• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

"Mayday" z Londynu do Gdyni

Łukasz Rudziński
12 listopada 2011 (artykuł sprzed 12 lat) 

Ray Cooney uważany jest za jednego z najlepszych komediopisarzy na świecie. Jego przepisy na udaną farsę sprawdzają się na każdej długości i szerokości geograficznej. Gdyński "Mayday. Run For Your Wife" z serca Londynu przeniesiony został w ścisłe centrum Gdyni. I w trójmiejskim kontekście sztuka Cooneya wypada bardzo przyzwoicie.



Trudne jest życie bigamisty, gdy ma przy sobie zaprzyjaźnionego sąsiada. W "Mayday" doskonale sprawdza się powiedzenie, że nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu. Na zdjęciu Jan Kowalski grany przez Michała Cyrana (po lewej) i Stanisław Ogrodnik w wykonaniu Sławomira Mandesa (po prawej). Trudne jest życie bigamisty, gdy ma przy sobie zaprzyjaźnionego sąsiada. W "Mayday" doskonale sprawdza się powiedzenie, że nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu. Na zdjęciu Jan Kowalski grany przez Michała Cyrana (po lewej) i Stanisław Ogrodnik w wykonaniu Sławomira Mandesa (po prawej).
Panie Kowalskie solidarnie niepokoją się nieobecnością męża. Tego samego męża. Na zdjęciu Katarzyna Wojasińska, czyli Barbara (po lewej) i Karolina Żuk, czyli Maria (z prawej strony). Panie Kowalskie solidarnie niepokoją się nieobecnością męża. Tego samego męża. Na zdjęciu Katarzyna Wojasińska, czyli Barbara (po lewej) i Karolina Żuk, czyli Maria (z prawej strony).
W sztuce Cooneya jak w życiu szybko piętrzą się nieporozumienia i nic nie jest takim, jakim wydaje się na pierwszy rzut oka. W sztuce Cooneya jak w życiu szybko piętrzą się nieporozumienia i nic nie jest takim, jakim wydaje się na pierwszy rzut oka.
Pierwszy sukces Sceny Studenckiej w Gdyni osiągnięto już przed premierą spektaklu. Sala widowiskowa w Centrum Kultury w Gdyni podczas czwartej premiery Sceny Studenckiej dosłownie pękała w szwach, ledwo mieszcząc tłum ludzi spragnionych udanej rozrywki. Bo też sztuki Cooneya nie posiadają drugiego ani trzeciego dna. To perfekcyjnie skomponowane festiwale pomyłek, pełne komizmu sytuacyjnego i słownego, z jasno i dobitnie wyłożoną intrygą.

Autor tekstu przedstawia główną myśl sztuki już na początku i "gra" świadomością zdarzeń i faktów, widzianych przez widzów i bohaterów sztuki zupełnie inaczej. Główny bohater jest bigamistą - prowadzi podwójne życie, posiada dwie żony, na dodatek mieszka w dwóch domach oddalonych od siebie o kilka minut drogi. Gdyby nie przypadkowy wypadek, który wytrąca go z codziennego rytmu, dalej prowadziłby szczęśliwe życie podwójnego małżonka. Jest jednak "ale" w postaci zaprzyjaźnionego, naprzykrzającego się sąsiada z góry. No i dwaj podejrzliwi policjanci...

Fenomen jednej z najlepszych fars na świecie postanowił sprawdzić w realiach gdyńskich debiutujący w roli reżysera aktor Dariusz Majchrzak. Dlatego zamiast perypetiom Johna Smitha przyglądamy się kłopotom Jana Kowalskiego, jego męczący sąsiad to już nie Stanley Gardner a Stanisław Ogrodnik, zaś londyńskie Streatham i Wimbledon zamieniono na dzielnice Gdyni - Śródmieście i Wzgórze św. Maksymiliana. To spolszczenie "Mayday" po początkowej konsternacji szybko przestaje przeszkadzać, umożliwiając łatwiejszą identyfikację postaci i miejsca, co w natłoku zmieniających się jak w kalejdoskopie sytuacji często bywa jedyną słabszą stroną inscenizacji tekstu Cooneya.

Spektakl Sceny Studenckiej nakreślony jest grubą kreską, bazuje na najprostszych skojarzeniach (np. postać geja), bez inscenizacyjnych fajerwerków, ale i bez niepotrzebnych udziwnień (do tych drugich zaliczyć można jedynie króciutki koszykarski epizod, który, jak rozumiem, nawiązuje do hasła "Gdynia - stolica polskiej koszykówki"). Chociaż prosta, ciekawa kolorystycznie scenografia Anny Grabowskiej z pięcioma drzwiami oraz kanapą pośrodku sceny umożliwia rozgrywanie przedstawienia w błyskawicznym, farsowym rytmie, spektakl tylko momentami nabiera farsowego impetu. Spowolnione i nierówne tempo sytuuje go zdecydowanie bardziej po stronie udanej komedii salonowej niż brawurowej farsy.

Majchrzak przygotował spektakl wspólnie ze studentami i absolwentami Studium Wokalno-Aktorskiego w Gdyni, które młodych aktorów kształci przede wszystkim wokalnie i ruchowo. Tym samym niezbędnego do rozegrania tak dynamicznego spektaklu wyrazu dramatycznego aktorzy "Mayday. Run For Your Wife" poszukują na własną rękę, z różnym zresztą skutkiem.

Najswobodniejszy, nawiązujący świetny kontakt z widownią jest Sławomir Mandes, który jako nieznośny sąsiad państwa Kowalskich z wdziękiem nakręca spiralę absurdu. Bohaterem drugiego planu staje się Piotr Plichta w roli Aspiranta Pasikonika, w każdym swoim epizodzie wnoszącego ożywienie w wydarzenia na scenie. Dobre momenty ma też Piotr Srebrowski jako Aspirant Żądło. W drugim akcie znacznie lepiej niż w pierwszym wypadają obie żony Jana Kowalskiego - Maria (Karolina Żuk) i Barbara (Katarzyna Wojasińska). Na ich tle bezbarwnie prezentuje się główny bohater sztuki, czyli Jan Kowalski grany podczas premiery przez Michała Cyrana, ale uczciwie trzeba oddać, że to rola trudna i niewdzięczna, bo aktor praktycznie nie schodzi ze sceny i znajduje się w centrum wydarzeń przez ponad dwie godziny.

Nowym gdyńskim zwyczajem cała obsada spektaklu jest podwójna (podobnie jest w "Shreku" Teatru Muzycznego), więc widzowie kolejnych spektakli oglądać mogą zupełnie innych wykonawców. Ci jednak, zbiorowo, zasłużyli na duże brawa. Razem z Dariuszem Majchrzakiem przygotowali spektakl, który nie jest wprawdzie inscenizacyjną perełką (jak "Run For Your Wife" Teatru Wybrzeże w reżyserii Grzegorza Chrapkiewicza sprzed kilku lat), ale dzięki spontaniczności i żywiołowej fantazji całego zespołu ogląda się go z przyjemnością. O frekwencję podczas kolejnych wieczorów z "Mayday. Run For Your Wife" w Centrum Kultury w Gdyni mogą być spokojni.

Spektakl

9.1
370 ocen

Mayday. Run For Your Wife

komedia

Miejsca

Opinie (30) 1 zablokowana

  • Mayday (1)

    Super spektakl. Gorąco polecam każdemu kto lubi dobrą komiedie.

    • 30 6

    • Dla mnie to było żenujące.

      Naprawdę gdzieś w świecie jeszcze to grają? Aktorów się nie czepiam - sama "sztuka" jest żenująca. A inteligentne farsy naprawdę lubię.

      • 0 0

  • ten spektakl jest swietny!

    polecam!

    • 29 4

  • nieoszlifowany diament ;-)

    Jeszcze bym co nieco doszlifowała jeśli chodzi o grę aktorską (m.in. Michał Cyran, Piotr Srebrowski i nakreślenie niektórych postaci (Np Aspirant Żądło), ale zabawa przednia, bardzo miły wieczór. I świetna energia płynąca od młodych twórców (powiedziała stara ciotka :D), którzy widać, że bawią się tym co robią.Powodzenia:-)

    • 12 4

  • dobra rozrywka (1)

    Ta farsa jest skazana na sukces więc na pewno wszystkim się spodoba, jednak będąc wcześniej na tej sztuce w Teatrze w Częstochowie i w Teatrze Wybrzeże widzę ogromną różnicę - tam sztuka jest przynajmniej 3 razy lepsza, profeljonalnego aktora od razu się poznaje w pracy, niemniej polecam szczerze sztukę, szczególne gratulacje dla Sławomira Mandesa - wypadł bezapelacyjnie najlepiej i zostawił wszystkich z tyłu, zresztą to nie tylko moja opinia, bo wczoraj dostał największe brawa od publicznosci.

    • 6 10

    • Mandes

      Sławek jest profesjonalistą. Jest absolwentem SWA.

      • 1 0

  • Byłam wczoraj na premierze. Sala pękała w szwach. Co dobrze wróży temu przedstawieniu. Wartka i szybka akcja, utrzymane tempo , dobre gagi i Swietni Aktorzy. Polecam . Dawno tak się nie ubawiałam. P.S. Bardzo podobała mi sie rola sąsiada i występujący w niej Sławomir Mandes, który zgarnął największe brawa.

    • 18 2

  • idźcie bo warto

    • 15 2

  • SWA

    Panie redaktorze. SWA nie kształci, jak to pan napisał "przede wszystkim wokalnie i ruchowo". Adepci SWA mają zajęcia aktorskie (elementarne zadania aktorskie, proza, wiersz, sceny klasyczne, sceny współczesne) w takiej samej ilości, co ich koledzy z uczelni aktorskich. No, ale skąd miałby pan to wiedzieć?A Shrek ma potrójną obsadę ról i podwójną zespołu...

    • 15 5

  • Zabawny, świeży, z ogromną dawką humoru! Duże wyrazy uznania dla ogrodnika (Sławomir Mandes) za świetną grę aktorską i rozbawienie mnie do łez! Gorąco polecam!

    • 14 1

  • M.D.

    Też byłem i widziałem... Niekwestinowany sukces odniósł AUTOR... Sąsiad grany przez Mandeza to Himalaje szmiry aktorskiej, takiej gry" kubłami " to już dawno nie widziałem !!!!!! Rzeczywiście odstawał od reszty partnerów.... Zabrakło niestety reżysera, bo żeby zrobić dobrze farsę to trzeba "trochę " znać się na reżyserii umieć prowadzić aktorów. Mieć dobry smak i poczucie humoru he he ...M.D.

    • 9 18

  • To już od wielu lat grają w innych teatrach w Polsce (2)

    trójmiejski teatr komedii jest co najmniej zacofany

    • 4 21

    • (1)

      grali grają i będą grać bo to świetna farsa!!!

      • 2 1

      • Dla mnie żenująca.

        Naprawdę jeszcze tak to grają gdzieś w świecie?

        • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Kiedy dokładnie rozpoczęła działalność Opera Leśna w Sopocie?

 

Najczęściej czytane