• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Halo, tu Wilno!

Aleksandra Lamek, Jakub Knera
7 września 2009 (artykuł sprzed 14 lat) 
Niebanalne muzyczne brzmienia oczarowały publiczność. Niebanalne muzyczne brzmienia oczarowały publiczność.

Organizatorzy Festiwalu Wilno w Gdańsku po raz kolejny pokazali, że konsekwentnie odcinają się od prezentowania ludowej "cepeliady", koncentrując się na ambitnych i oryginalnych artystach, którzy stają się coraz popularniejsi nie tylko na wschód od Polski.



Jeden z dwóch trzonów festiwalu stanowiły wystawy fotograficzne. Ci z widzów, którzy liczyli na nawiązania do tradycyjnej, ludowej sztuki rodem z Litwy, mogą się poczuć zawiedzeni. Młodzi artyści rzadko podkreślają bowiem swoją tożsamość narodową, koncentrując się na zagadnieniach aktualnych dla większości Europejczyków. Wyjątek stanowi tutaj prezentowany w Galerii Pionowej cykl prac Vilmy Sileikiene "Made In Lithuania", która z upodobaniem fotografuje litewskie przedmioty "z duszą"(wśród nich jest m.in. chochla czy oprawiony w skórę notes), wykonane ręcznie, nietuzinkowe i zupełnie inne od tego, co można znaleźć dziś w każdej galerii handlowej.

Litewskie zespoły rozruszały publiczność zgromadzoną na Targu Węglowym.



Niebanalne okazały się pomysły absolwentów wileńskiej ASP, których prace wystawiono w Królewskiej Fabryce Karabinów. Jedna z autorek, Lina Kruopyte, w iście mistrzowski sposób naśladuje zdjęcia z kampanii reklamowych luksusowych marek odzieżowych, zadając tym samym pytanie o nieuchwytną granicę między podróbką, a oryginałem. Równie interesujący pomysł prezentuje Ieva Bernotaite, "doklejając" fotografię swojej twarzy na słynnych obrazach dawnych mistrzów, m.in. Hieronima Bosha.

W CSW Łaźnia w cyklu fotografii "Homes", Akvile Anglickaite obserwuje przedmieścia europejskich miast, starając się uchwycić ich powtarzalność i niezachwianą symetrię typowych osiedli mieszkaniowych, przypominających konstrukcje z klocków Lego. Druga z prezentowanych tam prac to "A place to wash the heart" Moniki Bielskyte - poetycki obraz, będący kompilacją zdjęć zgromadzonych podczas podróży autorki po miejscach tak odległych, jak Kambodża czy Wietnam. Czarno-białe, nieco nieostre zdjęcia w połączeniu z minimalistyczną muzyką sprawiają, że ciarki przechodzą po plecach, a nastrój nieuchwytnej grozy pozostaje jeszcze długo po zakończeniu seansu.

Atrakcyjna okazała się też zakończona w niedzielę wieczorem muzyczna część festiwalu. O tym, że nasi wschodni sąsiedzi mają pod tym względem sporo do zaoferowania, udowodniły występy takich zespołów, jak Balkan Sevdah czy Fusedmarc. Ci pierwsi w deszczowy sobotni wieczór rozgrzali publiczność niezwykle skoczną dawką muzyki folkowej, łączącej w sobie wpływy z chyba wszystkich krajów Półwyspu Bałkańskiego.

Imponująco wypadła grupa Fusedmarc, która w swoich dokonaniach łączy rock progresywny z brzmieniami elektronicznymi. Dźwięki, które serwowali na Targu Węglowym, porywały potężnymi rockowymi uderzeniami, połączonymi z pomysłowymi elektronicznymi bitami. Charakteru muzyce dodawała wokalistka zespołu, Cilia, której delikatny głos na tle muzyki brzmiał bardzo wyraziście.

Kulminacją muzycznej części był niedzielny koncert w przestrzeni Kościoła św. Jakuba, który okazał się doskonałym miejscem na występy muzyczne (oby było ich tam więcej!). Koncerty ukazujące różne oblicza akordeonu dali tam Raimondas Sviackevicius w towarzystwie wiolonczelisty Mindaugasa Baćkusa oraz Cezary Paciorek i Jarosław Bester. Pochodzący z Gdańska Paciorek zaprezentował przekrój standardów jazzowych, natomiast Bester zawładnął całym kościołem, wykorzystując akordeon do granic możliwości (to był jego pierwszy od 10 lat solowy występ!). Raz wygrywał melodie obezwładniające, niczym potężnie brzmiące organy, a innym razem wydobywał dźwięki, delikatnie wystukując je na guzikach instrumentu i balansując na granicy ciszy.

Festiwal Wilno w Gdańsku po raz kolejny przedstawił młodą sztukę litewską w tak ciekawy sposób i w tylu różnych miejscach, że jego organizatorom należą się brawa. Oby z roku na rok ta impreza rozwijała się jeszcze bardziej i zachęcała do poznawania kultury naszych wschodnich sąsiadów, która - jak pokazuje tegoroczna edycja imprezy - warta jest poznania.

Wystawa "Towards Photography" absolwentów wileńskiej ASP została przeniesiona do galerii w Dworku Artura (Gdańsk, ul. Dworcowa 9), gdzie można ją oglądać do 4 października. Natomiast wystawy Vilmy Sileikiene "Made in Lithuania" i "Process" w Galerii Pionova (Gdańsk, Olejarna 2) oraz "Homes" Akvile Anglickaite i "A Place to Wash the Heart Chapter 1 Wideo" w CSW Łaźnia potrwają do 25 września.

Zobacz także

Opinie (10)

  • :)

    Bardzo fajne koncerty, szkoda jedynie, że aura nie dopisała i wieczorami było zimno :)

    • 2 1

  • Litwini oddajcie nam Wilno-piekne stare polskie miasto! (2)

    • 4 10

    • Polacy! oddajcie nam Gdansk! (1)

      • 4 3

      • cos ci sie pomylilo. Gdansk byl zawsze polski

        • 3 4

  • zaje...

    byłam i potwierdzam

    • 1 2

  • Atalyja - bardzo dobry koncert !

    Urocza muzyka...

    • 3 1

  • Czekaliśmy na Polaków z Wilna - ku pamięci organizatorów "Wilna w Gdańsku"

    "Wilno w Polsce" okazało się WBREW OCZEKIWANIOM ogromnej rzeszy osiedlonych po wojnie w Gdańsku WILNIUKÓW (bo to oni w zdecydowanej większości stanowili publiczność) spotkaniem z kulturą przede wszystkim litewską. Czekali (ja również - moi rodzice pochodzą z Wilna) na polskie akcenty i polskich artystów - Polaków - prawdziwych patriotów, którzy żyjąc poza naszymi granicami znaleźli się w znacznie trudniejszej niż my Polacy tutaj warunkach, ale nie dali się ani stalinizmowi, ani kolejnym próbom zacierania polskich śladów na Wileńszczyźnie i przez tyle lat tę polskość pielęgnują - moglibyśmy uczyć się od NICH patriotyzmu. A już zniewagą dla nas Polaków była "konferansjerka" prowadzona przez litewskich artystów w języku rosyjskim tak, jakbyśmy byli dla nich byłą rosyjską republiką - żenujące.
    Przecież ideą takich spotkań akurat z Wilnem jest nie co innego, jak tylko fakt osiedlenia się w Gdańsku Polaków zmuszonych po wojnie decyzjami ZWYCIĘZCÓW do opuszczenia ukochanego Wilna. W tej sytuacji przyjęta forma zdarzenia "Wilno w Gdańsku" zupełnie nie przystaje do idei, jaka powinna mu przyświecać, bo w taki sposób możemy przyjaźnić się z jakimkolwiek innym miastem, skądkolwiek.

    • 4 1

  • wapniaki z urzędu miasta Gdańska

    Zepsuliście mi wieczór w teatrze, pozwalając, żeby takie coś jak te wschodnie brzędolenia zagłuszały mi spektakl w Teatrze Wybrzeże.
    A mówi się, że to taka prosta rzecz - POMYŚLEĆ.
    Gdybyście to umieli, to i wilk byłby syty i owca cała, a tak będę na was wapniaki psioczył gdzie się da.
    Następnym razem zerknijcie do grafika jak zechcecie ustawiać dwie imprezy w tym samym czasie.

    • 1 5

  • nie napisali NIC

    o jedzonku! a było, i to dużo!

    redaktorzyny marne......

    • 1 0

  • człowieku

    grafik imprez na Targu jest znany na rok wczesniej. nakładanie sie imprez to nic złego, teatr jest zle odizolowany kustycznie. W malarni słychać ogłosy z knajpy itp. wjęc spokojnie.

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

W 2015 r. oficjalnie otwarto:

 

Najczęściej czytane