• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Świat splugawiony. O "Bella Figura" Teatru Wybrzeże

Łukasz Rudziński
2 marca 2018 (artykuł sprzed 6 lat) 
Bohaterowie "Bella Figura" Teatru Wybrzeże są zniewoleni, słabi i pełni wad. Reakcją Andrei (Agata Bykowska) na otaczającą ją obłudę i fałsz jest pełne desperacji i upokorzenia obnażenie się. Bohaterowie "Bella Figura" Teatru Wybrzeże są zniewoleni, słabi i pełni wad. Reakcją Andrei (Agata Bykowska) na otaczającą ją obłudę i fałsz jest pełne desperacji i upokorzenia obnażenie się.

Reżyser spektaklu "Bella Figura", Grzegorz Wiśniewski, zaprasza (dorosłych) widzów na 100-minutową sesję brutalnego, bezkompromisowego zderzenia ze sobą piątki desperatów, którzy kompulsywnie wręcz łakną bliskości, uwagi i miłości. Szkoda, że najważniejszą myśl - brak miłości to główna przyczyna otaczającego nas zła - wykłada w dość naiwny, pełen irytujących oczywistości sposób.



Całość zaczyna się dość niewinnie. Andrea wraz z Borisem udają się na randkę. Poznajemy ich w znajdującym się na proscenium (a częściowo też na widowni, z której wymontowano część foteli) samochodzie chłopaka, z wiele mówiącą o jego właścicielu tablicą rejestracyjną "PUSSY". Atmosfera szybko gęstnieje, gdy okazuje się, że Boris wybrał restaurację polecaną przez swoją żonę, Patricię. Reżyser Grzegorz Wiśniewski każe bohaterom trzykrotnie ogrywać ten sam, nieznacznie tylko modyfikowany tekst w szkolny, zadaniowy sposób (wypowiadany normalnie, z irytacją i w kłótni). Dowiadujemy się z niego, że żona Borisa oczywiście nie wie, że mąż zamierza skorzystać z jej rady, by spędzić miły wieczór ze swoją kochanką.

Skoro nastrój prysł, to i z romantycznej kolacji nici. I właśnie wtedy, gdy Boris i Andrea zamierzają odjechać, zawiązuje się akcja spektaklu. Splot wydarzeń sprawia, że spotykają przyjaciółkę żony Borisa, Françoise, która razem z narzeczonym i jego matką również wybrała się do tej restauracji świętować urodziny "mamusi". To spotkanie prowokuje bohaterów do podjęcia gry pozorów i konwenansów, od początku właściwie obnażonych przez kontekst spotkania. Nieuchronnie prowadzi to do konfrontacji postaw i samych bohaterów oraz uruchamia szereg skrywanych na co dzień pragnień.

Wszystko zaczyna się od niewinnej, wydawałoby się, randki dwójki zakochanych. Szybko okazuje się, że więcej tu pozorów  niż prawdziwych uczuć. Wszystko zaczyna się od niewinnej, wydawałoby się, randki dwójki zakochanych. Szybko okazuje się, że więcej tu pozorów  niż prawdziwych uczuć.
Autorka sztuki, Yasmina Reza (autorka m.in. głośnego "Boga mordu", sfilmowanego przez Romana Polańskiego pod tytułem "Rzeź") jest mistrzynią ustawiania bohaterów swoich dramatów w sytuacjach niekomfortowych, kłopotliwych i konfliktogennych. Z łatwością szkicuje błahe zdarzenia, uwydatniające z pozoru niewielkie różnice światopoglądowe czy rysy na wizerunku postaci. Szybko jednak urastają one do miana bariery nie do pokonania i są powodem uruchomienia prawdziwego huraganu emocji, bezpowrotnie pochłaniającego spokój, wraz z misternie budowanym na pozorach, deklaracjach bez pokrycia i konwenansach ład i porządek, w którym funkcjonują bohaterowie jej sztuk. To - na poziomie emocjonalnym - odpalanie bomby z opóźnionym zapłonem.

W "Bella Figura" ten mechanizm widać jak na dłoni. Piątka bohaterów spotyka się w niewłaściwym miejscu i niewłaściwym czasie. Miejsce spotkania - restauracja, w której jednak nie uświadczymy nikogo z obsługi, bo przecież o samą sytuację tu chodzi i to, co z niej wyniknie, a nie o jej kontekst - wymusza określoną gamę zachowań. Te jednak szybko stają się karykaturą samych siebie. Duża w tym zasługa scenografii Mirka Kaczmarka - w prosty sposób kreśli on zaplanowaną w detalach przestrzeń restauracji, z dowcipnym pomysłem na nowobogacką toaletę, umieszczoną centralnie, z tyłu sceny. Z przodu jej ramy wyznacza kabriolet Borisa, synonim luksusu, ale też zniewolenia - chociaż bohaterowie wielokrotnie próbują nim odjechać, nie udaje im się to (sceny w kabriolecie, dzięki kamerze rejestrującej bohaterów wewnątrz auta, oglądać mogą również widzowie siedzący po drugiej stronie widowni). Bohaterowie tkwią w coraz bardziej spotworniałej sytuacji jak w sieci, z której nie potrafią się wydostać.

Specjalne zadanie ma Yvonne, matka Erica, celebrująca niefortunną kolacją swoje urodziny. Na swoją przyszłą synową działa jak płachta na byka, dla niego jest parawanem, za którym skryć może własne kompleksy i frustracje. Yvonne to jedyna bohaterka, która zrywa się ze smyczy poprawności i oczekiwań ogółu. Jest lekomanką miewającą zaniki pamięci, bohaterką zbudowaną ze strzępów wspomnień o samej sobie. Nie orientuje się w otaczających ją relacjach i intrygach, ani nie zaprząta sobie głowy tym, co powinna, a czego nie powinna.

W ponurej, brudnej rzeczywistości najjaśniejszym punktem jest doświadczona, będąca "po przejściach" Yvonne w wykonaniu Katarzyny Figury, która funkcjonuje na zasadzie dystraktora, uruchamiając w pozostałych tłumione emocje. W ponurej, brudnej rzeczywistości najjaśniejszym punktem jest doświadczona, będąca "po przejściach" Yvonne w wykonaniu Katarzyny Figury, która funkcjonuje na zasadzie dystraktora, uruchamiając w pozostałych tłumione emocje.
Odruchowo wręcz Yvonne znajduje bratnią duszę w Andrei, swoim - jak możemy przypuszczać - sobowtórze z czasów młodości. Dziewczynie pogubionej życiowo, dokonującej "złych wyborów", nastygmatyzowanej mianem kochanki. Każdy przejaw niezależności i jej próba zerwania panujących w towarzystwie konwenansów jest ośmieszana. Upokorzenie zaś i desperacja czynią z niej żałosną karykaturę kobiety, jaką pragnie być - kochaną, docenioną, traktowaną jak ktoś wyjątkowy. Pozostaje jej cielesna, erotyczna energia, z której korzysta w przejawie buntu wobec nie przez nią ustalonych reguł, co prowadzi do całkowitego, również dosłownego obnażenia.

Zestaw postaci uzupełnia chodzący wyrzut sumienia i uosobienie frustracji w postaci Françoise, jej zakompleksiony, skrywający się za maską cynizmu partner Eric oraz zakleszczony w sytuacji bez wyjścia, wijący się niczym węgorz Boris.

Cała piątka aktorów, do czego Grzegorz Wiśniewski przyzwyczajał nas w poprzednich swoich spektaklach, ma bardzo wymagające zadania. Bezwzględnie najodważniejsza jest kreacja Andrei - grająca ją Agata Bykowska musi przetwarzać i reagować na otaczającą jej bohaterkę obłudę i fałsz, usiłując dopasować się do zastanej sytuacji. Bykowska gra zdesperowaną, rozbitą dziewczynę na skraju załamania nerwowego, która w krytycznym momencie sięga po jedyną broń, w której czuje się pewnie - swoje ciało. Całkowita nagość (wulgarna, zupełnie niepotrzebna i przesadzona w scenie toaletowej) to wyraz bezsilności i rozpaczy. Późniejsze manifestacyjne paradowanie po scenie (przez pół spektaklu) topless jest gestem dużo bardziej wiarygodnym jako rozpaczliwa odpowiedź Andrei na to, co dzieje się na scenie.

Toksyczne relacje między bohaterami występują w niemal każdej konfiguracji. Matka Erica, Yvonne, staje się bronią w rękach syna, którą wykorzystuje do znęcania się nad swoją partnerką Françoise (Katarzyna Dałek, po prawej). Toksyczne relacje między bohaterami występują w niemal każdej konfiguracji. Matka Erica, Yvonne, staje się bronią w rękach syna, którą wykorzystuje do znęcania się nad swoją partnerką Françoise (Katarzyna Dałek, po prawej).
Do tego stanu doprowadza dziewczynę w pierwszej kolejności jej kochanek - Boris, biznesmen w tarapatach, w relacjach osobistych śliski, fałszywy i bezradny. Michał Jaros jednak w tej roli wydaje się pozbawiony mocy i bez sukcesu zmaga się ze swoim bohaterem, podobnie jak on wygląda w tych zmaganiach jak ryba złowiona w sieć. Nieco ciekawszą postać tworzy Katarzyna Dałek - jej Françoise początkowo cała zbudowana jest z zasad i reguł, później zaś ujawnia swoją prawdziwą naturę, dobrze wkomponowując się w sytuację. Wydaje mi się jednak, że Françoise to po prostu rola nie dla niej - Dałek, choć spisuje się bez zarzutu, brakuje tu siły wyrazu i wiarygodności, którymi imponowała choćby w "Kto się boi Virginii Woolf?" tego reżysera.

Narzeczonego Françoise, Erica, z wyczuciem gra Jakub Nosiadek - w jego wykonaniu to zimny, wyrachowany cynik, bawiący się kosztem naiwności Andrei i czerpiący satysfakcję z psychicznych tortur, jakie zadaje Françoise swoją fałszywą serdecznością wobec matki.

Właśnie ona - matka Erica, Yvonne - jest najciekawszą bohaterką i zarazem najlepszą aktorską kreacją. Katarzyna Figura bardzo dobrze i konsekwentnie działa jak dystraktor, podważający sens całej sytuacji. Aktorka mając do dyspozycji postać, która nagle pojawia się w środku akcji i zaraz potem znika, zapadając gdzieś w sobie, świetnie niuansuje wątki komediowe i groteskowe z przesłaniem, jakim jest lęk przed starością i przemijaniem. Jest nie tak tragiczna jak Andrea, ale bardziej wiarygodna i skomplikowana.

Bardzo efektowną, praktyczną przestrzeń restauracji z pomysłową toaletą w centralnej części sceny przygotował Mirek Kaczmarek. Na pierwszym planie Eric (Jakub Nosiadek). Bardzo efektowną, praktyczną przestrzeń restauracji z pomysłową toaletą w centralnej części sceny przygotował Mirek Kaczmarek. Na pierwszym planie Eric (Jakub Nosiadek).
Oczywiście obie - Andrea i Yvonne - są przez reżysera potraktowane szczególnie. Obie też wyróżniono piosenkami, choć upiorne "I Put a Spell On You Live" w wykonaniu Figury brzmi dużo lepiej niż "Spokój" Natalii Nykiel, który śpiewa Bykowska. Ta druga swoją rolą budzi litość i zażenowanie, ta pierwsza w niektórych momentach autentycznie porusza.

Grzegorz Wiśniewski wykazuje się jednak pewną niewiarą w widzów - wielokrotnie podkreśla rolę uczuć, o czym śpiewają, mówią bohaterowie, choć słowa te pozostają słowami, pustymi frazesami bez pokrycia. Rażą przesadne sceny nagości i bardzo dosłowna scena seksu (pomysłowo zakończona). Specjalną rolę ma tu też muzyka grającego "na żywo" i przetwarzającego dźwięki Filipa Kanieckiego - niekiedy to szepty, pojedyncze dźwięki, niekiedy ogłuszająca ściana hałasu.

Również dlatego świat wykreowany przez reżysera jest (i ma być) nieprzyjemny, brudny, plugawy i odpychający, w którym z każdego wcześniej czy później wychodzą ciemne instynkty. To dogodne warunki, by przyjrzeć się uwikłanym w szereg zależności, uwięzionym w mikroświecie restauracji bohaterom, gdzie agresja, złość i frustracja stają się językiem porozumienia. Z pewnością nie jest to wizja, która trafi do każdego. Także artystycznie spektakl nie zbliża się do precyzji "Kto się boi Virginii Woolf?", choć również stanowi brutalną, boleśnie dotkliwą konfrontację z ludzką naturą.

Spektakl

5.3
50 ocen

Bella Figura

spektakl dramatyczny

Miejsca

Spektakle

Opinie (90) ponad 10 zablokowanych

  • Bez klasy

    Przykro mi, że w Teatrze "Wybrzeże", scenie z tradycjami, ma miejsce taka sztuka przez małe "sz". Jedynym jasnym punktem było nagranie śpiewu Marii Callas przez moment. Reszta do odstrzalu. Przykro bylo na to patrzeć i tego słuchać. Wstyd! Figura wiadomo, zagra wszystko, nawet wyuzdane role, tak już się nawet kojarzy, ale Ci młodzi aktorzy po szkolach teatralnych muszą grać taki chlam, rozbierac sie, epatować golizną do porzygania się. I wszystko to tak naprawdę nic nie wnosi. Nie ma tu żadnego głębokiego przesłania. Nic!!!

    • 29 6

  • Sztuka jest słaba, ale interpretacja jest ok

    w sumie trochę nudnawo; niekiedy fajne dialogi i fajna główna aktorka. Dałek beznadziejnie, choć ładna, Figura zbędna jako figura w sztuce.

    • 9 5

  • Super

    Polecam będzie o czym pomyśleć

    • 5 12

  • człek w domu nie widzi golizny to do teatru idzie i ma obrazy na jakiś czas

    • 6 5

  • Seksizm

    Musze przyznać, że sztuka mi się podobała. Czasami faktycznie przydługie dialogi, ale temat ciekawy. Moim zdaniem nagość nie była przesadzona i była uzasadniona. Kto chce oglądać laski z silikonami niech włączy odpowiednie strony www. Problemem jest fakt, że aktorka biegała bez stanika i majtek, a faceci na genitaliach mieli pończochy... trochę trąci seksizmem. PS. Muzyka zdecydowanie za głośna. Trzeba było zakrywać uszy

    • 10 2

  • A co to?

    Wydaje mi się, że autorka napisała to jako komedię, a raczej farsę, ale Pan Wiśniewski chciał zrobić z tego dramat psychologiczny, ale po pierwsze farsy to robi w tym teatrze dyrektor a po drugie to Grzegorz Wiśniewski nie może się powstrzymać, żeby nie rozebrać aktora lub aktorki.
    Zresztą co mnie to obchodzi i tak tam nie chodzę.

    • 5 9

  • To było tragiczne! (1)

    Nigdy nie wyszłam z teatru tak znudzona i zażenowana! Sztuka o niczym. Chaos. Kompletnie nieuzasadniona nagość. Nieciekawe dialogi. Zero przesłania. Muzyka koszmarna. Scenografia mistrz!

    • 28 9

    • Jeżeli uważasz że sztuka o niczym to nie zrozumiałaś sztuki to tyle, dla mnie wszystko ok, może gra Dałek nie przekonuje

      • 1 1

  • Mimo wchechobecego zniechęcenia zachęcam...

    O recenzji się nie wypowiem,ponieważ nie odbiega niczym od pozostałych - w domyśle wszystko jest do niczego. Po obejrzeniu spektaklu pokuszę się o zachęcenie osób, które na nim jeszcze nie były,do obejrzenia,ale do zachowania otwartości umysłu podczas oglądania - dobry scenopis, bardzo dobra gra aktorska, dobra muzyka i interesująca scenografia. Spektakl może faktycznie emanuje rozbieranymi scenami,ale są w tym przypadku uzasadnione. Nie odbierajmymy wszystkiego przez pryzmat nagości, w tym akurat

    • 15 15

  • przypadku warto zastanowić się nad całokształtem przekazu.

    • 2 2

  • Strata czasu i pieniędzy (1)

    Sztuka bez żadnego przesłania, razi nagością, wulgaryzmem i ogłuszającą muzyką. Dialog opierający się na przekleństwach i wrzasku. Patologia na scenie.

    • 21 6

    • Grzegorz Wiśniewski to mój ulubiony reżyser teatralny

      Robi klasyczny zrozumiały teatr (a nie jak ci pseudonowocześny reżyserzy- teatr o niczym ) i jeszcze rozbiera ładne aktorki.
      Czego chcieć więcej.
      Nie byłem na tym przedstawieniu ale byłem na innych tego reżysera.

      • 1 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

spektakl dramatyczny

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Kiedy zgodnie z tradycją rozpoczynamy kolację wigilijną?

 

Najczęściej czytane