• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Manowce bezpiecznego teatru - głos w debacie o kondycji Teatru Wybrzeże

Łukasz Rudziński
23 lutego 2009 (artykuł sprzed 15 lat) 
Dyrektor Teatru Wybrzeże, Adam Orzechowski. Dyrektor Teatru Wybrzeże, Adam Orzechowski.

Z rosnącym niepokojem obserwowałem debatę poświęconą kondycji Teatru Wybrzeże pod rządami Adama Orzechowskiego, zainicjowaną przez Mirosława Barana z Gazety Wyborczej - Trójmiasto. Dlaczego z tej dyskusji nic nie wyszło?



Choć intencją Mirosława Barana było podsumowanie półmetka dyrekcji Adama Orzechowskiego w Teatrze Wybrzeże, debata przerodziła się w porównanie obecnego dyrektora i jego poprzednika, Macieja Nowaka. Kolejni dyskutanci przeważnie ograniczali się do opowiedzenia "za" lub "przeciw" obecnemu i poprzedniemu dyrektorowi Wybrzeża. Gdzie wnioski, spostrzeżenia, przemyślenia dotyczące kondycji tej sceny?

Sedna problemu niemal nie poruszono, krążąc wokół niego bez nazywania sprawy po imieniu. A rzecz dotyczy prowincjonalizmu teatru w Trójmieście. Nie rozumiem niechęci przed wyraźnym sformułowaniem problemu, którego główną tezą miała być zła kondycja Teatru Wybrzeże pod przywództwem Adama Orzechowskiego. Pozostałe trójmiejskie sceny zostały w debacie właściwie pominięte.

Co sądzisz o Teatrze Wybrzeże?

Z racji położenia geograficznego Trójmiasto (jak inne peryferyjne regiony Polski), aby przyciągnąć uwagę innych ośrodków, musi się wykazać czymś ponad to, co oferuje stolica. W kontekście teatru oznacza to przeważnie atrakcyjny pomysł na placówkę artystyczną i dobrych wykonawców. Jednemu i drugiemu zwykle sprzyja konkurencja, której w Trójmieście w ogóle nie ma. I to jest największy problem trójmiejskich teatrów. Nasze główne sceny - Teatr Muzyczny, Państwowa Opera Bałtycka, Teatr Miniatura, Teatr Wybrzeże oraz Teatr Miejski - kierują swoją ofertę do określonego, własnego widza. Między Gdynią a Gdańskiem praktycznie nie ma przepływu widowni, przez co możliwa rywalizacja między scenami dramatycznymi (Teatrem Wybrzeże i Teatrem Miejskim) pozostaje czysto teoretyczna.

Nie rozumiem więc dlaczego debata dotyczyła tylko jednego teatru. Rolą mediów jest inicjować tego typu dyskusje, ale by być konsekwentnym należało podsumować również strategie prowadzenia teatrów przez Macieja Korwina (Teatr Muzyczny), Marka Weissa-Grzesińskiego (Opera Bałtycka), Konrada Szachnowskiego (Teatr Miniatura) oraz Ingmara Villqista (Teatr Miejski). Oczywiście ci dyrektorzy są na różnym etapie realizacji swoich programów artystycznych, ich teatry odróżnia specyfika scen, jednak piętno prowincjalizmu w jakimś sensie dotyczy każdego z nich. Jedni radzą sobie z nim lepiej, inni gorzej. Teatr Wybrzeże wcale nie znajduje się w najgorszym położeniu.

Podnoszony argument, że za Macieja Nowaka z Wybrzeżem było lepiej, jest przedwczesny. Dlaczego? Ponieważ Nowak był dyrektorem Teatru Wybrzeże przez 6 lat, podczas gdy Adam Orzechowski jest nim dopiero dwa i pół roku. Odpowiedź na pytanie która dyrekcja była lepsza będzie można dać wtedy, gdy skończy się kadencja obecnego dyrektora.

Natomiast rozliczenie dotychczasowego przebiegu dyrekcji powinno odbywać się po sezonie, a nie w jego trakcie. Z arytmetycznej średniej nic dla teatru nie wynika. A przecież to właśnie trzeci sezon często decyduje o wartości placówki. Jeśli przez trzy lata nie udaje się wprowadzić w życie własnej wizji artystycznej i marketingowej, przeważnie nie udaje się przekonać urzędników do kontynuacji dyrekcji o kolejną kadencję. Debata o kondycji Wybrzeża nie mogła więc się udać, ponieważ nie została trafnie sformułowana i odbyła się przynajmniej o pół roku za szybko.

Nie oznacza to jednak, że odpowiada mi to, co się dzieje z Teatrem Wybrzeże. Jednak na ostateczne wnioski jest zbyt wcześnie. Ponieważ nie chcę zajmować wygodnego miejsca "po środku", między Mirosławem Baranem a cynicznie komentującym akcję "Wyborczej" w "Polsce Dzienniku Bałtyckim" Jarosławem Zalesińskim, przedstawiam swoje uwagi do obecnej dyrekcji Adama Orzechowskiego.

Truizmem wydaje się stwierdzenie, że problemem Wybrzeża jest niski poziom artystyczny. Z 21 premier za kadencji Orzechowskiego na palcach jednej ręki policzyć można spektakle naprawdę udane, które dodatkowo wywołały jakiś rezonans poza Trójmiastem. Mnie jednak bardziej niepokoi fakt, że większość obecnych produkcji Wybrzeża to przedstawienia, w których trudno dostrzec jakiekolwiek ferment. Brakuje teatru pobudzającego do myślenia, teatru zadziornego, angażującego realizatorów oraz publiczność. Zamiast tego coraz częściej obserwujemy ledwie przyzwoite rzemiosło reżyserów i aktorów. Ról pokroju Alexandry del Lago Doroty Kolak ze "Słodkiego ptaka młodości" jest jak na lekarstwo, a przecież do niedawna zespół Wybrzeża nazywano czołowym w kraju. Dziś ten tytuł oprócz tradycyjnie mocnych zespołów krakowskiego Starego i wrocławskiego Teatru Polskiego mają aktorzy Teatru Polskiego w Bydgoszczy i Teatru im. Kochanowskiego w Opolu.

Dużym problemem Wybrzeża jest brak istotnego festiwalu dramatycznego, który byłby wizytówką teatru. Kłopot polega na tym, że taki festiwal Gdańsk już ma - jest nim Festiwal Szekspirowski, którego przez wiele lat organizatorem była Fundacja Theatrum Gedanense. W tej sytuacji Adam Orzechowski i tak zrobił wiele, tworząc wartościowe "Wybrzeże sztuki". Warto więc zauważyć, że niektóre problemy Teatru Wybrzeże są obecne znacznie dłużej niż jej aktualny dyrektor.

Jednak inne kłopoty ta scena zawdzięcza właśnie jemu. Teatrowi Wybrzeże brakuje określonej wizji, czego nie zmienią dziwaczne hasła reklamowe pokroju "spektakli zerojedynkowych". Tworzenie teatru "dla każdego" w większości dotychczasowych produkcji, niebezpiecznie spycha teatr na mieliznę o nazwie nijakość.

Dyrektor Orzechowski ma wielkie sukcesy na polu marketingowym - przez połowę kadencji zdołał pozbyć się ogromnego zadłużenia odziedziczonego po poprzedniku. Możliwe, że to główny powód spowolnionego startu, ale warto mieć w świadomości, że długu już nie ma i w kolejnych sezonach można zapraszać większą liczbę uznanych reżyserów, którzy podniosą atrakcyjność przygotowywanych spektakli.

Szansę na poprawę wizerunku Wybrzeża jeszcze w tym sezonie będą mieć m.in. Anna Augustynowicz, Grzegorz Wiśniewski (światowa prapremiera "Łowcy androidów") i Adam Nalepa. Ten ostatni może wreszcie przełamie fatum drugiego spektaklu, jakie ciąży na reżyserach, którzy w nagrodę za udane przedstawienie otrzymywali możliwość zrealizowania kolejnego (tak było w przypadku Jarosława Tumidajskiego i Michała Kotańskiego).

Problem Teatru Wybrzeże to jednak fragment dużo większej układanki. Być może wyjściem z sytuacji byłaby większa integracja trójmiejskich teatrów? Z dużymi nadziejami czekam też na powstanie Gdańskiego Teatru Szekspirowskiego, ponieważ czynna cały rok scena impresaryjna stanowić będzie, jak sądzę, konkurencję nie tylko dla nieodległego Teatru Wybrzeże. Warto pamiętać o tym, że tworzenie teatru bezpiecznego, pozbawionego prawdziwego ryzyka i większych aspiracji to najkrótsza droga na przez nikogo nie chcianą prowincję.

Miejsca

Opinie (15) 2 zablokowane

  • słabo, słabiutko!

    dlaczego publika tak szaleje za Matką Witkacego? Bo to jeden z ostatnich spektakli nie robionych właśnie "pod publiczkę"! My nie jesteśmy idiotami! Jeśli chcę , zeby ktoś mnie "kokietował" włączam telewizor (nie włączam, bo nie chcę). A do teatru chodzę po coś więcej. Kilku moich znajomych po "Wiele hałasu o nic" powiedziało: Nigdy więcej Wybrzeża! Ja jeszcze daję szansę. Ale wybieram Operę Bałtycką.
    PS. Czemu Wesele tak szybko spadło z afisza?

    • 7 2

  • Panie Łukaszu (1)

    Szkoda, że nie bywa Pan na przeglądzie np.Teatrów Muzycznych wtedy można by było coś miarodajnego napisać i przekonać się zupełnie o czym innym,
    a nie pisać bzdur, że

    "Z racji położenia geograficznego Trójmiasto (jak inne peryferyjne regiony Polski), aby przyciągnąć uwagę innych ośrodków, musi się wykazać czymś ponad to, co oferuje stolica".

    • 3 7

    • No i właśnie w ten sposób Teatr się wykazuje. Stolica takiego festiwalu nie ma, z tego co się orientuję. A samego festiwalu nikt tu nie ocenia, nie potępia, bo tekst jest o INNYM teatrze.

      • 1 0

  • Chciałbym coś przypomnieć a propos długow

    Maciej Nowak został dyrektorem Wybrzeża 1 grudnia 2000 r. Przed nim siedem lat dyrektorem generalnym była Ewa Bonk-Woźniakiewicz. Dług teatru pojawił się już w okresie jej pracy, na koniec 2000 r. wynosił ok. 650 tys. zł.

    «Szukając oszczędności, Nowak zwolnił 55 ze 160 pracowników. Sprzedał też za ok. 6 mln zł nieruchomość należącą do teatru. Jednak dług ciągle narastał, na koniec I kwartału 2005 r. wynosił ok. 1 mln zł, z czego 474 tys. było wymagalne natychmiast (dla porównania kwoty wymagalnego zadłużenia innych instytucji podległych samorządowi: Teatr Muzyczny - 217 tys. zł; Filharmonia Bałtycka - 113 tys. zł; Opera Bałtycka - 0 zł). W zamian Nowak wykonał remont generalny sceny na Targu Węglowym za około 4 mln zł. Do tego zwiększył: liczbę premier (było ich ostatnio kilkanaście rocznie, zamiast pięciu w latach 1995-99), granych spektakli (w latach 1994-2000 - 250 rocznie, ostatnio - ok. 500) oraz liczbę widzów (rocznie Wybrzeże odwiedza 80 tys. osób, w porównaniu z 40 tys. za poprzedniego dyrektora). - W teatrze nie panują normalne prawa ekonomii - mówił Nowak rok temu "Gazecie". - To nie jest przedsiębiorstwo nastawione na zysk. Gazeta Wyborcza - Trójmiasto nr 143
    23-06-2005

    • 4 1

  • Trójmiasto ma niezwykle cierpliwą publiczność teatralną. (3)

    Cierpliwą wrażliwą i pamiętliwą . Gdy dzieje się coś ciekawego sale są pełne .
    Nie sposób zapomnieć "Kubusia Fatalistę " granego gościnnie przez Teatr Dramatyczny z Zapasiewiczem , "Don Juana" w reżyserii J Grzegorzewskiego z Radziwinowiczem , czy odwiedziny Komedii Francuskiej .
    Jak się ma do tego wybrzeżowa twórczość ?
    Czy Maciej Nowak nie zapomniał czasem , że w teatrze równie ważną połową jest publiczność ?
    Czy obecny dyrektor Orzechowski zrobi choć jeden spektakl , po którym publiczność wyjdzie zachwycona , przerażona lub poruszona ?
    Czy można nas zadziwić laptopem, stryczkiem i prosektorium w " Don Giovannim" Mozarta ? Zapewne nie. Można nas natomiast zachwycić dobrze zagraną uwerturą. Gdy na premierze Panie Weiss w uwerturze słyszę kiksy i do tego nierówno tańczy mi balet to doprawdy trudno mi uwierzyć , że jestem w operze .

    Co do Teatru Muzycznego nie mam odwagi przekroczyć progów "kulturalnego pegeeru dotowanego z UM Gdyni"

    • 8 3

    • radzę lepiej się zorientować w kwestiach finansowych Teatru Muzycznego, jest to on równie w dużym stopniu finansowany przez województwo, a na marginesie co ma źródło finansowania do wartości artystycznej? po Wybrzeżu widać, ze nie wiele.

      • 2 0

    • (1)

      kiksy szanowny opiniotwórco nie stanowią o jakości przedstawienia...Jak dla mnie-brawa dla opery bałtyckiej i jej szefostwa-nareszcie mamy operę w trójmieście

      • 0 0

      • Szanowny Panie "mineral"

        Jeśli wystawia się "Don Giovanniego " Mozarta trzeba grać uwerturę . Nie ma na to rady . Co do jakości przedstawienia to musimy pamiętać , że mamy do czynienia z arcydziełem operowym Mozarta i większość kulturalnej publiczności zna to dzieło na pamięć . Po wspaniałych i stylowych przedstawieniach " Don Juana" w reżyserii J. Grzegorzewskiego i Komedii Francusjiej z A. Sewerynem w roli głównej publiczność trójmiejska zobaczyła gniot reżyserski w wykonaniu pana Weissa. Nawet po słynnym duecie miłosnym na premierze nie było oklasków . Rozumiem , że Opera Bałtycka powoli staje na nogi i dlatego potrzebna jest życzliwa krytyka.
        W chwilach gdy ma do nas przemawiać muzyka Mozarta ,drogi panie Weiss, trzeba dać jej szansę .

        • 0 0

  • wesele (1)

    wesele spadło po jakichś 2, czy 3 sezonach, co może się wydawać szybkim "spadkiem" ale nie tak znowu rzadkim w teatrze. powody prawdopodobnie dwa:

    mniej prawdopodobny: słaba frekwencja. jako, że podobał mi się ten spektakl to byłem na nim chyba ze 2-3 razy i niestety pustki na widowni dość konkretne.

    bardziej prawdopodobny i uzasadniony rzeczowo: Dyrektór Orzechowski zwolnił, bądź "skłonił" do zwolnienia się dość sporą część zespołu aktorskiego, bez którego granie "wesela" nie było możliwe, bo zrobić jedno, czy nawet dwa zastępstwa to jeszcze nie taki znowu problem, ale 4, czy 5 - już tak.

    vide: Brykalski, Czarnik, Arciuch, Lisiecka, Brzoska, Kronenberger...

    • 4 2

    • dzięki za odpowiedź

      Mnie się też spektakl BARDZO podobał! Duże wzruszenie, bardzo aktualny. No i za mojej bytności był komplet widzów.

      • 0 0

  • orzechnowski

    przeproś i sper....

    kiedyś (za czasów Nowaka) ktoś na łamach DB powiedział, że
    Nowak powinien zostać szefem artystycznym Miejskiego Domu Kultury, a dyrektorka owego przybytku powinna zostać szefem Finansowym Teatru Wybrzeże
    ...
    żal za Nowakiem
    Orzechowski to psój i psuć będzie dalej

    • 2 5

  • trójmiejskie teatry

    Zgadzam się z autorem artykułu, że trójmiejskie teatry mają niestety charakter "prowincjonalny". Myślę, że nadzieja w ty, że są jeszcze osoby, które dostrzegają ten stan, chcą teatru "świeżego", który nie tylko będzie dla widzów fascynującym przeżyciem artystycznym ale i nową wartością i zjawiskiem. Problem z kondycją teatrów chyba jest szerszy i nie dotyczy tylko trójmiejskich scen, jednak nie zwalnia to nikogo do serwowania widzom miernych przedstawień.
    Bywam od czasu do czasu na przedstawieniach zarówno Wybrzeża, Teatru Miejskiego w Gdyni i Sceny Off The Bicz.
    I osobiście najmniej zawiodłam się na sopockiej scenie, natomiast Wybrzeże rozczarowało się niemiłosiernie i to wiele razy spektaklami - bez koncepcji i przeładowanymi gadżetami.
    Najważniejsze chyba w tej dyskusji, jest jednak to, że są ludzie, którzy chcą dobrego teatru trójmiejskiego. To chyba dobry początek :-)

    • 2 2

  • ewa bonk

    nadal zadluza tym razem szpitale nowak zajada warszawke i nic

    • 1 1

  • Liczba widzów wzrosła po zmianie dyrektora!!!

    Liczba widzów wzrosła po zmianie dyrektora!!! W czym problem jeśli liczba widzów wzrasta??? Teatr jest dla widza a nie dla recenzentów szczególnie tych z Gazety wyborczej

    • 5 1

  • moze jest jeszcze szansa

    Przerazona jestem tym co sie dzieje w teatrze, Orzechowski zwolnil spora czesc zespolu i teraz w kazdym przedstawieniu widzimy w kolko tych samych aktorow, nie twierdze ze Nowak byl lepszym dyrektorem ale mial wiele sukcesow jesli chodzi o przedstawienia, a tu widze klape za klapa. Teraz na przedstawieniach siedze z rozdziawiona geba i zastanawiam sie jak ktos mogl taki syf dopuscic do premiery. Rozumiem chec zrobienia czegosc innowacyjnego, ale nie przesadzajmy. Do teatru chodze by pobudzil moj mozg, na tania rozrywke mam telewizor i nie potrzebuje w teatrze pseudo erotycznego obrzucania sie ciasteczkami, ostentacyjnego zucia gumy i plytkich intryg.Mam nadzieje ze kolejne przedstawienia beda bardziej interesujace bo wciaz jest szansa na zmiany

    • 0 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Który znany polski pisarz zamieszkał niedawno w Brzeźnie?

 

Najczęściej czytane