• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

WyOUTowani w samotności

Łukasz Rudziński
22 maja 2010 (artykuł sprzed 13 lat) 
Izadora Weiss główną rolę w swoim najnowszym spektaklu powierzyła, wyrastającej na pierwszą solistkę tanecznego zespołu Opery, Franciszce Kierc [pierwsza z prawej]. Lepiej od niej w "Oucie" prezentuje się jednak Beata Giza [w środku, po lewej stronie]. Izadora Weiss główną rolę w swoim najnowszym spektaklu powierzyła, wyrastającej na pierwszą solistkę tanecznego zespołu Opery, Franciszce Kierc [pierwsza z prawej]. Lepiej od niej w "Oucie" prezentuje się jednak Beata Giza [w środku, po lewej stronie].

Nowa premiera Państwowej Opery Bałtyckiej jest pierwszą sygnowaną nazwą Bałtycki Teatr Tańca. Trudno jednak wskazać różnicę w stosunku do dotychczasowych produkcji Baletu POB, ponieważ "Out" nieszczególnie wyróżnia się na tle poprzednich autorskich spektakli Izadory Weiss.



"Out" Izadory Weiss zapowiadany był jako opowieść o wykluczonych, odrzuconych i porzuconych. Miał to być głos poparcia szczególnie dla wyalienowanych kobiet, co sama autorka opisała w programie do przedstawienia. Jednak dwugodzinny spektakl zawiera niewiele takich treści.

Na niemal pustej scenie dostrzeżemy jedynie długą ławę (efektownie podświetloną w wyciemnionych fragmentach spektaklu), której podłużny kształt nadaje scenie kanciasty, geometryczny wygląd (scenografia Hanny Szymczak). Takim też tropem poszła Izadora Weiss wprowadzając do choreografii "Outu" wiele ostrych, pozbawionych powabu i miękkości ruchów. Uwięzieni w tej formie tancerze muszą odnaleźć się w niezbyt wyszukanym i bardzo ubogim repertuarze, ponieważ niemal wszystkie sekwencje taneczne są powtarzane w kolejnych scenach i w różnych konfiguracjach.

Z tą nietypową ekspresją taneczną najlepiej radzą sobie Michał Łabuś i Beata Giza. Łabuś zaskakuje ogromną plastyką ciała w swoim pierwszym epizodzie (Eros) i pozostaje najlepszym tancerzem spektaklu. Giza ożywia w "Oucie" każdy układ w którym tańczy, potwierdzając tym samym, że jej dyspozycja w poprzedniej premierze tanecznej, "Chopinart", nie była dziełem przypadku. Izadora Weiss powierza tancerce rolę Białej, jednej z trzech głównych postaci spektaklu - nazwanych symbolicznie kolorami. Biała (Giza), Szara (Franciszka Kierc) i Szafirowa (Sylwia Kowalska-Borowy) miały być, jak sądzę, trzema wcieleniami kobiet o różnych charakterze i temperamencie. Miały, ponieważ nić fabularna "Outu" rwie się już na samym początku spektaklu, by odnaleźć się dopiero w ostatniej, najlepszej jego części.

Zanim do niej dojdzie, wielbiciele spektakli Izadory Weiss znajdą elementy charakterystyczne poprzednich autorskich realizacji autorki. Już pierwsza scena stanowi nawiązanie, czy też kontynuację tańca plemiennego irackich Capulettich nad Julią, z "Romea i Julii". Co wytrawniejsze oko wyłapie później elementy "...z nieba", "4&4" oraz "Eurazji". Potem obejrzymy m.in. taniec z prostopadłościanami (nawiązujący do wystroju sceny), taniec z doniczkami i osobliwe zadania aktorskie, jak szeregowe siadanie, zsuwanie się i wchodzenie na umieszczoną na scenie ławę przez niemal cały zespół "Outu". Pierwszy akt kończy ukłon w stronę młodszej części widowni - ciekawie zaaranżowane tanecznie "Fallin" Alicii Keys w wykonaniu kobiecych Wyzwolonych.

Druga część spektaklu zbudowana jest wokół postaci Szarej, tańczonej przez Franciszkę Kierc. Ten kolor pozbawiony jest przyciągającej wzrok barwy, dlatego właśnie Szarej, jako jedynej, brakuje partnera - Biała i Szafirowa nie mają takiego kłopotu. Nic dziwnego, że Szara usiądzie na ławie smutna i samotna, zdejmie buty do tańca i ciśnie je gdzieś w kąt. A w pobliżu czai się Śmierć (w programie nazwana Thanatos - intrygująca Aleksandra Michalak). Finał zwieńczy piękna wizualnie scena zbiorowa, ale zawierająca też niewesołą konkluzję, że nie ma na tym świecie miejsca dla samotnych.

Głównym problemem "Outu" pozostają partie zbiorowe, których choreografia, miejscami przesadnie ilustracyjna w stosunku do muzyki, pozostawia wiele do życzenia. Znacznie ciekawsze są duety (Beata Giza - Artur Garbarczyk, Agnieszka Wojciechowska - Michał Oska) i trio (Giza - Michał Łabuś - Łukasz Przytarski). Na słowa uznania zasługują również soliści.

Spektakl Izadory Weiss mógłby być udaną i ciekawą opowieścią o samotności, gdyby jego choreograf zadbała o stronę fabularną. Mam wrażenie, że autorska "Outu" użyła zbyt subtelnego skrótu, aby mówić o wykluczeniu, czy alienacji na przykładzie Szarej. Bohaterka traci wprawdzie partnera, co wcale jednak nie oznacza, że jest izolowana, wykluczona, czy porzucona przez całe społeczeństwo. Sama Franciszka Kierc także nie do końca odnajduje się w kanciastym tańcu, pozbawionym lekkości i wdzięku z jej świetnej kreacji Julii w "Romeo i Julia".

"Out" podejmuje bardzo istotny temat. Tym większa szkoda niewykorzystanej szansy na jego rozwinięcie. Jeśli jednak ma to być punkt wyjścia do innych, trudnych i niepopularnych kwestii, to z niecierpliwością czekam na kolejny spektakl Izadory Weiss.

Miejsca

Spektakle

Opinie (43) 1 zablokowana

  • no to AUT (6)

    Autor bardzo się nameczył, Zeby nie napisać wpros, że inauguracja Bałtyckiego Teatru Tańca jest choreograficznym knotem, i że nawet największe wysiłki tancerzy-amatorów z "brekdacowym" zacięciem nie były w stanie poruszyć widowni. Nieończące się skwencje tych samych ruchów i póz świadczyły nie o zamyśle choreografa a raczej o braku pomysłu i niewielkiej żeby nie powiedzieć żadnej pomysłowości choreograficznej. Połączenie muzyki z ruchem /czym się zachwyca p. Rudziński/ powinno być raczej podstawą w tańcu, w w przypadku wczorajszej premiery było to połączenie tylkosłabym pokazem rytmiki, tym słabsze że część "tancerzy" muzyki po prostu nie słyszało.
    Sceny zbiorowe, które mogłyby zrobić wrażenie po warunkiem równego wykonania sprawiały momentami wrażenie bałaganu i niedouczenia.
    Postać Thanatos to już pogranicze plagiatu - patrz "Romeo i Julia" Pietuchowa.
    Podsumowując jest to najsłabsza pozycja najsłabszego zespołu "baletowego" pod kierunkiem najsłabszego choreografa ale z najmocniejszym PR.
    Z niecierpliwością czekam na przerwanie tego smutnego serialu państwa W-G.

    • 36 5

    • trudne i piękne (4)

      Pan Łukasz Rudziński wcale się nie namęczył, skoro nie zrozumiał na czym polega wielkość roli Pani Kierc w tym spektaklu. Dostrzegł tylko brak partnera, a przeciez ona fantastycznie pokazuje emocje jakie towarzyszą cierpieniom kobiety wyalienowanej. To najlepsza premiera baletowa jaką od lat miałam okazje oglądać w Gdańsku. Pewnie, ze jest kontynuacją tego, co Pani Izadora proponowała w swoich wcześniejszych baletach, ale który twórca poważnej rangi robi co chwila coś innego? Jesteśmy dumni, że Pani Izadora pracuje w Operze bałtyckiej. Oby wytrzymała jak najdłużej te zawistne głosy ludzi nie dostrzegających jak piekne tworzy spektakle.

      • 2 20

      • dumni?

        To znaczy, że kto jest jest dumny? Ja jakoś nie jestem. Ja osobiście piękna w jej spektaklach nie widzę...

        • 18 1

      • hmmm (1)

        Ja widziałem chaos, bałagan, niechlujstwo wykonawcze i zupełny brak zamysłu choreograficznego i tancerzy usiłujących sobie poradzić z tym wszystkim. Niestety, to najsłabsza propozycja teatru Izadory Weiss i proszę nie nazywać tego baletem, gdyż z baletem nie ma nic wspólnego, a z jakimkolwiek szanującym się twórcą teatru tańca nie wytrzymuje porównania...

        • 16 1

        • O nie...

          Najsłabsze to było "4&4"! To był dopiero knot!

          • 9 0

      • lizodupstwo

        widać że koleżanka osobiście związana jest z teatrem jak i z Panią choreograf. Szkoda że tego typu opinie przewijają się na tle tylu negatywnych dla teatru ale prawdziwych komentarzy, niewątpliwie o czymś to świadczy. Koleżanka chyba nie za bardzo orientuje się w dokonaniach zespołu oceniając ten spektakl jako najlepszy. Tak jak Pan Rudziński napisał w swojej recenzji spektakle są takie same i moim zdaniem coraz gorsze, poprostu już nie ma pomysłu na stworzenie nowego, świeżego ruchu nie składającego się z tych samych sekwencji ale wiadomo że dla kasy co wiąże się z przyciągnięciem publiczności i sponsorów nie można zostać biernym twórcą bez kilku nowych premier.

        • 11 1

    • a psik

      podziwiam autora, ja bym od razu napisał o KNOCIE. Pani choreograf nie ma już pomysłów na spektakl i ma tylko kilka swoich ruchów niczego nowego beztalencie nie wymyśli. Albo jest slepa albo specjalnie mają widza za nic robiąc z niego wariata zbijając przy tym kasę.

      czekam tylko na jej własne opinie typu Płakałam , Płakałem ( ile na to guano wydałem )

      Pozdrowienia dla LIZODUPA bo on czuje się taki pewny ( pewnie stuka panią choreograf )

      marze o pustej widowni na premierze aby pokazać jej jak cenimy ją i jej wiecznie nieobecnego a biorącego kasę i mężulka

      • 11 2

  • o ile wiem (3)

    To wiekszość tancerzy juz szuka sobie nowej pracy bo ma dosyć wtórności . Szkoda bo Romeo i Julia było niezłe. Ale patrząc na OUT mam wrażenie ...już to wszystko było.

    • 30 3

    • Wielkie GÓWNO!!!!

      Jedyne co w ostatnich spektaklach było super-to tylko muzyka!!! Romeo i Julia -gówno , Out-jeszcze większe gówno!!!

      • 11 1

    • Nazwiska proszę.. (1)

      A kto szuka pracy? Jakieś nazwiska? Ci którzy grzeją ławkę? Czy jakieś gwiazdy? Bo chętnie zatrudnię...

      • 0 4

      • najpierw podaj swoje,

        co roku zespol opuszcza polowa tancerzy dlatego ze sie nie nadaja tz.nie potrafia wytrzymac obelg i traktowania ich jak brazylijskich niewolnikow znajduja prace w zespolach gdzie trzeba ostro pracowac ale nik nimi nie pomiata i nie obraza azostaja tylko pretorianie za kilka tysiakow miesiecznie

        • 0 0

  • oj

    BAŁAGAN i faktycznie z baletem ma to niewiele wspólnego gdyby nie szacunek dla ludzi którzy przyszli popatrzeć na tą żenadę to wstałbym i gwizdał .A szkoda bo mogło być tak pięknie.Kapitalna muzyka no i tyle niestety!

    • 29 2

  • to bylo najgorsze przedstawienie jakie widzialam w zyciu

    mam dość, mam dość marnowania pieniędzy publicznych na funkcjonowanie takiego gniota, mam dość nabierania się na reklamę i potem oglądanie czegoś takiego

    TO BYŁO STRASZNE! czasem wydaje mi się że to jest publiczna agencja artystyczna prywatnej żony pana dyrektora

    MAM DOŚĆ!

    • 27 3

  • Może tak w końcu DEPARTAMENT KULTURY.....

    przyjrzał by się działalności świetnego reżysera i wspaniałej Pani choreograf - czym "karmią nas" a z tego co słychać większość ma już dość ....Golizny, wyuzdania, laptopów i innych gadźetów w operach Pana W. oraz ciągle tego samego jednostajnego ruchu a;la Isadora. Żadnej różnorodności ! nie pomoże tu od czasu do czasu ani Pan Roman Komassa ze swoim Tango live ani Pan Przybyłowicz ani opera "Halka " w innej realizacji reżyserskiej ,ani "SZTUCZNY" tandetny DZIADEK DO ORZECHÓW. A o dzieciach wogóle już zapomniano w ciągu sezonu artystycznego / oprócz 1-go zimowego dziadka / .Jak już tak mocno to poszło w promowanie szanownej małżonki Pana Dyrektora - w państwowej instytucji to chociaż niech kogoś zaproszą z zewnątrz. Ach, szkoda dalej pisać , bo to i tak nic nie da ! Nasze władze mają to w głębokim poważaniu a pewnie zaraz ktoś ze świętej ekipy napisze ,że w necie sami frustraci !!! tak ,powoli chyba się takimi staniemy patrząc jak z naszych podatków marnowane są pieniądze na nepotyczne promowanie swojej rodziny !!! nie dając jakiejkolwiek jakości artystycznej - ŻAL

    • 22 5

  • Tendencyjne wypowiedzi (2)

    nie zniszczą opinii widzów, którym się spektakl bardzo podobał. Wyszłam z teatru zachwycona: umiejętnościami tancerzy, piękną muzyką, świetnym połączeniem tańca z muzyką, doskonałymi przejściami różnych nastrojów, także scenografią - bardzo wymowną i ułatwiającą zmianę obrazów tanecznych. Wiem, że nie jestem odosobniona w swoich stwierdzeniach, a brawa po przedstawieniu były długie i rzęsiste. Na pewno jakiś "frustrat" i inni wypowiadający się mają zatargi z dyrekcją, ale mojej opinii to nie zmieni, a jestem zwykłym widzem, bez żadnych powiązań z tzw. światem artystycznym.

    • 8 18

    • ah faktycznie

      byla jedna pani która wstała po wszystkim i biła brawo jak już wszyscy wyszli
      czyżby zachwycona sopocianka to mama kogoś z zespołu?

      • 9 1

    • czyżby?

      Wydaje mi się, że pod każdym artykułem związanym z OUTem widzę ten sam komentarz, co do słowa :)

      • 2 2

  • (3)

    proponuje kolejną 'baletową' premierę zatytułować "WON"
    może stosowni adresaci lepiej zrozumieją ten przekaz?

    szkoda mi słów na to, co dzieje się z POB od 2008r.

    • 21 3

    • I żeby niczego nie było.. (2)

      Fajnie było przed 2008 rokiem, kiedy to z POB cała operowa Polska się śmiała.. My to tak mamy im gorzej tym lepiej...

      • 1 7

      • a może tak trochę przykładów na poparcie tezy (1)

        A rozwiń proszę swoją wypowiedź i sprecyzuj: kto się śmiał? Konkrety poproszę.

        • 5 0

        • sami wywieszaliście rankingi oper w Polsce. Trzeba przypominać?

          • 0 2

  • A z tym departamentem kultury to jakiś znawca tematu pisał, zwykły widz chyba nie wie takich rzeczy.. Czy to napisali Ci, którym drewniane nóżki nie pozwoliły załapać się do obsady? I jeszcze temu Panu, któremu szkoda słów proponuje nagranie sprzed 2008 roku z ruszającymi się dekoracjami, wyjącymi solistkami, chórem.Wtedy to w dechę było!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    • 4 15

  • wy znowu nie na temat

    A spektakl jest po prostu SŁABY.

    • 15 3

  • m. (2)

    Z całego spektaklu zauważalna jest jedynie p. Franciszka K.Prawie reszta jest żałosnym tłem! Szkoda słów na temat p. M Łapusia .
    Choreografia tego spektaklu powielaniem pomysłów z pierwszych przedstawień p.I.W.
    Uważam ,że tej Pani brak jest polotu choreograficznego.Jeżeli ktoś wyszedł z teatru zachwycony ostatną premierą"baletową",to znaczy ,że wcześniej nic sensownego nie oglądał.
    No cóż rzęsiste brawa to pestka ,grunt to odpowiednio ustawić ukłony wykonawców.Pozdrawiam i życzę obcowania z większą sztuką.

    • 13 0

    • (1)

      Pamiętaj, że opera służy ludziom, a nie twoim gustom. Nie polecam budki z piwem, ale wszystko i tak zweryfikuje czas. Ten się nie myli co nic nie robi. Pewnie to twoja domena.

      • 0 4

      • Masz rację!Opera służy ludziom ale też powinna kształtować ich gusty.Dlatego w/g mnie, w repertuarze teatru operowego ,powinien znajdować się zróżnicowany repertuar.Wystarczy dać widzowi trochę klasyki ,modernu ,pokazać pracę różnych choreografów czy reżyserów.Dobrze jeśli ten wybór jest...
        p.s.Nie należę do tych którzy nic nie robią.

        • 1 0

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

W jaki sposób zginął Zbyszek Cybulski?

 

Najczęściej czytane