- 1 Paweł Huelle pożegnany na Srebrzysku (40 opinii)
- 2 Hit z West Endu w Sopocie
- 3 Udana "Zemsta nietoperza" (17 opinii)
- 4 Efektowna premiera w Operze Bałtyckiej (17 opinii)
- 5 Te koncerty polecamy w grudniu (4 opinie)
- 6 Udana komedia z Wrzeszczem w tle (15 opinii)
Ciało w centrum uwagi. O spektaklu "Przedmiot nieocenionej wartości"
Spektakl Sopockiego Teatru Tańca "Przedmiot nieocenionej wartości" jest hołdem dla twórców polskiego teatru, którzy odcisnęli piętno na twórczości Joanny Czajkowskiej, obchodzącej tą premierą 20-lecie pracy artystycznej. Nadmiar tropów i pomysłów "z różnych bajek" w godzinnym spektaklu niekiedy przytłacza, jednak międzypokoleniowy zespół STT wypada w nim obiecująco.
Tytułowy "Przedmiot nieocenionej wartości" to rzecz dla każdego tancerza kluczowa - ciało. Bywa źródłem inspiracji, fascynacji i satysfakcji, ale też frustracji, napięć i problemów. Daje się we znaki, odmawia posłuszeństwa, ogranicza albo wyzwala i pozwala osiągnąć więcej niż można było się spodziewać.
Jest instrumentem, którym tancerz porozumiewa się ze światem, ale i podlegającym mniejszym lub większym ograniczeniom "narzędziem pracy", poddawanego stałym, nieraz katorżniczym treningom, nie zawsze dającym spodziewany efekt. Jest też wspólnym mianownikiem dla motywów, scen i skojarzeń Joanny Czajkowskiej, które posłużyły tej artystce do zbudowania spektaklu jubileuszowego, będącego swego rodzaju laurką dla tych twórców, którzy odcisnęli piętno na tanecznym rozwoju artystki.
Dlatego w spektaklu znajdziemy odniesienia i inspiracje twórczością Jadwigi Jarzynówny-Sobczak (przywołanej zresztą w spektaklu z nazwiska), Conrada Drzewieckiego (inspiracje m.in. jego "Tema con Variazioni"), Polskiego Teatru Tańca Ewy Wycichowskiej (nawiązania choćby do przedstawienia "Trans... Nieprawdziwe zdarzenie progresywne"), trójmiejskim wizyjnym Teatrem Ekspresji Wojciecha Misiuro oraz szeregu polskich i zagranicznych twórców, którzy inspirowali choreografie Czajkowskiej w ostatnich latach (wśród niech trudno pominąć "królową" teatru tańca - Pinę Bausch).
Koncepcyjnie "Przedmiot nieocenionej wartości" zbliżony jest do innego jubileuszowego spektaklu Joanny Czajkowskiej - "Fast-Act - Sztuka Znikania" sprzed pięciu lat, będącego zbiorem cytatów z ważnych dla niej spektakli i nawiązań do inspirujących ją twórców zagranicznych.
Trudno ułożyć tę sztafetę pokoleń (w której pojawia się też na materiale filmowym jeden z mentorów Czajkowskiej - tancerz, choreograf i pedagog Marceli Żędzianowski), mozaikę odniesień, stylów i tanecznych osobowości w jeden obraz, co wyraźnie widać w spektaklu "Przedmiot nieocenionej wartości". Nie ma on określonej linii fabularnej, jest raczej zestawem wariacji na temat charakteru tańca i teatru inspirujących Czajkowską choreografów. Dlatego "Przedmiot..." składa się z szeregu, niekoniecznie do siebie pasujących charakterem i tańcem scen.
Znaczący jest również dobór tancerzy. Ramię w ramię stanęli: weteran i filar Sopockiego Teatru Tańca, a wcześniej Teatru Okazjonalnego Jacek Krawczyk, doświadczone już tancerki STT - Joanna Nadrowska i Kalina Porazińska, tańcząca dotąd okazjonalnie w STT Kamila Maik oraz zupełni debiutanci w spektaklach Sopockiego Teatru Tańca: Magdalena Laudańska (tancerka baletu Opery Bałtyckiej) i Maciej Sheva Mołdoch (uczestnik "Mam Talent" i finalista III edycji "Got to Dance. Tylko taniec").
Z tej szóstki każdy wnosi coś innego do spektaklu, w którym efektowne sceny (jak pierwsza - naga, całkowicie statyczna, czy druga, gdy wszystkie tancerki tańczą topless tyłem do widzów wraz z Jackiem Krawczykiem albo niezwykle energetyczna scena z udziałem całego zespołu), przeplatane są z przydługimi tanecznymi cytatami, niezbyt udanie komponującymi się w całość.
Zapada w pamięć popping w wykonaniu Macieja "Shevy" Mołdocha w duecie z Jackiem Krawczykiem, zaś dobrym przygotowaniem tanecznym i sprawnościowym imponują Kalina Porazińska i Kamila Maik, choć Joanna Nadrowska i Magdalena Laudańska technicznie niewiele im ustępują. Oczywiście najwięcej scenicznej energii ma Jacek Krawczyk, który rozpoczyna walcząc z cieniem w stylu wywiedzionym z technik tai chi. Potem jednak (w plastikowym płaszczu i okularach przeciwsłonecznych w żółtej oprawce) Krawczyk staje się również operatorem osobliwego wehikułu, wprowadzanego na scenę w różnych momentach spektaklu. Interesującą, różnorodną warstwę brzmieniową przygotował Mariusz Noskowiak, zaś bardzo intensywne kolorystycznie wizualizacje są dziełem Katarzyny Teresy Turowskiej.
Teatralnie najsłabiej wypada baletowa musztra (z duetem Magdaleny Laudańskiej i Jacka Krawczyka), kolejny raz utwierdzając w przekonaniu, że użycie głosu przez tancerzy w spektaklu trzeba bardzo dobrze przemyśleć i jeszcze lepiej wyreżyserować. Najlepiej - oniryczna, bardzo plastyczna, zbiorowa scena postaci-kwiatów, w identycznych fantazyjnych kostiumach-sukienkach, przygotowanych przez Adama Królikowskiego. Pomiędzy nimi zaś obserwujemy szereg scen, które pewnie docenią znawcy historii teatru tańca, choć nie wszystkie z nich zachowują wystarczającą dynamikę, a ich dobór może wydawać się chaotyczny i przypadkowy.
Szkoda, że jubilatka, Joanna Czajkowska, nie zdecydowała się sama stanąć na scenie. Kompozycja utkana przez nią na scenie z pewnością byłaby pełniejsza. W roli choreografa spełnia się znakomicie, w roli reżysera tym razem dość przeciętnie. Przyglądając się jednak tak zróżnicowanemu zespołowi STT można być spokojnym o jego przyszłość. Pod okiem Czajkowskiej i Jacka Krawczyka dojrzewają nowi, bardzo zdolni artyści, którzy coraz częściej (jak Joanna Nadrowska) tworzą w STT własne przedstawienia. Mimo to pozycja liderów ani przez moment nie jest zagrożona.
Spektakl
Przedmiot nieocenionej wartości
Miejsca
Spektakle
Opinie (7) 1 zablokowana
-
2016-12-10 23:57
(3)
Produkujecie się a i tak NIKOGO to nie obchodzi.
- 4 12
-
2016-12-11 00:19
Znaczy się jesteś NIKIM? :) (2)
- 4 0
-
2016-12-11 08:14
(1)
Ubodło osle i bardzo dobrze.
- 0 1
-
2016-12-11 17:05
Haha :D ubodło osła bydło ze wsi. Z nikogo na krowę, z nieprzejmowania na odpowiadanie, zmienne te ludzkie decyzje. Kiedyś edukacja i kultura, teraz złotówki i cebula.
- 0 0
-
2016-12-11 11:20
Kompletnie niezrozumiały zlepek (2)
Nawet Jacek w krótkich spodenkach nie ratuje sytuacji
BTW : dla autora powyższego tekstu tai-chi to taka "sztuka walki" jak karate, wu-shu czy teakwondo. Żal.- 2 5
-
2016-12-12 18:28
Ale Maciek też był w krótkich (1)
... i to już ratuje sytuację :-P
Poza tym tai chi JEST sztuką walki, tyle że tzw. wewnętrzną. Walka z (własnym?) cieniem jak najbardziej się kwalifikuje do tej techniki.- 0 0
-
2016-12-12 20:36
Prawie ci uwierzyłem :P
To, co wykorzystał Jacek było wzięte żywcem z technik karate, nie było nawet zbliżone do figur tai-chi. Takie krótkie kata.
- 1 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.