• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Taniec, miłość, namiętność - recenzja "Tristan & Izolda" w Operze Bałtyckiej

Łukasz Rudziński
25 czerwca 2016 (artykuł sprzed 7 lat) 
"Tristan & Izolda" Bałtyckiego Teatru Tańca uznać można za godne podsumowanie pracy choreograficznej Izadory Weiss w Operze Bałtyckiej. Układy zbiorowe rażą powtarzalnością, jednak taniec solo czy duety są dobrze uteatralizowane i pełne emocji. "Tristan & Izolda" Bałtyckiego Teatru Tańca uznać można za godne podsumowanie pracy choreograficznej Izadory Weiss w Operze Bałtyckiej. Układy zbiorowe rażą powtarzalnością, jednak taniec solo czy duety są dobrze uteatralizowane i pełne emocji.

Przejmująca opowieść o miłości Tristana i Izoldy w interpretacji Izadory Weiss wydaje się dobrym podsumowaniem jej ośmioletniej działalności w Operze Bałtyckiej jako głównej choreograf i zarazem szefowej zespołu tanecznego. "Tristan & Izolda", którego premiera odbyła się 24 czerwca, to dojrzały i przemyślany spektakl, bardzo jednak choreograficznie i inscenizacyjnie nierówny.



Spektakle Bałtyckiego Teatru Tańca wiele zyskują, gdy zawierają wyraźnie nakreśloną fabułę inspirowaną literaturą. Tak było, gdy Izadora Weiss sięgała po sztuki Szekspira - "Sen nocy letniej" i "Burza" - oraz po Racinowską "Fedrę" w ostatnich sezonach. Tak jest również teraz, gdy motywu niespełnionej miłości szefowa BTT poszukała w legendzie o Tristanie i Izoldzie, rozpowszechnionej przez Josepha Bdiera, który zebrał i spisał te opowieści na przełomie XIX i XX wieku, znane nam głównie z tłumaczenia Tadeusza Boya-Żeleńskiego i opery Richarda Wagnera.

Izadora Weiss do zilustrowania swojej wizji dramatu słynnych kochanków, znanych przecież znacznie wcześniej niż tytułowa para z "Romea i Julii" (tę sztukę Szekspira Weiss przecież kilka lat temu również wystawiła w Operze Bałtyckiej), wybrała muzykę Krzysztofa Pendereckiego i dwie wariacje na jej temat autorstwa Jonny'ego Greenwooda. To pomysł odważny i (poza kilkoma momentami, gdy dramaturgia na scenie i temperatura muzyki nieznacznie się rozjeżdżają) udany. Bogate kompozycje Krzysztofa Pendereckiego zaskakująco dobrze pasują do miłosnej opowieści o dwójce nieszczęśliwych kochanków. Tristan, przez nieuwagę Brangien zajętej umizgami z Gorwenalem, podaje Izoldzie miłosny napój, zarezerwowany dla Izoldy i jej przyszłego męża - króla Marka. Ta dzieli się z nim napojem, pieczętując ich nieszczęśliwy los kochanków nie sobie przeznaczonych.

Izadora Weiss chętnie przekracza ramy teatralnej umowności. W spektaklu "Tristan & Izolda" całkowicie dosłowny wymiar miała rodząca się między tytułowymi bohaterami namiętność. Izadora Weiss chętnie przekracza ramy teatralnej umowności. W spektaklu "Tristan & Izolda" całkowicie dosłowny wymiar miała rodząca się między tytułowymi bohaterami namiętność.
Namiętność między Tristanem a Izoldą wybucha gwałtownie i w okamgnieniu. Izadora Weiss odrzuca w tym momencie umowność, jaka jest naturalnym środkiem wyrazu w teatrze tańca, na rzecz namiętnych pocałunków tancerzy - Anity Suzanne GregoryBeniamina Citkowskiego, przypominając tym samym, że chętnie przekracza granice teatralnej umowności (jak choćby podczas swojego brutalnego "Święta wiosny" z 2011 roku). Przerażona Brangien nie jest w stanie już nic poradzić na to, że do króla Marka trafi dziewczyna kochająca (nie tylko platonicznie) jego sługę. Być może dlatego godzi się poświęcić dla Izoldy i zastąpić ją w łożu świeżo poślubionego króla. Historia nieuchronnie zmierza do dramatycznego zakończenia, które jest niemal bliźniaczo podobne do smutnego finału miłości Romea i Julii. Szkoda, że Izadorze Weiss zabrakło jakiegokolwiek pomysłu na śmierć Tristana - robi się on tylko coraz bardziej osowiały, nie reaguje na zaloty Izoldy o Białych Dłoniach, a później po prostu kładzie się na scenie.

Jednak nie niuanse fabularne czy inscenizacyjne, a relacje pomiędzy bohaterami interesują Izadorę Weiss przede wszystkim. Dlatego od razu widać ogromną różnicę pomiędzy duetami i tańcem głównych bohaterów, a tanecznym tłem, wypełnianym przez zespół BTT głównie jako Baronowie i Baronowe na dworze króla Marka. Niezwykle sugestywnie i bardzo teatralnie wypada trio Tristana, Izoldy i króla Marka, w którym tańcząca Izoldę Anita Suzanne Gregory bardzo wyraźnie odmalowuje rozdarcie pomiędzy grzeszną miłość do Tristana a posłuszeństwo wobec monarchy. Każde czułe spojrzenie w stronę Tristana, czy ich dotknięcie jest bardzo starannie zaplanowane w momencie, gdy król patrzy w inną stronę. Także Beniamin Citkowski jako Tristan (wyglądem przypominający wyrośniętego cherubina) z łatwością oddaje targające nim sprzeczne uczucia.

Pełna uczuć i emocji legendarna opowieść o Tristanie i Izoldzie rozgrywa się w miłosnym czworokącie. Między królem Markiem (Filip Michalak) i Izoldą o Złotych Włosach (Anita Suzanne Gregory)... Pełna uczuć i emocji legendarna opowieść o Tristanie i Izoldzie rozgrywa się w miłosnym czworokącie. Między królem Markiem (Filip Michalak) i Izoldą o Złotych Włosach (Anita Suzanne Gregory)...
Nie mniej efektownie wypadają trzy duety tańczące równocześnie w różnych punktach sceny - król Marek i Izolda, Tristan i Izolda o Białych Dłoniach oraz Brangien i Gorwenal w drugiej części spektaklu. Całą szóstkę tancerzy wykonujących te partie (Filip Michalak, Anita Suzanne Gregory, Beniamin Citkowski, Beata Giza, Garazi EtxaburuSune Leander Klausen) wyróżnić można za aktorstwo. Bez wątpienia duże zdolności aktorskie ma Gregory, niewiele pod tym względem ustępuje jej Citkowski. Szkoda, że kolejny raz Filip Michalak dostał rolę w dużym stopniu nietaneczną, która właściwie ogranicza się do zamaszystych kroków i szerokich gestów, bo w każdym momencie, gdy tancerz może pokazać swoje umiejętności, przekonuje że w niczym nie ustępuje młodszym kolegom.

Jednak klasą sama dla siebie jest Beata Giza, zdecydowania najlepsza tancerka spektaklu "Tristan & Izolda" i od lat najjaśniejszy punkt całego Bałtyckiego Teatru Tańca. Giza również po raz kolejny dostała niewielką partię (niekochanej przez Tristana Izoldy o Białych Dłoniach), ale jej gracja, wdzięk i łatwość z jaką w tańcu oddaje smutek, rozpacz i miłość Izoldy do nieszczęśliwie zakochanego w innej małżonka, budzą wielki szacunek. Duet Gizy i Gregory wyraźnie pokazuje, że pomimo bardzo dużych zdolności tej drugiej, jeszcze wiele pracy czeka Norweżkę, by dorównać Gizie na scenie.

...a Tristanem (Beniamin Citkowski) i Izoldą o Białych Dłoniach (Beata Giza - najlepsza tancerka spektaklu). ...a Tristanem (Beniamin Citkowski) i Izoldą o Białych Dłoniach (Beata Giza - najlepsza tancerka spektaklu).
W odróżnieniu od precyzyjnie wyreżyserowanych duetów, partie zbiorowe mają monotonną, bardzo powtarzalną choreografię i momentami przypominają teledyskowe układy układane pod muzykę (szczególnie podczas wariacji Jonny'ego Greenwooda). Spośród najnowszych nabytków BTT na uwagę zasługuje filigranowa Koreanka Min Kyung Lee, tańcząca wraz z Sayaką Haruną-Kondracką podwójną postać Frocyna. Mam wrażenie, że przy budowaniu tej postaci Weiss inspirowała się japońskimi horrorami, z nie najlepszym skutkiem dla choreografii tańca obu Azjatek. Również Sigurd Kirkerud Roness jako Kaherdyn w duecie z Beniaminem Citkowskim ujawnia duże umiejętności taneczne.

Premiera "Tristan & Izolda" to pożegnanie Bałtyckiego Teatru Tańca z Operą Bałtycką i zarazem godne podsumowanie ośmioletnich rządów Izadory Weiss jako szefowej zespołu tanecznego Opery Bałtyckiej. Niezaprzeczalnie choreografie Weiss od dwóch-trzech lat nie są już tak bardzo do siebie podobne, z korzyścią dla widowiska rozbudowana została ich warstwa teatralna, podobnie jak warstwa wizualna, która (dzięki pracy stale współpracującej z małżeństwem Weiss Hanny Szymczak) wygląda naprawdę atrakcyjnie (w "Tristan & Izolda" przestrzeń została bardzo zgrabnie oświetlona przez Piotra Miszkiewicza).

Jednak Bałtycki Teatr Tańca przypomina pędzącą karuzelę - w ciągu ostatniego roku wymieniono przeszło połowę tancerzy, co musiało odbić się na poziomie zespołu. Widać to szczególnie w spektaklu "Śmierć i dziewczyna" (pokazywanym razem z najnowszą premierą BTT), w którym bardzo brakuje płynności, a zdecydowanie najlepiej wypada Agnieszka Wojciechowska tańcząca partię Śmierci od samego początku. Nieustające castingi i ciągłe zmiany personalne hamują rozwój Bałtyckiego Teatru Tańca, który z plakatowej ilustracyjności ewoluuje w stronę coraz dojrzalszego teatru emocji. "Tristan & Izolda" jest tego ciekawym przykładem.

Spektakl

7.4
7 ocen

Śmierć i dziewczyna / Tristan & Izolda

teatr tańca

Miejsca

Opinie (27) 1 zablokowana

  • Tristan & Izolda (3)

    Czy w polskim alfabecie jest taka litera: & ? To może jeszcze zamiast biletów powinny być w sprzedaży tickets ? Show was amazing !!Kompleksy cebulaka ...ot co .

    • 34 8

    • wracaj do kościoła

      • 3 16

    • Tym bardziej, że całość jest tak polska (1)

      Inaczej, gdyby było" Tristan & Isolde" - wtedy to mniej by śmieszyło i raziło. Ale przy polskich formach imion to pretensjonalne na poziomie wyludnionego przysiółka.

      • 8 1

      • et to jest łacińskie słowo.

        • 1 0

  • W poszukiwaniu fenomenu BTT (2)

    Miałem okazję widzieć większość spektakli pani Izadory i w mojej ocenie były lepsze i gorsze jak np.: "Tristan i Izolda" + "Śmierć i dziewczyna", te lepsze zaś to z pewnością "Burza". Doszukując się tak często przywoływanego przez pana dyrektora w odniesieniu do BTT i małżonki fenomenu utknąłem w martwym punkcie.
    Zespół BTT na dziś pozbawiony jest wielkich indywidualności tanecznych, które rodzą się z posiadanego talentu i lat ciężkiej pracy, a częsta rotacja w zespole nie buduje takiego wizerunku, powoduje że BTT przypomina dziś bardziej jakiegoś fastfood - a dla ubogich z Izadorą za ladą. Wiele do życzenia pozostawiają często powtarzające się niektóre sekwencje ruchów ciała, jakby charakterystyczne dla tego choreografa, brak żywej muzyki dobiegającej z kanału i często ubogie dekoracje sceniczne. To wszystko powoduje brak doświadczenia takiej uczty tanecznej "do syta".
    Moim zdaniem BTT to przeciętność z przebłyskami, ale z pewnością nie mieści się w ramach tkz. fenomenu.
    Wreszcie fenomenu panie dyrektorze Weiss nie trzeba reklamować, to zjawisko które samo stawia się na piedestał, więc niech pan nie pomaga małżonce, bo przez pana fenomenu nigdy nie będzie!
    Inną kwestią do dyskusji jest, czy taki zespół jak BTT nadaje się na deski teatru operowego - konserwatyści wznieśli by gromkie NIE.

    • 34 8

    • Nienasycony poszukiwaczu fenomenu... (1)

      ...czy nie mylisz bogatej oprawy z ciekawą zawartością? Wymieniasz brak wielkich indywidualności, brak żywej muzyki, brak bogatych dekoracji - te braki to ilustracja przysłowia "tak krawiec kraje jak materii staje".
      Jestem prostym człowiekiem, żaden ze mnie znawca baletu i opery, o teatrologii wiem tyle, że istnieje taka dziedzina nauki, muzykę ze spektakli BTT znam ze słyszenia. Ale za kilka lat możliwości oglądania takich przedstawień jestem wdzięczny wszystkim tancerzom BTT, Izadorze Weiss i dyrektorowi Weissowi.
      Nie rozpaczam w związku z przewidywanym końcem BTT w gdańskiej Operze. Czas płynie, tylko pióro jest wieczne. Koniec jednej formuły może być początkiem innej, oby jeszcze ciekawszej. A satysfakcję zazdrośników i krytykantów trzeba mieć w nosie, choć szkoda, że tak "dobrze się trzyma w naszym stuleciu nienawiść".
      Izadorze Weiss i tancerzom życzę powodzenia w dalszej pracy.
      Natomiast sobie, jako konsumentowi "usług" świadczonych przez Operę Bałtycką, życzę aby jesienią było na co się wybrać do dawnej ujeżdżalni.

      • 2 11

      • Fenomen

        I ja także życzę powodzenia pańskiej małżonce i tego wielokrotnie przywoływanego przez pana dyrektorze fenomenu, byśmy często słuchali o sukcesach Izadory tu w Gdańsku dochodzących z różnych stron świata.
        A w geście walki z "dobrze trzymającą się nienawiścią w tym stuleciu" niech pan kupi sobie bilet na jakąś operę na zamku w Szczecinie, polecam naprawdę warto!

        • 14 0

  • (2)

    Jedyną Gwiazdą tego Teatru Tańca jest Beata Giza i tyle w temacie
    Napiszcie , że nie mam racji . Brawo Beato Ty byłabyś Najlepszą Izoldą .

    • 24 10

    • Jest dobra, ale jest tylko gwazdeczką

      • 6 11

    • Najlepsza jest p.Ela Czajkowska!

      • 1 0

  • Beata Giza brawo

    • 18 6

  • Jedyne co zapamiętałem przez te wszystkie lata panowania Isadory to (3)

    taniec Franciszki Kierc z słuchawkami do Romeo i Julia. To niewiele

    • 20 4

    • widać czas już najwyższy zacząć przyjmować bilobil (1)

      • 2 12

      • ale, bilobile już tam są :(

        • 0 0

    • to dlatego że tańczyła to Frania Kierc, też mam to w pamięci:D

      • 0 0

  • co zapamiętam

    Franciszka Kierc Sen Nocy Letniej - super

    • 8 4

  • Utwatralizowane? Co to znaczy? Jakaś nowoa moda? Chyba ten artykuł pokaże w Akademii Teatralnej w Warszawie jako przykład nowego tworu i nowoczesnej " krytykologii" .

    • 2 6

  • Jutro ide na ostatni spektakl (1)

    I juz tęsknie za nowymi premierami BTT. Życzę powodzenia, z nuta zazdrości, ze nie na moim podwórku bedzie kolejna odsłona!

    • 7 15

    • a potem może Londyn, Paryż lub New York, powodzenia :)

      • 6 0

  • Żegnajcie

    i więcej już tu, nie wracajcie.

    • 7 4

  • Świetny spektakl (1)

    Widać, że Izadora Weiss przeszła swoją drogą artystycznego rozwoju.
    Od miniatur takich jak Śmierć i dziewczyna, poprzez bardziej złożone Body master czy Burza, tym razem otrzymujemy gęste przekazem przedstawienie aspirujące do "teatru emocji". Trochę w tym widzę rękę, a może po prostu wyznaczoną drogę przez Marka Weiss'a.
    Udane "zrównoleglenie światów", o czym pisze p. Rudziński, poprzez równoczesne pokazywanie różnych wątków życia różnych bohaterów. Wykonywane jednocześnie w różnych miejscach sceny, na zbliżonym wysokim poziomie wykonania.
    Cóż aż chciałoby się zapytać, co dalej, może teatr 360 stopni, gdzie tancerze otoczą widza, by był w środku akcji?
    Może taniec połączony ze śpiewem operowym wykonywanym na żywo?
    Niestety, w związku ze zmianami raczej się o tym nie przekonamy, choć zaprzepaszczenie dorobku i wysiłku BTT byłoby zwyczajnym marnotrawstwem.

    Jeśli faktycznie ktoś uważa, że to tandeta, polecam przegląd (telewizja Mezzo, Internet) podobnych przedstawień najlepszych zespołów w Europie/na świecie., ten sam poziom, te same kierunki.
    A my mieliśmy to na co dzień.

    • 6 11

    • Ale dobrze, że to już koniec tego pseudo fenomenu !

      • 4 1

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Nestor trójmiejskich scen, Ryszard Ronczewski, obchodził w 2010 roku w Sopocie okrągły jubileusz pracy twórczej. Który?

 

Najczęściej czytane