- 1 Co robić w długi weekend w mieście? (39 opinii)
- 2 Maj miesiącem festiwali (7 opinii)
- 3 Tysiące osób odwiedziło Twierdzę Wisłoujście (70 opinii)
- 4 Orzechowski: Szukam dziur w rzeczywistości (15 opinii)
- 5 Komiksy, polityka i SF. Lektury na wiosnę (19 opinii)
- 6 Wystawa trójmiejskiej malarki w Wenecji (69 opinii)
Odkrycie, że w zimny i śnieżny kwietniowy wieczór, tysiąc osób chce wysłuchać requiem Mozarta w Katedrze Oliwskiej, wprawiło mnie w doskonały nastrój.
Tak właśnie myślałem, gdy przed wyjściem na koncert pakowałem do plecaczka wielką poduchę, na której miałem zamiar wygodnie usadowić się w katedrze. Bo muzyka muzyką, ale twarde kościelne ławy zwykle nie pomagają w skupieniu się na czymkolwiek, choćby przez godzinę.
Tu małe zastrzeżenie: nie jestem muzykiem, muzykologiem, nawet melomanem nie jestem wybitnym. W filharmonii jestem nie więcej niż pięć razy w roku, wśród moich płyt CD jest może 20 z tzw. muzyką poważną.
Ale utwór, jakiego w poniedziałek można było wysłuchać w Katedrze Oliwskiej, był na wskroś wyjątkowy i dawno już opuścił szufladę z napisem "tylko dla melomanów". Requiem d-moll Wolfganga Amadeusza Mozarta to utwór piękny, groźny, wzniosły, budzący trwogę - po prostu oddający nastroje mszy żałobnej, którą właśnie jest.
Ale przyciąga też swoją pozamuzyczną otoczką: tajemniczą historią jego zamówienia przez nieznanego Mozartowi człowieka; tym, że Mozart umarł nie dokończywszy kompozycji; tym, że nie do końca wiemy kto i co dopisał do nieukończonego dzieła.
Do popkultury wprowadził go najpierw brytyjski dramatopisarz Peter Shaffer swoją sztuką pt. "Amadeusz", a potem unieśmiertelnił genialnym filmem pod tym samym tytułem Milos Forman.
Myślę, że także te wszystkie fakty sprawiły, że gdy wszedłem do katedry, gdzie requiem miała wykonywać orkiestra Polskiej Filharmonii Bałtyckiej z towarzyszeniem solistów i Chóru Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego, musiałem zapomnieć o poduszeczce, którą zamierzałem wymościć sobie katedralną ławę. Powód był taki, że wszystkie miejsca siedzące były dawno zajęte, a tłum wypełniający nawy na tyle gęsty, że przebicie się do miejsca, z którego widać było muzyków, ledwo wykonalne.
Ale choć musiałem pogodzić się z wysłuchaniem koncertu na stojąco, byłem przeszczęśliwy. Skoro w ten zimny i śnieżny kwietniowy wieczór, lekko licząc tysiąc osób postanowiło wyjść z domu i wysłuchać koncertu muzyki poważnej, to ten świat nie jest jeszcze stracony!
Miejsca
Wydarzenia
Zobacz także
Opinie (24) 2 zablokowane
-
2012-04-03 21:42
Bo muzyka muzyką, ale twarde kościelne ławy ???
nie wiedziałem, że ma Pan taki wrażliwy tyłek i słuch!
- 9 6
-
2012-04-03 23:11
uczestniczka z drugiej strony
Jeśli o mnie chodzi, to bardzo mi się podoba artykuł pana Michała.
Każdy wie, jakim utworem jest Requiem Mozarta i wystarczy mi całkowicie relacja zdziwienia, że taka ogromna ilość ludzi wybrała się, żeby to przeżyć.
Muszę powiedzieć, że nigdy w życiu nie widziałam tak pełnej Katedry, mimo, że od 12 roku życia chodziłam tam na Pasterki. Stać na schodkach i oglądać ten tłum ponad głowami orkiestry bylo tak obłędnym wrażeniem, że śpiewanie było jakby tylko uzupełnieniem tego zjawiska. Wspaniale było.
Chόrzystka- 10 2
-
2012-04-03 23:36
Nie chcę wyjść na ignoranta (2)
bo melomanem nie jestem żadnym, ale czy taka frekwencja nie jest też aby uzasadniona faktem, że koncert odbywał się 2 kwietnia i pokrywał się z godziną śmierci Jana Pawła II? Czy ludzie nie przyszli do katedry m.in. po to, by wspólnie pomodlić się w jego intencji razem z ich pasterzem? Ja przyszedłem do katedry z taką myślą, ok. godz. 21:30 i byłem przekonany, że będzie msza. Oczywiście to, co zdążyłem wysłuchać, było wspaniałe, a przedostatnia część występu pokryła się z tą magiczną godziną 21:37 i niczym 7 lat temu ludzie zebrani na Placu św. Piotra zaczęli klaskać po ogłoszeniu śmierci Papieża, tak i my wszyscy zaczęliśmy bić brawo.
Nie wiem, jak wam się wydaje, ale moim zdaniem to miało bardzo duże znaczenie.- 10 0
-
2012-04-04 09:14
Oczywiscie , że Requiem Mozarta wykonano w rocznicę śmierci naszego papieża.
Oczywiste jest również , że jest to msza żałobna muzyczne arcydzieło Mozarta .
Oczywiste jest również, że tym koncertem społeczność Trójmiasta okazuje pamięć w rocznicę Jego śmierci a zarazem pokazuje swoją klasę - swoją chrześcijańską twarz.
W tym felietonie Michała Stąporka jest poduszka (pod jego siedzenie) jest śnieg jest "pozamuzyczna otoczka" ale nie ma ani słowa o rocznicy oraz intencji tego koncertu. Taki właśnie poziom prezentują dziennikarskie gwiazdy "Gazety Wyborczej".- 3 4
-
2012-04-04 10:01
Znaczenie mógł mieć też fakt
że w Katedrze trwają właśnie rekolekcje, ludzie specjalnie zostali dłużej na koncert.
- 5 2
-
2012-04-04 01:46
sprawozdanie z zachwycenia.
Jakie to jest arcydzieło każdy wie.Artykuł NIE JEST recenzją muzykologa.Redaktor w tym nie jest specjalistą.Zazdroszczę,że mnie tam nie było.Sukces wydarzenia zwraca uwagę ,ze do Katedry bliżej niż do Filharmonii. Więcej takich wydarzeń.
- 12 1
-
2012-04-04 10:56
DWA TYTANY DUCHOWE- JAN PAWEŁ II i W.A.MOZART
Bez wątpienia przyszliśmy dla Jana Pawła II, żeby pomodlić się, powspominać, a przede wszystkim, żeby wspólnie, w gromadzie przeżyć żal, że Go z nami już nie ma. To był hołd dla OSOBY Jana Pawła II i jego świętego życia. Z podziwem zauważyłam obecność wielu młodych osób.Duma mnie rozpierała,że jestem świadkiem świadectwa pamięci o Janie Pawle II i że właśnie młodzi, a nawet dzieci są obecni w czasie tych wspólnych chwil rocznicowych śmierci WIELKIEGO POLAKA.A muzyka Mozarta oddała tylko to co czuliśmy chyba wszyscy- obaj Ci wielcy ludzie to tytani pracy,uosobienia wielu talentów,niezwykli przywódcy duchowi.Byłam zadowolona z tego,że zwlokłam się z fotela i pojechałam z Gdyni do Oliwy po ucztę duchową i wzruszenia. A co do autora artykułu to jego zwątpienie w publiczność w katedrze należy przypisać młodemu wiekowi i małemu doświadczeniu.
- 8 0
-
2012-04-04 11:00
A ja się poddałam
Przyszłam do katedry o 20 - okazało się, że trwa msza, wszystkie ławki już zajęte, nawet ciężko stanąć z przodu, wcisnęłam się gdzieś za filar i wytrzymałam z 10 minut. Zrezygnowałam z koncertu, trochę żałuję, ale dyskomfort byłby większy niż przyjemność wysłuchania go. Innym razem, w lepszych warunkach:) Ale inicjatywę jak najbardziej popieram!
- 5 2
-
2012-04-04 14:47
Brawo GUMed, brawo PFB !!!!
to było po prostu myzyczny miodzik - fantastico !!!
- 8 1
-
2012-04-04 14:57
Wybrałem koncert i nie żałuję
miałem bardzo trudny wybór w tym czasie albo wybrać się na mecz piłki ręcznej Polska-Niemcy do ERGO ARENA albo iść na koncert Mozarta poświęcony naszemu Papieżowi. Wybrałem koncert i nie żałuję
- 10 1
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.