Spektakl "Dlaczego nie lecimy do gwiazd?" wprowadza do bajki dla dzieci fantastykę naukową.
fot. Jacek Klejment / trojmiasto.pl
Teatr Gdynia Główna regularnie serwuje młodym widzom bajki z morałem w tle. Po serii czytań performatywnych i spektakli inspirowanych twórczością Stanisława Lema przyszedł czas na bajkę fantastyczno-naukową "Dlaczego nie lecimy do gwiazd?", której warstwa dydaktyczna niestety osłabia wydźwięk całości.
Spektakle dla dzieci w najbliższym czasie
Spektakl wyreżyserowany przez
Grzegorza Kujawińskiego rozpoczyna się we foyer teatru, gdzie oglądamy projekcję wideo z krótkim wprowadzeniem w tematykę innych cywilizacji. Wedle wyliczeń telewizyjnego eksperta gdzieś w naszej galaktyce istnieje 100 tys. planet potencjalnie zdatnych do życia i przynajmniej na kilku tysiącach z nich powinny być jakieś formy życia. "Pojawia się więc pytanie: gdzie oni są?" - kończy tajemniczo kosmiczny ekspert.
Trójka śmiałków wyrusza w kosmiczne przestworza, aby poznać prawdę o nadawcach tajemniczej wiadomości.
fot. Jacek Klejment / trojmiasto.pl
Okazuje się, że na przestrzeni XX wieku kilkukrotnie obcy zostawiali nam tajemnicze przesyłki, które połączone pozwoliły zdekodować zapis wskazujący na pewną planetę. Dlatego w świetle reflektorów wkraczają oni - bohaterowie naszych czasów - kosmonauci. Trójka śmiałków: Romek Twardowski, Barbara Armstrong i Misza Gagarin podejmuje się misji o wielkiej wadze - odnalezienia tajemniczej planety i nawiązania bliskiego kontaktu trzeciego stopnia z ufoludkami. Pomóc ludziom w tej niebezpiecznej podróży w nieznane ma w tym robot STASIU, czyli Samowystarczalny Towarzysz Astronauty o Sztucznej Inteligencji i Uczuciach.
Scenariusz wyraźnie inspirowany jest twórczością Stanisława Lema oraz motywami wywiedzionymi z literatury fantastycznonaukowej i filmów o tematyce science-fiction. Nieprzypadkowo spektakl zadedykowano Georgesowi Mélièse'aowi, jednemu z pionierów kina, nazywanego "magiem kina" i "czarodziejem ekranu". Bez trudu dostrzec tu można również motywy w stylu serii "Star Trek" czy "Odysei kosmicznej 2001" albo "Misji na marsa", a sam robot STASIU przypomina droida naprawczego R2-D2 z "Gwiezdnych wojen". Takich niuansów można doszukać się więcej, bo scenariusz napisany przez Grzegorza Kujawińskiego jest pojemny i stanowi dowcipną wariację na temat motywów podróży kosmicznej.
Wspiera ich w tym STASIU, czyli Samowystarczalny Towarzysz Astronauty o Sztucznej Inteligencji i Uczuciach, animowany przez Piotra Rogalskiego.
fot. Jacek Klejment / trojmiasto.pl
Jednak przedstawienie Teatru Gdynia Główna po efektownym początku i kilku pomysłowych scenach (m.in. przekazy medialne, scena nieważkości) wyraźnie traci impet. Utarczki między członkami załogi szybko stają się nudne, a postać kapitana statku kosmicznego kompletnie pozbawiona jest właściwości. W efekcie najciekawszym bohaterem jest animowany przez Piotra Rogalskiego STASIU, zrobiony z obrotowego krzesła i pomysłowo dołączonej do niego górnej części tułowia robota.
Zdecydowanie bardziej niż cierpiąca na braki dramaturgiczne akcja uwagę przyciąga warstwa wizualna. Poszczególne sceny zapraszają młodych i starszych widzów do świata bohaterów, co urywa się w momencie drastycznej scenicznej wolty, niepoprzedzonej jakimkolwiek wprowadzeniem. Świetnie za to wyglądają kostiumy-skafandry kosmonautów przygotowane z kombinezonów robotniczych przez
Marzenę Chojnowską (odpowiedzialną również za światło).
Spośród kosmonautów najlepiej prezentuje się Misza grany przez Piotra Mahlika (po prawej), który stale wchodzi w konflikt z Barbarą (Marta Jaszewska, po lewej). Rozjemcą tych kłótni jest kapitan Twardowski (Filip Wójcik, w środku).
fot. Jacek Klejment / trojmiasto.pl
Także scenografia
Bartosza Dobrowolskiego i
Grzegorza Kujawińskiego składająca się głównie z obrazów malarskich oraz tablic pełnych płyt CD, dyskietek, kaset VHS i kaset magnetofonowych oraz kart graficznych, bezpieczników etc. stanowi dobre tło dla opowieści, podobnie jak grafiki przedstawiające podróż po kosmosie (przygotowane przez
Mishę Lesner) i materiały wideo autorstwa
Macieja Buszmana, wyświetlane na projektorze za plecami aktorów. Całości dopełnia elektroniczna muzyka, dobrze wkomponowana w przygody aktorów (również zasługa Macieja Buszmana).
Spośród aktorów najlepsze wrażenie robi
Piotr Rogalski, odnajdujący się w niełatwych zadaniach, bo ma do zagrania ciekawych bohaterów (m.in. robota STASIU), dla których każdorazowo znajduje nieco inną formę. Z trójki kosmonautów pamiętamy głównie spory między wnukiem Jurija Gagarina, Miszą (
Piotr Mahlik) a wnuczką Neila Armstronga, Barbarą (
Marta Jaszewska). Pomiędzy nimi bez pomysłu na swoją postać rozjemcy, Romka Twardowskiego (potomka legendarnego Pana Twardowskiego) gra
Filip Wójcik.
Spotkanie z obcymi niesie ze sobą dreszczyk emocji i wypada efektownie, dzięki animacjom i projekcjom wideo.
fot. Jacek Klejment / trojmiasto.pl
Jednak awizowany wiek dzieci zapraszanych na spektakl (od trzech lat) jest zdecydowanie za niski. Bardzo mało w tym godzinnym przedstawieniu ruchu, dużo więcej treści wypowiadanych przez aktorów, z których zrozumieniem może mieć problem nawet piecio- czy sześciolatek. Pada wiele kompletnie niezrozumiałych dla dziecka i niewytłumaczonych na scenie słów, jak "robofob", za mało jest plastycznych, działających na wyobraźnię scen (jak wspomniana "nieważkość" czy pierwszy kontakt z obcą cywilizacją). Aktorzy najczęściej wypowiadają swoje kwestie siedząc lub stojąc. Gwałtowne zmiany akcji są równie zaskakujące co koniec, który następuje nieoczekiwanie po zapadnięciu całkowitej ciemności.
Gdańsk czyta. Trwają trzecie Gdańskie Targi Książki
Dlatego najnowsza propozycja Teatru Gdynia Główna budzi niedosyt, pomimo ciekawego pomysłu wyjściowego, efektownych kostiumów i udanej scenografii. Rozczarowuje, niestety, nachalny dydaktyzm finałowych fragmentów, gdy dowiadujemy się, że należy dbać o ziemię i szanować wszystkich bez względu na płeć, kolor skóry, orientację seksualną czy przekonania. Te niewątpliwie szlachetne postulaty to również bardziej suchy apel niż umiejętnie ograna teatralnymi środkami rzeczywistość. Ta bajka jest efektowna wizualnie, ale stanowczo przegadana. Na tytułowe pytanie "Dlaczego nie lecimy do gwiazd?" w spektaklu TGG nie znajdziemy odpowiedzi.