• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Ojciec, syn, śmierć i... - o premierze w Teatrze Miejskim w Gdyni

Łukasz Rudziński, fot. Łukasz Unterschuetz
12 listopada 2010 (artykuł sprzed 13 lat) 
aktualizacja: godz. 04:03 (13 listopada 2010)
Główny bohater spektaklu "Wszystko co...", Ja (Rafał Kowal) odbywa sentymentalną podróż do swojego dzieciństwa. Towarzyszy mu w niej... zmarły ojciec. Główny bohater spektaklu "Wszystko co...", Ja (Rafał Kowal) odbywa sentymentalną podróż do swojego dzieciństwa. Towarzyszy mu w niej... zmarły ojciec.

Ostatnia tegoroczna premiera Teatru Miejskiego w Gdyni godna jest odnotowania tylko z kronikarskiego obowiązku. Spektakl o tytule "Wszystko, co chcielibyście powiedzieć po śmierci ojca, ale boicie się odezwać" nie imponuje niestety niczym, poza jednym z najdłuższych tytułów w historii tego teatru.



"Najbardziej szklany wieżowiec na świecie" może być trumną. W jej środku stoi/leży Ojciec (Maciej Sykała). "Najbardziej szklany wieżowiec na świecie" może być trumną. W jej środku stoi/leży Ojciec (Maciej Sykała).
Pogrzeb jest momentem podniosłym, patetycznym i pełnym najprzeróżniejszych konwenansów... Pogrzeb jest momentem podniosłym, patetycznym i pełnym najprzeróżniejszych konwenansów...
...ale myśli bohatera nawet w podczas pogrzebu nie są skoncentrowane na żegnanym przez rodzinę Ojcu. ...ale myśli bohatera nawet w podczas pogrzebu nie są skoncentrowane na żegnanym przez rodzinę Ojcu.
Spektakl "Wszystko, co chcielibyście powiedzieć po śmierci ojca, ale boicie się odezwać" jest ostatnią premierą Teatru Miejskiego w 2010 roku. Spektakl "Wszystko, co chcielibyście powiedzieć po śmierci ojca, ale boicie się odezwać" jest ostatnią premierą Teatru Miejskiego w 2010 roku.
Gdyńska premiera powstała na podstawie sztuki Szymona Bogacza "W imię ojca i syna", wyróżnionej nominacją do finału Gdyńskiej Nagrody Dramaturgicznej 2009. Trudno zrozumieć motywację kapituły GND, gdyż tekst ten opisujący traumę po śmierci ojca, razi dosłownością i banalnymi, serialowymi dialogami, które prowadzą pozbawioną dramaturgii akcję do wydumanej puenty.

Ze słabego tekstu można wprawdzie stworzyć całkiem ciekawe widowisko, jednak w spektaklu Piotra Kruszczyńskiego nic takiego nie nastąpiło. Reżyser potraktował dramat bardzo serio, ograniczając swoją inwencję do wymyślenia kilku mało oryginalnych i bardzo ogranych w teatrze chwytów ilustrujących tekst sztuki. I tak w jednej ze scen postawiona pionowo część podestu, po którym poruszają się między widzami aktorzy, służy za łoże małżeńskie bohatera i jego żony. W ten sposób zmieniona zostaje perspektywa postaci dramatu w stosunku do publiczności - aktorzy stojąc oparci o owo łoże, zgodnie z literą dramatu "leżą", schylając się "siadają na łóżku", zaś kładąc na podłodze "stoją nad łóżkiem".

Przywoływany przez autora tekstu ocean okazuje się niebieskim światłem reflektorów, zaś wyspa silnym światłem punktowca skierowanego na aktora. Wreszcie przeszklona konstrukcja wykorzystująca świetlówki ze scenografii innego gdyńskiego spektaklu, "Lilioma", służy w zależności od potrzeb za "najbardziej szklany wieżowiec na świecie" lub za trumnę.

Konwencja ogrywania tekstu przez pobudzanie wyobraźni i grę absurdalnych niekiedy skojarzeń szybko się wyczerpuje. Tekst ciąży ku rodzinnej tragifarsie, rozgrywanej gdzieś pomiędzy szarą codziennością a familijnym fantasy. Dramat syna (Rafał Kowal) wobec śmierci ojca (Maciej Sykała) ujęty został bowiem w dwa plany akcji - rzeczywisty, zawierający przygotowania do pogrzebu i pochowanie ojca oraz fikcyjny, czyli introspektywną wycieczkę do przeszłości głównego bohatera. W tym drugim wymiarze zmarły ojciec staje się kumplem, którym przez całe życie dla swojego syna nie był.

O ile umowność i minimalizm scenografii można wytłumaczyć, o tyle wyjątkowo nieatrakcyjną, powtarzaną niczym refren muzykę "z pozytywki" autorstwa Pawła Dampca już nie. Obraz spektaklu będzie pełen, jeśli dodamy do tego nijakie aktorstwo (jedyną zauważalną postacią jest histeryczna i rozedrgana Matka bohatera, grana przez Beatę Buczek-Żarnecką), sztucznie brzmiące głosy puszczane z offu i fatalne oświetlenie, sterowane z piętra nad foyer teatru przez osobliwą postać w stroju doktora, z maską higieniczną na twarzy i czepkiem lekarskim na głowie. Tylko temat przedstawienia, prowadzony przez reżysera konsekwentnie w stronę patetycznego finału, wart jest ocalenia.

Wspomnieć należy jeszcze o nietypowym jubileuszu 35-lecia pracy zawodowej Leszka Hoppe, na co dzień pracującego przy obsłudze sceny, który w spektaklu Piotra Kruszczyńskiego został aktorem i wcielił się w rolę Szwagra głównego bohatera.

Spektakl "Wszystko, co chcielibyście powiedzieć po śmierci ojca, ale boicie się odezwać" wbrew tytułowi, nie powie nam o stanie po śmierci bliskiej osoby niczego, co wykraczałoby poza serialową sztampę. Niestety, jeśli oświetleniowiec przebrany za doktora miał dokonać jakiejś operacji na widzach, to trudno uznać ją za udaną.

Miejsca

Opinie (22) 3 zablokowane

  • Ojcostwo żywe (1)

    W imię Ojca i Syna... Ojcostwo, które jest urzeczywistnione w podmiocie świadomym swej więzi ze Stwórcą nie zawiedzie nigdy. Ale czy nasza kultura jest przyjazna ojcom? Ojcostwo jest fundamentem społeczeństwa i zwornikiem całej cywilizacji godnej człowieka. Zagadnienie jest na tyle poważne, że zasługuje na jakąś uwagę. Ostatnie dziesięciolecia ukazują, że prawdziwie można "zabić ojca".

    • 1 3

    • prawie po polsku...

      • 1 1

  • byłam (1)

    widziałam - znowu żenada. :(((

    Co spektakl to coraz gorzej...

    • 5 13

    • Żenada!

      Żenada to chyba Twoja miłość!

      • 2 4

  • (1)

    Czy pan redaktor napisze kiedyś recenzję bez z góry założonej tezy? Te rozprawki robią się męczące. Wszystko, co wypisuje o sztuce i jej scenicznej realizacji, to wierutne bzdury. Rozumiem, ze jest teraz na szańcach walki z dyrekcją, ale trzeba umieć oddzielić działalność społeczną i publicystyczną od recenzenckiej.
    A pan Rudziński, niestety, jeszcze tego nie potrafi.
    Że strawestuję poprzedni wpis
    Co recenzja to coraz gorzej...

    • 18 5

    • Oj tak Pani nauczycielko- do szkoły ich odesłać.

      Te 3miejskie geniusze zdradzają jak będą wyglądać poszczególne sceny w spektaklu (!) - to ma być recenzja? śmiech na sali.

      Drogie trójmiasto.pl chciałbym abyśmy mogli, jako czytelnicy oceniać redaktorów oraz ich mniej udane wypociny jak to powyższe.

      Dziękuję.

      • 1 3

  • Śmierć teatru

    Od dłuższego czasu obserwujemy agonię Teatru w Gdyni. Kolejna klapa, kolejna żenada. "Nijakie aktorstwo"- czego można spodziewać się po Kowalu. Nijaka reżyseria, tragiczne kierowanie teatrem. AMATORSTWO. Marnotrawienie publicznych pieniędzy. Forsa dla kolesi realizatorów. Gdzie jest ta słynna księgowa co innych posądza o szkodnictwo w teatrze. Największym szkodnikiem jest dyrekcja teatru.

    • 5 14

  • !

    Bardzo dobre przedstawienie! Ten facio na obrazku pisze idiotyzmy. Nie czytajcie tych pierdołowatych wypocin. Znakomity Sykała!

    • 10 6

  • :)

    Spektakl świetny! Przede wszystkim ukłony w stronę Szymona Bogacza - to w końcu jego dzieło... Poza tym gratuluję Piotrowi Kruszczyńskiemu - wycisnął z aktorów ile mógł najwięciej (choć z niektórych niewiele dobrego). Rafał Kowal- jak zwykle świetny. Przemiłym zaskoczeniem jest Maciej Sykała..!!!! Beata Buczek-Żarnecka - niestety tylko OK. Reszta słabo. Całość dobra. Mądry przekaz, aż się czasem łezka zakręci.
    Jak widać nie trzeba być Bergmanem...Beckettem....Molnarem...
    Jak widać nie trzeba być Kanią... Brzozą....Sass....
    Jest Bogacz i Kruszczyński - Brawo!

    • 6 5

  • opinia

    Absolutnie nie zgadzam się z powyższa recenzją, widać wyraźnie tendencyjność Panie redaktorze w pańskiej ocenie. Mam wrażenie, że Pan tak do końca nie rozumie co to jest teatr, powinien Pan przez kilka lat chodzić na sztuki teatralne, zdobywać wiedzę z zakresu literatury i może kiedyś pokusić się o recenzowanie. Myślę sobie, że ocenę /rzetelną/ każdego dramatu, także tego, można wystawić po pewnym czasie. Moje pierwsze wrażenie jest jak najbardziej pozytywne, dobry tekst, dobra gra aktorów /Panie chyba trochę gorzej/ i także dobry pomysł reżysera na przedstawienie sztuki. zgadzam się, że muzyka do spektaklu przedstawia wiele do życzenia oraz obsługa techniczna także nie najwyższego lotu. Musi Pan, Panie Dyrektorze coś zrobić aby nie powtarzały się "wpadki" jak np. na premierze sztuki Becketta.

    • 8 4

  • Przykro oglądać.

    Rafał Kowal powinien poszukać innego zawodu, w każdej sztuce jest zawsze tylko Rafałem Kowalem. To dziwne, że drewno ma etat w teatrze. Wyróżnienie tego dramatu przez kapitułę było dużym zaskoczeniem dla wszystkich zaangażowanych w imprezę, dotąd starano się nie nagradzać miernoty. Oczywiście, jak można wywnioskować z większości opinii, spektakl się podobał, ale to tylko dowodzi, że sztuka zniżyła się do plebsu. Jak pięknie by było, gdyby to plebs dorósł do sztuki... Panie Łukaszu, w pełni podzielam Pana opinię o tej katastrofalnej pomyłce Teatru Miejskiego.

    • 8 6

  • Portal kasuje posty.

    Widzę, że portal wybiera sobie opinie. Te niewygodne na drugi dzień znikają...

    • 6 4

  • nie tak źle, ale mogło być lepiej

    Nie przesadzałabym, że spektakl Kruszczyńskiego to żenada. Ale grzechem reżysera jest brak poczucia humoru. Sztuka Bogacza jest tragifarsą - pamiętam, jak podczas publicznego czytania w ramach finału GND publiczność co rusz wybuchała śmiechem (co nie przekreśla walorów refleksyjnych tekstu). Tymczasem gdyński spektakl jest zrobiony na jednej, poważnej nucie. A Bogacz przecież napisał to w duchu Gombrowicza, pokazując opór ciała przeciwko żałobnej celebrze. Ile zmarnowanych szans na pokazanie absurdalności naszych zachowań w sytuacjach "rytualnych"! Np. to zagadywanie żałoby gospodarską gorliwością matki - bigosikiem, jajkami z majonezem, sałatką... Jeden moment wzruszył mnie naprawdę - odprowadzenie ojca do dołu przez matkę jako piękne, bardzo intymne wyznanie miłości. I jeszcze jedno - tak doświadczony reżyser jak Kruszczyński powinien trochę popracować nad niedoskonałościami sztuki, np. pozbawić ją dosłowności. Po co psuć całą dwuznaczność tekstu banalnym wyjaśnieniem, że wszystkie sceny z nieżywym ojcem są wyobrażeniem bohatera?
    Powiem krótko: gdyby ten Teatr miał porządnego dyrektora artystycznego, który interesuje się firmowanymi przez siebie premierami i bierze za nie odpowiedzialność, byłaby szansa na sukces. A tak powstało przeciętne przedstawienie.

    • 6 2

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Ze spektaklem "Brzydkie kaczątko" Teatr Miniatura poleciał za granicę. Na Harmony World Puppet Carnival uznano go za najlepszy zespół teatru lalkowego. W jakim mieście został wystawiony?

 

Najczęściej czytane