• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Taniec to ból, który trzeba pokochać

Izabela Małkowska
29 kwietnia 2011 (artykuł sprzed 13 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Dogoterapia jest dla ludzi
Marzena Socha w spektaklu baletowym Eurazja. Marzena Socha w spektaklu baletowym Eurazja.

Na scenie są jak motyle, lekko się unoszą i opadają, kręcą wokół własnej osi, poruszają jakby z wrodzoną gracją. Ten efekt końcowy, który widzimy na scenie, zwykle okupiony jest ciężką pracą. Tancerze chodzą na siłownię, biegają, trenują sześć dni w tygodniu, dzień pracy zaczynają rozgrzewką, aby zapobiec kontuzjom. 29 kwietnia mają swoje święto - Międzynarodowy Dzień Tańca.



Bohaterka artykułu podczas próby do spektaklu Romeo i Julia. Bohaterka artykułu podczas próby do spektaklu Romeo i Julia.
Marzena Socha tańczy w jednej ze scen spektaklu Eurazja. Marzena Socha tańczy w jednej ze scen spektaklu Eurazja.
- To osiem godzin dziennie fizycznej i umysłowej pracy - twierdzi Marzena Socha, solistka, pedagog i zastępca kierownika Bałtyckiego Teatru Tańca w Gdańsku. - W ciągu dnia zapamiętujemy dużo kombinacji, odświeżamy choreografię, taniec towarzyszy nam sześć dni w tygodniu. To ciężka i mozolna praca, a poza tym człowiek budzi się rano i go boli. Bolą ścięgna, kolana, ma się zakwasy. Jeśli chce się zawodowo tańczyć, trzeba taki stan pokochać. Rzadko się zdarza, żebym rano wstała i nie czuła jakiegoś przeciążenia. Taniec, jak każda sztuka, jest wyrzeczeniem.

Socha dziewięć lat uczyła się tańca klasycznego w szkole baletowej, ale skłamałaby mówiąc, że to właśnie klasyka była początkiem jej tanecznej przygody.

- Czułam, że jest mi potrzeba czegoś więcej, niż balet. Taniec współczesny był tą furtką, po przekroczeniu której poczułam się bardzo dobrze - uważa Socha. - Balet mnie ograniczał, miałam uczucie, że tańczę o królewnach, księciach i rzeczywistości, która nie ma dziś miejsca. A ja zawsze chciałam tańczyć o problemach ludzi dziś, tu i teraz. Taniec klasyczny takiej możliwości nie stwarza, to bardzo hermetyczna technika. Nie ma tam za wiele zadań aktorskich, odbywa się to na zasadzie grania mizanscen, a nie realnego, rzeczywistego grania, nie zwraca się uwagi na emocje, zwłaszcza w zespole. Ważne, żeby ktoś dobrze zakręcił piruet i na odpowiednią wysokość podniósł nogę, natomiast nie to, co dana osoba sobą wyraża jako artysta. Tam nie ma artysty.

Tym, co porwało Marzenę Sochę, był taniec współczesny. Jak mówi solistka, zaczęło się w Gdańskim Teatrze Tańca Melisy Monteros.

- Ta kobieta otworzyła mnie na taniec, pokazała inną drogę w tym świecie. Przyjechała z Kanady, właściwie nie wiadomo dlaczego akurat tu chciała stworzyć zespół. Dwa lata pracowaliśmy ze sobą i ciężko było funkcjonować na rynku. Nie mieliśmy finansów na własny teatr, Monteros opłacała nas pieniędzmi zarobionymi w Kanadzie. Gdy grupa się rozpadła, ona wróciła do siebie, a ja rozpoczęłam przygodę z teatrami muzycznymi. Przez dłuższy czas współpracowałam z Jarosławem Stańkiem, we Wrocławiu w Teatrze Capitol spotkałam reżysera Wojciecha Kościelniaka, on miał ogromny wpływ na moją osobowość sceniczną.

Tam tez trójmiejska solistka poznała Isadorę Weiss. Wkrótce pojawiła się propozycja, żeby przyjechać do Gdańska. Tak Marzena Socha trafiła do Bałtyckiego Teatru Tańca.

- Początki były trudne. Zastany przez Isadorę balet w Gdańsku był na bardzo niskim poziomie, więc stworzyła własny zespół - opowiada tancerka. - Wymagało to wyrzeczeń, poświęcenia, determinacji i totalnej wiary, że nam się uda. Bo zawsze jest obawa, która siedzi nam na plecach, na karku, że to nie wyjdzie, że mamy tyle wrogów, że wszyscy na nas źle patrzą, bo niszczymy ten święty balet klasyczny. Ale daliśmy radę, wystarczy przyjść do teatru na "Święto wiosny" czy "Romeo i Julię", żeby się przekonać, że zmiany te miały sens i że Trójmiasto ma zespół na najwyższym poziomie.

W swojej karierze Socha miała do czynienia z teatrem muzycznym, dramatycznym, teatrem tańca i baletem klasycznym. Artystka mówi, że potrzebna jej różnorodność, która ją wzbogaca.

- W teatrze tańca rządzą inne, niż w balecie prawa - uważa Socha. - Damy o to, żeby komunikować się z widzem, przekazać mu bardzo istotne rzeczy i żeby on odczytał to poprzez język ciała, jakim operujemy. W swojej karierze miałam możliwość zatańczenia interesujących ról, jednak zawodowo najważniejsze jest dla mnie to, że udało mi się spotkać niesamowitych twórców, którzy ukształtowali mnie jako artystę. Cieszę się z tego, bo nie każdy ma taką sposobność. Takie spotkania rekompensują ewidentny brak czasu na cokolwiek w życiu prywatnym, który jest charakterystyczny dla tego zawodu. Brakuje mi czasu dla siebie i rodziny. Fakt, że poznaję tych wszystkich ludzi pozwala jednak przezwyciężyć minusy jak ból ciała, bo po prostu lubię to, co robię i to jest w tym wszystkim fajne.

Opinie (36) 7 zablokowanych

  • na niskim poziomie to jest teraz!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    kiedys jak chodziłam za czasów dyrektora Nowotki na spektakle to az przyjemnie sie patrzylo równo- nic dodac nic ująć a teraz za czasów waissa (imitacji dyrektora który zadłóżył opere ) WSTYD SYF PORAŻKA a IZADORE nadaje się jako sprzątaczka bo do tego tylko sie nadaje

    • 15 3

  • "osobowosc sceniczna"ppphhhhhhhhhiiii:)

    • 6 4

  • na niskim poziomie to jestes w kibelku jak srasz:))

    • 3 9

  • taniec to ból? co za bzdura! taniec to forma wyładowania wszelkich emocji, które nami targają! w tańcu uwalnia się radość, ból i masa innych uczuć!

    • 7 2

  • Ból? To daj sobie spokój!

    Nie męcz ludzi. Idź do parku pooglądać kwiaty.
    Co za masakra.

    • 8 5

  • Pani wypowiedź jest żałosna (2)

    "Zastany przez Isadorę balet w Gdańsku był na bardzo niskim poziomie" - bardzo krzywdzące twierdzenie biorąc pod uwagę, że wtedy byli to wykwalifikowani tancerze, którzy potrafili tańczyć. Od przyjścia "nowej władzy" poziom spadł do tandety - "zbieranina" różnych osób wykonujących niecałkiem dające się określić spazmatyczne ruchy. Na scenie króluje tani chwyt podrzędnych knajp - GOLIZNA, taniec nie ma nic wspólnego z tańcem a KLASYKA TO ZBYT DUŻE WYZWANIE DLA OBECNEJ WŁADZY. Niestety brak jest czegoś co mogłoby zainteresować widza który niezamierza wyjść z przedstawienia zdołowany. Stwierdzenie iż widowania jest pełna widzów jest poniekąd prawdą ALE TYCH Z DARMOWYMI ZAPROSZENIAMI. Odważyłam się pójść raz na jedno z przedstawień i starczy mi na długo. Teraz już nawet nie liczę na coś lepszego. Dziwne tylko iż dział kultury jeszcze nie zajął się zjawiskiem Opery - wszystko wystawiane jest pod tym samym nazwiskiem (zmienia się ewentualnie tylko imie). Czyżby nikt inny niechciał wystawiać nic w Operze? A może czas zainteresaować władze Gdańska tym jak wygląda oferta Opery? Do klasyki trzeba dorosnąć, poświęcić jej swoje życie już od dziecka, całego siebie i swoje ciało. Trzeba mieć wyobraźnię i być otwartym dla widza. TRZEBA UMIEĆ TAŃCZYĆ!
    A od "ciskania" się i rzucania po podłodze w tzw. tańcu współczesnym faktycznie mogą boleć wszystkie części ciała.
    podsumowjąc uważam iż klasyka jest dla prawdziwych tancerzy którzy poświęcili swoje życie dla tańca a Ci którym się nie udało swoje braki maskują w tzw. tańcu współczesnym. Dla Opery i tego co obecnie przedstawia brakuje nawet możliwości określenia poziomu - ON ZWYCZAJNIE NIE ISTNIEJE!

    • 14 6

    • balet klasyczny?

      nie ma to jak faceci w rajtuzach :))))

      • 4 0

    • Trochę wolniej i ostrożniej proponuję!

      "uważam iż klasyka jest dla prawdziwych tancerzy którzy poświęcili swoje życie dla tańca a Ci którym się nie udało swoje braki maskują w tzw. tańcu współczesnym."

      Rozumiem rozżalenie klasycznego zespołu OB, który już nie istnieje.
      Szanuję taniec klasyczny i artystów go uprawiających. Nie jestem też fanką twórczości p. Weiss i nie pracuję w tym zespole.
      ALE sugeruję ostrożność w wypowiadaniu sądów. Nie ma czegoś takiego jak "TZW. taniec współczesny". Istnieje jak najbardzie po prostu taniec współczesny. I nie polega on na "turlaniu się po podłodze". Zawiera w sobie wielość technik (m.in. Graham, Limona, Cunninghama) i styli. Rozwija się od ponad 100 lat. A ludzie go uprawiający tak samo, jak i klasycy poświęcają swoje życie i zdrowie i SĄ prawdziwymi tancerzami.
      Pisząc w tak negatywny sposób o sztuce tańca, rzuca Pani / Pan zły obraz na całe nasze środwisko i umniejsza Pani wszystkim artystom artystycznego tańca scenicznego nie klasycznego. Co z uwagi na całokształt i prawdę historyczną, a także na zakończony w zeszły piątek I Kongres Tańca i obchodzony 29 kwietnia Międzynarodowy Dzień Tańca jest niedopuszczalne, bardzo szkodliwe i po prostu nie do przyjęcia.
      Proponuję zatem następnym razem nie wypowiadać się w tej sprawie na forum, jesli nie szanuje Pani / Pan SZTUKI TAŃCA jako takiej.

      • 3 0

  • slaby taniec

    nie wyciaga sie kasy na slabizny

    • 2 1

  • Wypowiedź Pani Sochy jest żenująca.

    Czytając kłamstwa Pani Sochy, najprawdopodobniej podpowiedziane przez dyrektora W. odnoszą wrażenie, że widzów Państwowej (podkreślmy to PAŃSTWOWEJ) OPERY BAŁTYCKIEJ traktuje się jak kompletnych idiotów.
    Fragment wypowiedzi dotyczący słabego zespołu jaki zastała Izadora po przy byciu można wsadzić między bajki. Otóż przed jej przybyciem mieliśmy "tak słaby zespół", że na przykład trójka naszych dawnych tancerzy tańczy w Teatrze Narodowym, a Pani
    Aleksandra Liashenko jest jego pierwszą solistką i ostatnio została nominowana do nagrody "Benois de la Danse 2011", która rangą dorównuje filmowym Oscarom.

    Bardzo życzyłabym sobie i pozostałym widzom Państwowej Opery Bałtyckiej, oby więcej było osób na tak "niskim" idąc za Panią Sochą poziomie.

    • 6 1

  • jestem na TAK

    Oglądałam już parę spektakli btt- byłam zachwycona! Nie rozumiem tej walki komentarzy pod artykułem. Dla mnie taniec klasyczny wraz z tańcem współczesnym są piękne. Nie ma lepszego ani gorszego.

    • 1 3

  • Nie kocham bólu pani Sochy

    ...kiedy czytam o tym, jak to w balecie nie ma miejsca dla artysty ani zadań aktorskich. Jakim jest autorytetem ktoś, kto ewidentnie nie rozumie istoty sztuki, o której się wypowiada? Oczywiście, że w tańcu współczesnym emocje wyrażane są INACZEJ niż w tańcu klasycznym, jednak nie znaczy to, że w klasyce ich nie ma!
    Droga Pani Marzeno, proszę nie wygłaszać swoich subiektywnych opinii jako prawd dowiedzionych, bo nie wszyscy muszą popierać Pani opinię. To, że Pani nie podoba się estetyka tańca klasycznego nie oznacza, że jest to sztuka gorsza.

    • 4 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Wskaż wystawę, która znajduje się w Muzeum Narodowym na stałe:

 

Najczęściej czytane