• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

4&4: cóż to mógłby być za balet!

Justyna Świerczyńska, fot. Łukasz Unterschuetz
19 marca 2008 (artykuł sprzed 16 lat) 
aktualizacja: godz. 11:52 (19 marca 2008)

Balet "4&4", w zamierzeniu skierowany do nieco młodszej publiczności, udowadnia, jak mało wiedzą o współczesnej młodzieży jego realizatorzy.



Opowiadanie historii w dobie kultury obrazkowej, elektronicznych nowinek i rozszalałego postmodernizmu to zadanie trudne. Opowiadanie jej w oparciu o znaki od dawna zawłaszczone przez kulturę popularną to już wyczyn, który udaje się jedynie nielicznym. Z pewnością nie udało się to Izadorze Weiss.



Dla dzisiejszego odbiorcy współczesna kultura to pastisz, prowokacja, nieustanny intertekstualny dialog. Przede wszystkim jednak to ironia, bez której nie sposób mówić już o rzeczach poważnych bez irytującego patosu. W tym kontekście "4&4" zaskakuje kulturową i, co najważniejsze, teatralną naiwnością, nie tylko na poziomie libretta, ale i wykorzystania scenicznych środków.



Spektakl zaczyna się znakomicie. Pierwszą część baletu opartą na "Czterech porach roku" w wykonaniu Nigela Kennedy"ego otwiera przepiękny obrazek symbolizujący wiosnę. Choreograficzny majstersztyk tworzy niemal wizualną partyturę muzyki Vivaldiego. Plastyczny, lekki, porywający.

Podobne wrażenia budzi scena druga, przedstawiająca lato. Dwie dojrzałe, przepiękne kobiety, które wkraczają na scenę, to doskonałe uosobienie lata. Wyjaśnienie umieszczone w repertuarze, że to żadne metaforyczne lato, ale homoseksualna para zderzona ze społeczną nietolerancją, do niczego tu nie jest potrzebne. Teatr bowiem aż prosi się o metaforę. Czytanie spektaklu na przekór intencjom realizatorki jest oczywiście jakimś wyjściem, okazuje się jednak bezcelowe już w kolejnej - jesiennej części. Na scenę wkraczają żołnierze, wraz z nimi szczotki i znowu ten sam wielokrotnie wykorzystywany w spektaklu schemat, oparty na zderzeniu niewinnej jednostki z bezwzględną, zuniformizowaną grupą.



Na tym niestety nie koniec. Zaczyna się część druga. W całym korowodzie jednorożców, nieszczęśliwej miłości rodem z Titanica, papierosów, karabinów i trupich czaszek współczesny widz nie odnajdzie niczego, co nie ocierałoby się o teatralny banał. Interesująco wypada jedynie scena prezentująca mężczyznę - Wybawiciela, mierzącego się ze Śmiercią. W tym jednym przypadku walka dwóch antagonistów nabiera niemal archetypowego wymiaru, w dużej mierze dzięki subtelnemu użyciu scenicznego światła.

"4&4" podobnie jak w "...z nieba" kończy się optymistycznie, wspólnym tańcem całego zespołu. Tańcem, który być może poruszał czterdzieści lat temu w pierwszych realizacjach musicalu "Hair" lub w przepełnionej new age'owym optymizmem filmowej wersji "Aniołów w Ameryce" Tony Kushnera. W przypadku baletu Weiss budzi co najwyżej zdziwienie.

Tym większe, że nowy zespół baletowy stać naprawdę na znaczenie więcej. Znakomitych tancerzy zaangażował do swojego zespołu Marek Weiss-Grzesiński. Brawa należą się szczególnie Marzenie Sosze oraz Michałowi Łabusiowi, u których znakomita technika taneczna łączy się z autentycznym talentem aktorskim. Gdyby ich warsztatowe umiejętności połączyć z dobrym librettem, cóż to mógłby być za balet!

Miejsca

Spektakle

Opinie (34) 9 zablokowanych

  • A mi sie nie podobało (1)

    Uważam, że w tym balecie za dużo było chaosu i agresji. Nie rozumiem dlaczego gdańskie gimnazja dostały zaproszenia na właśnie ten spektakl? Młodzież nie zrozumiała sensu, wyśmiewała siez lesbijek, gwałconej dziewczyny...

    • 0 0

    • no to jest o czym porozmawiac na lekcji wychowawczaj! bo chyab po to powstaja takie spektakle, by prowokowac do dyskusji - nie tyle o spektaklu (bo trudno by gimnazjalisci oceniali porawnosc wykonywanych ukladow) i le o problemach w nich poruszonych. wychowca ma teraz pole do popisu

      • 0 0

  • Kiszka

    Nie polecam nikomu. Wynudzicie sie na smierc!

    • 0 0

  • Ufff (3)

    lubicie się pastwić, to widać...
    Zalesiński, autor tej dobrej recenzji jest świetnym dziennikarzem, jednym z najlepszych w Gdańsku.. Wbrew pozorom świat nie jest czarno- biały, a Pani Justyna nie jest wyrocznią! Jednym podobają się blondynki, innym brunetki. Zalesiński też ma prawo do własnego zdania. Brawo Panie Jarku! Brońmy prawa do indywidualizmu!

    • 0 0

    • nie zgadzam się (2)

      tyle, że recenzja powinna być oparta na znajmości tematu, musi tez zawierać pewne argumenty, jeżeli przedstawienie jest ewidentnie słabe nie możńa pisać, że jest dobre, przecież to paranoja. To przedstawienie było obiektywnie słabe.

      • 0 0

      • lolkowe czepianie się (1)

        czyżbyś, lolku był jednym z tych kilku tancerzy, co nie załapali się do nowego baletu? Strasznie upierdliwie się czepiasz!

        • 0 0

        • na własne życzenie

          jestem jednym z tych tancerzy co odeszli na własne życzenie z opery

          • 0 0

  • scenografia

    Nie ma co słodzić - scenografia jest tandetna- ta z II aktu - bo I akt - to jedyne drzewo zawieszone u góry jest okey, ale drugi akt - pisze jeszcze raz - TANDETA - !!! to tylko moje skromne zdanie....

    • 0 0

  • beznadziejne (4)

    spektakl ten obraża wręcz inteligencję widza, trąci strasznym banałem, poza tancerze więcej stoją na scenie niż tańcza, choreografia, jak ze szkolnego przedstawienia

    • 0 0

    • czekam na Twoja choreografię, marku! (3)

      • 0 0

      • A kto czeka? ;) (2)

        • 0 0

        • choreografia marka (1)

          żartowałem, nikt nie czeka. A ktoś, kto pisze, że w tym spektaklu tancerze głównie stoją na scenie, musi chyba mieć śpiączkę w czasie muzyki, a budzić się tylko na ciszy!

          • 0 0

          • To ze ktoś cały czas podskakuje nie znaczy że tanczy,to ze ktoś układa "ruchy"nie znaczy że jest choreografem.Spektak jest straszliwie płytki,żeby nie powiedzieć infantylny.(i to nie tylko kwestia choreografii!!!!)

            • 0 0

  • Bardzo ciekawy ale bardzo trudny (2)

    Jak dla mnie to niektórzy nie zrozumieli przedstawienia i dlatego piszą takie głupoty. Cały przekaz jest bardzo skomplikowany i nie ma w sobie nic banalnego. Mysle że dzisiaj wszystko co porusza takie tematy jak śmierc, czy miłość jest skazane na porażke u wiekszosci bo wiekszosc ludzi ma to w dupie. Ale to swiadczy tylko o ich zblazowaniu i głupocie. s**** na podejscie typu "efekciarstwo, dobra zabawa i zeby nie trzeba bylo myslec".... z reszta ja sie dobrze bawilem. Spróbujcie czasem pomyslec nad tym co chce przekazac dzielo sztuki.

    • 0 0

    • taaa (1)

      tak bardzo trudny balet, ach te ,,nieodgadnione metafory" ... :)))

      • 0 0

      • nieodgadnione metafory

        To się wysil lolku, żeby coś zrozumieć

        • 0 0

  • moglby byc..

    Osobiscie uwazam, ze spektakl mozna zobaczyc, i wyjsc zadowolonym, a nie narzekajacym na wszystko. Uwazam ze krytyka scenografii jest niesluszna, poniewaz jest bardzo skromna ale przez to przenosi nas w swiat wyobrazni. A co sie tyczy scen zbiorowego "nieslusznego" znecania sie, to wszystko mialo swoj sens, a gdyby zajrzec troszke glebiej, a nie w ulotke, napewno by sie odnalazl.

    • 0 0

  • Balet do poprawy
    "4&4" w choreogr. Izadory Weiss w Operze Bałtyckiej w Gdańsku. Pisze Kacper Wróblewski w portalu Kulturaonline.

    «Opera Bałtycka weszła w 2008 rok z nowym dyrektorem Markiem Weiss-Grzesińskim. Zapowiedział on jakościową zmianę repertuaru oraz odświeżenie wizerunku placówki. Pierwsza premiera baletu autorstwa Izadory Weiss "4&4" pokazała jednak, że droga do sukcesu jest daleka.

    Spektakl podzielony został na dwie tematycznie i stylistycznie zbliżone do siebie części. W odsłonie pierwszej, której towarzyszy wybitne dzieło Vivaldiego "Cztery pory roku" w wykonaniu Nigela Kennedy'ego, obserwujemy różne stany ludzkiej natury. Potrafi ona zaskakiwać i zmieniać się tak szybko jak przyroda - od narodzin i rozkwitu miłości poprzez walkę z nietolerancją i brakiem akceptacji aż po śmierć. W drugiej części przy akompaniamencie między innymi Bacha i Schuberta, przedstawiono cztery sceny oswajania się ze śmiercią, nieodzownym elementem życia, który każdemu jest przeznaczony.

    W "4&4" tancerze nie prezentują nic, co można by nazwać wyjściem poza ramy przeciętnego baletu aspirującego (jak zapowiedział dyrektor i choreograf) do solidnego zespołu tańca nowoczesnego. Sceny zbiorowe będące w dużej mierze powielaniem jednego schematu pozbawione są zgrania i świeżości. Zbudowany na nowo zespół baletu wypada poniżej oczekiwań. Na tle całości wyróżniają się umiejętnościami (szczególnie w popisach solowych) jedynie Radosław Palutkiewicz, Franciszka Kierc oraz Michał Łabuś. Bez porównania okazuje się Marzena Socha, mowa tu jednak o doświadczonej, w pełni ukształtowanej artystce.

    Franciszka Kierc i Michał Łabuś/fot. Łukasz Unterschuetz

    Zarzuty należy kierować również w stronę odpowiedzialnej za kostiumy Jagny Janickiej. Realizacja jej pomysłów utrudnia odbiór spektaklu. Zbyt często okazują się one balastem ograniczającym ruch tancerzy.

    Z pośród całości broni się tylko scena walki z nieakceptacją miłości homoseksualnej. Ten jeden raz w pełni zagrały wszystkie składowe baletu - żywiołowa i przewrotna muzyka z utrzymanymi we francuskiej stylistyce kostiumami, ale i co najważniejsze pełnym charyzmy układem choreograficznym.

    Sama wizja spektaklu młodej choreograf jest trafiona. Szczególnie posłużenie się Vivaldim dla ukazania różnorodności ludzkiej twarzy zdało egzamin. Zamysł i dobry muzyczny materiał to w balecie jednak za mało. Zabrakło świeżości, kilku prób i dopracowania ruchu, a co najważniejsze głębi, która pozwoliłaby oderwać się od obecnego na scenie banału.»

    "Opera Bałtycka: Balet do poprawy"
    Kacper Wróblewski
    www.kulturaonline.pl
    22-03-2008

    • 0 0

  • PS (1)

    Na plakacie 4&4 jest logo Wyborczej (Pani Kanolt, lat chyba ze sto, miłośniczka klasyki)a nie Dziennika Bałtyckiego (Zalesiński, około 45, miłośnik nowości)ups... czyżby teoria nie zgodziła się z praktyką... Artykuł reklamowy??? Teoretyczni "baletmsitrze" czy teoretyczni dziennikarze wypowiadają się na tym forum? To zadbajcie o prawdę moi drodzy bo wszystkie fakty są fikcją! A zanim oskarżycie kogoś o sypnięcie kasą pomyślcie trochę, a czy wam ktoś płaci za pisanie bzdur??? Nie dorastacie do pięt Zalesińskiemu misiaczki!!!!! Rzucacie oskarżenia jak Jaruś z Pisu!!!!!!! Co chcecie prostować, gust Zalesińskiego? Sprostujcie sprawę sypnięcia kasą, bo to przeginka...

    • 1 0

    • co za absurd

      A czy że coś jest współczesne to naczy że jest dobre, a jak klasyczne to znaczy, że jest złe?
      czy klasyczny recenzent z założenia musi zjeżdzac przedstawienia wspólczesne, a ten który lubi współczesnośc musi najeżdżać na klasyczne?
      co to za dziwna parafilozofia?

      • 0 0

  • A o którą recenzją chodzi bo to są juz 3 johnie?

    • 0 0

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Która z pisarek, autorka głośnego dramatu pt. "Sprawa Dantona", uważana jest za największą gdańską pisarkę?

 

Najczęściej czytane