekła i spokojna, ale w każdym z tych stanów charyzmatyczna i magnetyczna. Ten swoisty hołd dla jednej z najwybitniejszych polskich piosenkarek rockowych nie ma w sobie patosu czy kiczu. Tak jakby Ralph Kamiński mówił: "szanuję cię, Kora, ale pozwól, że zrobię to po swojemu". I zrobił.
A publiczność była zachwycona. Zwłaszcza gdy podczas bisu wybrzmiał "Krakowski Spleen" okraszony fantastycznym spektaklem świetlnym. Kamiński podczas tego koncertu pokazał pełnię swoich wokalnych i aktorskich możliwości, skradając serca widowni, która zgotowała mu długą owację na stojąco. "Nigdy bym nie pomyślał, że koncert, na którym śpiewam, wyprzeda Teatr Muzyczny. Spełniło się moje marzenie" - nie krył radości Kamiński przed zejściem ze sceny.
"Korę" po prostu trzeba zobaczyć. To uczta dla oczu i uszu. To wybitne widowisko muzyczne, które ma szansę na stałe zapisać się w historii polskiej muzyki. Kamiński tym spektaklem pokazał - ponowię to stwierdzenie - że jest artystą totalnym.
Jeszcze na koniec słowo do publiczności. Brawo, proszę państwa. Przede wszystkim uszanowaliście prośbę artysty o nierobienie zdjęć i filmów. Zazwyczaj zawsze ktoś próbuje spod pachy coś uchwycić. Tym razem tego nie było. Po drugie - zachowaliście się jak na spektaklu, a nie koncercie, dając upust emocjom jedynie podczas braw.
Miejsca
Wydarzenia
Zobacz także
Opinie wybrane
-
2022-02-02 08:50
piękne to było (1)
cudowna wrażliwość, wyczucie, idealnie dobrany repertuar. Wzruszyłam się i wyszłam z koncertu na miękkich nogach. I piszę to jako wręcz psychofanka Kory i Maanamu, która jeździła za zespołem po całej Polsce i była na wielu koncertach Maanamu. Kora byłaby zachwycona.
- 54 17
-
2022-02-02 11:11
Też jestem fanem zespołu i Kory
ale nie jestem do końca przekonany. Kora nie ukrywała zażenowania gdy słyszała fałsz i zawsze mówiła o tym wprost. Pamiętam jeden z telewizyjnych finałów gdzie na pięknie wykonaną, właśnie romantycznie i z emocjami piosenkę Cyndi Lauper - jako jedyna z jurorów wprost i bez ogródek powiedziała coś w rodzaju że to wyjęczane i tak jakby wykonawca nie rozumiał tego co śpiewa... Nie gdybał bym więc, bo nie wiemy ale Kora raczej krytykować się nie bała.
- 9 2
-
2022-02-02 13:00
Nie rozumiem zachwytu nad tą płytą.
Nie uważam, że Kamiński nadał tym piosenkom lepszy wymiar (Panie Patryk, błagam, przesłuchaj Pan najpierw dyskografię Maanamu). Są utwory, które straciły wszystko ze swojego pierwotnego zachwycającego wyrazu i dramaturgii - przykład "Się ściemnia" są też takie, które rzeczywiście są ciekawie zinterpretowane i zaaranżowane (np. "Bez ciebie
Nie uważam, że Kamiński nadał tym piosenkom lepszy wymiar (Panie Patryk, błagam, przesłuchaj Pan najpierw dyskografię Maanamu). Są utwory, które straciły wszystko ze swojego pierwotnego zachwycającego wyrazu i dramaturgii - przykład "Się ściemnia" są też takie, które rzeczywiście są ciekawie zinterpretowane i zaaranżowane (np. "Bez ciebie umieram"), ale żeby budziły zachwyt, to za mało. Poza tym Maanam to poza Korą wyjątkowe linie basu plus cała doskonałość pozostałych gitar. Ludziom osłuchanym w dziełach Maanamu trudno przełknąć to "odświeżanie" piosenek. Doceniam ciężką pracę nad tym spektaklem i dobre chęci, ale płyta Kamińskiego nigdy nie znajdzie się na mojej półce. Nie warto do tego wracać.
- 29 36
-
2022-02-02 09:26
Perfekcyjny show, spektakl. Najlepszy polski koncert na jakim byłem w życiu. Artysta totalny- wielkie brawa i ukłony, Ralph!
- 47 23
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.