• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Jazzowy rezonans zabrzmiał w Gdańsku

Przemysław Rydzewski
2 listopada 2009 (artykuł sprzed 14 lat) 
W sobotni wieczór publiczność zgromadzona w Filharmonii Bałtyckiej miała okazję usłyszeć wyjątkowy,  jazzowy rezonans. W sobotni wieczór publiczność zgromadzona w Filharmonii Bałtyckiej miała okazję usłyszeć wyjątkowy,  jazzowy rezonans.

Wspaniała, szalona podróż w świat nowych, zaskakujących dźwięków i harmonii. W sali gdańskiej Filharmonii Bałtyckiej na Ołowiance wystąpiła dziesięcioosobowa orkiestra muzyki improwizowanej pod kierownictwem Kena Vandermarka.



Przyznam szczerze, że z obawą w sercu wchodziłem do Filharmonii Bałtyckiej w sobotni wieczór. "Resonance" to przecież dziesięć osób na jednej scenie, mało tego - to dziesięciu pewnych siebie i swych umiejętności improwizatorów. Ken Vandermark wielokrotnie odwiedzał nasz kraj, w tym także Trójmiasto. Bałem się, że dialogi, które słyszeliśmy w zeszłym roku pomiędzy jego triem, czy też wiosenne dyskusje kwintetu Vandermak 5, przemienią się teraz w zwyczajną kłótnię i wzajemne przekrzykiwania. Czy słusznie się troskałem? Nie, rzecz jasna! Dodam jednak, że popisy tej freejazzowej orkiestry to dawka muzyki wymagająca od słuchacza dużej otwartości, a wręcz - odrobiny szaleństwa.

Vandermark dowodził całym przedsięwzięciem. To on odliczał, kiedy muzycy rozpoczną kolejny utwór i naliczał tempo, w jakim będą go wykonywać, z uśmiechem na twarzy wskazywał i przypominał o tym, co za chwilę się wydarzy. Powiedziałbym, że pełnił rolę "dobrego ducha dyrygenta", który doskonale prowadzi swoją jazzową orkiestrę.

Trudno bowiem "Resonance" traktować w kategoriach zespołu niezależnych instrumentalistów. Mimo dźwiękowej wrzawy dobiegającej ze sceny, wszystko było tam uporządkowane i podzielone. Każdy muzyk znał swoje miejsce i wiedział, w której sekcji się porusza. Radość grania, a przede wszystkim sugestywne porozumienie panujące pomiędzy twórcami, którzy przecież współpracują od niedawna, wprowadziło niezwykłą atmosferę.

Wywodzący się z Chicago improwizator, Ken Vandermark, twórca projektu "Resonance", popisał się również wspaniałą grą na saksofonie tenorowym i klarnecie. Jednocześnie, ceniąc sobie umiejętności scenicznych kolegów, co rusz ustępował im pola. Tym samym orkiestrowe frazy przeplatały się z solowymi improwizacjami instrumentalistów.

Moją uwagę przykuł grający na perkusji Michael Zerang, który z mistrzowską swobodą wędrował po swoim zestawie. Także pochodzący ze Szwecji Per-Ake Holmlander dał wspaniały popis gry na tubie. Oczywiście nie mogę nie wspomnieć o saksofoniście Mikołaju Trzasce, który od dawna godnie reprezentuje w świecie Polskę i Trójmiasto. Dowiódł swoją pełną pasji grą, że niedługo będziemy mogli jednym tchem wymieniać jego nazwisko tuż obok Stańki, Urbaniaka i Dudziak - naszych światowych ambasadorów jazzu. A może już możemy?

Muzyka, którą usłyszeli licznie zebrani goście gdańskiej filharmonii, rzeczywiście stanowiła swoistego rodzaju rezonans - pochłaniający energię, składający się z impulsów, wahnięć i drgań o określonej częstotliwości. Jazzowa orkiestra Kena Vandermaka zabrała nas w przepełnioną emocjami i zaskakującymi dźwiękami szaloną podróż, w której pozorny chaos zderzał się z melodyką. Wspaniale, choć krótko, bo tylko ponad godzinę, było pławić się w tej harmonicznej nieoczywistości.

Miejsca

Wydarzenia

Zobacz także

Opinie (4) 1 zablokowana

  • nikt nawet nie skomentuje??? czyzby JAZZ stalby sie az tak niepopularnym gatunkiem muzyki??? (2)

    • 5 0

    • Byłem

      Byłem. Beznadzieja zupełna. Muzyka w ciągu około półtorej godziny brzmiała może przez 15 minut, reszta to mniej lub bardziej skoordynowany hałas. Szczególnie "ciekawe" były fragmenty, gdy jakiś gość dmuchał w trąbę wydając przy tym dzwięki zakatarzonego knura.

      • 0 1

    • Nie było to łatwe w odbiorze

      Ale bardzo ciekawe, dużo się działo w powietrzu co czasami ciężko było pogodzić z wizją. Teraz czekam na płytę żeby to wszystko poukładać.

      • 0 0

  • resonance

    Mam nadzieje że nie będzie to jednorazowy eksperyment - publiczność zgromadzona nie wyszla przed bisem, jej różnorodność świadczy o przynajmniej zaciekawieniu zjawiskiem tego rodzaju orkiestry, a stali odbiorcy twórczości KV mięli ogromną satysfakcję, iż koncert przyciągnął tak dużą liczbę uczestników.
    Czekam na Chicago Tentet - z pewnościa ktoś sie odważy sprowadzić, wzorem niedoścignionego Krakowa, tę jazzową legendę.

    • 2 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

spektakl dramatyczny

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Do czego wykorzystywano w XI wieku wieżę obecnego Muzeum Archeologicznego w Gdańsku?

 

Najczęściej czytane