- 1 Co robić w długi weekend w mieście? (39 opinii)
- 2 Maj miesiącem festiwali (7 opinii)
- 3 Orzechowski: Szukam dziur w rzeczywistości (15 opinii)
- 4 Tysiące osób odwiedziło Twierdzę Wisłoujście (70 opinii)
- 5 Komiksy, polityka i SF. Lektury na wiosnę (19 opinii)
- 6 Wystawa trójmiejskiej malarki w Wenecji (69 opinii)
Witkacy trafił pod strzechy - spektakl w prywatnym mieszkaniu
Na taki spektakl wybiera się jak w gości do znajomych, bo... odbywa się u sąsiada. Realizowany przez artystów skupionych w Klinice Kultury projekt "Teatr Zajechał" po raz pierwszy trafił do prywatnego mieszkania. 13 listopada odbyła się inauguracja tego wyjątkowego przedsięwzięcia.
- Mamy porę roku taką, jaką mamy. Jesień za oknem, nie ma kontaktu z ludźmi. Wszyscy gdzieś się spieszą, nie ma jak porozmawiać, a jeśli już to zdawkowo przy zakupach czy podczas spaceru z psami. Od początku była mowa, że to integracja sąsiedzka, dla znajomych i - jak się okazało - osób zupełnie obcych. Znam dobrze Ewę i o część artystyczną się nie bałam. Obawiałam się tylko tego, czy wszyscy się pomieszczą i co ja mam przygotować, jak przyjąć gości - tłumaczy pani Wanda.
"Mateczka" nigdy nie miała oficjalnej premiery. Ida Bocian w monodramie rysowanym wprawną ręką reżyserki i siłą aktorskiego wyrazu przyciąga uwagę od pierwszej sceny, gdy Matka Leona Węgorzewskiego budzi się nagle w świecie matczynych trosk i lęków o syna. Leon całymi dniami nic robi, zasłaniając się snuciem teorii egzystencjalnych. Aktorka nie ma miejsca z oddech. Gra kilkadziesiąt centymetrów od pierwszych widzów. W intymnym wnętrzu, spektakl wybrzmiewa bardzo dobitnie (m.in. dzięki naturalnym rekwizytom, jak tykanie zegara), a tekst sprzed niemal 90 lat okazuje się niepokojąco aktualny. Choć spektakl zagrany został bardzo dobrze, celem pokazu nie był efekt artystyczny.
- O takim projekcie myślałam już dwa lata temu na zasadzie "co by było gdyby...". Myślałam, że trzeba będzie przygotować specjalny spektakl, który mógłby się wydarzyć przy stole. Ale w ramach "Teatru Zajechał" nie mieliśmy gdzie zagrać w Chwarznie, bo jedyną dostępną przestrzenią była szkoła. W końcu pół żartem, pół serio, zaproponowałam szwagierce, że zagram u niej w domu. I jakoś od słowa do słowa pomysł zaczął się rozwijać - cieszy się Ewa Ignaczak. - Będziemy kontynuować ten projekt. Bo jeśli teatr stał się pretekstem do spotkania, a po spektaklu ludzie żywo rozmawiają, dyskutują o sztuce i przedstawieniu, to nasz pomysł sprawdza się w stu procentach. Teatr Domowy ma być okazją do spotkania i budowania relacji sąsiedzkich.
Po spektaklu większość widzów pozostała u pani Wandy. Przy cieście i ponczu przygotowanym przez gospodynię była okazja, by podzielić się refleksjami, podziękować gospodyni, zamienić słowo z reżyserką i aktorką. Zamiast widzów są to już goście pani Wandy, którzy ożywione dyskusje prowadzą jeszcze długo po zakończeniu przedstawienia.
- Czasami można grać przestrzenią, bo ona inspiruje, ale nie spodziewałam się, że będzie tego aż tyle - przyznaje Ida Bocian. - Wchodzenie ze spektaklem do prywatnego mieszkania jest trudne dla nas i domowników, bo wiąże się z pewną ingerencją w życie rodziny i adaptacją mieszkania na potrzeby spektaklu. Jednak ta inicjatywa bardzo mi się podoba, bo od czasu, gdy media elektroniczne zawładnęły naszym życiem, rozluźniły nam się relacje towarzyskie. Widzę to we własnym domu, gdzie często po wspólnym posiłku każdy odwiedza swoje konto na Facebooku. Proponując bezpośrednie spotkanie staramy się zintegrować społeczność lokalną.
Projekt spotkał się dużym zainteresowaniem jeszcze przed swoją premierą.
- Już mam pytania od kolejnych chętnych o to, czy u nich w domu też mogłoby się coś takiego wydarzyć i czy można się zgłosić. Można. Wystarczy się z nami skontaktować lub przyjść do Teatru Gdynia Główna, gdzie jesteśmy na co dzień. Na pewno w przyszłym roku w ramach projektu "Teatr Zajechał" będziemy częściej grać spektakle w mieszkaniach prywatnych. Teraz już wiemy, że warto - kończy Ewa Ignaczak.
Spektakle nie są biletowane. Wystarczy tylko (i aż) zostać zaproszonym przez gospodarza przedstawienia.
Wydarzenia
Miejsca
Spektakle
Opinie (26) 2 zablokowane
-
2013-11-17 13:07
Zjadanie ogona
Ciekawe, ze zdjęcia widać, że "Mateczka" to kopia "Noel wspak", w którym grał Grzegorz Szlanga. Też stół, białe buty, te same rozwiązania. Widać rozwój....
Trochę już z tego stołu, co to wędruje razem z Ignaczak od Żaka, przez Off de Bicze, zeszła już farba z blatu, ale nogi jeszcze czarne. Ale to ten sam stół, na którym grał szlanga. Co do butów (tych białych) nie jestem pewna- 0 2
-
2013-11-17 21:22
nareszcie
nareszcie coś się cennego zaczęło!!! Nowy projekt w Trójmieście. Coraz bliżej widza.Ogromny wysiłek dla aktorki. Ale chyba warto. Czekam na więcej.
- 3 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.