• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Chirurżka, posełka i gościni. Kogo denerwują feminatywy?

Magdalena Raczek
31 stycznia 2023 (artykuł sprzed 1 roku) 
Opinie (667)
Feminatywy wciąż budzą kontrowersje, choć istnieją w języku polskim od początku jego istnienia. Feminatywy wciąż budzą kontrowersje, choć istnieją w języku polskim od początku jego istnienia.

Naukowczyni, polityczka, pielęgniarka, chirurżka, psycholożka, adwokatka i ministerka. Niektóre feminatywy, bo o nich mowa, wciąż budzą kontrowersje, a niedawna wypowiedź Kasi Nosowskiej zaogniła spór. Pytanie tylko, o co jest ten konflikt, skoro feminatywy istnieją w języku od początku jego istnienia?



Najlepsze w Trójmieście
Ranking: Drogerie

Walka o drobiazgi?



Feminatywy:

Niedawna wypowiedź Katarzyny Nosowskiej wywołała kolejną burzę wokół feminatywów. Piosenkarka stwierdziła, że jest nimi zmęczona i że to "walka o drobiazgi", podczas gdy prawdziwa wartość kobiet tkwi w ich wnętrzu, a nie w zewnętrznych formach. Spotkała ją z tego powodu fala krytyki.

Dlaczego takie podejście jest mylne i szkodliwe? Językoznawcy i językoznawczynie, socjologowie i socjolożki są zgodni co do tego, że zmiany społeczne mają swój początek w języku. Zatem walka w tym obszarze nie jest drobiazgiem.

Przeczytaj także: Nierówności, o których się nie mówi. Mężczyźni walczą o swoje prawa

Coraz mniej zawodów zarezerwowanych jest wyłącznie dla mężczyzn, dlatego zmiany w nazewnictwie zawodów, które dotychczas były głównie męskimi profesjami, są naturalne. Coraz mniej zawodów zarezerwowanych jest wyłącznie dla mężczyzn, dlatego zmiany w nazewnictwie zawodów, które dotychczas były głównie męskimi profesjami, są naturalne.

Feminativum, czyli żeńska końcówka



Feminatyw (feminativum, feminatywum) to najprościej mówiąc "żeńska forma gramatyczna nazw zawodów i funkcji z przyrostkiem potocznie zwanym "żeńską końcówką". Feminatywy nazywają kobiety ze względu na przysługujący im tytuł, pełnioną funkcję, zajmowane stanowisko, wykonywany zawód, przynależność narodową, pochodzenie, wyznanie, przekonania, właściwości psychiczne i fizyczne, wykonywane czynności" (definicja za Wikipedią).


Same feminatywy istnieją w języku polskim od zawsze, a do II wojny światowej stosowanie ich było normą. Spór o nie to żadna nowość i jest on obecny w debacie publicznej od ponad stu lat, od kiedy kobiety zyskały prawa wyborcze, co również zeszło się w czasie z emancypacją i przemianą społeczną dotyczącą kształcenia kobiet oraz ich wkraczania do fabryk i zakładów pracy. Przynieść to musiało oczywiste zmiany w nazewnictwie zawodów, które dotychczas były głównie męskimi profesjami.

Przeczytaj także: Essa, RIGCz i gościni. To naturalne, że język się zmienia

Kiedyś do zakazanych kobietom prac należało kierowanie tramwajem i lokomotywą. Dziś kierowczynie i motornicze to częsty widok w naszej rzeczywistości. Kiedyś do zakazanych kobietom prac należało kierowanie tramwajem i lokomotywą. Dziś kierowczynie i motornicze to częsty widok w naszej rzeczywistości.

Kierowczynie i motornicze



I choć podział na tzw. zawody męskie i żeńskie nadal się utrzymuje, jest już coraz mniej wyraźny. Obecnie kobiety i mężczyźni pracują zwykle w różnych branżach naprzemiennie i chociaż nadal niektóre zawody uważane są za typowo "męskie" lub typowo "kobiece", to jedynym ograniczeniem jest tak naprawdę prawo pracy, które wskazuje na zawody szkodliwe dla zdrowia lub niebezpieczne dla kobiet. Pytanie tylko, czy ta "ochrona" nie jest na wyrost i w efekcie nie ogranicza paniom dostępu do lepiej płatnych posad?

Kiedyś do takich zawodów według ustawy o ochronie pracy kobiet i młodocianych zaliczano pracę w kopalni i w hucie, przy uboju bydła oraz przy obsłudze klientów lokali z alkoholem po godz. 22, a także kierowanie lokomotywą i tramwajem. Tymczasem, jak zapewne pamięta wielu naszych czytelników, dziś to właśnie kierowczynie w autobusach i motornicze w tramwajach są poszukiwane do tych prac, a co więcej - mile w nich widziane.


Gościnie, monarchinie i rozmówczynie



Słowo "kierowczyni" budzi grozę wśród wielu osób, a tymczasem pod względem słowotwórczym nie można mu nic zarzucić. Wyraz ten zbudowany jest poprawnie, za pomocą przyrostka "-yni", będącego wykładnikiem żeńskości. W polszczyźnie znajdziemy wiele takich wyrazów, np. językoznawczyni, rozmówczyni, wykładowczyni, wnioskodawczyni czy słynna ostatnio gościni.

W naszym języku od wszystkich męskich wyrazów o zakończeniu "-a" da się utworzyć formy żeńskie zakończone na "-ini", np. monarchini, wojewodzini, starościni, sędzini (żeby odróżnić ją od słowa "sędzina", czyli żony sędziego). Przekonują o tym nie tylko współcześni znawcy języka, jak Maciej Malinowski (autor książek i bloga Obcy język polski), ale i dawne słowniki, w których te słowa można znaleźć.

Przeczytaj także: Poznaj historię niezwykłych kobiet z Wrzeszcza

Adwokatka, posłanka, naukowczyni



Słynną już "gościnię" znaleźć można nawet w "Słowniku języka polskiego 1900-1927" pod redakcją Karłowicza, Kryńskiego i Niedźwiedzkiego, natomiast słowa: doktorka, docentka, tłumaczka, adwokatka pojawiały się już w prasie z końca XIX wieku. Dlaczego zatem dziś - ponad stulecie później - tak bardzo nas one zaskakują?

Kiedy w pierwszych wyborach do Sejmu w niepodległej Polsce pięć kobiet zdobyło mandaty, już wtedy debatowano, czy nazywać je poślinami, poślicami, posełkiniami czy posełkami. Ostatecznie w przeciągu kilku lat ugruntował się termin "posłanka". Ówcześni językoznawcy zakładali również, że z czasem, w miarę powiększania się grona absolwentek uniwersytetów, do użytku wejdą określenia takie, jak: "profesorka", "adiunktka", "doktorka" i "adwokatka".

Język się zmienia razem ze społeczeństwem



I rzeczywiście, tak się stało. Z tym że mieliśmy w tej przemianie małą przerwę (wojna, czasy PRL-u). Dziś to kobiety dominują wśród absolwentów (absolwentek) szkół średnich, a od drugiej połowy lat 90. mają też przewagę, jeśli chodzi o wyższe wykształcenie. Mamy więc studentki, adiuntki, doktorantki i profesorki. Jednak nadal, choć kobiety częściej są lepiej wykształcone, to zarabiają średnio 20-30 proc. mniej niż ich koledzy na równorzędnych stanowiskach.

W ostatnich badaniach ponad 80 proc. kobiet zgodnie stwierdziło, że nazwy stanowisk powinny być używane na równi z męskimi odpowiednikami tych zawodów. Dlaczego jest to ważne? Bo określają konkretną funkcję zawodową na takich samych zasadach jak profesje panów, a kobiety chcą być tak samo nagradzane za pracę jak mężczyźni. Czy jest w tym coś dziwnego?

Przeczytaj także: IT męską branżą? To przeszłość. Kobiety w nowych technologiach

  • Protest czytelników i czytelniczek "Poradnika Językowego" z roku 1904 przeciwko nazywaniu kobiety doktorem, a nie doktorką.
  • Fragment gazety "Wędrowiec" z 1896 roku.
  • Wycinki z prasy międzywojennej. Feminatywy pochodzące z przedwojennych publikacji red. Aleksandry Piłsudskiej.
  • Wycinki z prasy międzywojennej: Fragment gazety "Kuryer Lwowski" z 1918 roku.

Profesorka czy pani profesor?



Wielu z nas wciąż uważa, że mówienie na panią profesor "profesorka" czy na panią prezes "prezeska" umniejsza jej roli oraz jest zbyt potoczne i mniej poważne od męskiej formy, a co za tym idzie taka osoba może być mniej poważana. Dlaczego? Nie mamy problemu z mówieniem sekretarka, studentka czy lekarka, a trudno przychodzi doktorka czy chirurżka.

Wynika to co najmniej z dwóch przyczyn. Po pierwsze, niektóre zawody do niedawna były zarezerwowane dla mężczyzn (jak np. chirurg), stąd pojawienie się w nich kobiet, a co za tym idzie określeń na ich profesję, może budzić u niektórych zaskoczenie. Po drugie - wiele wyższych stanowisk (dyrektorów, kierowników, prezesów czy innych szefów) nadal piastują przeważnie mężczyźni, co jest naszą spuścizną po komunizmie i niedokończonej emancypacji. W efekcie kobiety na męskich stanowiskach często nadal wchodzą w męskie buty, aby się odnaleźć w męskim środowisku.

Funkcjonalność i logika języka



Jak jednak zapewniają językoznawcy, z czasem się to zmieni. "Formy typu profesorka, prezydentka, ministerka (jednak nie: ministra!) stracą swe nacechowanie potoczne i ideologiczne i staną się równoprawnymi nazwami oficjalnymi. Wymaga tego funkcjonalność języka" - twierdzi Katarzyna Kłosińska z Uniwersytetu Warszawskiego. Podobnie profesor Jan Miodek uznał, że "profesorka i dyrektorka są słowami znacznie mu bliższymi niż zwroty pani profesor czy pani dyrektor".

Dlaczego? Dlatego że nazywanie kobiety "prezesem" jest niezgodne z logiką naszego języka. Kiedy mówimy "prezes", wyobrażamy sobie mężczyznę (ostatnie badania wśród dzieci potwierdziły tę teorię). By to skorygować, dodajemy określenie "pani", w efekcie czego powstaje absurdalna forma, w której nie zgadza się rodzaj - pani (ona), prezes (on).

Niektóre zawody do niedawna były zarezerwowane dla mężczyzn (jak np. chirurg), stąd pojawienie się w nich kobiet, a co za tym idzie określeń na ich profesję może budzić u niektórych zaskoczenie.
Niektóre zawody do niedawna były zarezerwowane dla mężczyzn (jak np. chirurg), stąd pojawienie się w nich kobiet, a co za tym idzie określeń na ich profesję może budzić u niektórych zaskoczenie.

Polszczyzna jest kobietą



Feminatywy nie są wymysłem feministek, tylko reakcją języka na konkretną potrzebę społeczną. Feminatywy są poprawne, zgodne z historią polszczyzny, a także z funkcjonalnością i logiką naszego języka. Feminatywy są naturalnymi formami naszego języka, który jest fleksyjny (odmienny), złożony z 3 rodzajów (męski, żeński i nijaki). Feminatywy to rzeczowniki, zatem się deklinują. Feminatywy są precyzyjne i dzięki nim nasza komunikacja jest sprawniejsza i szybsza (prezeska zamiast pani prezes).

- Językowi nie da się jednak niczego narzucić, przyjęcie żadnej regulacji prawnej w tym zakresie nie spowoduje, że Polki i Polacy zaczną masowo używać form inżyniera bądź inżynierka, docentka bądź docenta, ministra bądź ministerka, maszynistka pociągu, sekretarza stanu czy jakichkolwiek innych tego rodzaju - oświadczała kilka lat temu Rada Języka Polskiego.
Dzisiejsze stanowisko Rady Języka jest takie:

- Polszczyźnie potrzebna jest większa, możliwie pełna symetria nazw osobowych męskich i żeńskich w zasobie słownictwa. Stosowanie feminatywów w wypowiedziach, na przykład przemienne powtarzanie rzeczowników żeńskich i męskich (Polki i Polacy), jest znakiem tego, że mówiący czują potrzebę zwiększenia widoczności kobiet w języku i tekstach.
Codziennie używany język kształtuje naszą rzeczywistość i ją wyraża. Kształtuje też naszą świadomość, czyli to, jak widzimy świat. Sięganie po żeńskie formy rodzajowe wynika z dbałości o język ojczysty, o jego tradycję i logikę. Natomiast używanie wyłącznie form męskich ugruntowuje patriarchalny układ rzeczywistości.

Dr hab. Izabela Kępka, prof. UG, Zakład Języka Polskiego Instytut Filologii Polskiej Wydział Filologiczny Uniwersytet Gdański:

Dr hab. Izabela Kępka Dr hab. Izabela Kępka
Odpowiedź na pytanie: "czy feminatywy są potrzebne?" może być tylko twierdząca. Warto podkreślić, że zainteresowanie żeńskimi rzeczownikami osobowymi, czyli feminatywami, ma długą historię. Już na początku XX wieku trwała ożywiona dyskusja na ten temat. Zapoczątkowała ona tendencję do regularnego tworzenia feminatywów. W połowie XX w. zwyciężyła jednak moda przeciwna, zaznaczająca żeńskość za pomocą rzeczownika "pani". Dyskusja, która wzmogła się na początku XXI wieku, spowodowała powrót do tworzenia form żeńskich. Jest to całkowicie zgodne z normą językową, co więcej - wzbogaca język. Do kwestii feminatywów odniosła się także Rada Języka Polskiego przy Prezydium PAN, która w 2019 r. uznała, że "w polszczyźnie potrzebna jest większa, możliwie pełna symetria nazw osobowych męskich i żeńskich w zasobie słownictwa." Trzeba tylko pamiętać, że tworzenie żeńskich rzeczowników osobowych nie może łamać reguł gramatycznych, odnoszących się do języka polskiego w ogóle.

Prof. dr hab. Ewa Graczyk, Zakład Teorii Literatury i Krytyki Artystycznej Uniwersytet Gdański:

Prof. Ewa Graczyk Prof. Ewa Graczyk
Pomiędzy językiem a rzeczywistością społeczną jest wzajemna interakcja - język kształtuje rzeczywistość, a ona kształtuje język. Feminatywy są bardzo potrzebne. Wyrażamy się w języku i powinniśmy w nim mieć swoją reprezentację. Zwłaszcza młode osoby, dziewczynki i dziewczyny, muszą mieć świadomość, że można być uczoną, ministrą, profesorą, pisarką. Jeśli zablokujemy się językowo, pewne zmiany nie zajdą i te młode kobiety nie znajdą poparcia w języku dla swoich ambicji i swoich planów. Polska kultura ma zresztą bardzo długą tradycję feminitywów, były one powszechnie używane w okresie międzywojennym - lekarka, nauczycielka, posełka - to były słowa codzienne i wcale nieśmieszne. Dziś kobieta mówiąca "jestem lekarką" czuje, że się zdegradowała. Jednak nawet jeśli kobieta się dowartościuje, mówiąc "jestem profesorem" albo "jestem lekarzem", to na dłuższą metę sankcjonuje lekceważenie kobiecej pozycji. Ten element pomniejszenia jest stawką w grze o jutro, i warto ją zapłacić. Nie zamieniajmy drobnej satysfakcji na dziś dla uczestnictwa w walce, która ma sens dla naszych córek, wnuczek i młodszych przyjaciółek.

Dr hab. Józef Majewski, prof. UG, kierownik Zakładu Dziennikarstwa i Mediów Uniwersytet Gdański:

Jestem za feminatywami, sam ja stosuję zarówno na co dzień, jak i podczas zajęć na uczelni, w tekstach naukowych i w artykułach publicystyczno-dziennikarskich, chociaż niestety redakcje, dla których piszę, nierzadko je eliminują. To dla mnie sprawa dziejowej sprawiedliwości i sumienia. Staram się być wierny słowom: "Mowa to więcej niż krew" - jak w 1929 roku w języku niemieckim napisał w liście do matki żydowski filozof Franz Rosenzweig. Frazę tę żydowski językoznawca Wiktor Klemperer umieścił jako motto w książce "LTI. Notatniku filologa", pisanej podczas II wojny światowej na podstawie nazistowskiej prasy tamtego czasu.

Miejsca

Opinie wybrane

Wszystkie opinie (667)

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

W którym roku w Gdańsku odbył się pierwszy spektakl operowy i jaki był jego tytuł?

 

Najczęściej czytane