- 1 Jak zarobiłem 2 mln USD na giełdzie (68 opinii)
- 2 Tu nie spodziewasz się sztuki, a jednak! (9 opinii)
- 3 Prawdziwy hit na scenie Teatru Muzycznego (7 opinii)
- 4 Słynny pisarz z Gdańska bohaterem muralu (26 opinii)
- 5 Przed nami święto poezji i literatury (30 opinii)
- 6 Ten spektakl nie jest atakiem na kościół (61 opinii)
Ostatnie tango w Oruni. Nowa książka Krzysztofa Kosika
"Oruńskie tango" Krzysztofa Kosika to hołd złożony jednej z najbardziej specyficznych dzielnic Gdańska z jej barwnymi mieszkańcami i szalonym życiem nocnym w tle, a zarazem wyraz tęsknoty za światem, który bezpowrotnie przeminął.
Niewiele jest osób, które znają Orunię tak dobrze, jak Krzysztof Kosik. Były prezes Towarzystwa Promocji Lokalnej "Orunia Sky", z wykształcenia historyk, od wielu lat działa na rzecz ukochanej dzielnicy. Zbiera i spisuje związane z nią historie, by pamięć o tym, jak niegdyś wyglądało życie orunian, nie zaginęła całkowicie.
Z takich przesiąkniętych nostalgią opowieści składa się właśnie "Oruńskie tango". Można ten niewielki, 100-stronicowy zbiór potraktować jako pewnego rodzaju kontynuację literackiego debiutu Kosika - wydanego kilka lat temu "Oruńskiego antykwariatu". Autor ponownie zabiera czytelnika w podróż do Gdańska, którego już nie ma i nigdy nie będzie, częstując go ciekawostkami zasłyszanymi od świadków historii.
Siedem opowiadań tworzących "Oruńskie tango" rozgrywa się w dość obszernym przedziale czasowym - od połowy XIX wieku aż po współczesność. Kosik opiera ich fabułę na prawdziwych wydarzeniach i postaciach, które tworzyły historię tej niezwykłej dzielnicy. Znajdziemy tu historię dwóch kłusowników, autobiograficzne wspomnienia z tragicznych wydarzeń grudnia 1970 roku czy opowieść o losach kumpla z podwórka, którego przez całe życie prześladował pech. Jednym z najlepszych opowiadań w zbiorze jest to tytułowe, rozgrywające się w "Adrii" - kultowej oruńskiej mordowni. To właśnie w tym miejscu swoje słynne tango grał Kulawy Klaus, taper, który był świadkiem wielu strasznych i śmiesznych knajpianych epizodów.
Zobacz także: Martyna Winnicka. Dziewczyna, która "pomalowała" Orunię Dolną
Kosika nie interesują wielkie procesy historyczne, wiekopomne wydarzenia, zmiany na scenie politycznej. Są one jedynie tłem dla jednostkowych losów ludzi, którzy związali z Orunią swoje życie i zostawili po sobie opowieści przekazywane z pokolenia na pokolenie. Drobni przestępcy, pijaczkowie, marynarze, zwykli ludzie próbujący przetrwać brutalny czas wojny - wszystkie te postaci, ze swoimi namiętnościami, ułomnościami i marzeniami, są dla autora najważniejsze i to właśnie ze wspomnień o nich utkana została ta książka.
Ale nie tylko ludzie z krwi i kości zamieszkują opisywane przez Kosika miejsca. Podczas spaceru nad Motławą można spotkać widmo zamordowanej w niewyjaśnionych okolicznościach pięknej dziewczyny, zaś tragicznie rozdzieleni za życia kochankowie powracają po śmierci do dworku, w którym przeżyli najszczęśliwsze chwile. Ta romantyczna pointa zamykająca "Oruńskie tango" przypomina, że w miejscach o tak bogatej historii na zawsze zostaje coś z przeszłości - nawet, jeśli nie potrafimy tego zobaczyć i nazwać.
Szkoda tylko, że pod względem stylu książka Kosika nie zachwyca, a błędy stylistyczne i interpunkcyjne stają się z każdą stroną coraz bardziej irytujące. Być może gdyby "Oruńskie tango" zostało porządnie zredagowane i przeszło profesjonalną korektę, byłoby lepiej. Dla tych jednak, którzy lubią z nostalgią patrzeć w przeszłość i są w stanie przymknąć oko na błędy, "Oruńskie tango" z pewnością będzie fascynującą lekturą.
Opinie (50) 1 zablokowana
-
2017-02-21 15:54
Adria
Adria nie była mordownią, bar U Olka ewentualnie tak,
- 9 1
-
2017-02-21 17:15
Powojenna Orunia to teraz Żabianka.
Zamiast ubogich niewykształconych są ubodzy źle wykształceni których praca starcza na małe przyjemności.
Patologie są identyczne i tylko styl się zmienił na gorszy.- 6 0
-
2017-02-21 17:23
WYCHOWĄŁEM SIĘ SMĘTNEJ (1)
Z samej tylko tej ulicy można w nieskończoność pisać historyjki i historie.
- 4 0
-
2017-02-22 02:14
Wydaj wspomnienia, chętnie przeczytam:-)
- 1 0
-
2017-02-21 18:10
"Ostatnie tango w Oruni"? (1)
Mam wątpliwości co do poprawności tytułu: "w Oruni", nie "na Oruni"? Zapewne tytuł przeszedł "profesjonalną korektę", ale brzmi jakoś dziwnie.
- 6 1
-
2017-02-21 18:20
O innym mieście w Poradni Językowej PWN:
"Z nazwami dzielnic zasadniczo łączymy przyimek na, wyjątkiem są przede wszystkim te dzielnice, które powstały z przyłączenia do miasta dawnych wsi. Kiedyś mówiono w Mokotowie, dziś tylko na Mokotowie. Wciąż mówimy w Wilanowie, ale niewykluczone, że gdy powstanie tu więcej domów, zaczniemy mówić na Wilanowie."- 0 0
-
2017-02-21 18:18
Pan Krzysztof Kosik. (3)
Mam pytanie - kiedy (data) Orunia stała się prawną częścią miasta Gdańska ?
- 0 0
-
2017-02-21 18:40
(2)
1930 rok
- 0 0
-
2017-02-22 18:20
Pan Krzysztof Kosik. (1)
pełna data to dzień, miesiąc i rok.
- 0 0
-
2017-03-18 14:24
15 sierpnia 1933
- 0 0
-
2017-02-21 18:24
ed
ed co ty na to komentuj
- 0 0
-
2017-02-21 21:16
orunia
na ko do ,adri.korun chodzilem do kina .kosmos .dzisjaj stoi tam stacja lotosu a pozniej na piwko do adri fajne byly czasy 6 jezdzila do teatru wybrzeze jednosci robotniczej byla cala w bruku wozy konskie wozily wegiel na zime dla biedniejszej czescl spoleczenstwa i.t.d pozdrawiam starych garusow...................
- 5 0
-
2017-02-21 21:23
"Ostatnie tango w Oruni"
A może jeszcze "Na Wrzeszczu", "W Zaspie", "Na Brzeźnie", "W Stogach"
- 0 2
-
2017-02-21 21:27
Orunia sky
to była również piracka tv. Na Chełmie oglądałem za dzieciaka :-) To był 91 lub 92 jak puszczali tam film D.A.R.Y.L. Ma się tą pamięć :-)
- 4 0
-
2017-02-21 21:29
Szkoda Ludzi, których czas zły przemielił na popiół bez możliwości wejścia choćby na turnię życia...
Dzisiaj inne gebelsy z telewizorów ślą orędzia do Narodu a i orędzia sie zmieniły no bo ile razy można Naród na ten sam bałach złowić i pot i krew i łzy z niego wycisnąć ku chwale Partii i Kraju?
Wiem, że Hipek z Kanadą nigdy już nie wsiądą pod Adrią do Tramwaju nr. 6 by odwiedzić mnie w urokliwej Willi na Biskupiej, jedyni jakich znałem, no może jeszcze Tajfun z Żabiego Kruku, którzy bez strachu wspinali się w górę ulicy Na Stoku...
Pisz Pan, ludzie stamtąd będą najlepszym FC dla Pańskiej twórczości...- 5 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.