• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Czas katedr minął. Pożegnanie "Notre Dame de Paris"

Łukasz Rudziński
4 listopada 2019 (artykuł sprzed 4 lat) 

Ostatnie wykonanie "Czasu Katedr" na bis podczas pożegnalnego spektaklu "Notre Dame de Paris".

Licznik musicalu "Notre Dame de Paris" zatrzymał się na 180 spektaklach - tyle razy miała okazję zobaczyć go publiczność Teatru Muzycznego w Gdyni. Widowisko obejrzało prawie 186 tys. widzów, zapewniających teatrowi frekwencję na Dużej Scenie na poziomie średnio 96 proc. Ostatnie przedstawienie "Dzwonnika...", zagrane 3 listopada, przekonało, że tytuł ten schodzi z afisza w bardzo dobrej kondycji.



Historia wielkich namiętności, rozpalonego do granic możliwości pożądania czy pierwszej, naiwnej miłości i dramatu, do jakiego ta mieszanka doprowadzi, ekscytują miliony widzów na całym świecie. "Notre Dame de Paris", czyli musicalowa wersja "Dzwonnika z Notre Dame" Viktora Hugo, jest widowiskiem obliczonym na sukces. Obliczonym niezwykle drobiazgowo, bo twórcy "Notre Dame..." - Riccardo Cocciante (autor muzyki) i Luc Plamondon (twórca libretta i tekstów piosenek) wraz z producentami Nicolasem i Charlesem Talar - dbają o każdy szczegół i aspekt musicalu, nadzorując powstawanie spektaklu. Dlatego kolejne wersje "Notre Dame..." są bliźniaczo do siebie podobne nawet w najdrobniejszych detalach kostiumowych czy scenograficznych, co dla jednych jest jego zaletą, dla innych wręcz przeciwnie.

Repertuar Teatru Muzycznego w Gdyni do końca sezonu


Spektakl w ciągu trzech lat zagrany został 180 razy. Od 9 września 2016 roku, kiedy miał premierę, do końca 2016 roku zdążono zagrać go 40 razy, w 2017 roku spektakl był na afiszu aż 59 razy, w 2018 roku tragiczne losy Esmeraldy i Quasimoda w Teatrze Muzycznym w Gdyni obserwowano 44 razy. Z kolei w mijającym roku na deskach Muzycznego zagrano "Dzwonnika" 37 razy, wypełniając tym samym zobowiązania licencyjne. Właśnie ze względu na rygorystyczne prawa licencyjne 3 listopada "Notre Dame de Paris" zagrany został po raz ostatni.

Jednym z najbardziej efektownych momentów musicalu "Notre Dame de Paris" był utwór "Dzwony" z zapierającymi dech w piersiach akrobacjami. Jednym z najbardziej efektownych momentów musicalu "Notre Dame de Paris" był utwór "Dzwony" z zapierającymi dech w piersiach akrobacjami.
Aby można było grać ten tytuł dalej, trzeba by wykupić kosztowną licencję na minimum 100 spektakli, zagranych w krótkim czasie, a przecież Muzyczny ma więcej tytułów na Dużej Scenie, które muszą znaleźć się w repertuarze. Stąd decyzja, by pożegnać tytuł, który do końca grany był przy kompletach publiczności. Lubili go zarówno widzowie, jak i występujący w nim artyści. Pomimo drobnych problemów technicznych z jedną z konsolet, które uniemożliwiły zagranie spektaklu w wtorek, 29 października (dlatego dodatkowo zagrano musical w niedzielę 3 listopada o godz. 12), udało się zrealizować plan i zagrać "Notre Dame..." dokładnie 180 razy. Co warte podkreślenia, w ostatnim roku spektakl miał frekwencję na poziomie 99 proc., a średnia frekwencja na liczącej ponad 1 tys. miejsc widowni w Dużej Scenie ze wszystkich 180 grań wyniosła 96 proc. Przekłada się to dokładnie na 185 745 widzów.

Gdyńska wersja musicalu wyróżniała się doskonałymi zespołami tancerzy i akrobatów, którzy w choreografii Martina Müllera tworzyli niezwykle efektowny drugi, a często również trzeci plan. Niekiedy - jak podczas piosenki "Dzwony" - zapierające dech w piersiach akrobacje na dzwonach zawieszonych kilka metrów nad ziemią wykonywane były bez zabezpieczeń. To oprócz słynnego "Czasu Katedr" (śpiewanego przez Gringoire'a na początku) oraz największego przeboju musicalu - "Belle" (wykonywanego przez Quasimoda, Frolla i Phoebusa) - jeden z najlepszych momentów widowiska. Tych jednak "Notre Dame de Paris" ma całe mnóstwo. Niemal każda piosenka to okazja do popisów wokalnych.

Martwa Esmeralda (Maja Gadzińska) w ramionach zrozpaczonego Quasimodo (Janusz Kruciński) znalazła się po raz ostatni 3 listopada 2019 roku. Tytuł ze względów licencyjnych zszedł z afisza Teatru Muzycznego w Gdyni. Martwa Esmeralda (Maja Gadzińska) w ramionach zrozpaczonego Quasimodo (Janusz Kruciński) znalazła się po raz ostatni 3 listopada 2019 roku. Tytuł ze względów licencyjnych zszedł z afisza Teatru Muzycznego w Gdyni.
Warto wspomnieć o wykonawcach. W roli Quasimodo podziwialiśmy Janusza KrucińskiegoMichała Grobelnego. W jego ukochaną Esmeraldę wcielały się Maja GadzińskaEwa Kłosowicz. Mrocznym księdzem Frollo byli Artur GuzaPiotr Płuska, zaś zwodniczego Phoebusa grali Przemysław Zubowicz, Maciej PodgórzakRafał Szatan. Podgórzak rolę Phoebusa grał naprzemiennie z postacią trubadura Gringoire'a, w którego wcielali się również Jan TraczykBartosz Oszczędłowski. Król Cyganów, Clopin, to rola Łukasza ZagrobelnegoKrzysztofa Wojciechowskiego, zaś rolą narzeczonej Phoebusa, Fleur de Lys, dzieliły się Weronika Walenciak, Kaja MianowanaEwelina Hinc.

Po ostatnim z pokazów nie zabrakło wzruszeń i podziękowań. Konsul honorowy Francji w Gdyni, Alain Mompert, wręczył pamiątkowe tabliczki w kształcie serca: "Podziękowania dla artystów i pracowników Teatru Muzycznego w Gdyni za upowszechnianie francuskiej kultury w spektaklu "Notre Dame de Paris". Po ostatnim graniu (ze względów licencyjnych wykonawcy nie mogli pozwolić sobie na jakiekolwiek odstępstwa od normy i na żarty robione zazwyczaj podczas tzw. "zielonych", czyli pożegnalnych spektakli) na scenie pojawili się niemal wszyscy artyści grający w "Dzwonniku..." przez nieco ponad trzy lata eksploatacji tytułu.

Recenzja "Notre Dame de Paris" Teatru Muzycznego w Gdyni


Szkoda, że "Notre Dame de Paris" już na deskach Muzycznego nie zobaczymy, bo ostatni spektakl przekonuje, że tytuł ten wciąż dzięki artystom w nim występującym ani trochę się nie zestrzał i nie zgrał, a losy Esmeraldy i kochających ją mężczyzn działają na publiczność z nie mniejszą siłą niż podczas premiery.

Fragmenty spektaklu Notre Dame de Paris z 2016 roku

Miejsca

Opinie (75) 1 zablokowana

  • Świetny spektakl, szkoda że się kończy

    • 12 5

  • Było, minęło

    Miałem to szczęście być w Muzycznym na Notre Dame de Paris dwa razy! Nieważne, że w każdym przypadku po pół roku od zakupu biletów. Warto było!

    • 20 4

  • (5)

    To był jeden z najbardziej kiczowatych spektakli w Muzycznym. Ale "szeroka publiczność" to lubi: dużo osób na scenie, atrakcje w postaci akrobacji itd., prościutka, ckliwa, naiwna historia. Szkoda, że w Muzycznym od kilku lat jest coraz gorzej... "Kumernis", "Lalka", "Bal w Operze", "Chłopi" - hity ostatniego czasu. Szkoda, że na horyzoncie nie pojawi się żaden godny zastępca, bo już wiadomo, że do pracy zabiera się Józefowicz... To nie wróży nic dobrego. Fatalnie.

    • 24 38

    • Notre Damme zawiodło mnie. Chyba głosy nie były dobrane właściwie. Ten spektakl nie dorównuje ani Lalce ani Chłopom, które uważam za najlepsze w ostatnich latach w Muzycznym.

      • 13 7

    • (3)

      z tą historią to pretensje do Hugo

      • 5 5

      • (2)

        Co za śmieszny komentarz!!! Wiesz na czym polega adaptacja sceniczna? Na przeniesieniu powieści na deski sceny, więc dlaczego mam mieć pretensje do autora powieści? On stworzył ten musical? No właśnie!

        • 5 3

        • (1)

          co za d**ilny komentarz!!! ;) musical trzyma się historii bardzo wiernie, więc jak masz pretensje o ckliwość, prostotę i naiwność to wio ze skargami do Panteonu.

          • 0 2

          • Śmiechu warte. Polecam zapoznać się ze znaczeniem okreslenia "adaptacja sceniczna", bo widocznie nie masz o tym zielonego pojęcia, a próbujesz się wypowiadać. W przypadku tak wielowątkowej i obszernej powieści konieczne było postawienie na m.in. skróty, przełożenie prozy na utwory śpiewane, redukcję postaci (chyba, że w musicalu widziałeś m.in. Jakuba Coictiera, Tourangeau, kozę, Gudulę itd.). Chciałeś zabłysnąć, a tylko się ośmieszyleś.

            • 1 0

  • Akrobacje, choreografia i scenografia super, śpiew - taki sobie (1)

    Warto posłuchać francuskiego oryginału - tam to jest śpiew i melodyczność, polski przekład jest kulawy, a wykonanie w "Muzycznym" nawet nie wiem czy poprawne.

    • 18 10

    • Zdecydowanie zgadzam sie

      • 5 2

  • Opinia wyróżniona

    Szkoda (3)

    Szkoda, że nie będzie już grany. Byłam raz i poszłabym z chęcią ponownie za jakiś czas.
    Piękny, wzruszjący , pozostający na zawsze w pamięci spektakl.
    Brawo!

    • 72 9

    • (2)

      byłam 2 razy i pewnie w 2020, gdyby była taka możliwość, poszłabym jeszcze raz. szkoda, szkoda...

      • 2 2

      • Widowisko w porządku, jednak jest to sztuka wybitnie antykościelna (1)

        Z tej perspektywy nie warta powtórnej uwagi. Sorry, ale sztuka jest typowym odzwierciedleniem trendów panujących na zachodzie od dość dawna. Laicyzacja, ateizacja i marginalizacja a czasami nawet plucie na kościół. Taki mamy klimat w społeczeństwach na zachodzie. Widać to także w tej "sztuce".

        Człowieka czasami ze swojej natury ciągnie do złego, więc zdjęcie tej "sztuki" przyjmuję z zadowoleniem. Wcale nie szkoda mi widowiska. To tylko ładne opakowanie dla złego produktu.

        • 0 3

        • troll czy zwykły i**ota?

          • 2 0

  • I dobrze.

    Byłam. Widziałam. Słuchałam. Infantylne to przeokrutnie. Odtwórcy ról Quasimodo i Esmeraldy dobrani średnio - chrypa jak u Wiśniewskiego z ich troje i do kompletu Edyta Herbus. Zachodzę w głowę, czym ludzie się tak zachwycają? Czy to trochę nie owczy pęd, ze niby w Paryżu to był hit wiec i u nas musi? Dużo bardziej podobał mi się Zły i Chłopi.

    • 12 28

  • zal (1)

    Ale zrobilo mi sie smutno , do glowy mi nie przyszlo ze majac takie powodzenie spektakl zejdzie z afisza .Smutno mi bo nie zdzylam sie wybrac na to przedstawienie , bo albo nie bylo biletow albo termin nie ten no i dzis przeczytalam ze juz nie bede miala okazji .

    • 11 7

    • Przez trzy lata nie dałaś rady wybrać się na to przedstawienie? trzy lata? Jakby grali przez 20 lat to i tak byś nie dała rady, nawet mi ciebie nie szkoda :D

      • 6 3

  • Świetny spektakl

    Belle...

    • 8 2

  • Les Miserables (4)

    Kiedy Muzyczny zacznie grać stare, sprawdzone hity, takie jak np. Les Miserables, Francesco, Jesus Christ Superstar?

    • 18 3

    • (2)

      Francesco - nigdy. Michalski stawia tylko na hity, na które przyjdzie ponad tysiąc widzów. W Muzycznym króluje tylko komercja - spektakle "łatwe, szybkie i przyjemne". Jak już stworzą dobry spektakl ("Kumernis") to nie potrafią go wypromować, mimo że ma genialny potencjał festiwalowy i zgarnął kilka nagród oraz wyróżnień, a "hity" pokroju "NDdP", "Gorączka sobotniej nocy", "Hairspray" itd. - po prostu nie istnieją w Polsce. Nie są recenzowane przez prasę fachową, tylko lokalną. To taka łatwa rozrywka dla szerokiej publiczności...

      • 6 1

      • (1)

        Fakt Kumernis ostatnia dobra premiera Muzycznego.

        • 2 1

        • Ale "Kumernis" nie jest promowany, publiczność nie jest przez ten teatr edukowana, więc dyrektor Michalski (biorąc pod uwagę jego plany na najbliższe miesiące) nie będzie chciał, aby w Muzycznym powstawały tego typu, wymagające spektakle. Pojawi się za to jego dobry znajomy, Józefowicz, którego spektakli nikt nie chce oglądać. Gdyński Muzyczny to totalne przeciwieństwo wrocławskiego Capitola... Szkoda, że w Gdyni nie pojawil się wizjoner, którym jest tamtejszy dyrektor Imiela...

          • 3 1

    • Już były

      • 2 1

  • Dzwonnik

    Byłam 8razy i za każdym razem miała dreszcze

    • 10 4

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Scena Letnia Teatru Miejskiego im. Witolda Gombrowicza w Orłowie działa od...?

 

Najczęściej czytane