• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Bomsori Kim podbiła serca słuchaczy w Filharmonii

Ewa Palińska
16 grudnia 2017 (artykuł sprzed 6 lat) 
Bomsori Kim skradła serca słuchaczy emocjonalną interpretacją Koncertu d-moll Henryka Wieniawskiego. Bomsori Kim skradła serca słuchaczy emocjonalną interpretacją Koncertu d-moll Henryka Wieniawskiego.

W piątkowy wieczór w Filharmonii Bałtyckiej, a nie w Bazylice św. Brygidy, jak pierwotnie planowano, odbył się koncert symfoniczny poprzedzający poświęcenie Bursztynowego Ołtarza. Gwiazdą wieczoru była koreańska skrzypaczka Bomsori Kim, która zachwyciła słuchaczy zarówno biegłością techniczną i muzykalnością, jak i orientalną urodą.



Piątkowy koncert rozpoczął uroczystości związane z poświęceniem Bursztynowego Ołtarza Ojczyzny w Bazylice św. Brygidy. Tam zresztą pierwotnie miał się odbyć, jednak w dzień koncertu, podczas przedpołudniowej próby, zapadła decyzja o przeniesieniu go do Filharmonii Bałtyckiej.

Zobacz też: Bursztynowy ołtarz w bazylice św. Brygidy: odsłonięcie w sobotę

Organizatorzy swoją decyzję motywowali "dbałością o zachowanie komfortu melomanów". Muzycy zdradzili jednak prawdziwy powód przeniesienia koncertu:

- Od dłuższego czasu obawialiśmy się grania tego koncertu w Bazylice św. Brygidy, bo o tej porze roku jest tam po prostu za zimno. Zapewniano nas jednak, że nasze obawy są bezpodstawne i o komfort pracy możemy być spokojni - zdradził jeden z instrumentalistów Orkiestry PFB. - Niestety, podczas dzisiejszej, przedpołudniowej próby okazało się, że nie jesteśmy w stanie tam zagrać, bo jest tam zdecydowanie za zimno, a musimy troszczyć się nie tylko o siebie, ale i o nasze instrumenty. Chwilę przed południem zapadła decyzja, że koncert zostanie przeniesiony.
Mając na uwadze, że koncert odbędzie się za kilka godzin przez co nie uda się poinformować o zmianie miejsca wszystkich zainteresowanych, filharmonia zapewniła słuchaczom transport autokarami spod kościoła na Ołowiankę. Transfer się najwyraźniej powiódł, ponieważ w chwili rozpoczęcia koncertu na widowni znajdowało się ok. 350 słuchaczy, zapełniając salę w ok. 1/3.

Piątkowy koncert był jednym z lepszych, jaki Orkiestra PFB zagrała w ostatnim czasie, dlatego gromkie brawa i owacje na stojąco były w pełni uzasadnione. Piątkowy koncert był jednym z lepszych, jaki Orkiestra PFB zagrała w ostatnim czasie, dlatego gromkie brawa i owacje na stojąco były w pełni uzasadnione.
Na program, który w piątkowy wieczór zaprezentowała Orkiestra Polskiej Filharmonii Bałtyckiej prowadzona przez Łukasza Borowicza, złożyły się dzieła współczesnych kompozytorów polskich : "Musique scintillante" Krzysztofa Meyera, "Hymne papal" Piotra Mossa i "Sinfonia Sacra" Andrzeja Panufnika. Melomani szczególnie wyczekiwali jednak innego wielkiego dzieła - Koncertu skrzypcowego d-moll op. 22 Henryka Wieniawskiego. To w pełni zrozumiałe, ponieważ wykonanie partii solowej powierzono Bomsori Kim - zdobywczyni (ex aequo z Seiji Okamoto) II miejsca na ubiegłorocznym Międzynarodowym Konkursie im. Henryka Wieniawskiego.

Ekscytacja słuchaczy była tym większa, że choć już wcześniej w Filharmonii Bałtyckiej występowali laureaci tego konkursu, ze zwyciężczynią Weriko Czumburidze włącznie, jeśli chodzi o Koncert d-moll Wieniawskiego to właśnie interpretację koreańskiej skrzypaczki krytycy w większości uznali za najlepszą.

Zobacz też: Finaliści konkursu Wieniawskiego oczarowali publiczność

Organizatorzy piątkowego wydarzenia na szczęście nie kazali nam długo czekać na Koncert d-moll Wieniawskiego i inaczej niż to jest w zwyczaju, największy rarytas rozpoczął, a nie zakończył koncert. Łukasz Borowicz prowadził to wykonanie bez wyraźnych przerw, dzięki czemu mogliśmy całkowicie zatracić się w muzyce. Koreanka w jednej chwili zachwycała pięknym frazowaniem, melodyjnością, a chwilę później czarowała wirtuozerią. Jej interpretacja była niezwykle emocjonalna, ale nie przesadzona. Nawet najbardziej skomplikowane przebiegi grała subtelnie i lekko, koncentrując się na warstwie muzycznej, a nie ostentacyjnym manifestowaniu swoich ponadprzeciętnych umiejętności. Znakomicie partnerowała jej w tym Orkiestra PFB, precyzyjnie prowadzona przez Borowicza.

Kilka godzin przed koncertem podjęto decyzję o zmianie lokalizacji, jednak mimo tego na widowni PFB zasiadło ok. 350 słuchaczy. Kilka godzin przed koncertem podjęto decyzję o zmianie lokalizacji, jednak mimo tego na widowni PFB zasiadło ok. 350 słuchaczy.
Kompozycje wykonane w dalszej części koncertu nie bardzo pasowały mi do wcześniejszego Wieniawskiego, choć atrakcyjności odmówić im nie można. Utwór Meyera, napisany na mały skład, miał tak ciekawą formę, że słuchało się go z wielkim zainteresowaniem i gdyby jeden z muzyków nie krzywił się za każdym razem, kiedy któryś z jego kolegów popełniał błąd, te drobne niedociągnięcia pozostałyby niezauważone. Atrakcyjności nie można odmówić również utworom Mossa i Panufnika, które robiły wrażenie przede wszystkim rozbudowanym aparatem wykonawczym i pompatycznością. A że publiczność lubi jak jest głośno, to Borowicz potężnego fortissimo nie żałował - tym, którzy z muzyką symfoniczną na co dzień kontaktu nie mają, aż dzwoniło w uszach.

- Największa frajdę miały nasze dzieci - zdradziła jedna ze słuchaczek. - Nasz dziewięcioletni syn w pewnym momencie aż podskoczył z wrażenia, a córka zapowiedziała, że jeśli tak fajnie jest w filharmonii to musimy ją zabierać ze sobą częściej. To rozbudowane instrumentarium robiło wrażenie również na nas - rodzicach, bo jako że jesteśmy fanami Mozarta z reguły chodzimy na koncerty z jego muzyką. A jak wiadomo, Mozart pisał na zdecydowanie mniejszy skład.
Program zaprezentowany podczas piątkowego koncertu był jednym z ciekawszych, jakie przygotowano w Filharmonii Bałtyckiej w ostatnim czasie. Moim zdaniem był jednak zupełnie nieadekwatny do uroczystości, którą miał uświetnić i niepasujący do publiczności, która w takich wydarzeniach z reguły bierze udział. Powiedzmy sobie szczerze - gdyby ten koncert odbył się, jak pierwotnie planowano, w Bazylice św. Brygidy, efekt byłby mizerny. Jest to bowiem muzyka, której winno słuchać się w skupieniu, w warunkach filharmonicznych.

Szkoda również Bomsori Kim i melomanów, którzy o jej koncercie nawet nie wiedzieli, ponieważ wydarzenie reklamowano jako "Muzykę zatopioną w bursztynie" i inaugurację Odsłonięcia Bursztynowego Ołtarza, a nie koncert światowej sławy skrzypaczki. Być może dlatego, choć wstęp był darmowy, widownia była wypełniona raptem w 1/3. A szkoda, bo był to jeden z najlepszych koncertów zagranych przez Orkiestrę Polskiej Filharmonii Bałtyckiej w ostatnim czasie.

Warto również nadmienić, że koncert poprzedził wykład rektora gdańskiej Akademii Sztuk Pięknych - prof. Krzysztofa Polkowskiego, dotyczący współczesnej historii Bazyliki św. Brygidy oraz idei powstania Bursztynowego Ołtarza.
Główne uroczystości związane z Poświęceniem Bursztynowego Ołtarza Pokoju odbędą się jutro, o czym informujemy w naszym kalendarzu imprez >>>

Miejsca

Wydarzenia

Zobacz także

Opinie (22) 5 zablokowanych

  • Zatrważające - sala świeciła pustkami - jak to możliwe, że na taki koncert nie przyszła tłumem cała Akademia Muzyczna?

    AM ma do filharmonii 10 minut spacerkiem a jakoś osób w wieku "studenckim" na widowni było jak na lekarstwo. Ja o koncercie dowiedziałem się w ostatniej chwili (dosłownie 3-4 godziny przed rozpoczęciem) i balem się, że przyjadę i nie będzie już miejsc a pod filharmonią będą tłumy... Skrzypaczka światowej sławy, koncert za darmo a ponad połowa sali była pusta. Troszkę wstyd. Tak samo jak wstyd mi trochę było za niektóre osoby z publiczności, które swoim ubiorem nie bardzo pasowały do miejsca - być może spowodowane to było zmianą miejsca koncertu.
    Zadziwia też swoboda z jaką mogli się na koncercie poruszać media. Pomijając ubiór, krzątanie się po sali koncertowej i pstrykanie podczas gry są według mnie niedopuszczalne! Nigdy nie widziałem czegoś takiego. Czy w teatrze takie coś by przeszło? Raczej nie. Nawet podczas meczów tenisa ziemnego fotoreporterzy mają zakaz poruszania się w czasie trwania meczu i mogą to robić tylko w przerwach - tak zakaz poruszania się, żadnego wstawanie, chodzenia itp. Na koncercie muzyki poważnej dodatkowo przeszkadzał dźwięk migawki aparatu.

    Na szczęście sam koncert był udany :)

    • 9 0

  • Lukasz Borowicz to świetny dyrygent

    Ten koncert skrzypcowy Szostakowicza , który na Konkursie Wieniawskiego zagrali w finale z Tchumburidze siedzi we mnie do dzisiaj.

    • 2 0

  • WATYD!!! Zal mi artystki.Tam gdzie był p . Prezydent sala wypełniona była po brzegi i to przez 5 dni po 2 koncerty dziennie.

    • 1 0

2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Pierwszy pokaz filmu "Popiół i diament" odbył się w klubie Żak. A gdzie i w którym roku odbył się drugi?

 

Najczęściej czytane