- 1 To niesamowite znalezisko ma... 600 lat (12 opinii)
- 2 Tu nie spodziewasz się sztuki, a jednak! (9 opinii)
- 3 Jak zarobiłem 2 mln USD na giełdzie (69 opinii)
- 4 Prawdziwy hit na scenie Teatru Muzycznego (7 opinii)
- 5 Słynny pisarz z Gdańska bohaterem muralu (27 opinii)
- 6 Wielki łoś zrobił tu prawdziwą furorę (5 opinii)
Ray Cooney uważany jest za jednego z najlepszych komediopisarzy na świecie. Jego przepisy na udaną farsę sprawdzają się na każdej długości i szerokości geograficznej. Gdyński "Mayday. Run For Your Wife" z serca Londynu przeniesiony został w ścisłe centrum Gdyni. I w trójmiejskim kontekście sztuka Cooneya wypada bardzo przyzwoicie.
Autor tekstu przedstawia główną myśl sztuki już na początku i "gra" świadomością zdarzeń i faktów, widzianych przez widzów i bohaterów sztuki zupełnie inaczej. Główny bohater jest bigamistą - prowadzi podwójne życie, posiada dwie żony, na dodatek mieszka w dwóch domach oddalonych od siebie o kilka minut drogi. Gdyby nie przypadkowy wypadek, który wytrąca go z codziennego rytmu, dalej prowadziłby szczęśliwe życie podwójnego małżonka. Jest jednak "ale" w postaci zaprzyjaźnionego, naprzykrzającego się sąsiada z góry. No i dwaj podejrzliwi policjanci...
Fenomen jednej z najlepszych fars na świecie postanowił sprawdzić w realiach gdyńskich debiutujący w roli reżysera aktor Dariusz Majchrzak. Dlatego zamiast perypetiom Johna Smitha przyglądamy się kłopotom Jana Kowalskiego, jego męczący sąsiad to już nie Stanley Gardner a Stanisław Ogrodnik, zaś londyńskie Streatham i Wimbledon zamieniono na dzielnice Gdyni - Śródmieście i Wzgórze św. Maksymiliana. To spolszczenie "Mayday" po początkowej konsternacji szybko przestaje przeszkadzać, umożliwiając łatwiejszą identyfikację postaci i miejsca, co w natłoku zmieniających się jak w kalejdoskopie sytuacji często bywa jedyną słabszą stroną inscenizacji tekstu Cooneya.
Spektakl Sceny Studenckiej nakreślony jest grubą kreską, bazuje na najprostszych skojarzeniach (np. postać geja), bez inscenizacyjnych fajerwerków, ale i bez niepotrzebnych udziwnień (do tych drugich zaliczyć można jedynie króciutki koszykarski epizod, który, jak rozumiem, nawiązuje do hasła "Gdynia - stolica polskiej koszykówki"). Chociaż prosta, ciekawa kolorystycznie scenografia Anny Grabowskiej z pięcioma drzwiami oraz kanapą pośrodku sceny umożliwia rozgrywanie przedstawienia w błyskawicznym, farsowym rytmie, spektakl tylko momentami nabiera farsowego impetu. Spowolnione i nierówne tempo sytuuje go zdecydowanie bardziej po stronie udanej komedii salonowej niż brawurowej farsy.
Majchrzak przygotował spektakl wspólnie ze studentami i absolwentami Studium Wokalno-Aktorskiego w Gdyni, które młodych aktorów kształci przede wszystkim wokalnie i ruchowo. Tym samym niezbędnego do rozegrania tak dynamicznego spektaklu wyrazu dramatycznego aktorzy "Mayday. Run For Your Wife" poszukują na własną rękę, z różnym zresztą skutkiem.
Najswobodniejszy, nawiązujący świetny kontakt z widownią jest Sławomir Mandes, który jako nieznośny sąsiad państwa Kowalskich z wdziękiem nakręca spiralę absurdu. Bohaterem drugiego planu staje się Piotr Plichta w roli Aspiranta Pasikonika, w każdym swoim epizodzie wnoszącego ożywienie w wydarzenia na scenie. Dobre momenty ma też Piotr Srebrowski jako Aspirant Żądło. W drugim akcie znacznie lepiej niż w pierwszym wypadają obie żony Jana Kowalskiego - Maria (Karolina Żuk) i Barbara (Katarzyna Wojasińska). Na ich tle bezbarwnie prezentuje się główny bohater sztuki, czyli Jan Kowalski grany podczas premiery przez Michała Cyrana, ale uczciwie trzeba oddać, że to rola trudna i niewdzięczna, bo aktor praktycznie nie schodzi ze sceny i znajduje się w centrum wydarzeń przez ponad dwie godziny.
Nowym gdyńskim zwyczajem cała obsada spektaklu jest podwójna (podobnie jest w "Shreku" Teatru Muzycznego), więc widzowie kolejnych spektakli oglądać mogą zupełnie innych wykonawców. Ci jednak, zbiorowo, zasłużyli na duże brawa. Razem z Dariuszem Majchrzakiem przygotowali spektakl, który nie jest wprawdzie inscenizacyjną perełką (jak "Run For Your Wife" Teatru Wybrzeże w reżyserii Grzegorza Chrapkiewicza sprzed kilku lat), ale dzięki spontaniczności i żywiołowej fantazji całego zespołu ogląda się go z przyjemnością. O frekwencję podczas kolejnych wieczorów z "Mayday. Run For Your Wife" w Centrum Kultury w Gdyni mogą być spokojni.
Spektakl
Mayday. Run For Your Wife
Miejsca
Spektakle
Opinie (30) 1 zablokowana
-
2011-12-06 11:31
extra
dawno się tak nie bawiłem brawo brawo brawo
- 14 0
-
2012-02-05 21:33
mayday
jeśli to jest ten sam spektakl co w latach 90 grali w Bagateli w Krakowie to wybieram się niebawem!
- 5 0
-
2012-06-14 07:48
byłem wczoraj
na scenie studenckiej w gdyni tj 13.06.2012
trochę było duszno, ale spektakl przebił tą niewygodę i ubawiłem się po pachy
jeśli ktoś jeszcze nie był gorąco polecam
raczej trudno mnie rozśmieszyć, a na tym spektaklu płakałem ze śmiechu- 9 0
-
2012-08-07 14:04
mayday
Bylismy , widzieliśmy, popłakaliśmy się .(ze śmiechu !!!)
Tyle dynamizmu w tych młodych aktorach, że porwali swoją grą nawet mego męża, nieskorego do serdecznego śmiechu. Dziękuje Wam za to !- 8 0
-
2015-10-25 21:59
Brawo, brawo, brawo! Świetne przedstawienie, bardzo dobre miejsca, mąż i syn rozbawieni - pozostali widzowie także. Warty polecenia!
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.