• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Duch kiczu zagościł w Muzycznym - po premierze "Ghost" Teatru Muzycznego

Łukasz Rudziński
7 listopada 2015 (artykuł sprzed 8 lat) 

Zobacz fragmenty musicalu "Ghost" i co na temat spektaklu mają do powiedzenia wykonawczynie głównej roli oraz reżyser.

Film znany polskim widzom jako "Uwierz w ducha" podbił cały świat już w 1990 roku. Trzeba było czekać przeszło 20 lat, by powstała jego wersja musicalowa. Jednak premiera Teatru Muzycznego rozczarowuje. Ponadczasowa opowieść o miłości potrafiącej pokonać wszelkie granice, została zalana kiczem, a kiepska reżyseria nie pozwala aktorom rozwinąć skrzydeł.



Teatr Muzyczny ma w repertuarze kolejny bardzo świeży musical - "Ghost" trafił na sceny musicalowe zaledwie 4,5 roku temu. Jego największą siłą, poza słynnym przebojem Righteous Brothers "Unchained melody" (wykonywanym w musicalu trzykrotnie), jest piękna, wzruszająca, przeniesiona niemal wprost z filmu na scenę opowieść o miłości, której siła pokonuje granice życia i śmierci. Te składniki: nastrojowa muzyka i ujmująca romantyczna opowieść, zapewniły mu powodzenie na całym świecie.

Warto pamiętać, że spektakl musi spełniać surowe normy licencyjne, więc od kreacji i wizerunku bohaterów, przez rozwiązania scenograficzne, kostiumy, po efekty iluzjonistyczne (latający ludzie w pociągu, poruszające się przedmioty i przeniknięcie ducha Sama przez drzwi) spektakl jest odwzorowaniem wytycznych amerykańskiego licencjodawcy i wygląda podobnie jak każda inna realizacja musicalu "Ghost" na świecie.

Dla Mai Gadzińskiej rola Molly jest pierwszym tak dużym wyzwaniem w Teatrze Muzycznym. Aktorka prezentuje się doskonale wokalnie, choć w jej aktorstwie tkwią jeszcze duże rezerwy. Dla Mai Gadzińskiej rola Molly jest pierwszym tak dużym wyzwaniem w Teatrze Muzycznym. Aktorka prezentuje się doskonale wokalnie, choć w jej aktorstwie tkwią jeszcze duże rezerwy.
Poznajemy Sama i Molly w momencie ich wprowadzania się do nowego mieszkania na nowojorskim Brooklynie. Są piękni, młodzi, beztroscy i szaleńczo w sobie zakochani, choć nieustannie sprzeczają się o drobiazgi, a Sam w rozmowach z ukochaną jak ognia unika słowa "kocham". Sielanka zostaje brutalnie przerwana podczas napadu rabunkowego, w którym Sam zostaje postrzelony i ginie. Jednak jego duch pozostaje w zawieszeniu gdzieś między niebem a ziemią. Pomimo tego nie daje za wygraną. Szuka sposobu by wyznać Molly miłość a przy okazji ostrzec ją przed czyhającym na nią niebezpieczeństwem.

Role Sama i Molly przygotowali artyści, których rzadko podziwiamy w Muzycznym w tak eksponowanych partiach. Grający Sama podczas premiery Sebastian Wisłocki znany jest głównie z charakterystycznych ról drugoplanowych, zaś Maję Gadzińską, czyli sceniczna Molly, nazwać można ciągle jeszcze początkującą artystką, której kariera w Muzycznym w pełni zasłużenie rozwija się w ekspresowym tempie (poza nimi w kluczowych bohaterów wcielać się będą także występujący gościnnie Edyta KrzemieńPrzemysław Zubowicz).

Gadzińska zachwyca pięknym, czystym, delikatnym głosem (szczególnie w pełnej uczucia piosence "Z Tobą"), choć jej aktorstwo posiada jeszcze duże rezerwy. Z kolei Wisłocki umiejętnie walczy ze swoim dotychczasowym emploi umięśnionego podrywacza, niuansując trudną i wymagającą rolę ducha, ale wokalnie wyraźnie pozostaje w cieniu Gadzińskiej (jednak gitarowa wersja "Unchained melody" w jego wykonaniu wypada bardzo dobrze). Oboje, wraz z przyjacielem Sama i Molly, Carlem, granym przez Krzysztofa Wojciechowskiego, nie są do końca wiarygodni w przekazywaniu emocji, jakie towarzyszyć powinny bohaterom.

Sebastian Wisłocki w roli Sama radzi sobie całkiem nieźle, jednak oboje z Mają Gadzińską nie są do końca wiarygodni i w najbardziej emocjonalnych momentach "chowają się" za swoim warsztatem. Sebastian Wisłocki w roli Sama radzi sobie całkiem nieźle, jednak oboje z Mają Gadzińską nie są do końca wiarygodni i w najbardziej emocjonalnych momentach "chowają się" za swoim warsztatem.
To właśnie główny zarzut całego spektaklu, skierowany nie tyle do aktorów, co do reżysera. Spektakl Tomasza Dutkiewicza wypełniony jest papierowymi, niekiedy przerysowanymi, zagranymi warsztatowo emocjami (jak w kulminacyjnej scenie pomiędzy Samem, Carlem i Molly), które w pierwszym akcie wspiera umiejętnie efektowna scenografia Wojciecha Stefaniaka (niestety pomysły na projekcje wideo wyczerpują się dość szybko, a poza nimi, wizualnie przedstawienie ma niewiele do zaoferowania).

Część scen, jak spotkania Sama z Duchem Metra, od początku razi sztucznością i fałszem scenicznym. Osobnym zarzutem jest kiczowatość przedstawienia - pstrokate, bujne kostiumy, szczególnie te przygotowane dla wróżki Ody Mae Brown, traktować można jako zabawny komentarz do temperamentu bohaterki. Jednak koszmarnie kiczowate wizualizacje w drugim akcie przypominają animacje z komputerowych wygaszaczy ekranu z lat 90. Dzięki tego typu zabiegom spektakl jest nie tylko tradycyjny, ale wręcz staroświecki, a od ostatnich realizacji Muzycznego dzieli go przepaść. Podobny teatr musicalowy robiono w Gdyni dziesięć lat temu.

Sytuację ratuje wspomniana efektowna scenografia, pełna obrazków z Nowego Jorku (wrażenie robi np. podróż windą, ciekawie wizualnie wygląda też przejazd metrem) oraz jedyna kompletna kreacja w spektaklu - Ody Mae Brown w wykonaniu Marty Smuk (poza nią do tej roli podziwiać będzie można także Karolinę Trębacz). Upozowana na murzynkę aktorka doskonale czuje się w roli rubasznej, hałaśliwej i niezbyt rozgarniętej wróżki-naciągaczki o gołębim sercu.

Poza efektownymi projekcjami Nowego Jorku w tle, scenografia Wojciecha Stefaniaka składa się z prostej, dwuczęściowej obrotowej konstrukcji, będącej z jednej strony mieszkaniem Sam i Molly, z drugiej każdym innym miejscem akcji, np. metrem, szpitalem, ulicą. Poza efektownymi projekcjami Nowego Jorku w tle, scenografia Wojciecha Stefaniaka składa się z prostej, dwuczęściowej obrotowej konstrukcji, będącej z jednej strony mieszkaniem Sam i Molly, z drugiej każdym innym miejscem akcji, np. metrem, szpitalem, ulicą.
Marta Smuk wnosi do "Ghost" przede wszystkim ogromny ładunek komediowy. W scenach ze swoim udziałem (m.in. pośredniczenie w rozmowie między Samem a Molly, czy w scenie w banku) pożera wręcz uwagę widzów, nie pozostawiając miejsca dla partnerów. To wystarczy, by obronić wszystkie sceny z jej udziałem, ale to wciąż zdecydowanie za mało, by obronić cały spektakl. Pozostali aktorzy w przeważającej większości wypadają tylko poprawnie, co przy tej klasie zespołu rzadko się zdarza. Plusem niewątpliwie jest także warstwa muzyczna, przygotowana przez orkiestrę Muzycznego pod okiem Dariusza Różankiewicza.

Musical "Ghost" nie ma rozmachu, do jakiego Teatr Muzyczny przyzwyczaił swoich widzów w ostatnich latach (bardzo mało jest też efektownych scen zbiorowych, jak bardzo udane wykonanie piosenki "Więcej"). Na tle dużych produkcji tej sceny, to kameralne wręcz, niemal intymne przedstawienie, któremu wiarygodność odbiera płytka, jednowymiarowa i wraz z czasem trwania spektaklu coraz bardziej kiczowato przedstawiana historia. Całe szczęście, że jej przekaz jest uniwersalny, ponadczasowy i z pewnością niejedną osobę na widowni wzruszy do łez.

Spektakl

6.3
153 oceny

Ghost

musical

Miejsca

Spektakle

Opinie (137) 4 zablokowane

  • (5)

    Recenzja adekwatna do widowiska. Po Koscielniaku trudno wystawic cos fajnego. Postawil wysoka poprzeczke

    • 7 12

    • (4)

      Nie zgadzam się! Spektakl sam się obroni frekwencja o tym zaswiadczy!

      • 10 2

      • Neeeerrrrwyyyy

        • 0 1

      • (2)

        otóż to!!! frekwencja i owacje na stojąco mówią same za siebie...jakiś troll hejtuje z zazdrości...

        • 7 3

        • z zazdrości czego tak zapytam? (1)

          • 0 0

          • Sławy!!!! ha ha ha

            • 4 0

  • Dziwne (2)

    Pan krytyk wychodzi z założenia, że im bardziej zejdzie przedstawienie tym bardziej będzie ceniony i poważany. Otóż tak nie jest, jego recenzja wzbudza zdziwienie i niechęć a także wątpliwości co do gustu muzycznego wyzej wspomnianej osoby .Czyżby owacje na stojaco, salwy smiechu i łzy ludzi nic dla niego nie znaczyly? Przeciez byl na sali i widzial to...

    • 21 5

    • (1)

      Disco polo tez sie sprzedaje i to jak! Tu nie chodzi o ilosc tylko jakosc

      • 2 10

      • Nie znoszę disco polo a ze spektaklu wyszłam zachwycona! Porównanie musicalu do disco polo to nadużycie
        Zwróciłam za to uwagę na kulturalne i inteligentne twarze zgromadzone w teatrze eleganckie stroje, których raczej nie spotyka się na koncertach disco polo. Odbiór teg o spektaklu to kwestia wrażliwości mnie wzruszył.

        • 11 1

  • Reżyser?Dutkiewicz nie stał nawet obok Reżysera panie Dyrektorze Michalski (3)

    Jak to jest że ten reżyser(T.Dutkiewicz) nie zrobił od wielu lat dobrego przedstawienia a ciągle go biorą!!!!Widać umiejętności nie są w tej branży istotnie.Pan Michalski (przyp.red dyrektor teatru)musi się zacząć orientować co się dzieje w rankingach reżyserów musicalowych.Co kto gdzie i wreszcie jak reżyseruje.Warto Panie dyrektorze bo inaczej tak znakomita scena jaką jest bez dwóch zdań Teatr Muzyczny w Gdyni popadnie w otchłań kiczu,braku umiejętności i talentów ludzi których Pan zatrudnia.Ktoś tu napisał że Dutkiewicz oglądał spektakl w oryginale z pierwszego rzędu i przekonał Pana że umie:)a Pan tego nie zweryfikował !!! Na tym polega praca dyrektora takiej instytucji to elementarz a musical to szalenie wymagająca forma wypowiedzi teatralne.
    Mimo wszystko życzę Panu dobrze bo pomylić się może każdy.Tylko od Dutkiewicza niech się Pan trzyma z daleka.

    • 10 10

    • Nieładnie tak kipieć z zazdrości!!! Trójmiasto ma chyba problem z Warszawą.

      • 2 5

    • Tu chodzi o sztukę a nie jakiś patriotyzm lokalny

      • 4 2

    • Prawda to, prawda.

      Z tą opinią akurat się zgadzam. Bardzo zły wybór reżysera i przy tym autora tekstów piosenek (są kiepskie, nawet bardzo kiepskie). Również oglądałam oryginał, ale nie z pierwszego rzędu, więc może lepiej widziałam ;) W tym spektaklu spisała się obsada i cała technika, zabrakło mi jeszcze CHOREOGRAFA. Przydałby się.

      • 4 1

  • Spektakl r

    Uważam ze spektakl był rewelacyjny. Doza kiczu była konieczna. Jak przystało na amerykańską produkcję filmu....dużo emocji, Marta SMUK genialna.

    • 17 3

  • Brawo dla gosci (5)

    Drugi spektakl zdecydowanie lepszy. Prawdziwe emkcje moli i sama wycisnely lzy.Wielkie brawa dla pani edyty i pana przemka

    • 12 5

    • Slyszalam ze Karolina Trębacz świetna w roli Ody!

      • 9 2

    • ... (3)

      Na pierwszym też byłaś? Bo jeśli nie - nie wypowiadaj się, a jeśli tak - jesteś kimś z teatru i trochę słabo, że "swoich" krytykujesz.

      • 2 3

      • Uderz w stół... (2)

        a zakompleksiona osoba z pierwszej obsady się odezwie.
        Nie idzie czytać waszych komentarzy, które za zadanie mają udowadniać i przekonywać ludzi, że występ był dobry. Nie tędy droga. Dobry występ obroni się sam.

        • 2 4

        • ... (1)

          Niestety nie jestem osobą z żadnej obsady. Miło by było potańczyć i pośpiewać, zajmuję się jednak czymś innym. Odnoszę za to wrażenie, że ktoś bardzo chce pomóc panu "redaktorowi" udowodnić, że pierwsza obsada jest nietrafiona. Właśnie z pierwszą widziałam spektakl i naprawdę NIE MA SIĘ DO CZEGO PRZYCZEPIĆ. Byli świetni!

          • 4 1

          • Ja tez byłam na pierwszej obsadzie w piątek i jechałam z daleka do Gdyni.Nie żałuję-spektakl wspaniały, a pan redaktor, który napisał recenzję i spodziewał epokowego dzieła- dziwny w swoim przekonaniu.

            • 4 0

  • Druga obsada (1)

    Polecam obejrzenie spektaklu z drugą obsadą. Edyta Krzemień, Przemysław Zubowicz i Tomasz Bacajewski świetnie się ze sobą komponują. Tylko Karolina Trębacz jako Oda wypada nieco blado przy Marcie.

    • 14 10

    • Czyżby?Obiekt są świetne!

      • 8 5

  • Jezeli w sobote grala druga obsada ,to rzeczywiscie Pan Dudkiewicz popelnil blad .Trio EDYTKA PRZEMEK TOMEK byli znakomici. Ich emocje ,gra ,wokal to perfekcja. Wielkie brawa dla tej trojki.

    • 9 4

  • ghost

    w opiniach o spektaklu wyczuwam jakiś hejt.Byłyśmy w sobotę, panie Edyta i Karolina wspaniale ukłony dla całego zespolu

    • 15 0

  • (3)

    miałam okazję być na I i II premierze i mam odczucia adekwatne z reakcją widzów po spektaklu. W sobotę długie oklaski na stojąco. Pierrwszej obsadzie zabrakło troche prawdziwych emocji, to co się działo między głownymi bohaterami nie wciągało widza w akcję. Druga obsada zagrała prawdziwie chociaż widać, że warsztat aktorski uboższy. Postać Ody (jak cudownie, ze jest, bez niej spektakl byłby nie do uździgnięcia) - p. Marta super, prześmieszna była, p. Karolina również wspaniała, chociaż wydaje mi się, że nie było to Jej 100% (wokal za to cudo). Spektakl generalnie dla osób, którzy nie szukają zbyt zaangażowanej rozrywki i na pewno nie dla osób lubiących dobrze wyreżyserowane sztuki. I kolejny wielki minus- choreografia, tak złej dawno nie widziałam w TM.

    • 14 1

    • Za mało

      Po prostu było jej za mało! Bo jeśli była to, była zatańczona b.dobrze i równiutko!
      np.scena rewii-w błyszczących strojach. Szkoda potencjału wspaniałego zespołu, który świetnie tańczy i śpiewa!

      • 9 1

    • (1)

      Zgadzam się jeżeli chodzi o Panie grające Odę. Obie świetne a zupełnie inne. Trochę czuję, że Pani Marta tak samo często jak ja oglądała wersję filmową Ghost (jestem fanem filmu z Whoopi).

      • 4 0

      • Zgadzam się Marta Smuk=Whoopi.Ale to chyba dobrze?

        • 1 0

  • zgadzam się z poprzednikiem , obie Ody świetne ,ale Pani Marta bardzo odwzorowała Whoopi może to podobna uroda

    • 7 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Który z teatralnych budynków w Trójmieście w "Blaszanym Bębenku" Güntera Grassa nazwany został "młynkiem do kawy"?

 

Najczęściej czytane