• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Bunt w słusznej sprawie. "Sprawa operacyjnego rozpoznania" w Teatrze Wybrzeże

Łukasz Rudziński
28 sierpnia 2011 (artykuł sprzed 12 lat) 

Zobacz wideo z próby spektaklu "Sprawa operacyjnego rozpoznania" w reżyserii Zbigniewa Brzozy.


Teatr Wybrzeże sezon kończy mocnym akcentem. Spektakl "Sprawa operacyjnego rozpoznania" sięga w zapomniane rejony współczesnej historii Polski i Trójmiasta, przypominając, w jaki sposób walczono o prawa jednostki w PRL-u. To bardzo istotny głos w sprawie ruchów wolnościowych i solidarności społecznej.



Aktorzy nie próbują odgrywać postaci historycznych, przekazują ich myśli, słowa, wspomnienia w formie relacji, czasem przesłuchania. Aktorzy nie próbują odgrywać postaci historycznych, przekazują ich myśli, słowa, wspomnienia w formie relacji, czasem przesłuchania.
Na ekranie projekcyjnym przez większość przedstawienia obserwujemy archiwalne zdjęcia - dokumentację wydarzeń związanych z Ruchem Wolność i Pokój. Na ekranie projekcyjnym przez większość przedstawienia obserwujemy archiwalne zdjęcia - dokumentację wydarzeń związanych z Ruchem Wolność i Pokój.
Poważny ton wielu wypowiedzi rozbrojony został scenami groteskowymi, zaczerpniętymi z akcji i happeningów WiP-u - m.in. z kukłą gen. Wojciecha Jaruzelskiego w roli głównej. Poważny ton wielu wypowiedzi rozbrojony został scenami groteskowymi, zaczerpniętymi z akcji i happeningów WiP-u - m.in. z kukłą gen. Wojciecha Jaruzelskiego w roli głównej.
Scenariusz "Sprawy operacyjnego rozpoznania", przygotowany przez Zbigniewa BrzozęWojtka Zrałka-Kossakowskiego, łączy historię uczestników Ruchu Wolność i Pokój z fragmentami "Płomieni" Stanisława Brzozowskiego. Z jednej strony zadeklarowani pacyfiści, z drugiej terroryści, jednak ideowo zjednoczeni "niezgodą na zło, ucisk, nietolerancję, obojętność wobec cierpienia". WiPowcy chcieli po prostu żyć w zgodzie ze swoim światopoglądem i przekonaniami, a członkowie Narodnej Woli planowali zamach na cara i przejęcie władzy dzięki wprowadzeniu indywidualnego terroru. A jednak ich działania - na pozór szalone i pozbawione szans na realizację - dzięki uporowi i konsekwencji okazały się bardzo skuteczne. Zrealizowano wszystkie postulaty WiPowców, a po wielu nieudanych zamachach na cara Mikołaja II, cel Narodnej Woli osiągnął jej działacz Ignacy Hryniewiecki.

Sam spektakl oparty jest na faktach, jednak nie ogranicza się do świadectwa historycznego. Widzowie nie są świadkami seansu historii, ani dokumentu sensu stricto. Reżyser znajduje miejsce na szytą grubymi nićmi groteskę (scena rodzinna po powrocie bohaterów "Płomieni" do Niemirowa), a przybliżając akcje WiP-u nie zapomina o wielkim potencjale satyrycznym ich happeningów (np. uliczny sąd i ułaskawienie kukły generała Jaruzelskiego - manifest przeciwko karze śmierci). Maksymalnie uproszczono przekaz - aktorzy zakładają koszulki z nazwiskami kolejnych działaczy WiP-u a ich prawdziwym kostiumem stają się wypowiadane słowa.

Scenę Malarni Marcin Jarnuszkiewicz (autor scenografii) podzielił na dwie części przedzielone ekranem projekcyjnym. Pierwsza, tuż przed widzem, niemal pozbawiona jest rekwizytów i służy wypowiedziom i wspomnieniom WiPowców. Druga, w tle za ekranem, jest przestrzenią uteatralizowaną, gdzie aktorzy odgrywają epizody lub całe sceny (m.in. powołanie do wojska i "tresurę" rekrutów, czy topienie kukły Jaruzelskiego). Na ekranie przez większość spektaklu wyświetlane są zdjęcia uczestników Ruchu Wolność i Pokój lub archiwalne materiały filmowe.

Słusznie reżyser zredukował impet inscenizacyjny podczas większości scen z WiP-wcami. "Sprawa..." jednak nie przytłacza potokiem słów i faktów historycznych, bo Brzoza ożywia spektakl za pomocą fragmentów "Płomieni" - często prezentowanych w czarno-białym filmie, z ucharakteryzowanymi stosownie do realiów epoki aktorami. Ceną, jaką płaci za żonglerkę pomiędzy historią WiP a powieścią Brzozowskiego z początku XX wieku jest pewna dezorientacja widza, bowiem fragmenty książki zostały dobrane tak, by stanowiły kontynuację myśli WiP-owców, jednak ukazując kontekst rewolucyjny działań Narodnej Woli. Z drugiej strony, właśnie dzięki zmianom sposobu narracji niemal dwugodzinne przedstawienie dokumentalne, pełne dat, nazwisk i faktów nie męczy.

Spektakl wyłamuje się z układnego podejścia do Solidarności. WiP-owcom NSZZ "Solidarność" nie wystarczył, bo nie spełniał ich oczekiwań - powstający w 1985 roku Ruch Wolność i Pokój to dla nich wyższy poziom, jak mówi jedna z bohaterek. Krytyka wymierzona zostaje nie tylko w Solidarność, ale też w działania Kościoła Katolickiego, "zwalczającego świadków Jehowy".

Trudne zadanie, jakim było oddanie realiów ostatnich lat PRL-u, powierzono w większości bardzo młodym aktorom (Dorocie Androsz, Piotrowi BiedroniowiRobertowi Ninkiewiczowi oraz trzem spoza zespołu Teatru Wybrzeże - Michałowi Jarosowi, Michałowi WielewickiemuPiotr Witkowskiemu). Wszyscy poradzili sobie z trudami przedstawiania raczej niż odgrywania postaci historycznych i kreacji kilku roli filmowych, przygotowanych na potrzeby spektaklu. Świetną oprawę muzyczną przygotował Marcin Zabrocki, a jazzowe kompozycje na żywo bardzo dobrze wykonał Tomasz Gadecki.

"Sprawa operacyjnego rozpoznania" to wypowiedź o wolności i solidarności ludzi, którzy postanowili z systemem walczyć śmiechem, ironią lub satyrą. Nie ominęły ich szykany, przesłuchania ani więzienia, ale swoje osiągnęli. Warto o nich pamiętać. I dobrze się stało, że historię ich ruchu przybliżono w jednym z najciekawszych spektakli Teatru Wybrzeże ostatnich lat.
W ramach Festiwalu Solidarity of Arts przed premierą spektaklu "Sprawa operacyjnego rozpoznania" byliśmy świadkami koncertu World Orchestra Grzecha Piotrowskiego; interaktywnej wystawy multimedialnej "WOLNE MEDIA 1981"; Widowiska jazzowego "Marcus+" i koncertu "I, CULTURE Orchestra".

Przed nami finał festiwalu, czyli wielki koncert organowy z udziałem światowej sławy organistów - La Révolte des Orgues (Filharmonia Bałtycka, 2 września, godz. 19).

Spektakl

9.5
74 oceny

Sprawa operacyjnego rozpoznania

spektakl dramatyczny

Miejsca

Opinie (11)

  • free-dom

    Wolność w mym rozumieniu jest stanem umysłu. Niezależnym od tego, co wyczynia jakiś generał, weteran czy szołmen. Nie ma znaczenia, czy akurat jestem na Hawajach czy w więzieniu. Pomysł, by swe poczucie wolności na kimś czy na czymś opierać - to zawsze katastrofa. Nawet najszczerszy "bojownik o sprawę" może przecież w każdej chwili zapragnąć Heleny, władzy, szmalu czy sławy i naiwnych towarzyszy zrobić w konia. Zdrówka i powodzonka życząc dołożę powiedzonko pewnej wielowymiarowej postaci: "Nie możesz z nikim wymienić swych gazów, nieprawdaż? Każdy musi żyć sam swoim życiem"... Ps. Jakby co - lubię czasem pogaworzyć na Facebooku. Mój profil: Wojciech Jacob Jankowski

    • 3 0

  • A ja bym sie z chcecia dowiedzial kiedy (ile mieli lat) gdy im sie przestalo chciec i sobioe odpuscili? (1)

    ""Sprawa operacyjnego rozpoznania" to wypowiedź o wolności i solidarności ludzi, którzy postanowili z systemem walczyć śmiechem, ironią lub satyrą. Nie ominęły ich szykany, przesłuchania ani więzienia, ale swoje osiągnęli. Warto o nich pamiętać. I dobrze się stało, że historię ich ruchu przybliżono w jednym z najciekawszych spektakli Teatru Wybrzeże ostatnich lat. ""Warto pamietac ale o sprawach, ktore kiedys ich zajmowaly dokpoki sobie nie odpuscili. Nie warto pamietac tylko o osobach bo tak tworzy sie wylacznie mitologiczne symbole jak walesa. Bo wezmy takiego A. Pawlaka. Dzis rzuca klamliwymi argumentami i zamyka sie kolejne szkoly czy przychodnie. A podobno kiedys byl pisarzem wolnosciowym dla tamtego pokolenia. Co sie stalo ze sluzy paryjnej sitwie? Buntownika poznaje sie nie po tym jak zaczyna ale na jak wiele mu starcza inwencji i ile potrafi przewrocic niosacych przymus barier w swym zyciu.

    • 8 0

    • free-dom

      Wolność w mym rozumieniu jest stanem umysłu. Niezależnym od tego, co wyczynia jakiś generał, weteran czy szołmen. Nie ma znaczenia, czy akurat jestem na Hawajach czy w więzieniu. Pomysł, by swe poczucie wolności na kimś czy na czymś opierać - to zawsze katastrofa. Nawet najszczerszy "bojownik o sprawę" może przecież w każdej chwili zapragnąć Heleny, władzy, szmalu czy sławy i naiwnych towarzyszy zrobić w konia. Zdrówka i powodzonka życząc dołożę powiedzonko pewnej wielowymiarowej postaci: "Nie możesz z nikim wymienić swych gazów, nieprawdaż? Każdy musi żyć sam swoim życiem"... Ps. Jakby co - lubię czasem pogaworzyć na Facebooku. Mój profil: Wojciech Jacob Jankowski

      • 0 0

  • wszystko swietnie TYLKO CO Z TEGO BUNTU ZOSTALO? na jak dlugo starczylo? (3)

    Pod masowym naciskiem jehowych odmawiajacych sluzby dla wojska ludowego przez lata 80-te wip-owcy otrzymali swoje upragnione zniesienie przysiegi na zwiazek radziecki. Ale mowi sie wylacznie o tym ze to WIP wygral . A nic nie wygral. od razu po 89 roku rzucili w diabły swe idealy zniesienia przymusowego poboru do armii. Bo przez 3 lata czlonkowie wip mogli skorzystac z zastepczej sluzby bezwarunkowo. Po tym o wszystkim zapomniano i wrocilo stare. Znow przez lata siedzieli ludzie za odmowe sluzby wojskowej z powodu nie przyznania zastepczej sluzby lub z powodu zle przeprowadzonej komisji wojskowej. Lata 90-teMasa moich znajomych oszukiwalo tzw wolny kraj placac gdzie sie da lapowki za synka zeby nie szedl do wojska, albo zeby go zwolnic z koszar na oplacony rozkaz. Jakas garstka probowala oszukiwac ze jest wegetarianami i ze sa pacyfistami z tego samego powodu. Kilku rocznie ladowalo w wiezieniu za to ze powiedzieli co rzeczywiscie mysla i czego chca. MON mial inne zdanie Prezydent rowniez (walesa odmowil prawa laski galuszce w 1993) cala reszta ukrywala sie przed najazdami policji do czasu otwarcia granic w 2003 kiedy to reszta uciekla z tego wolnego kraju gdzie za bunt sumienia trzeba bylo nadal placic wysoka cene zdrowia lub czasem zycia. Wypadki na przymusowych poligonach pochlonely ponad setke osob w tym tez ludzi chorych psychicznie, ktorzy strzelali sobie w glowe na warcie czasem zabijajac kolege.lata 2000 nowy wiek i nadal nic zero zmian pomimo wejscia do nato pod koniec wieku.MInister w MON Bronek Komor nadal opowiada sie jak maniak za przymusowa armia z poboru. Dotad zdania nie zmienil chociaz pewnie mu zal ze nie moze wyslac kazdego na okupacje do afganistanu. I tu element wazny dla WIP. Lata mijaja w koncu wstrzymuje sie do odwolania obowiazkowe wcielenia do armii ale byly wip=owiec B. Klich staje sie ministrem wojny posylajac kolejnych na front do Afganistanu mimo ze wczesniej z wip-em z krakowa protestowal przeciwko identycznej inwazji. Co wiecej wspiera uzywanie przez armie z Polski bomb kestonowych. Czyli final zaowocowal ogromnym zaklamaniem:Panstwa - bo wcale nie przestalo spisywac poborowych i nie zmienilo glownej ustawy o obronnosci . ustawa pochodzi z 1967 roku. Na komisje jesli teraz nie stawisz sie to przyjdzie po ciebie milicjant jak dawniej.Ludzi. - patrz Klich i jego pseudo pacyfizm i postawa antymilitarna. Komorowski Walesa itp udaja ze podoba im sie armia bez poboru. Cala reszta oszustow lapowkarzy z lat 90-tych ma juz dzieci ktorych wychowa na kogo? Skoro zadnych wartosci oprocz pieniedzy nie bedzie potrafilo pokazac. Bo jak pokazac bunt skoro w tzw poczatkach kapitalizmu realnego za wszystko sie placilo ale nikt nie myslal o zmianie prawa. Byloby taniej dla podatnikow o kilkanascie lat utrzymywania ogromnej ilosci trepow i kapelanow.Artystow. Bo teraz mitologizuja i zaklamuja historie a nawet czas terazniejszy. Na jak dlugo starczylo? Kto w dazeniach wytrwal i pozostal wolny i w pokoju?

    • 10 4

    • (1)

      "Walka o wolność" nigdy się nie kończy. Zamiast mieć żal do "kombatantów" którzy ryzykowali wszystkim w trudnych czasach, że dziś nie spełniają naszych oczekiwań - trza samemu tyłczyk ruszyć. W każdym razie czuję się dziś i wolny i w pokoju, czego Wszystkim życzę)

      • 1 1

      • jacob

        Zacznijmy od konca tzn od twoich odczuc. Odczucia bywaja zludne mozesz czuc sie wolny jesli nie wejdziesz w droge systemowi prawnemu w Polsce. A ten uwierz nie jest stworzony dla ludzi odpowiedzialnych za siebie i chcacych korzystac bez obaw z wolnosci .Nie moze byc mowy na powaznie o wolnosci i pokoju gdy ludzie obok mnie nie sa traktowani tak samo jak ja tzn nie sa wolni lub sa zamykani nieslusznie czy tez najezdzani przez wojsko. Sam zauwazyles ze "walka o wolnosc" nigdy sie nie konczy. Troche jak z nauka doswiadczeniem i paroma innymi sprawami w zyciu. Sprawa jest tego typu ze bunt sie urwal i bardzo szybko sie okazalo, ze wladza zrobila "odwrot" twierdzac ze przeciez system sie zmienil i teraz wszystko co nacechowane jest przymusem to juz zaszczyt dla obywatela demokracji. W rzeczywistosci zmeiniono nazwy ulic i korone na czapkach wojskowych. Wiec dlaczego by ci mlodzi demokraci nie mieli chciec teraz spedzac dwa lata w ponurych koszarach. I nadal wrocil system przydzielania sluzby zastepczej w zaleznosci od sily przekonywania argumentów lub dobrze opracowanej strategii uników. Najlepiej przekonywala odpowiednia wplata czyli pospolite lapowki - oplata za wolnosc.Zle odebrales krotkie podsumowanie faktow i wnioskow jako nacechowane emocjonalnie zalem do tzw kombatantów. Bo po pierwsze oni byli rozni (egoistyczni, glupi, odwazni, ideowi. oportunistyczni, anarchizujacy, ale tez byl slomiany zapal.) Nie mozna mowic o nich jak o monolicie i stawiac za wzor pokolenia jakiegos rzekomo przelomowego buntu kilku ich przedstawicieli. Tak zrobiono z Walesa i innymi z Solidarnosci.Rzecz nie w tym od kogo sie zaczelo tylko na kim sie taka wolnosc miala pozniej budowac. Bo chyba nie na Tobie czy Skibie i kilkunastu freakow stad.NIe ma wiec mowy o przelomie i wielkim buncie ale o niedokonczonej choc rozpoczetej z impetem wspolnej sprawie pomiedzy grupa znajomych. Charakterystyczne ze jak przy okragalym stole zostaly te wspolne sprawy przehandlowane przez uzurpatorow zanim jeszcze nabraly ksztaltow prawdziwej wolnosci. Szkoda bo tak bedziemy musieli powtorzyc i naprawic bledy tamtego pokolenia. Juz teraz widac jak zaczyna sie iniwgilowac i kneblowac myslenie i dzialania, ktore wyplywaja z wolnego postrzegania i moznosci wplywania na to w jakim sie bedzie zylo miescie. Tu w Gdansku juz nawet szansy nie ma na co takiego jak plac wyiany poztywnej niezalezny od radnych miasta i prezydenta. Predzej ludzie slabsi skoncza w kontenerach.

        • 2 0

    • jk

      kapitalny komentarz.dziekuje.pozdrawiam.

      • 3 0

  • wiidzialem i polecam

    wiidzialem i polecam

    • 16 4

  • spektakl fajny

    polecam, ale troszkę przydługi jednak

    • 8 3

  • będę dzisiaj

    a po lekturze powyższej recenzji jestem pozytywnie zaskoczona. Byłam przekonana, że Brzoza skończył się dawno, dawno temu - wszystkie jego trójmiejskie (po)tworki z ostatnich lat to potwierdzały. A tu takie coś... no proszę, proszę...

    • 5 9

  • nowa?

    Zapowiedź nieodparcie kojarzy mi się z nowym rodzajem akademii rocznicowej ku czci...

    • 15 8

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

W 2017 roku brytyjski książę William i księżna Kate odwiedzili:

 

Najczęściej czytane