Na otwarcie wyremontowanego kościoła św. Jana zaśpiewała Basia Trzetrzelewska
Pierwszy koncert w odnowionym Centrum św. Jana za nami. Basia Trzetrzelewska, która dwa lata temu po długiej przerwie powróciła na rynek muzyczny, zagrała największe przeboje. Choć artystka dała z siebie wszystko, widzom nie udzieliła się jej energia.
Basia Trzetrzelewska przyjechała do Gdańska w doborowym towarzystwie. Wśród członków jej międzynarodowego zespołu znalazł się między innymi klawiszowiec Danny White, z którym artystka w 1984 roku podbiła europejski rynek muzyczny grając w zespole Matt Bianco. Później obydwoje odeszli z zespołu, by rozpocząć solową karierę Basi. Z tej współpracy powstał pierwszy solowy album artystki "Time and Tide", który odniósł wielki sukces przede wszystkim w Stanach Zjednoczonych.
Artystka od początku solowej kariery pozostaje wierna swojemu stylowi, w którym jazz łączy się z popem i południowoamerykańskimi brzmieniami.
Jednymi z pierwszych utworów, jakie Basia zaśpiewała podczas piątkowego koncertu były zagrane w rytm samby "If not now then when" i "I must" z jej ostatniej płyty "It's That Girl Again". Z tego albumu usłyszeć można było jeszcze między innymi znany singiel "A gift".
Publiczność rozruszała się jednak dopiero przy największych przebojach, takich jak "Baby you're mine", "Cruising for bruising" czy "Time and Tide". Duży entuzjazm publiczności wzbudziła gitarowa solówka Giorgio Serci zagrana jako wstęp do utworu "From now on".
Największe brawa przypadły na bis. Zespół zagrał przebój z czasów Matt Bianco "Half a minute", a na sam koniec hit Alibabek "Dzień się budzi". Atrakcją występu były chórki zaśpiewane nienaganną polszczyzną przez bliźniaczki Annick Clarisse-Willequet i Veronique Clarisse z Mauritiusa.
Chociaż sprzedano wszystkie bilety, odnosiło się wrażenie, że w kościele jest pusto. Gdyby zwiększono liczbę biletów nawet o miejsca stojące (choć wiele miejsc siedzących pozostało pustych), być może koncert byłby żywszy. Parę osób poderwało się do tańca pod koniec występu, były to jednak odosobnione przypadki. A szkoda, bo muzyka była idealna do tańca.
A ja odniosłem wrażenie ,jakby na koncercie najwazniejsi byli politycy,księża i znajomi znajomych
peany wygłaszane na poczet władzy w podzięce za remont zabytku-były nieco niesmaczne-to obowiązek kraju dbać o zabytki,a że ci panowie podpisali się na przyznaniu pieniędzy z unii nie jest wielką ich zasługą-lanie miodu było raczej kadzeniem w wiadomym celu-to takie odczucie ale....
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. 
Filmy
