Za życia niedoceniany, jako muzyk odkryty wiele lat po śmierci. W piątek po raz pierwszy w Gdańsku wysłuchać będzie można VII symfonii Gustava Mahlera
W tym roku - 18 maja - przypada 100 rocznica śmierci Gustava Mahlera, austriackiego kompozytora i dyrygenta, jednego z najwybitniejszych przedstawicieli muzyki symfonicznej w historii.
Urodzony w 1860 roku Mahler za życia był cenionym dyrygentem, ale jego muzyka była kompletnie niezrozumiała. Prowokowała i szokowała, stanowiła mieszankę stylów i antynomii, wynikała bezpośrednio z osobistych dramatycznych doświadczeń i niespełnionych aspiracji.
Dziś Mahler uchodzi za nowatora i wizjonera, a jego sztuka przeżywa prawdziwy renesans. Symfonie mahlerowskie często przyrównuje się do epickich powieści. Można w nich odnaleźć różnorodne wątki, perypetie bohaterów i wartką akcję, trzymająca w napięciu do samego końca. Jego muzyka zakorzeniona w epoce fin du siecle łączy w sobie elementy ekspresjonizmu, symbolizmu i secesji. Wychodzi poza ramy "sztuki wysokiej", odwołując się do kultury popularnej z której wykorzystuje różne brzmienia (marsze, walce, pieśni), nietypowe instrumentarium i symbolikę.
Dla tych, których nie odstraszą monumentalne rozmiary dzieła (5 części, blisko 80 minut muzyki) i powiększona obsada orkiestry, polecamy VII symfonię e-moll ("Pieśń nocy"), która zabrzmi 25 lutego o godzinie 19 w Filharmonii na Ołowiance.
W tym dziele po raz pierwszy w historii muzyki kompozytor powierzył znaczące partie instrumentom takim jak gitara i mandolina.
VII Symfonia jest częścią cyklu "Mój czas jeszcze nadejdzie", w którym od tygodni trójmiejscy melomani poznają muzykę Mahlera. Piątkowe wykonanie będzie premierowym w Gdańsku.
Bilety w cenie 10-40 zł.