- 1 Spektakle z Trójmiasta w Teatrze Telewizji (8 opinii)
- 2 Wystawa trójmiejskiej malarki w Wenecji (67 opinii)
- 3 Tu nie spodziewasz się sztuki, a jednak! (9 opinii)
- 4 Prawdziwy hit na scenie Teatru Muzycznego (10 opinii)
- 5 Jak zarobiłem 2 mln USD na giełdzie (70 opinii)
- 6 (Przed)wyborcza gorączka w Pipidówce (18 opinii)
Bezwględna gra o tron w Teatrze Wybrzeże - recenzja "Marii Stuart"
Zobacz fragmenty "Marii Stuart".
Teatr Wybrzeże stał się areną, w której w roli gladiatorów naprzeciwko siebie stanęły dwie spokrewnione królowe, panująca w Anglii Elżbieta I Tudor i więziona przez nią Maria Stuart, mająca prawo do angielskiego tronu. Ich starcie, podobnie jak i większość innych ról w spektaklu "Maria Stuart" Teatru Wybrzeże, zadziwia aktorską precyzją, siłą i wyrazistością.
Reżyser Adam Nalepa sięgnął po tekst jednego z najważniejszych autorów niemieckiego teatru, Friedricha Schillera. Napisany przeszło 200 lat temu dramat "Maria Stuart" składa się z dwóch przestrzeni - więzienia, w którym przebywa Maria Stuart, usiłując bronić się przed wyrokiem śmierci i zabiegając o spotkanie z królową - oraz dworu królowej Elżbiety I, na którym królowa poddawana jest różnym naciskom, by zgładzić Marię Stuart. Jednak Elżbieta waha się, pełna obaw, czy śmierć konkurentki i związane z tym królobójstwo nie zagrozi jej pozycji. Ten klasyczny konflikt władzy jest głównym, choć nie jedynym powodem sporu. Poza dumą i ambicją, królowe mają skłonność do tego samego lorda - Roberta Dudleya, hrabiego Leicester.
Wbrew historii, w tekście Schillera dochodzi do spotkania obu monarchiń. To prawdziwy pojedynek, starcie aktorskich osobowości Doroty Kolak (Maria Stuart) i Katarzyny Figury (Elżbieta I) i najlepszy moment całego spektaklu.
Po niezwykle rozbuchanych inscenizacyjnie, świetnych przedstawieniach "Nie-Boska komedia" i "Czarownice z Salem" tym razem Adam Nalepa rezygnuje z rozmachu na rzecz minimalizmu, wykorzystując przy tym całą głębię sceny. W zimnej, minimalistycznej właśnie, ale też przytłaczającej i męczącej scenografii Macieja Chojnackiego dominuje wielki, lustrzany pomost, kończący się na wysokości trzeciego rzędu Dużej Sceny Teatru Wybrzeże. Aktorzy grają niemal wyłącznie na nim, oświetleni nieprzyjemnym światłem kilkuset świetlówek umieszczonych z tyłu i po bokach sceny. Intrygują zawieszone aż pod dachem teatru krzesła - metafora nieprzyjaznych Marii Stuart lordów lub po prostu ludu Anglii, będącego niemym świadkiem dramatu.
Spektakl długimi momentami jest wręcz sterylny, to przestrzeń laboratorium, w którym reżyser ustawił aktorów. Ci zaś, pozbawieni wsparcia techniki i inscenizacyjnych fajerwerków, odwdzięczają się bardzo dobrą grą - począwszy od ról epizodycznych, na głównych skończywszy. W roli napuszonego, komicznego Hrabiego Pomponne de Bellievre bardzo dobrze prezentuje się Jarosław Tyrański. Wiarygodną, wzbudzającą sympatię kulawą służkę Marii, Hanną Kennedy jest Justyna Bartoszewicz. Kolejny raz ciekawą postać kreuje Krzysztof Matuszewski, który tym razem gra honorowego strażnika Marii, lorda Pauleta. W scenie spowiedzi dobrze wypada też najbardziej intrygująca postać sztuki - Melvil w wykonaniu Marzeny Nieczui-Urbańskiej, będąca wcześniej poza akcją przedstawienia. Solidny wysoki poziom prezentuje Cezary Rybiński, czyli sekretarz Elżbiety, baron Burleigh, nalegający, by zgładzić Marię.
Rola intryganta i spiskowca-idealisty, Mortimera, przypadła Piotrowi Witkowskiemu, który ma tego pecha, że gra w otoczeniu dwóch największych bohaterek spektaklu i na ich tle wypada przeciętnie. Jedynym aktorskim rozczarowaniem jest postać kochanka obu królowych, Roberta Dudleya, w wykonaniu Mirosława Baki. Jego Dudley jest nijaki, wycofany, mętny i tchórzliwy, ale przy tym niepozbawiony polotu i inteligencji, gdy trzeba wybawić się z opresji. Baka wydaje się jednak grać swoją postać bez przekonania, wręcz niedbale. Ożywia się jedynie w momencie, gdy Dudley walczy o życie po oskarżeniu o zdradę i spiskowanie z Marią.
Spektakl jest tak naprawdę rozgrywką i popisem dwóch głównych bohaterek. Katarzyna Figura kreuje Elżbietę I na kobietę wystraszoną, nieco zagubioną ale przy tym dumną, silną i stanowczą, zdającą sobie sprawę, że tron należy się rywalce. Jej Elżbieta I błyszczy najjaśniejszym blaskiem podczas spotkania z Marią Stuart. Wtedy klasyczną suknię z gorsetem zamienia na ekskluzywny kostium współczesnej bizneswoman. Jest skupiona, wyniosła i "zimna jak skała", jak zauważa Maria Stuart. Elżbieta I to zdecydowanie najlepsza (o kilka długości bijąca poprzednie) rola Figury w Teatrze Wybrzeże.
Jednak to Dorota Kolak kreuje postać małą wzrostem, ale wielką duchem. Jest, jak zawsze, dokładna (Maria ma bardzo charakterystyczny sposób zawieszania głosu i akcentowania poszczególnych słów), a przy tym potrafi zachować swobodę i naturalność, by za chwilę (jak podczas wyśmienitej sceny spotkania z Elżbietą) przejść w najwyższe rejestry i pokazać prawdziwe mistrzostwo. Kreację Marii Stuart z pewnością dołączyć można do największych sukcesów w karierze Doroty Kolak. Bodajże od Alexandry del Lago w "Słodkim ptaku młodości" Kolak nie miała roli, w której zabłysnęłaby pełnią swojego talentu. Ze spotkania z Elżbietą I nie wychodzi zwycięsko tylko z uwagi na scenariusz sztuki.
Pomimo niezwykle udanego aktorstwa spektakl Adama Nalepy nie wszystkim przypadnie do gustu. Reżyser wraz z dramaturgiem przygotowali bardzo gęsty tekst, świetnie przekazywany przez aktorów publiczności. Jednak cały spektakl oparty jest na niuansach - na grze ciszą, intonacji, grze spojrzeń, postawie i znaczących pauzach. Nawet bardzo ciekawej, zagarniającej w świat muzyki klasycznej warstwie muzycznej przedstawienia, autorstwa Stefana Wesołowskiego, Nalepa pozwala wybrzmiewać sporadycznie.
Co jakiś czas reżyser stara się też rozładować napięcia (świetna dramaturgia spektaklu przygotowana przez Nalepę i Jakuba Roszkowskiego) - na przykład grą słów ("czym jestem i co potrafię, oddaję dziś tobie" - mówi królowej Mortimer, więc ta pyta "masz ogień?", po czym zapala papierosa), czy nietypowym rekwizytem (baron Burleigh paraduje po scenie z kubkiem Nescafe w ręce, do którego, zresztą, wlewa wino). Jednak zarówno te pomysły, jak i cała postać sekretarza stanu Williama Davisona, upozowanego na współczesnego szefa ochrony, mogą się okazać niewystarczające, by utrzymać uwagę publiczności od początku do końca. Kompletnie niepotrzebnym zgrzytem są sporadyczne, ale nachalne uwspółcześnienia, jak "selfie", jakie robi sobie ze sceną i publicznością Dudley (Mirosław Baka).
"Maria Stuart" to brawurowo zagrany spektakl z dwiema wielkimi kreacjami aktorskimi. To również inne wcielenie reżyserskie samego Nalepy niż to znane z poprzednich jego przedstawień w Wybrzeżu. I choć najnowsza premiera Teatru Wybrzeże jest spektaklem bardzo udanym, który zapada w pamięć na długo po wyjściu z teatru, wolę poprzednie spektakle tego reżysera.
Spektakl
Maria Stuart
Miejsca
Spektakle
Opinie (35) 1 zablokowana
-
2014-09-27 21:45
ciekawie sie dzieje
Nie bylem ale po 20 latach zaczyna byc ciekawie wiec sie wybiore po tych 20 latach
- 4 2
-
2014-09-27 22:40
a ja nie zgadzam się z Rudzińskim! (2)
Byłam na premierze i twierdzę, że p.Piotr Witkowski w roli Mortimera wcale nie wyszedł blado ( jak pisze Rudziński!) dla mnie była to postać, która swoją grą przykuwała uwagę widza. Mowa ciała, tymbr głosu, twarz ! Pani Katarzyna Figura i Dorota Kolak - duet fantastyczny!!!. Spektakl godny polecenia. Brawo !!!! i dziękuję wszystkim!
- 12 4
-
2014-09-28 09:34
byl egzaltowany
Ale może ta egzaltacja nie wynikala z jego maniery aktorskiej, ale z wieku. W sumie to nie był zły, ale faktycznie na tle innych ma najwięcej do popracowania nad rola. Co do tembru głosu, to się nie wypowiadam, bo akurat zastrzeżeń nie mam :)
- 3 0
-
2014-09-28 12:03
Witkowski
Był wyrazisty, pełen emocji. Dobra rola, szczególnie w scenach z Kolak coś się między nimi działo. Ale generalnie zespół nie stanowił zespołu. Może za dużo biegali po ogromnej scenie. Wg mnie nie było "ekspresji ciała", nie było interakcji między postaciami.
- 3 1
-
2014-09-27 22:48
nic nie rozumiem:( (2)
recenzent< p. Rudziński pisze:
"Katarzyna Figura kreuje Elżbietę I na kobietę wystraszoną, nieco zagubioną ale przy tym dumną, silną i stanowczą"
To jest wystraszona czy silna i stanowcza? Pomocy!!!!- 9 7
-
2014-09-28 09:35
coz...
W sztuce, która widziałem, Elżbieta miała wiele twarzy. Ty tego nie dostrzeglas?
- 5 0
-
2014-09-30 13:35
Najgłośniej szczekają i najczęściej gryzą małe zastraszone pieski pokojowe.
Takie prawo natury, że jak nie masz realnej siły, to nadrabiasz tupetem i pozorami.
- 1 0
-
2014-09-27 23:43
balkon
Szkoda tylko, że autor scenografii i reżyser nie mają szacunku dla widzów siedzących na balkonie - większość spektaklu była zagrana poza zasięgiem wzroku osób siedzących na balkonie.
- 17 3
-
2014-09-29 08:53
brak biletów
ale nie ma biletów.... nie można by jakoś częściej tego zagrać?
- 4 1
-
2014-09-30 13:41
Czy podczas Festiwalu Szekspirowskiego pojawi się jakaś sztuka (1)
grana z pełną dekoracją i kostiumami?
Ten minimalizm stał się już tak nachalny, że tęsknię, za jakimś przedstawieniem "pełnoformatowym".
Dożyliśmy czasów, gdy wielkie teatry robią sztuki jak ze średniowiecznych przedstawień jarmarcznych.
Czy chodzi wyłącznie o koszty? Kiedyś pochłaniały pewnie połowę wpływów biletowych, ale i nie były przecież jednorazowe, tylko rozbudowywane z sezonu na sezon.- 15 0
-
2014-10-02 15:17
:(
Niestety. Dziś się to po prostu nie opłaca. Pewnie, gdyby kultura była lepiej zarządzana, byłoby to możliwe. Ale na to trzeba jeszcze długo czekać, aż się inteligencja w Polsce odrodzi, czyli jakieś 100 lat, jeśli znów się nie damy wyrżnąć.
- 2 0
-
2014-10-02 08:26
Mortimer (1)
aka witkowski
dla mnie niesamowity- 5 0
-
2014-10-10 08:15
fakt,
zagrał rewelacyjnie, z przekonaniem, lekkością i świetną dykcją.
- 1 0
-
2014-10-12 09:32
W pierwszym rzędzie na balkonie nie słychać tekstu
Mruczą sobie coś pod nosem jak na "serialach" . Wiedziałem ,że Teatr Wybrzeże zjechał z poziomem ,ale że aż tak nisko ..............?
Łudziłem się , że Dorota Kolak pociągnie to przedstawienie...........ale oprócz bieganiny nie było nic sensownego. A przecież "Maria Stuart" to wspaniały tekst i dramat romantyczny . Panie Nalepa , jak wszystkim wiadomo, teatr składa się z aktora i widza. Dlaczego więc " tron " królowej Anglii ustawiony jest tyłem do widowni i kilku durniów rzuca nim po scenie ? Czy mam to rozumieć jako "protest przeciwko współczesnej monarchii" ?- 9 3
-
2014-10-19 12:16
Jestem na nie.
Jestem rozczarowana. Przede wszystkim panią Katarzyną Figurą. nie rozumiem tego zachwytu, nie wystarczy mieć nazwisko, przyjechać z trochę "lepszego i większego" świata, żeby cały Gdańsk padł na kolana. Głos nie ten, miało się wrażenie, jakby aktorka mówiła z wielkim wysiłkiem, to głos kończącej się a nie wielkiej Elżbiety. Moim zdaniem, gdyby nie pani Dorota Kolak, to już w ogólne nie byłoby pomoc oglądać spektaklu, choć moim zdaniem reżyser nie pokazał Jej największych atutów. Lubię grę pana Mirosława Baki, ale tym razem przydałoby się więcej emocji, ten minimalizm chyba nie pasował do tej roli. Mam cały czas przed oczyma Czarownice z Salem, dlatego czuję pewien niedosyt.
- 10 8
-
2014-10-25 10:42
Warto zobaczyć, zostaje w głowie
Widziałam "Marię Stuart" w ubiegłym tygodniu. Rewelacyjnie zagrana niemal każda rola. Napięcie rośnie w miarę jak zaczynamy rozumieć konflikt. Świetne role Katarzyny Figury i Doroty Kolak. Od tygodnia wracam myślami do tej historii. Dziękuję i gratuluję twórcom.
- 10 2
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.