• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Seksowny pop w szpitalu psychiatrycznym - wywiad z Markiem Weissem-Grzesińskim

Łukasz Rudziński
26 października 2009 (artykuł sprzed 14 lat) 

"Ariadna na Naxos" - ten spektakl nie udaje się nawet najlepszym, mówi się, że jest obłożony klątwą. Opera Bałtycka reklamuje premierę tej sztuki plakatem z ludzkim sercem. O tym, jak poradzić sobie z niemożliwym, opowiada reżyser Marek Weiss-Grzesiński.



Marek Weiss-Grzesiński, reżyser "Ariadny na Naxos" Marek Weiss-Grzesiński, reżyser "Ariadny na Naxos"
Plakat do "Ariadny..." Plakat do "Ariadny..."
"Ariadna na Naxos" to jedna z najrzadziej granych i najtrudniejszych oper Richarda Straussa. Zapowiadaliście, że to prapremiera...

Marek Weiss-Grzesiński: Byliśmy pewni, że to prapremiera, ale zostaliśmy skarceni przez internautę z Poznania, który poinformował nas o spektaklu "Ariadna na Naxos" w latach 20. w Poznaniu. Nasza produkcja jest więc "prawie" prapremierą. Rzecz jest arcytrudna, ponieważ już w trakcie komponowania, kiedy to dzieło powstawało, jego losy były trudne i zawiłe. "Ariadna..." składa się praktycznie z dwóch oper, które pozornie niewiele mają ze sobą wspólnego - pierwsza opowiada o tej drugiej, ale jeśli starannie się wszystko połączy ze sobą to wyjdzie przejmująca prawda o dzisiejszym świecie artystycznym. O tym, co się dzisiaj dzieje ze sztuką i do czego prowadzi fakt, że tzw. sztuka wysoka spychana jest na margines, staje się skansenem, a cała reszta przechodzi w ręce ludzi, którzy handlują jej uproszczonymi substytutami.

Spektakl reklamujecie za pomocą kontrowersyjnego plakatu.

Plakat jest pierwszym zwiastunem spektaklu - to ma być nie tylko informacja kiedy i co ma się odbyć. To także opowieść o inscenizacji, pierwszy znak rozpoznawczy spektaklu - czy jest on brutalny czy łagodny, czy odwołuje się do nowoczesności, czy jest staroświecki. Plakat do "Ariadny..." jest wynikiem konkursu, ogłoszonego na niemieckich akademiach sztuk pięknych. W większości prace były straszliwe - bełkot, głupoty, byle co - ale była wśród nich ta praca, którą początkowo odrzuciłem, jak każdy, kto widzi kawałek ludzkiego mięsa. Później jednak pojąłem, że ten plakat ma pewną urodę, unikalną czystość. Zrozumiałem, że doskonale opowiada on o tym dziele i jak bogata i wieloznaczna jest ta metafora. Odwrócony kieliszek oznacza negację - więcej nie piję, odrzucam serce, miłość. Przecież treścią Ariadny jest uwięzienie życia w sztucznej konstrukcji, jaką jest cała historia Ariadny oraz uwięzienie człowieka w muzyce, która jest bezlitosna, zimna, zdyscyplinowana. To opozycja pomiędzy sztuką muzyczną a życiem, pomiędzy ciałem a dyscypliną wszelkiej formy... W tej opozycji natury z kulturą jest coś pięknego.

To kolejny spektakl, przygotowywany przez Operę na konkurs solistów w węgierskim Szeged.

Do konkursu zgłaszają się teatry z całej Europy. Wszyscy spotykają się podczas międzynarodowego finału, przy okazji którego Węgrzy prezentują w Mezzo TV opery w wykonaniu swoich realizatorów. W ubiegłym roku Peter Telihay zdecydował się pracować u nas nad "Gwałtem na Lukrecji" - ten spektakl bardzo dobrze na Węgrzech przyjęto, a Janja Vuletić, śpiewająca Lukrecję, wygrała konkurs solistów. Sukces Opery Bałtyckiej spowodował rzecz niesłychaną - organizatorzy zaprosili nas po raz drugi z rzędu. Okazało się, że do tytułu, który zaproponowaliśmy, Węgrzy nie mają chętnego inscenizatora i wyjątkowo zgodzili się na to, abym sam wyreżyserował konkursową produkcję.

Do konkursu wyznaczono trzy role - Kompozytor, Zerbinetta i Bachus - to wręcz arcytrudne partie. Kompozytora zaśpiewa solistka New York City Opera i opery w Toronto, kanadyjska mezzosopranistka Ariana Chris; Bachusem będzie tenor z Francji, o dalekich polskich korzeniach - Patrick Bladek; Zerbinettę zaśpiewać miała jedna z najważniejszych gwiazd koloraturowych na Węgrzech - Rita Ratz. Niestety, okazało się, że węgierska sopranistka jest bardzo chora. Zastąpi ją dublująca Zerbinettę Aleksandra Buczek, znana trójmiejskiej publiczności jako Donna Anna w "Don Giovannim". Nie wiemy jeszcze, czy weźmie ona udział w konkursie, zadecyduje o tym jury konkursu.

Panuje opinia, że wystawianie "Ariadny..." wiąże się z wielkim ryzykiem...

Już sama muzyka Straussa jest dość trudna w odbiorze, a trzeba przygotować inscenizację w taki sposób, aby publiczność składająca się nie tylko ze znawców muzyki, się nią, mówiąc kolokwialnie, "nakarmiła". To często prowadzi do uproszczeń - gra się z lekkim dystansem w operetkowym tle i właśnie ten dystans, w połączeniu z ironią, prowadzą bardzo często do katastrofy nawet na wielkich, wspaniałych scenach. Większość wystawień "Ariadny..." jest kompletną porażką. Przy całym szacunku dla poszczególnych artystów, jak Natalie Dessay, która śpiewała Zerbinettę chyba najlepiej na świecie, ale spektakl jako całość na ogół kończy się klapą. Wszystko dlatego, że to jest utwór, który poprzez zabawę, humor, wygłupy i farsową atmosferę musi doprowadzić do wielkiego wagnerowskiego patosu. Jak to utrzymać, jak obronić ten patos, żeby nie wylać dziecka z kąpielą?

W mojej realizacji druga część "Ariadny..." dzieje się w szpitalu psychiatrycznym, ponieważ uznaliśmy, że wszelkie idiotyzmy, gierki, zabawy i seksowny pop, grane równocześnie z najwyższymi operowymi, przepełnionymi patosem uniesieniami, możliwe są tylko na oddziale zamkniętym. Jesteśmy świadomi tego, że jak się robi jakiś potężny klucz inscenizacyjny, to może być nadzwyczaj pomocne dla zrozumienia dzieła, a zarazem wytrych, który połamie zamek i zniweczy cały wysiłek. Tego nigdy do końca nie da się przewidzieć. Tak jest np. u Mozarta - jak się go otwiera jednym kluczem, to gdzieś na końcu okazuje się, że założył on pułapkę i się śmieje, że chciało się go przechytrzyć...

Miejsca

Spektakle

Opinie (17) 3 zablokowane

  • niemieckie ASP (5)

    jeżeli chodzi o plakaty opery bałtyckiej to zdarzają im sie straszne kichy

    trzeba było ogłosić konkurs na naszej akademii to byśmy im zrobili plakaty jak się patrzy...

    • 32 6

    • to prawda

      ten plakat to straszna...hmmm... qpa

      • 8 2

    • to ucz sie dalej bo duzo przed toba! (3)

      plakat jest super i lepszego nie potrafie sobie wyobrazic - ja juz skonczylem ASP 10 lat temu i mam lepsze doswiadczenie - wiec niech sie kolega cwiczy t dalej uczy zeby braki akademickie zamalowac!

      • 4 2

      • smiech (2)

        jezeli grafik z 10 letnim starzem nie umie sobie wyobrazic nic leprzego to sorry ale musisz miec male wyobrazenie o swoich umiejetnosciach chlopak doswiadczenie widac nic ci nie dalo

        • 1 1

        • hehe.. (1)

          to uwielbiam w studentach ASP, kazdy jest guru sztuki, szkoda tylko że trudno sie potem przestawić na tworzenie grafiki uzytkowej ;) Na ASP powinno się iść po uzupełnienie wiedzy po kilku latach praktyki - bynajmniej nie wyjdzie się z niej z wypranym mózgiem co później ciężko skorygować :)

          • 2 0

          • studiuje 4 lata pracuje 5 (w zawodzie ) wiec sie zgadza wujku tadziu

            • 0 0

  • Myślę że następny plakat będzie przedstawiał (1)

    guano artysty na talerzu posypane koperkiem.

    • 25 7

    • mogłoby to być uznane za plagiat

      g...no adiunkta/ docenta (? - nie pamiętam) z warszawskiej ASP psiknięte sprayem było już wystawiane.
      Nihil novi....

      • 0 0

  • lepsze opery leca w radiu

    niech serce w loda zamieni jak potrafi

    • 5 7

  • lub na odwrot

    jak potrafi

    • 1 3

  • Znowu to samo (4)

    Znowu Marek z kolegą Florencjo bierze kase....zabraklo tylko żonki ( tej od tworzenia WIELKICH DZIEŁ BALETOWYCH ).

    Kiedy doczekamy sie w Operze jakiegos ciekawego przedstawienia... bo to juz nudne jest..

    Ile jeszcze bedzie Pan forse trzepał.... zbierasz Pan na cos??? na nowe auto czy mieszkanie ?????

    • 24 13

    • @kolega (1)

      Wypisywanie tego typu komentarzy przez rozżalone osoby jest już nudne. Zastanawiam się kiedy ci, którzy nie przeszli selekcji ze stycznia 2008 (lub ich bliscy) zakonczą te żałosne próby odwetu...

      • 7 9

      • Też czekam na cos ciekawego...

        Ale ja niestety zgadzam się w 100% z "kolegą" i czekam z utęsknieniem na coś ciekawego. Na ten spektakl nie pójdę, bo ostatnie moje pobyty w operze osłabiły wiarę w ojca dyrektora i cud w operze. Nie chce mi sie wierzyc że ktoś kto nie radzi sobie z duzo prostszymi przedstawieniami, poradzi sobie akaurat z tym :(
        Szkoda czasu i pieniędzy.

        • 7 5

    • Jesteś nudny

      • 1 3

    • Na psychotropy dla dyrygenta

      • 2 2

  • lepiej jak by przeniosl akcje

    do rady miasta lub innego urzedu

    • 6 2

  • No tak...Ariadne za trudna dla Metropolitan i La Scali to gra sie tuaj.A moze jest tak rzadko grana ,bo to gniot???

    • 3 6

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Najstarszym zabytkiem w Sopocie, będącym jednocześnie oddziałem Muzeum Archeologicznego w Gdańsku jest:

 

Najczęściej czytane