• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Co pamiętasz, Mary Page? O "Mary Page Marlowe" Teatru Wybrzeże

Łukasz Rudziński
15 lipca 2017 (artykuł sprzed 6 lat) 
W Teatrze Wybrzeże pojawił się nowy spektakl z gatunku dramatu psychologicznego - "Mary Page Marlowe" w reż. Adama Orzechowskiego W Teatrze Wybrzeże pojawił się nowy spektakl z gatunku dramatu psychologicznego - "Mary Page Marlowe" w reż. Adama Orzechowskiego

Całe życie rozpisane na dziesięć krótkich scen. Każda z nich daje pewną wiedzę o całości, składającej się na egzystencję Mary Page Marlowe. Dobrze zrobiony spektakl "Mary Page Marlowe" Teatru Wybrzeże pozwala przyjrzeć się wybranym migawkom z życia tytułowej bohaterki. Pytanie tylko - po co?



Adam Orzechowski wystawił sztukę Tracy`ego Lettsa, poświęconą zwyczajnej kobiecie - Mary Page Marlowe, która u kresu życia przygląda się swojej przeszłości dosłownie (w osobie grającej najstarsze wcielenie bohaterki, Marzeny Nieczui-Urbańskiej, przez cały czas obecnej na scenie) i w przenośni. Za pomocą krótkich, kilku-, kilkunastominutowych scen poznajemy Mary Page w różnych etapach jej życia. Jak na mechanizmy pamięci przystało, zagłębiamy się w losy bohaterki, które nie podlegają stopniowaniu na ważne i mniej ważne. Nie ma tu też zachowanej hierarchii czasowej. Fakty we wspomnieniach przecież funkcjonują inaczej - z czasem nabiera się do nich dystansu, choć niekoniecznie tracą na znaczeniu.

Autor sztuki nie określa ich, ani nie komentuje. Przekazuje wiedzę o Mary Page za pomocą gęstych scenek rodzajowych, przybliżających nam życiorys bohaterki w wycinkach na tyle krótkich, by nie pozwoliły od razu zrozumieć jej działań i motywacji, jednocześnie na tyle długich, by obraz bohaterki z danego okresu jej życia był zrozumiały. Z tych wycinków, rozrzuconych przez pamięć niczym puzzle, układamy kawałek po kawałku opowieść o jej życiu, mając przy tym pełną swobodę interpretacji czy oceny.

Punktem wspólnym niemal wszystkich epizodów jest zagubienie, nieporadność granicząca z bezradnością. Przejawia się ona zarówno w kontaktach z mężczyznami, jak i z jej dziećmi, z którymi bohaterka nie potrafi stworzyć bliskiej relacji. Momentów, gdy Mary Page ma kontrolę (tak jest w przypadku 27-letniej Mary Page podczas bardzo śmiałej w spektaklu Teatru Wybrzeże sceny seksu ze swoim szefem) we wspomnieniach bohaterki jest niewiele.

To zimny, pełen emocjonalnego chłodu spektakl, przybliżający losy tytułowej bohaterki na przestrzeni jej całego życia za pomocą krótkich migawek z przeszłości. To zimny, pełen emocjonalnego chłodu spektakl, przybliżający losy tytułowej bohaterki na przestrzeni jej całego życia za pomocą krótkich migawek z przeszłości.
Najbardziej jednak uderza nieporadność w relacji z dziećmi, których - jak bohaterka zauważa w pierwszym epizodzie - o zdanie się nie pyta. Wydawanie poleceń i nie liczenie się z ich potrzebami uniemożliwia porozumienie. Dlatego Mary Page traci najwierniejszych sojuszników i dryfuje przez swoje życie jak statek widmo, na pokładzie którego pozostało już tylko echo wspomnień. Jako sugestię odautorską, że losy bohaterki wpisane są w sztafetę pokoleń, odczytać można scenę z jej okresu niemowlęctwa i scenę z dzieciństwa, gdy mała Mary szuka wzorców. W dorosłym życiu najlepiej znaną formą ucieczki jest znieczulenie alkoholem.

To gęsty teatr psychologiczny, z misternie, bardzo dobrze utkaną dramaturgią poszczególnych scen. Duet reżyserko-dramaturgiczny Adam Orzechowski - Radosław Paczocha zadbał o to, by wszystkie epizody miały swój ciężar gatunkowy, a z pozornie nieistotnych rozmów konsekwentnie wyłaniał się obraz Mary Page. Świetną, transową, budującą napięcia i zapadającą w pamięć muzykę stworzył Marcin Nenko.

Osiem aktorek i nieletnia Zuzanna Tynda (córka grającego w spektaklu Marka Tyndy) w swoich epizodach Mary Page wypada całkiem nieźle. To równo prowadzony i dobrze zagrany spektakl. Wyróżnia się Sylwia Góra-Weber, do której należy najważniejsza z ról - tytułowej bohaterki w najbardziej znaczącej scenie finałowej (choć dobrze wypada także w roli Lorny stawiającej młodziutkiej Mary Page karty). Dobre wrażenie pozostawia dojrzała i stateczna Mary Page w wykonaniu Marii Mielnikow-Krawczyk oraz przez cały czas obecna na scenie Mary Page-seniorka (Marzena Nieczuja-Urbańska). Zapada w pamięć również Katarzyna Z. Michalska w roli młodej, pozbawionej hamulców Mary Page u progu kariery.

Debiutująca na scenie Teatru Wybrzeże Magdalena Gorzelańczyk ma spory potencjał aktorski, nie do końca wykorzystany w spektaklu. Debiutująca na scenie Teatru Wybrzeże Magdalena Gorzelańczyk ma spory potencjał aktorski, nie do końca wykorzystany w spektaklu.
Spory potencjał aktorski tkwi w debiutującej w tym spektaklu na scenie Wybrzeża Magdalenie Gorzelańczyk, choć rola nastoletniej Mary Page (i jej córki Wendy) nie daje większych szans na rozwinięcie skrzydeł. Bardzo wymagające zadanie dostała Zuzanna Tynda - dziewczynka upozowana na Maddie Ziegler naśladuje jej taniec z teledysku do piosenki "Chandelier", śpiewanej przez Się. Rola mężczyzn w spektaklu jest marginalna. Stanowią tło dla bohaterki. Poza synem Louisem (Bartosz Dwojakowski), zabawnie przedstawionym przez twórców spektaklu, w pamięć zapada dowcipnie grana przez Mirosława Krawczyka rola ostatniego męża Mary Page - Andy`ego.

W scenografii Magdaleny Gajewskiej dominuje charakterystyczny wzór kwietny zarówno na ceracie, kojarzący się z czasami naszych babć, ale nieprzypadkowo obecny w spektaklu na współczesnych meblach - kanapie narożnej, pościeli łóżka czy kabinie prysznicowej. To uniwersalna przestrzeń mieszkalna, pusta i zimna, wyprana z emocji. Taki też jest w pewnym sensie spektakl Adama Orzechowskiego. Reżyser przenosi chłód emocjonalny na poszczególne sceny, co daje efekt obcości i jakiegoś niewyrażonego, podskórnego bólu, ujawnionego przez Mary Page tylko raz, podczas krzyku wściekłości 12-letniej dziewczynki.

Pozostaje pytanie po co reżyser zaprasza widzów na blisko dwugodzinny seans traum i doświadczeń anonimowej kobiety. Co nam daje ta kobieca perspektywa i na ile jej historia jest uniwersalna? Jakie przesłanie za sobą niesie? Reżyser wszystko pozostawia historii, która aspirować może do miana wnikliwego dramatu psychologicznego. Nie wyłania się z niego jednak żadne istotne przesłanie czy morał, bo sztuka Tracy`ego Lettsa nie skupia się na problemach natury ludzkiej jak teksty Tennesseego Williamsa, tylko na wybranym człowieku. Razi całkowita dosłowność bardzo odważnej sceny erotycznej pomiędzy rozebranymi do naga Katarzyną Z. Michalską i Markiem Tyndą. Spektakl przyrównać można do ciekawego eksponatu w muzealnej gablocie, który z uwagą oglądamy przez kilka chwil, by pójść dalej.

Spektakl

7.6
19 ocen

Mary Page Marlowe

spektakl dramatyczny

Miejsca

Spektakle

Opinie (25)

  • Znowu golizna (5)

    To już chyba tradycja w tym teatrze, żeby widza przyciągnąć gołą babą...
    Wyoadaloby zadbać o inną motywację dla widzów do przyjścia do teatru.

    • 19 26

    • Inna motywacja?

      Dwie gołe baby?

      • 10 2

    • (1)

      dokładnie! przestałem chodzic do teatru przez "sztuki" teatru wybrzeże,każda sztuka z ordynarną golizną aktorów...aż szkoda mi tych aktorów do czego musza się poniżać.Współczesny teatr poprzez te żenujące rozbieranie do naga aktorów jest poniżej krytyki i dobrego smaku.

      • 14 13

      • Zgadzam sie.W kazdej sztuce na golasa ktos lazi

        Tez przestalam chodzic bo w kazdej sztuce ktos sie rozbieral.No sorty ile mozna?? Zupelnie bez ladu i skladu bach i koles na golasa staje przed widzami..ni przypial ni przylatal...w kazdej jednej sztuce.ale po co??? Kazdy ma partnera internet itd naprawde nie te czasy zeby trzeba bylo isc do teatru zeby nago kogos zobaczyc.To chyba nie teatr

        • 5 10

    • Jak ładne, to się przyjemnie ogląda (1)

      Gdy się rozbierają Katarzyna Dałek lub Sylwia Góra-Weber to aż miło popatrzeć. Szkoda, że tym razem wybór aktorki do rozbieranej sceny nie jest zbyt fortunny.

      • 12 4

      • Byłem, widziałem (18.07)

        Aktorka była całkiem atrakcyjna. A zboczeniec w drugim rzędzie, który robił zdjęcia podczas rozbieranej sceny powinien dostać kopa w mordę. Szkoda, że nikt obok nie zareagował, a ja siedziałem za daleko.

        • 3 0

  • Byłem i nie polecam.Bardzo przeciętna sztuka,o której nie można nawet dyskutować.Reakcje widzów niezbyt pozytywne,oklaski na siedząco.

    • 15 13

  • no super (2)

    redaktor kreuje się na recenzenta, pytam się, po co ? i tak nic z tego nie będzie
    wolałbym się dowiedzieć więcej z tego artykułu na temat autorki i samej sztuki i dlaczego reżyser wybrał akurat to, ale to za dużo zachodu zapytać.
    a drugi mistrz był i nie poleca, bo ludzie klaskali na siedząco, mistrzostwo świata,
    byłeś nie spodobało się , ok.
    po co obrzydzać życie innym swoimi frustracjami,
    więcej optymizmu panowie

    • 12 20

    • Zadam podobne pytanie. Po co kreujesz sie na komentatora?

      • 8 4

    • Naucz się czytać ze zrozumieniem.Napisalem,ze taka była reakcja publiczności,a nie powód,dla którego nie polecam.

      • 4 0

  • Warto

    Warto w teatrze czasem coś przeżyć poza narodową histerią. Teatr to też miejsce na inne tematy. Zderzenie, refleksja, skupienie, czy dialog. Warto

    • 21 2

  • A czego innego niz szmiry mozna sie spodziewac? (1)

    A czego innego niz szmiry mozna sie spodziewac po Orzechowskim???
    Od kilku lat juz nie chodze do wybrzeza bo to tragedia spektakle wszystko na jedno kopyto.Zawsze bankowo ktps lata na golasa i przeklina...taka to sztuka teraz.Inaczej widac nie potrafia a szkoda...

    • 5 27

    • Ciekawe

      Nie potrafisz nawet ubrać w sensowne słowa swojego komentarza, więc co tu mówić o Twojej niesprawiedliwej ocenie. Spektakl rewelacyjny, warto zobaczyć.

      • 0 1

  • Sztuka dość dobra

    A mnie sie zasadniczo podobalo. To sa takie krotkie sceny, ale w wydaniu kilku aktorek cudne majstersztyki. Golizna faktycznie - mnie nie razi, ale aktorow mi zal. W tej sztuce az taka scena erotyczna nie byla potrzebna. Zwlaszcza ze nieletnia corka schodzi ze sceny a ojciec jak go pan bog stworzyl imituje kopulacje z gola pania. Dla 12 latki to za duzo. Mam nadzieje ze na probach zachowali jakas higiene emocjonalna w zwiazku z powyzszym.
    Acha, ale muzyka piekna, przejmujaca, smutna ....wybija sie z tła.

    Tak i jeszcze ujety wątek powtarzania sie traum w kilku pokoleniach - dzieci, ktorym brakuje zrozumienia ze strony rodzicow, ktorym brakuje opieki emocjonalnej wyrastają na zagubionych, zaburzonych doroslych, ktorzy nie radzą sobie z emocjami...to tyle inie zgadzam sie

    • 13 1

  • nie recenzja (5)

    Byłem na sztuce wczoraj,nie powiem że jestem widzę starej daty, jednak publiczność przychodząca do teatru bardzo mnie zaskoczyła nie zachowaniem ale ubiorem no cóż znak czasu.Panie w " rybaczkach" i obuwiu sportowym ( wiem lato, wakacje itd.) moja ciemna marynarka i biała koszula, odbiegała,czułem się nieswojo.
    Sztuka bardzo higieniczna,aktorki dwa razy korzystały z prysznicu, który był umieszczony na scenie jako rekwizyt , nie że bym były zacofany czy pruderyjny, jednak mam poczucie smaku ,estetyki .
    Sama gra aktorska znakomita.W pewnym momencie został zbity kieliszek do koktajlu ( być może był to celowy zamiar) jednak kiedy aktorzy chodzili boso po scenie skupiłem swoją uwagę na tym aby nie pokaleczyli nóg.

    • 13 8

    • (4)

      Drogi widzu, gdy będziesz miał kiedyś okazje porozmawiać z aktorem/reżyserem, który - jak to określiłeś - nie jest "starej daty" to zapytaj go, czy do czegokolwiek potrzebny jest mu Twój elegancki strój i czy jest on wymagany. Zapewne otrzymasz odpowiedź przeczącą. A skoro tak jest to pozwól innym zakładać to, co chcą - nawet jeżeli są to rybaczki i buty sportowe. Twoje poglądy wynikają z reliktów mieszczaństwa; czasów, gdy teatr traktowano jako odświętną rozrywkę albo miejsce, gdzie można się "odchamić", dlatego też niezbędny był do tego specjalny kostium (a najlepiej jeszcze wizyta u fryzjera przedtem). Jak widać, nic od tego czasu się nie zmieniło. Można jeszcze zobaczyć inną tendencję - im ktoś częściej chodzi do teatru, tym zwyczajniej wygląda, podczas gdy ci, którzy bywają tam "od wielkiego dzwonu", robią z tego wydarzenie, które potrzebuje specjalnej oprawy. Nie będę złośliwa i nie przywołam tych widzów, którzy przychodzą do teatru, aby ich podziwiano (dla nich epoka elżbietańska była wyjątkowo łaskawa i zapewniła im specjalne miejsce ;)).

      • 9 16

      • polecam

        togethermagazyn.pl

        • 1 4

      • (2)

        http://kultura.trojmiasto.pl/Jak-sie-ubrac-do-filharmonii-i-teatru-n80351.html
        Dzisiaj obowiązuje wielki" luz" tylko szkoda że w myśleniu, a jeszcze gorzej że wyrażaniu opinii. " odchamić ,od wielkiego dzwonu," widzę że pani ( tak mniemam) język jest bliski pewnym grupą społecznym , które stawiają na egalitaryzm.

        • 9 7

        • (1)

          Szkoda, że Pani język daleki jest daleki od zasad ortografii i interpunkcji. Przypominam, że rozmawiamy na forum, gdzie dopuszczalne są zwroty potoczne. Zabawne jest, gdy próbuje się komuś zwrócić uwagę i popełnia przy tym liczne błędy (a to tylko dwa zdania! Strach pomyśleć, co byłoby, gdyby było ich więcej, więc nie wiem czy czekam na kontynuację dyskusji - dla Pani dobra :)). Gdy wypowiadam się na forum, które odwiedzają różne osoby, staram się, aby moja wypowiedź była zrozumiała dla każdego potencjalnego czytelnika.
          Nie rozumiem w jakim celu otrzymuję link - zastępuje Pani wypowiedź? Powtórzę jeszcze raz to, co wynika z mojej pierwszej opinii: uważam, że każdy powinien ubierać się tak, jak jest mu wygodnie. Kwestia stosowności to również rzecz gustu. Nie chodzę do teatru po to, aby oglądać ubiór innych widzów, więc nie przeszkadza mi wspomniana marynarka i biała koszula, ale także rybaczki i sportowe obuwie.

          • 9 7

          • No pewnie - najwygodniej w dresie!

            No pewnie, że "ubierać się trzeba tak jak komu wygodnie". Czyli na kolację wigilijną z rodziną w dresie z gym'u a np na rozmowę w sprawie pracy w szortach i tshircie wypada, prawda? No można jeszcze skoczyć na np pogrzeb matki czy ojca w mini takiej że majtki widać.... No przecież ma być tak jak komu wygodnie - a nie jak "wypada" z mieszczańskich tradycji?

            • 5 1

  • Warto pójść do teatru

    Milo czasami po prostu pójść do teatru, odciąć się na chwile od codziennego jazgotu. Może nie jest to wybitne arcydzieło ale zespół aktorów teatru Wybrzeże jest zwyczajnie dobry. Bardzo miły wieczór i dobrze spędzony letni wieczór. Polecam.

    • 14 1

  • byłem na spektaklu

    recenzja trochę żałosna, żeby nie pójść na przedstawienie ?
    świetnie zagrane, bardzo udane przedstawienie,
    pomysł aby główna bohaterka była grana przez kilka pań bardzo dobry.
    nie nudziłem się ,
    życie , też takie jest

    • 9 4

  • Warto

    Nie jest to sztuka wybitna ale wciąż dobra. Świetna muzyka i gra aktorska. Na pewno warto się udać :)

    • 7 1

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Słynne ilustracje "Porysunki" tworzy:

 

Najczęściej czytane