• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Precyzja i współpraca po mistrzowsku. Relacja z koncertu Cinc Trio

Jakub Knera
8 lutego 2011 (artykuł sprzed 13 lat) 
Dzięki świetnej akustyce sali kameralnej filharmonii przy muzyce Cinc Trio można było koncentrować się na każdym, nawet najdrobniejszym elemencie. Dzięki świetnej akustyce sali kameralnej filharmonii przy muzyce Cinc Trio można było koncentrować się na każdym, nawet najdrobniejszym elemencie.

Gdy koncert gra Ken Vandermark, w ciemno można być pewnym, że nie będzie to zły występ. Nie inaczej było gdy w Filharmonii Bałtyckiej zagrał świetny koncert z Philippem Wachsmannem i Paulem Lyttonem jako Cinc Trio.



Ken Vandermark na saksofonie i Philipp Waschmann na skrzypcach. Ken Vandermark na saksofonie i Philipp Waschmann na skrzypcach.
Paul Lytton bawił się dźwiękami perkusji. Paul Lytton bawił się dźwiękami perkusji.
Ciężko jednak powiedzieć o muzycznej rutynie, bo jak na amerykańskiego awangardowego saksofonistę przystało, był to występ dość nietypowy. Równomierne rozłożenie muzycznych akcentów na wszystkich trzech muzyków z początku mogło wydawać się nie do wykonania, jednak Cinc Trio podczas wtorkowego koncertu w Filharmonii Bałtyckiej wypadło świetnie. Każdy z artystów miał pole do popisu, a jednocześnie wszyscy potrafili spiąć wszystkie wątki, grając kolektywnie.

Ken Vandermark od początku zaskakiwał wykorzystaniem swojego instrumentu, rozpoczynając przestrzennymi i rozwlekłymi dronami - długimi, rezonującymi niskimi dźwiękami w postaci pojedynczych tonów, które tworzyły podstawę utworów. Czasem delikatnie je przerywał, nadając im bardziej wibrującego charakteru. Na jego instrument świetnie wpasowywały się skrzypce Philippa Wachsmanna, na których raz wygrywał pojedyncze, zwiewne dźwięki, a kiedy indziej dorównywał Vandermarkowi kroku, wygrywając jedną, rozciągniętą frazę.

Na ich tle zupełnie inaczej prezentował się Paul Lytton, który przy swoim zestawie perkusyjnym miał dosłownie wszystko - od tradycyjnych pałeczek, miotełek i sznurków, po plastikową butelkę, grzechotki, skórzany pas, a nawet szpachlę, którą uderzał w talerz perkusyjny. Momentami bawił się dźwiękami, co - dzięki świetnej akustyce sali kameralnej filharmonii - można było usłyszeć w każdej jej części. Kiedy indziej niemal szaleńczo tworzył muzyczną kaskadę na werblu i floor-tomie, przez co miało się wrażenie, że zlewają się w jeden dźwięk, idealnie dopasowując się do pozostałej dwójki muzyków.

Zachwycająca była współpraca artystów. Co chwilę na pierwszy plan wysuwał się jeden instrument - rozimprowizowane partie Lyttona, zawodzący lub swobodny saksofon Vandermarka albo przeraźliwie brzmiące skrzypce Waschmana, czasem wzbogacone o efekty. Ten ostatni jako jedyny miał podłączony instrument do prądu (czasem wzbogacał go o efekty), reszta grała wyłącznie akustycznie.

Najciekawsze były jednak momenty, kiedy instrumenty muzyka wygrywana na poszczególnych instrumentach rozchodziła się, aby za chwilę zejść się z powrotem i niczym muzyczny walec rosnąć w crescendo, urywając się na końcu. Dzięki doskonałej selektywności dźwięku ciężko było oderwać od nich wzrok i słuch, który skupiał się na każdym, nawet najmniejszym detalu. Mistrzowski koncert - wspaniała gra trio i wszystkie wyprzedane bilety to najlepszy dowód na to, że Ken Vandermark powinien odwiedzać Trójmiasto jeszcze częściej.

Miejsca

Wydarzenia

Zobacz także

Opinie (9) 2 zablokowane

  • no, kolego (1)

    Jakubie - widzę, że był sprint po premię :)

    • 8 1

    • bingo. koncert był fantastyczny, ale tutaj aż nadto widać próbę zamydlenia braku czasu wysublimowanymi słówkami, szkoda. naprawdę lepiej trochę odczekać i zastanowić się, zanim się napisze, żeby tekst był godnt wydarzenia.

      • 3 1

  • Celebryta

    Qbo, budzisz kontrowersje.

    • 0 1

  • Wirtuoz polszczyzny! (3)

    "niemal w ciemno można być pewnym"
    "ciężko jednak powiedzieć"
    "równomierne rozłożenie akcentów na wszystkich trzech muzyków"
    "wyszło perfekcyjnie"
    "wszyscy potrafili spiąć wszystkie wątki, grając kolektywnie"
    "nadając im bardziej wibrującego charakteru"
    "na jego instrument świetnie wpasowywały się skrzypce"
    "zlewają się w jeden dźwięk, idealnie dopasowując się do pozostałej dwójki muzyków"
    "przypominające muzykę filmową skrzypce"
    "miał podłączony instrument do prądu"
    "instrumenty muzyków, rozchodziły się, aby za chwilę zejść się z powrotem"
    "niczym muzyczny walec rosnąć w crescendo, urywając się na końcu"
    "Dzięki doskonałej selektywności dźwięku ciężko było oderwać od nich wzrok i słuch, który skupiał się na każdym, nawet najmniejszym detalu"

    • 13 5

    • (1)

      Panie Redaktorze za jedno dziękuje,że nie usnął Pan opinii wyżej.

      • 2 1

      • Poczytaj recenzje sprzętu muzycznego.

        Tam to można ze śmiechu pęc.

        • 0 0

    • Zaiste przecudnie to sformułowane myśli. Niechybnie wzbogacą złotą księgę cytatów redaktora J. K. ;)
      Wzruszyłam się przy "przypominających muzykę filmową skrzypcach" i "instrumenty muzyka wygrywana na poszczególnych instrumentach rozchodziła się, aby za chwilę zejść się z powrotem i niczym muzyczny walec rosnąć w crescendo, urywając się na końcu." ;)
      A może zorganizować w redakcji jakąś zrzutę na korepetycje z j. polskiego dla J. K.?

      • 2 0

  • moze by tak

    akustyka byla wszedzie dobra

    • 0 0

  • Sporo pracy Pan Czeka Panie Jakubie.

    Kompletna nieznajomość terminologii muzycznej. Proponuję kupić sobie Słowniczek Muzyczny autorstwa Jerzego Habeli i codziennie przeglądać przed snem. Oprócz tego słuchać PR II Polskiego Radia oraz często przebywać z muzykami, żeby lepiej orientować się w zagadnieniach pracy scenicznej.

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Pierwsza nazwa Muzeum Miasta Gdyni to:

 

Najczęściej czytane