- 1 Znamy laureatów nagród teatralnych (2 opinie)
- 2 Dzień Teatru z przymrużeniem oka (4 opinie)
- 3 Ryciny powróciły do Muzeum Narodowego (14 opinii)
- 4 Grzyb i brak prądu. Znany budynek się sypie (242 opinie)
- 5 Tłumy na spotkaniu z autorem "Sopotów" (22 opinie)
- 6 Świetny musical Teatru Komedii Valldal (29 opinii)
Almodóvar w wersji pop. Recenzja "Cafe Luna" Teatru Miejskiego
Pierwsza w tym sezonie premiera Teatru Miejskiego w Gdyni pozwala na szybką powtórkę z twórczości Pedro Almodóvara. W wypowiedziach bohaterów i przede wszystkim w piosenkach odnajdziemy liczne aluzje lub bezpośrednie odwołania do filmów tego reżysera. Jednak to nie dlatego "Cafè Luna" jest udaną inauguracją nowego sezonu.
Pomysł autorki sztuki Anny Burzyńskiej na "Cafè Luna" jest bardzo prosty i mało oryginalny. W podrzędnym barze siedzą trzy przyjaciółki w różnym wieku, które w oparach alkoholu wspominają swoje dawne miłości i wyczekują nowych. Poznajemy jeden wieczór z ich życia, ale to tak, jakbyśmy znali je wszystkie, bo chętnie nam o nich opowiedzą. Oczywiście swoje losy, zawiedzione nadzieje, niespełnione pragnienia i wygasłe namiętności, przybliżają nam w kilkunastu piosenkach, z których część znamy doskonale z filmów Pedro Almodóvara, a część brzmi jakby znajomo. Każda z nich doczekała się nowej aranżacji Piotra Salabera i została napisana przez Burzyńską właściwie na nowo, na bazie utworów z filmów hiszpańskiego reżysera. Stąd ich podobieństwo od oryginalnych wersji jest zróżnicowane.
Sam pomysł na snucie nostalgiczno-sentymentalnej opowieści przeplatanej piosenkami, gdyńskiej publiczności powinien skojarzyć się z letnią produkcją Miejskiego "W kręgu namiętności - Tango Piazzolla". Tam też w podrzędnej knajpce pewna dziewczyna marzyła o lepszym świecie, co wyrażone było głównie w piosenkach. Teraz kompozycje Piazzolli zastąpiły utwory różnych twórców, dla których wspólnym mianownikiem są filmy Almodóvara na przestrzeni całej jego dotychczasowej kariery. Zarówno tamto przedstawienie na Scenie Letniej, jak i nowy kameralny spektakl, grany we foyer Teatru Miejskiego, przygotowane są przez niemal identyczny zestaw realizatorów.
Sztukę Burzyńskiej tak jak wtedy wyreżyserował Józef Opalski, niezwykle efektowne kostiumy są ponownie zasługą Zofii de Ines (która przygotowała także oszczędną, ale wystarczającą scenografię - aranżację lokalu, z efektownym lustrem weneckim i pomostem, przedzielającym widownię na dwie części), zaś ruch sceniczny ułożyła Anna Iberszer. Tyle, że tekst Burzyńskiej jest dużo lepszy niż wtedy, a aranżacje muzyczne Piotra Salabera niekiedy przewyższają oryginalne i są idealnie skrojone na potrzeby "Cafè Luna".
Józef Opalski miał więc za zadanie nadać tej opowieści odpowiedni rytm i stworzyć klimat przywodzący na myśl filmy twórcy "Volver", co z pomocą śpiewających aktorów dobrze się udaje. Świat rozczarowanych, niedowartościowanych i niekochanych kobiet, znajdujących się na życiowym zakręcie, to przecież jeden z lejtmotywów twórczości Almodóvara. Drugim, zaczerpniętym do spektaklu wprost z twórczości Hiszpana, jest transgresja płciowa, umożliwiająca niezwykle efektowne wprowadzenie na scenę jednego z bohaterów.
Trzy zmęczone, podpite i sfrustrowane damy to też trzy zupełnie inne osobowości. Carmela (Elżbieta Mrozińska) w skórzanym wdzianku i t-shirtem z trupią czachą to typ dziewczyny harleyowca, który zresztą jest jej marzeniem. Bianca (Olga Barbara Długońska) jest z kolei zwykłą dziewczyną z przedmieścia, jedną z ulubionych bohaterek Almodóvara. Jednak to Rosita w wykonaniu Beaty Buczek-Żarneckiej jest z tej trójki zdecydowanie najciekawsza, a jej energia i styl bycia najbardziej przypomina filmowe bohaterki hiszpańskiego reżysera. Każda z pań ma swoje pięć minut podczas śpiewu, gdzie nie ma sobie równych Elżbieta Mrozińska (świetne "W teatrze" z "Kobiety na skraju załamania nerwowego" i "Nie zostawiaj mnie..." - rozsławione przez Edith Piaf i Jacquesa Brela, a wykorzystane też w "Prawie pożądania"). Pozostałe aktorki również śpiewają dobrze, a najlepiej wypadają wszystkie razem w brawurowej "Modlitwie" (z "Kwiatu mojego sekretu").
Reżyser nie ustrzegł się sporej wpadki. Wejście na scenę Ricarda ze świetnie wykonaną przez Rafała Kowala piosenką "Wspomnienie" (z "Wysokich obcasów") jest bardzo dobrze wyreżyserowanym, kulminacyjnym momentem całego przedstawienia, po którym temperatura spektaklu mocno spada. Potem już co by się na scenie nie wydarzyło, wejścia Ricarda nie przebije. Aktor, choć na scenie przebywa może z kwadrans, od razu staje się gwiazdą spektaklu, aktorsko przyćmiewając koleżanki i zawłaszczając uwagę widzów dla siebie. Z kolei "rewiowe" układy choreograficzne Anny Iberszer w wielu piosenkach są przesadnie rozbudowane i raczej przeszkadzają aktorkom podczas śpiewu.
Dociekliwi w tekście Anny Burzyńskiej odnajdą wiele aluzji do poszczególnych filmów Almodóvara (przywołano też chyba wszystkie ich tytuły poza najnowszą "Juliettą"). "Cafè Luna" to z pewnością Almodóvar w wersji pop - efektowny, łatwy i przyjemny. Może też przesadnie banalny, zwłaszcza pod koniec przedstawienia, bo to oczywiście bardzo spłycona wizja twórczości hiszpańskiego reżysera. Niemniej, gdyńska premiera jest sprawnie skrojonym spektaklem muzycznym, z dobrze wykonanymi piosenkami w bardzo udanych aranżacjach.
Spektakl
Cafe Luna
Miejsca
Spektakle
Opinie (22) 1 zablokowana
-
2016-10-02 08:32
Szmira jakich mało! (2)
Same zdjęcia wystarczą za potwierdzenie poziomu i aspiracji artystycznych naszego "ambitnego" teatrzyku. W tym miejscu mógłby wreszcie zaistnieć autentyczny TEATR
- 16 59
-
2016-10-02 11:58
spektaklu nie widziałem...
ale jestem przeciw...
- 12 3
-
2016-10-02 15:05
nie byłes na spektaklu , to nie krytykuj ! Jest to przyjemny i dobry spektakl i wszystkim polecam !!!!
- 8 2
-
2016-10-02 10:24
(1)
Nie zgadzam się absolutnie z wpisem "mieszkańca Gdyni". Zgadzam się natomiast, w większości" z opinią Pana Redaktora Rudzińskiego. Oczywiście strona wokalna spektaklu jest jego najmocniejszą stroną, dla mnie Pani Olga Długońska rewelacyjna, pozostałe Panie także w partiach wokalnych znakomite. Dla mnie "duch" twórczości Almodóvara oddany jest w sposób mistrzowski. Duch, który każe nam zatrzymać się na chwilę, zajrzeć do naszego wnętrza, niektóre sprawy przemyśleć jeszcze raz. Dlatego gorąco polecam spektakl Cafe Luna, nie będzie to, na pewno, stracony czas !
- 25 8
-
2016-10-02 10:44
Idę dzisiaj.
- 2 1
-
2016-10-02 10:48
super!!!!
Bylam spektakl cudowny,aktorki spiewajace -cudowne!!a Pan Kowal rewelacyjny,taka emocje wydobyl spiewajac,........brawo,brawo......
- 27 6
-
2016-10-02 11:45
spora wpadka (2)
autor recenzji nie ustrzegł się sporej wpadki - Edith Piaf nigdy nie śpiewała "Nie zostawiaj mnie" Brella
- 14 5
-
2016-10-02 14:58
mylisz się (1)
pewnie, że Edith Piaf śpiewała tę piosenkę!
Na You tube jest jak byk, to moje ulubione wykonanie!
https:/ /www.youtube.com/watch?v=slHjkszSAKs- 3 0
-
2016-10-02 17:06
To nie jest Edith Piaf
Nigdy nie śpiewała Brela, niestety!!!
- 0 3
-
2016-10-02 12:38
mieszkaniec gdyni - "znafca" teatru się znalazł
Oczywiście na spektakle nie chodzi, ale "wie" doskonale, jaki jest ich poziom...
Spektakl jest bardzo przyzwoity, przyjemny - nie na siłę szokujący, jak wiele współczesnych "ambitnych".- 19 8
-
2016-10-03 10:46
ocena (1)
Świetne 3 dziewczyny ,czarta warta czwarta,a do tekstów Burzyńskiej Hani(mistrzostwo ) nikt się nie dowali chybaŻE MIESZANIEC Z GDYNI ,któremu proponuje żużel lub niedzielną giełde samochodową
- 13 2
-
2016-10-03 13:38
Polecam!!!
Bardzo dobry spektakl, lekki, dowcipny, na jesienne wieczory. Gratulacje dla całej obsady!!!!! Pan Rafał Kowal mistrzostwo, brawo!!!
Widzowie z Gdańska- 3 1
-
2016-10-03 15:03
(2)
Ile trwa spektakl?
- 0 0
-
2016-10-03 18:59
Godzinę i 20min. Rewelacja! (1)
- 0 2
-
2016-10-03 23:14
Re: Godzinę i 20min. Rewelacja!
zgadzam się - rewelka!!
- 2 0
-
2016-10-06 23:45
polecam
Spektakl bardzo udany, a widownia wypełniona po brzegi. Obawiałam się, że obsada wyłoży się na śpiewanym materiale, ale tak się nie stało.
Ricardo powinien jeszcze bardziej nas uderzyć, szokować. Mam poczucie, że odgrywający go aktor boi się wzbudzić skandal, a tymczasem to barwna postać, która może być różnorodnie interpretowana. Dla mnie np. to duch, ułuda, fantazja trzech kobiet na temat idealnego partnera, którego nigdy nie było. Ktoś ze świata duchów, które nie mają płci raczej niż z przyziemnego ludzkiego bytu.
Spektakl oglądałoby mi się jednak przyjemniej gdyby odhamowana (pijana?) gawiedź nie wiwatowała głośno, a nade wszystko nie śpiewała z aktorami.- 9 2
-
2016-10-10 17:39
cudowny
CUDOWNY !!!!
- 8 4
-
2016-10-11 18:29
Barman Manolo
wbrew przekonaniu niektórych nie jest jedynie elementem scenografii a scenka o marzeniach sennych po powrocie do domu warta wzmianki !
- 4 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.