• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Cikada i Możdżer na bis. Relacja z Dni Muzyki Nowej

Borys Kossakowski
20 stycznia 2014 (artykuł sprzed 10 lat) 
Cikada Quartet - najjaśniejszy punkt programu Dni Muzyki Nowej. Cikada Quartet - najjaśniejszy punkt programu Dni Muzyki Nowej.

Tegoroczne Dni Muzyki Nowej to chyba najsłabsza odsłona w trzyletniej historii tego festiwalu. Jedynie Cikada Quartet przygotował w pełni przekonywujący, odważny i oryginalny program. Pozostali artyści zdecydowanie za rzadko wychylali się poza konwenanse i przekraczali muzyczne granice.



Zgodnie z oczekiwaniami, najważniejszym wydarzeniem festiwalu był występ Cikada Quartet z Oslo. Zespół przedstawił program formalnie odważny, wymagający (Norwegowie grali niezwykle cicho) i wyrafinowany, ale nadal komunikatywny. W repertuarze znalazł się m.in. utwór Krzysztofa Pendereckiego eksplorujący sonorystyczne możliwości instrumentów smyczkowych. Muzycy Cikady wykazali się przy tym mistrzowskim wyczuciem brzmienia zespołu jako całości.

Zupełnie inaczej wyglądała druga część tego wieczora, gdy do Cikada Quartet dołączyli Dominik Bukowski i Leszek Możdżer. Zespół zaprezentował premierowy program autorstwa Bukowskiego i Możdżera w aranżacjach tego ostatniego. Co ciekawe, Możdżer absolutnie zdominował scenę i od tej pory wszystko działo się pod jego dyktando. Kompozycje przygotowane przez sekstet były niemal popowe, bardzo przypominające stylistycznie dokonania trio Możdżer-Danielsson-Fresco. Nic dziwnego, że publiczność zażądała bisu.

Ciekawie zaprezentował się debiutujący na scenie zespół Sinfonietta Pomerania. Widać było, że trójmiejscy muzycy czerpią radość z grania razem, że jest w nich energia i porozumienie. Szkoda, że premierowe kompozycje, które przygotowali (napisane na specjalne zamówienie zespołu) okazały się dość konwencjonalne. Koncert był więc zaskakująco przystępny, ale jednocześnie zadziwiająco mało realizował postulat muzyki "nowej".

Zresztą niewiele "nowego" było podczas całej tegorocznej edycji festiwalu. Nawet eksperymenty formalne przygotowane przez Katarzynę Kadłubowską, które oscylowały na pograniczu performance i koncertu, były tak naprawdę wykonaniami klasycznych kompozycji muzyki współczesnej napisanych lata temu przez takich mistrzów jak Steve Reich czy John Cage. Z punktu widzenia edukacji muzycznej - bezcenne, bo rzadko można usłyszeć wykonania tych wielkich twórców. W utworach tych zabrakło jednak wyraźnego, odważnego głosu artystki. Młoda marimbafonistka dała jednak wyraźny sygnał, że warto obserwować jej rozwój i kolejne koncepty.

Odwaga - to zresztą słowo klucz, jeśli chodzi o tegoroczny program Dni Muzyki Nowej. Tej odwagi niestety brakowało. Nawet elektronicy - Field RotationPiano Interrupted - zagrali wyjątkowo ostrożnie. Ten pierwszy, czyli Christian Berg, na domiar złego, zagrał niemal cały koncert z playbacku. Piano Interrupted to zaś raczej grzeczny jazz z niewielką domieszką elektroniki - trio wykonał nawet cover Nirvany "Smells Like Teen Spirit".

Jeśli w rozumieniu organizatorów muzyka nowa to połączenie elektroniki z muzyką (post)klasyczną, to nieporozumieniem było zaproszenie Fina Kimmo Pohjonena. Jego solowy performance był wprawdzie dość widowiskowy, ale pod względem muzycznym była to mieszanka popu, folku i elementów improwizacji.

Podsumowując - trudno wywnioskować z festiwalu, jak wygląda w oczach organizatorów "muzyka nowa". Różnorodność stylistyczna nie była atutem festiwalu. Niezwykle zróżnicowany program sprawiał wrażenie przygotowanego chaotycznie, bez spójnej koncepcji i wyważenia akcentów. Jedno jest jednak pewne - nie błądzi ten, kto nie szuka. Więc i tak z ciekawością pójdę na Dni Muzyki Nowej za rok.

Miejsca

Wydarzenia

Zobacz także

Opinie (20) 4 zablokowane

  • Tylko (1)

    MOTORHEAD!!!!"

    • 4 3

    • i Slayer

      • 2 0

  • (1)

    tYlko Ajronmajden

    • 3 3

    • Żak wymiata !

      • 9 0

  • Szkoda że nie zaprosili Kossakowskiego z poganami...

    ...bo to by była dopiero prawdziwa "muzyka nowa" i prawdziwy przebłysk wyrafinowanego geniuszu!

    • 18 1

  • Recenzja

    Udany opis festiwalu!

    • 4 3

  • szkoda, że nie wiedziałem

    o tej imprezie. Moje produkcję przekraczają granice świadomości, w tym Pendereckiego. Pisk, świsk i kakofonia atonalna.Są tak odważne, że nawet w przyszłości będą awangardowe.

    • 3 1

  • (1)

    a mnie się bardzo podobało.

    • 7 0

    • bo się nie znasz.

      jak wskazuje podpis.

      • 0 4

  • e tam,

    Kimmo dał czadu jak zawsze.

    • 7 0

  • I tak powiem:

    Dni Nowej Muzyki skończyły się na Kill'em All.

    • 3 1

  • nie ma to jak odwaga i nowoczesność..

    pana redaktora.
    Ale ad rem: wykonanie coveru przez Piano Interrupted nie może być samo w sobie zarzutem, jeśli mieści się w konwencji, więc tego może zabrakło panu Borysowi?
    Pohjonen dał spójny i konsekwentny występ. Takiej uzupełniającej się dawki szaleństwa i profesji życzymy wszystkim niespełnionym "artystom" lokalnym. Jego nowatorstwo polega na podejściu do instrumentu, a nie na tym CO gra, a robi to perfekcyjnie.

    • 9 0

  • (4)

    Szanowny Pani Borysie,
    Po przeczytaniu Pana recenzji , śmiem twierdzić i mam odwagę powiedzieć głośno, że po pierwsze, nie zna Pan właściwej definicji słowa recenzja, a po drugie po mimo, szeroko rozwiniętej i rzetelnej notki na temat Pana wykształcenia muzycznego na wikipedii , uważam, że jest Pan zadufanym w sobie pseudo-muzykiem, który musi spędzać codziennie 8 cennych godzin życia, w siedzibie trójmiasto.pl, co doprowadza Pana do flustracji, którą przekłada na niepochlebne opnie.
    Nie będę podważać zdania, na temat całokształtu koncertów, bo czysto fizycznie, nie uczestniczyłam w nich, ale pozwolę sobie na swoje 3 grosze odnośnie koncertu Leszka Możdżera i Dominika Bukowskiego.
    Posługując się podstawami matematyki, na scenie było 6 osób. Pisząc, że ktoś zdominował scenę, świadczy tylko i wyłącznie o nieumiejętności liczenia, bądź problemu ze wzrokiem (znam dobrego okulistę, dam namiary). Gdy gra ze sobą sześć osób, które siłą rzeczy mają przed sobą ten sam rąbany plik nut, cieżko mówić o jakiejkolwiek dominacji. Muszą ze sobą współgrać, tworzyć, przekazać emocje i uczucia publice, a nie pokazywać, a tym bardziej udowadniać, kto zasłużył na lepszą pozycję w stadzie.
    Sugeruję zakupić słownik słów bliskoznacznych, ponieważ używanie frazy pod jego dyktando jest całkowicie nie na miejscu, skoro Pan Możdżer, utwory te aranżował i znał je najlepiej. Proszę również zauważyć, na tak frywolne zagadnienie jak rozmieszczenie sceny. Dwie osoby z kwartetu siedziały tyłem do pianisty, wiec siłą rzeczy musiały dokonywać porozumienia wzrokowego.
    Uważam, że jest Pan nierzetelnym dziennikarzem, który swój ból z powodu braku sukcesów muzycznych, oczernia innych muzyków, po przez cudzysłowialne wbicie szpilki w całość.
    Życzę udanej drogi, po trupach, bo taką sobie Pan obrał. Zniżając się do poziomu ludzi głuchych pokazuje Pan, że nie jest Pan osobą wrażliwą, a co za ty idzie nie jest Pan muzykiem, tym bardziej dziennikarzem, bo gdzie tu obiektywizm ( dla przypomnienia w obiektywizmie, nie dorzucamy własnych komentarzy, by dopieścić własne ego).
    Miłego dnia.

    • 14 9

    • O matko, no tak, według niektórych trzeba być profesjonalnym i wykształconym, i doświadczonym, najlepiej wykonawczo muzykiem z sukcesami, żeby móc wypowiedzieć się na temat tego, co w muzyce się podoba, a co nie i profesjonalnym pisarzem, żeby móc to opisać.

      Słabo się ktoś wkurzył, no, ale pewnie to znawca artysta z hiperdoświadczeniem ;)

      • 7 4

    • A JA TAM BYŁEM FIZYCZNIE

      i niestety, smyczki zostały zaszczute przez naszych.

      • 2 0

    • Ło matko dwa (1)

      Po trupach? .Zniżając się do poziomu ludzi głuchych? Wbicie szpilki w całość? Frywolne zagadnienie jak rozmieszczenie sceny?..... Rozumiem emocjonalną reakcję na coś na co się nie zgadzamy ale bez przesady bo w penym momencie zaczyna to być śmieszne. Nie byłem na koncertach i żałuję. Tak mało jest choć cokolwiek ambitniejszej muzyki w tym naszym gdańskim grajdole, że żal, że to przeoczyłem. Cieszę się, że mogłem przeczytać recenzję B.K z koncertów. Jest tak mało recenzentów którzy nie boją się wychylić poza towarzyski układ muzyków i menago, B.K. wg mojej opinii jest jednym z tego nielicznego grona. Jego recenzje są muzyczne a nie personalne i w większości przypadków moje odczucia są bardzo podobne do wyrażanych w jego recenzjach (oczywiście wiem, że to żaden dowód na cokolwiek, piszę po prostu jak jest). Nie wiem kto napisał powyższą opinię, do której się odnoszę, mam wrażenie, że to ktoś z kręgu występujących a niezadowolonych z recenzji muzyków. Nie podoba mi się pod żadnym względem personalne atakowanie recenzentów. Jest to po prostu zastraszanie recenzentów jako forma kształtowania rynku muzycznego (i wpływów na nim) w Polsce. Czy w ten sposób ukształtujemy cokolwiek?

      • 3 4

      • Niestety zonk. Uczestnik.

        • 3 1

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

W którym roku w Gdańsku powstał Dyskusyjny Klub Filmowy Studentów i Młodej Inteligencji?

 

Najczęściej czytane