- 1 To niesamowite znalezisko ma... 600 lat (15 opinii)
- 2 Tu nie spodziewasz się sztuki, a jednak! (9 opinii)
- 3 Słynny pisarz z Gdańska bohaterem muralu (27 opinii)
- 4 Jak zarobiłem 2 mln USD na giełdzie (69 opinii)
- 5 "Spektakl o ciemności, lęku, manipulacji" (29 opinii)
Mistrzowskie zakończenie Musicalia Baltica
W piątkowy wieczór, koncertem zatytułowanym "Mistrz i...mistrz", zakończyła się pionierska edycja festiwalu Musicalia Baltica, poświęconego kompozytorom działającym wokół Morza Bałtyckiego. W Centrum św. Jana zabrzmiały utwory Jana Sebastiana Bacha oraz Johanna Gottfrieda Müthela w mistrzowskim wykonaniu wirtuoza klawesynu Marcina Świątkiewicza oraz Orkiestry Arte Dei Suonatori.
"Mistrz i...mistrz" to tytuł dość przewrotny. Pierwszym z mistrzów był w zamyśle organizatorów Musicalia Baltica Jan Sebasitan Bach. Drugim - Johann Gottfried Müthel, którego lipski kantor pod koniec życia przyjął pod swoje skrzydła. Ile Müthel nauczył się od leciwego geniusza ciężko stwierdzić, faktem jest natomiast, że żył z duchem czasu i bardziej niż barokowa polifonia interesował go porywający Sturm und Drang, którego jednym z prekursorów i najwybitniejszych przedstawicieli był wprawdzie Bach, ale inny - Carl Philipp Emanuel, syn Jana Sebastiana.
To nawiązanie do stylu Bacha berlińskiego (czy jak kto woli - hamburskiego) dało się zauważyć już od pierwszych dźwięków Koncertu klawesynowego D - dur, otwierającego piątkowe wydarzenie. Już sama forma zdradzała inklinacje Müthela - orkiestra stanowiła jedynie tło dla popisującego się wirtuozerią klawesynu. Ten, nieskrępowany koniecznością równorzędnego dialogu z tutti, czarował słuchaczy bogactwem środków artystycznego wyrazu, skupiając na sobie całą ich uwagę. Z wyrażeniem ekspresji emocjonalnej poprzez muzykę, co było jednym z posatulatów Sturm und Drang, Marcin Świątkiewicz poradził sobie znakomicie. Czarował wirtuozerską precyzją, prezentując pełną paletę możliwości klawesynu. Rozważnie dobierał tempa, w jednej chwili zachwycając biegłością i wirtuozerią w szybkich przebiegach, aby za chwilę maksymalnie zwolnić i pozwolić wybrzmieć do końca każdemu kolejnemu dźwiękowi.
Taka forma kompozycji, przerzucająca ciężar prezentacji na solistę, okazałaby się jeszcze bardziej interesująca, gdyby... utwór był nieco krótszy. Ta powtarzalność środków oraz wynikająca z partytury "bierność" orkiestry, nawet wykonującej swoja partię tak znakomicie, jak Arte Dei Suonatori, nieco mnie znużyły. Bardziej interesujący wydał mi się natomiast Koncert c - moll, zagrany na zakończenie. Choć jego forma była podobna, to urzekł mnie swoją melodyjnością.
Najbardziej jednak, i nie ukrywam, że jest to opinia w pełni subiektywna, spodobało mi się wykonanie III Suity orkiestrowej D - dur BWV 1068 Jana Sebastiana Bacha, rozdzielające oba koncerty. Po pierwsze dlatego, że wreszcie Orkiestra Arte Dei Suonatori mogła rozwinąć skrzydła i pokazać pełnię swoich możliwości (szkoda tylko, że wystąpiła w tak okrojonym, ośmioosobowym składzie). Po drugie, pierwszy raz od dłuższego czasu miałam okazję wysłuchać słynnej Arii (na strunie G) w tak perfekcyjnym, wzorcowym wręcz wykonaniu. Z highlightami jest niestety ten problem, że choć są grywane często, to jednak bardzo rzadko przez wirtuozów, przez co utrwala nam się w myślach ich skrzywiony obraz. Mam nadzieję, że to wykonanie pozostanie w mojej pamięci jeszcze na długo.
Podczas koncertu zastanawiałam się również, gdzie podziały się te tłumy miłośników muzyki dawnej, które wypełniają Centrum św. Jana do ostatniego miejsca podczas festiwalu Actus Humanus i które tak burzą się, że bilety są drogie a miejsc mało. Może w Trójmieście słucha się muzyki dawnej tylko zimą? W to, że nie zainteresowaliby ich wykonawcy, nie uwierzę - od kilkunastu lat uczestniczę w koncertach Arte Dei Suonatori i wielokrotnie zdarzało się, że w znacznie większych salach koncertowych (m. in. w poznańskiej Auli UAM) brakowało miejsc.
Piątkowy koncert był ostatnim z wydarzeń odbywających się w ramach Musicalia Baltica - festiwalu, poświęconego kompozytorom działającym wokół Morza Bałtyckiego. Organizator, Nadbałtyckie Centrum Kultury, chciał nawiązać w ten sposób do faktu, że już w lipcu Polska obejmie trwające rok przewodnictwo w Radzie Państw Morza Bałtyckiego. Jest to zatem znakomity moment na popularyzację dziedzictwa kulturowego naszego regionu.
Przede wszystkim jednak, Musicalia Baltica to wydarzenie eklektyczne, o którym możemy śmiało powiedzieć, że trafia z ofertą do bardzo szerokiego grona odbiorców. Kluczową rolę odgrywały koncerty, podczas których prezentowano m. in. dzieła zgromadzone wśród muzykaliów w Gdańsku oraz Uppsali, w tym należące do zbiorów bibliotecznych patrycjusza Zachariasza Zappio, a więc muzyczne perełki, których nie posłuchamy na co dzień. W programie festiwalu znalazł się również koncert multimedialny, a także spektakl słowno - muzyczny, adresowany dla dzieci. Pozostaje nam mieć nadzieję, że organizatorzy nie zrezygnują z tej formy promocji kultury oraz że miłośnicy muzyki dawnej zaakceptują fakt, iż na trójmiejskiej mapie kulturalnej pojawiło się nowe, bardzo interesujące wydarzenie, w którym z pewnością warto wziąć udział w przyszłości.
Miejsca
Wydarzenia
Zobacz także
Opinie (5)
-
2015-05-23 08:27
Dlaczego nie było informacji przedtem? Zapowiedzi? Może warto wprowadzić w aplikacji taką funkcję? Szkoda, że dowiaduję się teraz, od razu wkurzony od rana jestem :(
- 5 3
-
2015-05-23 12:27
(1)
Niestety promocja koncertu była zerowa. Sam się dowiedziałem o nim zupełnym przypadkiem. Koncert sam w sobie świetny!
- 2 4
-
2015-05-25 01:07
Informacja o koncercie była dostępna z wystarczającym wyprzedzeniem na Trójmiasto.pl - w zakładce "rozrywka". Zresztą podobnie jak inne imprezy związane z Musicalia Baltica. Co ciekawe przedmówcy na tą stronę zaglądają - czyli mieli i dostęp do zapowiedzi koncertu.
Tak czy inaczej małe zainteresowanie koncertem mnie zaskoczyło - przyszedłem dużo wcześniej zakładając, że będzie problem z kupieniem biletów i mocno się zdziwiłem pustką przez kościołem św. Jana- 1 0
-
2015-05-23 22:40
Nie rozumiem dlaczego się pani "burzy" pani Ewo. Nie było informacji o koncercie Arte Dei, więc nie było tłumów. Ja bardzo żałuję. Dawniej, mieszkając w Toruniu miałam okazję wielokrotnie bywać na koncertach ADS :) to był pierwszy kontakt z muzyką dawną. A tak cholera poszłam na premierę Mad Maxa. Całkiem serio. Grrrr.
- 0 1
-
2015-05-26 09:10
czytanie ze zrozumieniem
koncert był częścią festiwalu Musicalia Baltica, a festiwal był zapowiadany na stronie trójmiasto od dawna, mało tego w Radio Gdańsk, nie tylko były spoty, ale również audycje radiowe, zapowiadające festiwal...to smutne, że jeżeli coś nie bombarduje nas z bilbordów i banerów internetowych nie dociera do nas.
- 1 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.