• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Idee a rzeczywistość, czyli "Eros i Psyche" w Operze Bałtyckiej

Łukasz Rudziński
13 września 2015 (artykuł sprzed 8 lat) 
Scena "rewolucyjna", czyli obrazek z Paryża w czasie Rewolucji Francuskiej to jeden z najciekawszych inscenizacyjnie fragmentów "Erosa i Psyche". Z flagą Barbara Zamek jako Psyche. Scena "rewolucyjna", czyli obrazek z Paryża w czasie Rewolucji Francuskiej to jeden z najciekawszych inscenizacyjnie fragmentów "Erosa i Psyche". Z flagą Barbara Zamek jako Psyche.

Nowy, poświęcony polskim operom sezon artystyczny w Operze Bałtyckiej zainaugurowano "Erosem i Psyche" Ludomira Różyckiego. Inscenizacja przygotowana przez Natalię Kozłowską ma ciekawe momenty, jednak najlepsze wrażenie pozostawia Orkiestra Opery Bałtyckiej, "opowiadająca" mit Erosa i Psyche muzyką.



Opera Ludomira Różyckiego, po niewątpliwym międzynarodowym sukcesie towarzyszącym jej premierze w 1917 roku, po II wojnie światowej praktycznie została zapomniana i całkowicie zniknęła też z polskich i zagranicznych repertuarów teatrów operowych. Pomysłodawcą przywrócenia jej do łask jest Rafał Kłoczko, dyrygent, kierownik muzyczny i inicjator podobnych przedsięwzięć, prezentowanych w Gdańsku od kilku lat regularnie dzięki wsparciu Fundacji TUTTI w Centrum św. Jana lub Operze Bałtyckiej. Opera Bałtycka jest w tym przypadku jest jedynie koproducentem spektaklu, użyczającym artystom zaproszonym przez Rafała Kłoczko i reżyserkę Natalię Kozłowską sceny i udostępniającym twórcom Chór, Orkiestrę oraz tancerzy Bałtyckiego Teatru Tańca.

Nie jest to więc typowa premiera Opery Bałtyckiej, choć na scenie występują profesjonaliści, których widzowie produkcji operowych Natalii Kozłowskiej i Rafała Kłoczko mieli okazję poznać w poprzednich spektaklach ("Gianni Schicchi", "Siostra Angelica" czy "Płaszcz" Pucciniego i przede wszystkim "Francesca da Rimini" Rachmaninowa). Realizacja "Erosa i Psyche" związana jest także bezpośrednio z osobą Przemysława Baińskiego, wykonującego część głównych partii spektaklu (Eros, Arystos, Błędny Rycerz, De la Roche, Stefan), w tym sezonie będącego rezydentem Opery Bałtyckiej (spektakl współfinansuje Instytut Muzyki i Tańca właśnie dzięki programowi "Artysta-Rezydent").

Zdecydowanie najlepszym, zarówno wizualnie, jak i reżysersko obrazem jest "scena klasztorna", z wyczuciem zainscenizowana przez Natalię Kozłowską. Zdecydowanie najlepszym, zarówno wizualnie, jak i reżysersko obrazem jest "scena klasztorna", z wyczuciem zainscenizowana przez Natalię Kozłowską.
Pięć scenicznych obrazów, które składają się na napisane przez Jerzego Żuławskiego libretto "Erosa i Psyche", ukazuje przeróżne zmagania ducha, idei i uczuć wyższych z materią i realnością, które uosabia Blaks. To on zawsze staje Psyche na drodze do realizacji wzniosłych celów - przez niego Psyche dojrzy twarz Erosa, skazując się na wieczną tułaczkę. Kolejne zmagania Psyche z Blaksem obserwujemy zaś w starożytności w pałacu prefekta rzymskiego z czasów Chrystusa, w średniowiecznym klasztorze, w Paryżu w czasach Rewolucji Francuskiej oraz w domu bogatego barona na początku XX wieku. Za każdym razem idee i uczucia Psyche tłamszone są przez chytrość, siłę i władzę Blanksa, który początkowo był jedynie leniwym parobkiem królewny Psyche.

W inscenizacji Natalii Kozłowskiej istotną część scenografii zastępują projekcje wideo Olgi Warabidy, korespondujące zazwyczaj z wydarzeniami scenicznymi i podkreślające najbardziej emocjonalne momenty spektaklu. Cała oprawa wizualna przedstawienia opiera się na połączeniu projekcji wideo z grą świateł (świetnie wyreżyserowanych przez Piotra Miszkiewicza), bo na scenie najczęściej artyści są osamotnieni wobec pustej przestrzeni, sporadycznie wzbogaconej o pojedyncze rekwizyty.

Najbardziej abstrakcyjna, rozgrywana w mitycznej Arkadii, jest pierwsza odsłona. To zarazem najmniej ciekawa wizualnie część spektaklu, bo włączywszy niezbyt ograny na scenie pomysł z praniem, artyści praktycznie pojedynczo konfrontują się z widzami, stojąc na wielkiej pustej scenie. Znacznie lepiej wygląda drugi obraz, z "żywą scenografią" w postaci Chóru Opery Bałtyckiej podczas sceny biesiadnej. Jednak zdecydowanie najlepszy zarówno reżysersko, jak i scenograficznie jest początek drugiego aktu, gdy akcja przenosi się do XV-wiecznego klasztoru, a oczom widzów ukazują się zakonnice "schowane" za klasztornymi murami, czyli półprzezroczystą kurtyną z projekcją znaku krzyża, oddzielającą je od publiczności. Właśnie ten fragment, najbardziej dramatyczny i efektowny, doskonale też oświetlony, najbardziej zapada w pamięć. W kolejnej, rewolucyjnej odsłonie reżyserka udowadnia, że doskonale potrafi operować rekwizytami, których tak unika przez większość spektaklu, ostatnia część przedstawienia zaskakuje wizualnie głównie podczas bardzo efektownego finału.

Kluczową, bardzo trudną partię Psyche powierzono Barbarze Zamek, posiadającej duże zdolności aktorskie oraz przyjemny w barwie, ale bardzo delikatny sopran o bardzo dużej emocjonalnej amplitudzie (oprócz Zamek w rolę Psyche wcielać się będzie także Magdalena Stefaniak). Najbardziej wyraziste postaci stworzył jednak w roli Blaksa Marcin Miloch, obdarzony mocnym, doskonale słyszalnym barytonem. Dobrze zaprezentował się Przemysław Baiński, którego tenor najlepiej wypada w pieśni Błędnego Rycerza, choć aktorsko (zwłaszcza w roli Stefana) artysta jest nierówny.

Wyraziste postaci kreuje obdarzony mocnym barytonem o ładnej barwie Marcin Miloch (na zdjęciu). Wyraziste postaci kreuje obdarzony mocnym barytonem o ładnej barwie Marcin Miloch (na zdjęciu).
Głównym problemem całej inscenizacji jest jednak kłopot większości artystów z przebiciem się wokalnie przez orkiestrę, przez co liczne fragmenty libretta pozostają niejasne (dotyczy to głównie postaci Arete i Ksieni, kreowanych przez Katarzynę Okońską, niekiedy też Psyche Barbary Zamek i Erosa Przemysława Baińskiego). Dlatego spektakl powinien być pokazywany wraz z tekstem libretta, bo choćby w finałowej scenie z szóstego rzędu nie sposób było usłyszeć o czym śpiewają Psyche i Eros. Takich problemów nie było w przypadku Marcina Milocha czy Eweliny Rakocy, która najlepiej prezentuje się w roli Laidy.

Muzyka Ludomira Różyckiego jest bardzo bogata i urozmaicona, pełna niespodziewanych zwrotów od piano do forte i instrumentalnych dodatków, przywodzących na myśl pojedyncze maźnięcia pędzla po płótnie, brzmieniowo w każdym obrazie inna, z licznymi nawiązaniami do twórczości Pucciniego czy Wagnera. Wszystkie te niuanse pieczołowicie oddaje prowadzona pewną ręką przez Rafała Kłoczko Orkiestra Opery Bałtyckiej - najmocniejszy element spektaklu. Efektownie w drugim, biesiadnym obrazie prezentuje się również Chór, zaś w odsłonie rewolucyjnej autorzy choreografii (Sayaka Haruna-KondrackaBartosz Kondracki) ciekawie wykorzystali możliwości tancerzy BTT.

Całe przedsięwzięcie sprawia wrażenie zbyt ściśle podporządkowanego nadrzędnemu celowi, jakim jest inscenizacja nie granej od lat, a zarazem bardzo wymagającej dla wykonawców opery. O ile wolnościowe hasła, powtarzane jak mantrę przez Psyche, tuż po I wojnie światowej trafiały na podatny grunt, dziś ani nie zaskakują oryginalnością ani głębią skojarzeń, zaś muzyka Różyckiego znacznie wykracza ponad niebyt udane libretto Jerzego Żuławskiego. Pewnie dlatego z wartościowego przedsięwzięcia jakim jest wskrzeszanie zapomnianych dzieł operowych, w przypadku "Erosa i Psyche" pozostaje kilka efektownych scen. Na więcej zabrakło potencjału.

Spektakl

Eros i Psyche

opera / operetka

Miejsca

Spektakle

Opinie (37) 2 zablokowane

  • Napisy

    Doceniam poziom młodych śpiewaków którym premiera zawdzięcza ożywienie dawno zapomnianej muzyki.Niestety duża cześć tekstu opery jest niezrozumiała,. Przyczyny są rożne , ale chyba zawinił charakter języka polskiego który śpiewany w wysokich rejestrach nie daje większych szans na jego zrozumienie.Stad aż prosi się o rownolegle wyświetlanie libretta.

    • 26 4

  • Faktycznie muzyka to najmocniejszy akcent tego spektaklu. (5)

    No ale skoro za pulpitem stanął Rafał Kłoczko to nie ma się co dziwić. Żal jedynie ściska pewną część ciała, że władze Gdyni nie potrafią wykorzystać takiego potencjału jaki ma ten człowiek i mają wszystko w tej ściśniętej części ciała.

    • 10 17

    • (4)

      Chyba niezbyt doświadczony z Ciebie drogi przedmówco muzyk, skoro tak pozytywnie odnosisz się do jakości Rafała Kłoczki jako dyrygenta

      • 5 2

      • ciekawe... (3)

        grałem z nim nie raz i zawsze jest to swietna współpraca - efekt pracy mowi sam za siebie,
        orkiestra brzmi swietnie! brawo panie rafale!

        • 0 5

        • jeszcze ciekawsze (2)

          Chyba inaczej rozumiemy pojęcie efektywnej współpracy oraz spójnego brzmienia. Rafał jest fajnym człowiekiem, ale do prawdziwego muzykowania i dyrygowania jeszcze mu daleko.

          • 4 0

          • ? (1)

            muzyk nie z trojmiasta, ktory dotarł do gdanska na spektakl badz tez nie, ale ocenic łatwo. znajdź mi prosze dyrygenta w tym wieku, co potrafi stworzyć cos na takim wysokim poziomie z tak trudnym zespołem, ktory nawet pod wspaniałym kozlowskim nie zawsze chce zabrzmiec, warto raczej w niego inwestować i pomoc mu sie rozwinąć skoro ma predyspozycje :) obserwuje go od kilku juz lat, choc nigdy z nim nie grałem i potencjał ma ogromny, ja tam trzymam za niego kciuki

            • 1 2

            • właśnie

              podpisuje się pod poprzednim, trzymamy kciuki i obserwujemy!

              • 1 2

  • nieciekawe, niezrozumiale i biedne!!! (4)

    Począwszy od głównej solistki, która śpiewała zła dykcja, z fałszamo, bez charakteru i plastyki ruchów, poprzez bardzo biedna i nijaka scenografię a skończywszy na beznadziejne streszczenie całego spektaklu w programie - napisane zresztą przez Panią Reżyser!!! (chyba na kolanie...) świadczy o braku szacunku dla pieniędzy widzów!!! 3 godziny spędzone na nudnym, nieciekawym i czasami wręcz śmiesznym przedstawieniu (bo do opery temu jest daleko!) za całe 80 zl jest wielka pomyłka. Wstyd. Wstyd ze ktokolwiek ma czelność tyle wziąść od ludzi za coś takiego!

    • 15 21

    • słucham? (1)

      chyba nie byliśmy na tym samym spektaklu... pani Zamek wspaniale kreowała trudną partię Psyche, Marcin Miloch jest niesamowity (patrzmy na niego uważnie, powinien coraz częściej dostawać główne partie, bo ma potencjał, jakich próżno szukać!), inscenizacja oszczędna, niemal ascetyczna, ale to jej atut - pozwala skupić się na dramaturgii i opisanej historii, a wykonanie chóru i orkiestry... wspaniałe! dyrygent - skądinad znany na Pomorzu bardzo dobrze - poradził sobie doskonale z tą trudną partyturą, brawo dla pana Kłoczki! oczywiście, że są mankamenty - czasem orkiestra nie dała się przebić młodym głosom, a napisy byc powinny - nawet we Włoszech podczas Traviaty są napisy w ojczystym języku - do następnych spektakli - które mam nadzieje będą - nalezy je dodać! A ja już kupuję bilety na środę na panią Stefaniak!

      • 12 9

      • młode głosy

        Jeśli głosy są "młode", to powinny sobie spokojnie "dorosnąć" zanim staną na scenie. Żadna dobra produkcja operowa nie może cechować się wyciszeniem orkiestry po to aby mały głos mógł się przebić.

        • 6 1

    • Ten komentarz nawet nie jest napisany po polsku.

      • 2 3

    • Wstyd to jest pisać "wziąść" zamiast "wziąć".
      A spektakl nie jest wstydem, jest po prostu skromny i mało widowiskowy.

      • 1 1

  • am

    Muzyka i jej przepiękne wykonanie jest tym, co ratuje tę Operę.

    • 10 9

  • Psyche!

    rola Psyche była wspaniała! kochamy panią i towarzyszącego erosa!!!

    • 13 13

  • zawiedziona (4)

    Gdyby soliści byli lepsi i dyrygent by wiedział co robi (miałam wrażenie, że orkiestra lepiej radziłaby sobie bez niego), to może bym przebolała 80zł za bilet.

    • 19 16

    • hejsterstwo na najwyższym poziomie...

      widać, że komuś znów nie odpowiada, że w Trójmieście dzieje się coś interesującego... soliści nie wszysy byli świetni, ale niektórzy byli absolutnie wspaniali (Miloch, Rakoca, Chmielecka, Kowalewski), a dyrygent świetnie poprowadził tę operę, ale może mamy różne punkty widzenia, cóż - jak dla mnie - spektakl powinien pozostać w repertuarze jak najdłużej!!!

      • 13 13

    • Ta orkiestra...

      Ta orkiestra rzępołów rżnąca wiecznie w bezpiecznym forte????

      • 7 7

    • do Karola W. (1)

      Tekst "zawiedzionej" to nie jest hejterstwo, tylko wyrażenie opinii. Ja z kolei nie neguję tego, iż wystawienie jakiejkolwiek opery Różyckiego jest interesujące. To świetna muzyka, i wspaniale że są ludzie tacy jak Kłoczko, którzy ją przywracają do życia. Jednakże nie można pozwolić na to aby muzyczna ciekawostka przerodziła się w jeden z głownych punktów programowych Opery Bałtyckiej, instytucji z wielomilionową dotacją. Tym bardziej, iż poziom tego przedstawienia jest wysoki, ale tylko w odniesieniu to produkcji jakiegoś studium operowego funkcjonującego przy poważnym teatrze. Dotyczy to solistów, dyrygenta i czasami również orkiestry.

      W latach 70' uznani w Europie producenci przedstawień porównywali jakość produkcji w Operze Bałtyckiej do teatrów w Zurychu, Paryżu a raz nawet do La Scalli. Teraz próżno szukać tych porównań.

      • 7 1

      • zgadzam się

        zgadzam sie z przedmówca, jeszcze długa droga przed solistami, dyrygentem i reżyserem, ale to bardzo dobra droga i stworzyli cos na całkiem niezłym poziomie, za pare lat maja szanse należeć do czołówki, obserwujmy, oceniajmy i miejmy nadzieje, ze bedzie coraz lepiej, trzymamy kciuki!

        • 3 0

  • słysząca

    To niesamowite, że już w ósmym rzędzie Ksieni i Arete była słyszana rewelacyjnie. Gratulacje dla Psyche.

    • 9 11

  • Bardzo pozytywnie

    Byłem, widziałem, słyszałem. Arete i Kseni świetnie, Psyche także super. Cały spektakl na wielkim plusie. Autor tekstu chyba się nie popisał z tym komentarzem

    • 10 14

  • piekny spektakl

    piekny spektakl, moze brakuje mi troche operowej scenografii z prawdziwego zdarzenia, ale muzyka załatwia wszystko , było pieknie !

    • 6 8

  • efekty multimedialne i wizualizacje istny dramat...

    Te wyswietlane banialuki to najslabszy, najbardziej kiczowaty punkt tej produkcji. Dalabym jeszcze punkt za dobre kostiumy.

    • 12 12

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Ile metrów pod ziemią znajduje się wystawa główna w Muzeum II Wojny Światowej?

 

Najczęściej czytane