Najnowsza premiera Teatru Wybrzeżak "Dobry wujek" w reż. Richarda Glocknera na podstawie opowiadań Antoniego Czechowa to przykład porządnej, teatralnej roboty bez zbędnego efekciarstwa.
Utwory Czechowa, pełne budzących sympatię bohaterów i sprawdzonych schematów narracyjnych dziś już chyba niczym nie zaskakują. Próby współczesnej interpretacji dramatów Rosjanina najczęściej kończą się fiaskiem. Bo jak właściwie rozsadzić coś tak mocno osadzonego w miejscu i klimacie epoki i nie sprawić, by powstała zaledwie karykatura dramatu?
Decyzja młodych realizatorów skupionych wokół Teatru Wybrzeżak, by wystawić Czechowa klasycznie, bez zbędnych udziwnień i nowoczesnych interpretacji okazała się najlepszym wyjściem. Dzięki poskromieniu nadmiernych ambicji inscenizacyjnych, niebezpiecznych szczególnie w przypadku teatrów niezawodowych, otrzymaliśmy kilka przyzwoicie skrojonych etiud, traktujących tekst z dużą życzliwością i wiernością wobec realiów epoki.
Na scenie obrazek niespełnionej miłości, zabawna historia fatalnego kichnięcia, czy pełna napięcia opowieść o poszukującej angażu aktorce. Cały urok czechowowskich opowiadań wiernie odtworzony przez młodych aktorów Teatru Wybrzeżak.
Kilka ról zwraca szczególną uwagę:
Kacper Ruciński jako przezabawny Czerdiakow,
Agnieszka Sprawka jako wzruszająca Julia,
Wojciech Tremiszewski jako wyciągnięty wprost z kursu uwodzenia Piotr,
Ewa Dziedzic jako budząca przerażenie Kobieta czy
Małgorzata Kubicka jako biorąca udział w przesłuchaniu Aktorka. W porównaniu z nimi reszta aktorów wypadła co najmniej blado, by nie powiedzieć: szkolnie.
Dzięki zaangażowaniu kilku młodych twórców powstał spektakl naprawdę zajmujący. Poprowadzony z dużym taktem, delikatnością oraz sporą dozą poczucia humoru.