- 1 Dobra robota! Młodzi aktorzy błysnęli (13 opinii)
- 2 Szukają małego aktora do kultowej roli (10 opinii)
- 3 Na tę imprezę niektórzy czekają cały rok (21 opinii)
- 4 Co czytać w wolnej chwili? (20 opinii)
- 5 Rozdano ważne nagrody w Gdańsku (12 opinii)
- 6 Ogromne zainteresowanie wernisażem (15 opinii)
Tak śpiewa mistrz! Jakub Józef Orliński otworzył Festiwal Goldbergowski
Jeden z najlepszych kontratenorów świata w szczytowej formie, znakomita orkiestra grająca na instrumentach historycznych i akustyka, która nadała muzyce takiej głębi, że publiczność słuchała jak zaczarowana. W piątkowy wieczór, 3 września, w gdańskim kościele św. Józefa odbyła się inauguracja 16. Festiwalu Goldbergowskiego, która za sprawą Jakuba Józefa Orlińskiego i towarzyszącej mu Capelli Regia Polona na długo pozostanie w pamięci słuchaczy. Bo tak genialnych koncertów się nie zapomina!
Kalendarz imprez - zobacz, co się dzieje w Trójmieście
Tak się grało w dawnym Gdańsku
Pierwsza edycja Festiwalu Goldbergowskiego odbyła się w 2006 r., w 250. rocznicę śmierci Johanna Gottlieba Goldberga, urodzonego w Gdańsku klawesynisty i kompozytora, żyjącego w latach 1727-1756. Choć sam Goldberg był postacią o niezwykle ciekawym życiorysie, jego nazwisko przeszło do historii dzięki "Wariacjom Goldbergowskim" J.S. Bacha, których Goldberg miał być pierwszym wykonawcą.
Nadrzędną ideą zainicjowanego przez prof. Alinę Ratkowską festiwalu pozostaje niezmiennie prezentacja najciekawszych interpretacji muzyki dawnej z wykorzystaniem oryginalnego instrumentarium, a także ukazywanie zjawisk artystycznych inspirowanych muzyką dawną. Impreza zrodziła się również z chęci przybliżenia szerszej publiczności muzycznego dziedzictwa dawnego Gdańska. Reasumując - podczas Festiwalu Goldbergowskiego można posłuchać muzyki, której słuchano przed kilkuset laty, szczególnie w Gdańsku. Jest ona wykonywana w taki sposób i na takich instrumentach, jak odbywało się to wówczas.
Huczny, choć spóźniony jubileusz
W ubiegłym roku Festiwal Goldbergowski obchodził 15. rocznicę. Z powodu pandemii, świętowanie nie było jednak tak huczne, jak życzyliby sobie tego organizatorzy. Okazja do nadrobienia tych zaległości nadarzyła się teraz i postanowiono wykorzystać ją z nawiązką, zapraszając do udziału w imprezie topowych reprezentantów wykonawstwa historycznego. Jak na przykład Jakub Józef Orliński, którego występ zainaugurował ten spóźniony jubileusz.
Artyście podczas koncertu otwierającego 16. Festiwal Goldbergowski towarzyszył Zespół Instrumentów Dawnych Polskiej Opery Królewskiej Capella Regia Polona (dyr. Krzysztof Garstka - klawesyn), wypełniając przestrzeń pomiędzy numerami wokalnymi muzyką Johanna Valentina Medera, niemieckiego kompozytora, organisty i śpiewaka okresu baroku, w latach 1687-1699 pełniącego funkcję kapelmistrza Kościoła Mariackiego w Gdańsku.
Zgodnie z ideą festiwalu, publiczność miała więc okazję posłuchać muzyki, jaką grywało się w Gdańsku przed kilkuset laty, w wykonaniu maksymalnie zbliżonym do pierwowzoru. Nie są to kompozycje tak wyrafinowane, jak np. te, które wyszły spod pióra Bacha czy Haendla, jednak w interpretacji Capelli Regia Polona brzmiały niesamowicie atrakcyjnie. Nie tylko za sprawą wysokiego poziomu artystycznego tych prezentacji, choć bez wątpienia był to czynnik decydujący, ale też dzięki wspaniałej akustyce, która nadawała muzyce cudownej głębi.
"Taki młody i tyle już osiągnął?"
Publiczność, która szczelnie wypełniła kościół św. Jakuba podczas piątkowego koncertu, czekała jednak przede wszystkim na występ gwiazdy wieczoru - Jakuba Józefa Orlińskiego. Melomani znają jego dorobek znakomicie. Pozostałym krótko o tym słynnym kontratenorze opowiem, bo warto mieć świadomość tego, że kolejny z naszych rodaków podbija światowe operowe sceny. Co więcej, Orliński ma dorobek tak imponujący, że niektórym słuchaczom ciężko przypasować tyle osiągnięć do tak młodej, bo 31-letniej osoby.
- Wydawało mi się, że jest stary, skoro tyle już osiągnął. A tu stanął przed nami taki młody chłopak. To na pewno jego biogram? - pytał mnie w przerwie koncertu jeden ze słuchaczy, którego na koncert przyprowadziła żona-melomanka, wskazując na życiorys zamieszczony w książce programowej.
Break dance, modeling i miód na serca krytyków
Jakub Józef Orliński w 2020 roku otrzymał "Paszport Polityki", rok wcześniej nagrodę fonograficzną Opus Klassik i nagrodę magazynu "The Gramophone" dla najlepszego młodego artysty. W 2018 roku wytwórnia Erato/Warner Classics, wydała jego debiutancki album, "Anima Sacra", z towarzyszącym mu zespołem Il pomo d'oro pod batutą Maksima Emelyanycheva.
Orliński odnosi także sukcesy jako tancerz break dance'u. Zdobył czwarte miejsce w konkursie Red Bull BC One Poland Cypher, drugie miejsce w konkursie Stylish Strike - Top Rock, podobnie uplasował się w konkursie The Style Control. Był zapraszany także do udziału w kampaniach reklamowych takich marek jak: Levis, Nike, Turbokolor, Samsung, Mercedes-Benz, MAC Cosmetics, Dannon i Algida występując jako tancerz, model i akrobata.
Artysta ma na swoim koncie wiele brawurowych kreacji operowych, które przyniosły mu uznanie publiczności i otrzymały najwyższe noty od krytyków z całego świata.
Refleksyjny Bach i elektryzujący Haendel
W pierwszej części koncertu Jakub Józef Orliński wykonał wybrane kantaty Jana Sebastiana Bacha. Słuchaczy zachwyciły nie tylko jego kunszt i emocjonalność, ale przede wszystkim lekkość, z jaką wyśpiewywał najbardziej karkołomne przebiegi. Przy niesamowicie precyzyjnych, chromatycznych pochodach w górę czy w dół można było dostać gęsiej skórki.
- Niby wydaje się trudne, ale on śpiewa to tak lekko, jakby nie było trudne. To w końcu to, co śpiewa, jest trudne czy nie? - zastanawiał się w przerwie na oklaski mężczyzna siedzący na koncercie za moimi plecami.
Równie solidną zagwozdkę miał mój rozmówca w drugiej części koncertu, kiedy to Orliński prezentował wybrane arie z czterech oper Haendla (Aria "Tolomeo Stille amare" z opery "Tolomeo, Re di Egitto", Aria "Unulfo Fra tempeste" z opery "Rodelinda", Aria + Recitativo Ottona "Voi che udite" z opery "Agrippina" i Aria Arsace Furibondo spira il vento z opery "Partenope"). Ileż w tym było ekspresji! Jaka lekkość! Interpretacje Jakuba Józefa Orlińskiego były tak znakomite, że nie było opcji pozwolić mu tak po prostu zejść ze sceny po zakończeniu koncertu.
Owacje jak na koncercie rockowym i bogaty pakiet bisów
Publiczność gromkimi brawami i okrzykami zachwytu doprosiła się kilku bisów. Nie wszyscy mogli sobie jednak pozwolić na to, aby wysłuchać ich do końca. Koncert rozpoczął się nieco później niż planowano, ok. godz. 20:20 i zakończył o godz. 23. Dlatego też część osób zdecydowała się opuścić kościół i łapać miejskie środki transportu, póki była taka możliwość. Kilka minut zwłoki i pozostałaby im do dyspozycji wyłącznie komunikacja nocna.
16. Festiwal Goldbergowski potrwa do 12 września. Zobacz szczegółowy program
Wydarzenia
Miejsca
Zobacz także
Opinie wybrane
-
2021-09-04 13:33
Koncert wspaniały (2)
Ktoś może wie: czy na zakończenie było Vedro con mio diletto Vivaldiego?
- 4 0
-
2021-09-04 15:51
(1)
tak
- 2 0
-
2021-09-04 16:11
Dzięki :)
- 0 0
-
2021-09-06 01:28
Akustyka tego kościoła jest bardzo zła (1)
Gołe ściany w tym obiekcie wydłużają pogłos do kilku sekund, odbierało to często nawet sens tej muzyce. Solista to perfekcja. Pół godziny powitań i wykładów zanim zaczął się koncert to naprawdę zły i irytujący pomysł, zwłaszcza, że skończyło się po 23.
- 5 0
-
2021-09-08 02:15
Fatalna akustyka
Zgadzam się - przy całej sympatii dla Oblackiego Centrum (sala kameralna świetna!) nie uczestniczyłam w koncercie w gorszym pod względem akustyki wnętrzu. Szkoda. Pan Jakub i orkiestra robili co mogli. Szczęśliwie udało się siedzieć blisko.
- 0 0
-
2021-09-04 21:12
wielki koncert
tak zaluje ,ze nie moglam tam byc bilety szybko wysprzedane szkoda ,ze nie udostepniono wiekszego kosciola byloby wiecej publicznosci,ktora moglaby obcowac z prawdziwa sztuka
- 9 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.