• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Dziewczyna z morza i z gór - o nowej powieści Małgorzaty Wardy

Magdalena Raczek
19 stycznia 2019 (artykuł sprzed 5 lat) 
Małgorzata Warda to postać znana w trójmiejskim środowisku. To pisarka urodzona i nadal mieszkająca w Gdyni, rzeźbiarka i malarka. Małgorzata Warda to postać znana w trójmiejskim środowisku. To pisarka urodzona i nadal mieszkająca w Gdyni, rzeźbiarka i malarka.

Tajemnica z przeszłości, ucieczka, samotność, a także miłość - to tematy, których nie brakuje w najnowszej powieści Małgorzaty Wardy pt. "Dziewczyna z gór". W cyklu "Recenzje książek z Trójmiasta" przedstawiamy kolejną wartą uwagi publikację.



Małgorzaty Wardy wielu osobom przedstawiać nie trzeba. Jest to bowiem postać znana w trójmiejskim środowisku. To pisarka urodzona i nadal mieszkająca w Gdyni (rocznik 1978), rzeźbiarka i malarka, absolwentka Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku. Debiutowała w 2004 roku bajką pt. "Bajka o laleczce". Od tamtej pory jej kolejne powieści oraz otrzymywane nagrody ugruntowały jej pozycję w świecie polskiej literatury obyczajowej i młodzieżowej.


"Dziewczyna z gór" Małgorzata Warda, wyd. Prószyński i S-ka / okładka książki. "Dziewczyna z gór" Małgorzata Warda, wyd. Prószyński i S-ka / okładka książki.
Książka "Dziewczyna z gór" ukazała się w serii "Kobiety to czytają" - dyskusyjnego klubu książki dla kobiet, w którym publikowane są pozycje, które inspirują, wzruszają i zmuszają do myślenia, książki, które podejmują ciekawe, niebanalne, niekiedy też kontrowersyjne tematy, książki o sprawach ważnych, a przede wszystkim takie, o których warto i chce się rozmawiać. Zabrzmi to może banalnie, ale taką powieścią jest właśnie "Dziewczyna z gór".

Sama autorka mówi o sobie "pisarka nurtu literatury obyczajowej", jednak "Dziewczyna z gór" to powieść wymykająca się jednemu gatunkowi. Znajdziemy w niej zarówno elementy powieści obyczajowej, jak i psychologicznej czy sensacyjnej, a także elementy kryminału i thrillera. Wszystko to sprawia, że książkę Wardy czyta się szybko i z przyjemnością.

Przeczytaj także: Moje książki żyją własnym życiem

Autorka w swojej najnowszej powieści kontynuuje tematykę związaną z problematyką porwań i zaginięć dzieci, którą podejmowała wcześniej w swoich książkach, tj. "Środek lata", "Jak oddech" (tu znika dorosła osoba) czy "Nikt nie widział, nikt nie słyszał...". Już na okładce książki wydawca umieszcza zapowiedź tego, o czym będzie traktowała ta pozycja: Rocznie w Polsce znika dwadzieścia tysięcy osób. Wśród nich była też Nadia...

Przeczytaj także: Emo nastolatki cierpią w samotności

Porwanie jedenastoletniej Nadii Okołotowicz i jej późniejsze losy są osią fabularną powieści, wokół której pisarka buduje wielowątkową historię i opowiada koleje życia kilku osób. Jednak zdradzenie tutaj fabuły i tego, o czym jest dzieło Wardy, oznaczałoby odebranie potencjalnym czytelnikom przyjemności obcowania z lekturą i odkrywania kolejnych kart tajemnic, jakie postawiła autorka przed nami. Trzeba przyznać, że być może niektóre wątki są grubymi nićmi szyte, a inne łatwe do przewidzenia, jednak ogólnie całość czyta się naprawdę dobrze.

Bowiem "Dziewczyna z gór" to przede wszystkim historia skomplikowanych, pogmatwanych relacji - lektura jest odkrywaniem motywacji bohaterów w świecie, w którym nic nie jest po prostu czarne albo białe, może jedynie poza bielą gór zakopanych w śniegu, który swoją białością i jasnością aż razi w oczy. Ta sugestywnie odmalowana zimowa aura bieszczadzkiego krajobrazu staje się swoistym, malowniczym tłem, w którym Warda umieściła swoich bohaterów - niczym w więzieniu. Góry są z jednej strony sferą wolności (dla Jakuba), a z drugiej zniewolenia - początkowo dla Nadii, która nie umie żyć w spartańskich warunkach, blisko natury, obok wilków i innych dzikich zwierząt, bez cywilizacji i innych ludzi - góry dla niej są właśnie niewolą.

Tak miejsce, jak i czas akcji powieści pisarka rozpięła na antypodach - z jednej strony mamy "nieduże miasto na północy Polski", morze, plaże, opisy wskazują na okolice Trójmiasta i samo Trójmiasto, obwodnicę, itd. oraz rok 2003, gdy dziewczynka została porwana, a z drugiej - Bieszczady, małe miasteczka, chatę na odludziu, gdzie bohaterowie żyją do "obecnie", czyli czasów nam współczesnych.

Fabuła powieści oparta jest jednak na retrospekcjach - wydarzenia opowiada nie 11-letnia dziewczynka, tylko 25-letnia kobieta, którą się stała przez te kilkanaście lat życia z Jakubem, swoim porywaczem. Wraca do wydarzeń sprzed lat, ale akcja powieści sięga też dalej - aż do roku 1991, gdy Nadii jeszcze nie było na świecie, wtedy narracja z 1-osobowej staje się 3-osobowa. Bohaterka-narratorka przytacza też zdarzenia, które działy się poza nią, np. z jej rodzicami, gdy jej nie było z nimi, czy pracę policji, która poszukuje zaginionej.

Przeczytaj także: Święto książki dziecięcej w Trójmieście

Jednym z ważniejszych wątków (poza tematem porwania), jakie podejmuje autorka na kartach tej książki, jest problematyka rodzin zastępczych i nadużyć z nimi związanych, o których co jakiś czas informują nas media. Oba te tematy są niezwykle medialne i "gorące", jednak Wardzie udało się nie epatować sensacjami czy aferami i nie uczynić z nich tanich chwytów, lecz stały się one dla niej punktem wyjścia do opowiedzenia o czymś ważniejszym.

Spotkania i wieczory literackie w Trójmieście


W książce razi jedynie jej konstrukcja, w której brakuje równowagi - większą część poświęca autorka na opisanie samego porwania (co zrozumiałe) i pierwszego roku życia Nadii z Jakubem, nieco mniej na powrót do przeszłości, by wyjaśnić motywacje bohaterów, a zupełnie mało - współczesności, oraz nic lub prawie nic tym wszystkim latom przeżytym razem przez bohaterów - są one zamknięte w kilku zdaniach w stylu "lata mijały". Trochę to irytujące i niepoważne, choć oczywiście czytelnik ma świadomość, że nie można było opisać każdego roku tak dokładnie i precyzyjnie, jak ten pierwszy, to jednak można to było inaczej rozwiązać.

I druga rzecz, obok której nie mogę przejść obojętnie, aczkolwiek to już prztyczek w kierunku redaktora - to stwierdzenie, że Michael Jackson był "gwiazdą rocka" (pada takie określenie na stronie 316). No cóż, myślę, że nikt nie ma wątpliwości, że Michael był królem popu a nie rocka, choć zdarzało mu się współpracować ze znanymi rockmanami - np. ze Slashem czy Eddiem Van Halenem.

Cokolwiek by jednak nie mówić - "Dziewczyna z gór" to lektura godna uwagi i na pewno zimowa aura za oknami, chociaż nie tak śnieżna i plastyczna jak ta bieszczadzka, sprzyjać będzie sugestywnemu odbiorowi.

Opinie (26) 4 zablokowane

  • A co z hagiografia? Daje pani radę w tym gatunku?

    Żywoty świętych nieświetych teraz w cenie w Gdańsku. Mozna zarobić urząd zakupilby na pniu cały nakład

    • 1 0

  • Zdjecie dla atencji

    Myslalem, ze nudesy będą........ Jest jakis link do tej pani?

    • 2 3

  • Czy jest szansa na umowienie się ? (1)

    Jest Pani urocza i w dodatku inteligentna.

    • 4 5

    • Z tobą nie

      • 1 2

  • Patrzy tymi swoimi pięknymi oczkami. (1)

    I zachęca do........poczytania.

    • 4 6

    • Ile ty masz latek?

      Może Tuwima sobie poczytaj..

      • 2 1

  • Opinia wyróżniona

    Książki p. Małgorzaty są rewelacyjne!
    Polecam!

    • 2 5

  • Opinia wyróżniona

    Czytałam

    "Nikt nie widział, nikt nie słyszał" - super książka, której akcja w większości toczy się w Gdyni. "Dziewczynę z gór" także chętnie przeczytam. Pozdrawiam serdecznie autorkę.

    • 2 2

2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Nad głowami spacerujących sopockim deptakiem, na terenie kościoła Św. Jerzego, zlokalizowano pomnik poświęcony jednemu z popularnych polskich „misiów”. To:

 

Najczęściej czytane