• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Głos z Plamy. Tu jest osiedlowy klimat i wszystko jest możliwe

Jakub Knera
13 lipca 2012 (artykuł sprzed 11 lat) 
Jerzy Mazzoll jest jedną z osób, która zna klub Plama na Zaspie niemal od początku jego istnienia. Jerzy Mazzoll jest jedną z osób, która zna klub Plama na Zaspie niemal od początku jego istnienia.

Plama rozpoczynała jako klub osiedlowy, a zmieniła się w ważną instytucję kultury w Gdańsku. Może tu przyjść ktoś z końca Gdańska, ale też pan, który stoi na rogu ulicy Pilotów. Panuje w niej domowy i osiedlowy klimat, ale wszystko jest tu możliwe - opowiada trójmiejski muzyk, Jerzy Mazzol, od lat związany z klubem na Zaspie.



Jakub Knera: Co jako pierwsze przychodzi ci na myśl, kiedy myślisz o Plamie?

Jerzy Mazzoll: Ludzie pełni pasji i poświęcenia oraz wydarzenia - czarowne, niezwykłe i często dziejowe, na pewno dla mnie, ale myślę, że też dla pewnej generacji ludzi. Moja pamięć sięga ponad ćwierć wieku wstecz, jeszcze do epoki imprezy "Rock na Zaspie". Ta nazwa, godna jak na swoje czasy, obejmowała niezwykle szeroki aspekt muzyczny i społeczny. Elwira Twardowska miała odwagę zaprosić Konwet A (ówczesną punkrockową gwiazdę), chłopaków z Ivana Groźnego (alternatywnego rocka granego przez młodocianych intelektualistów) i She z Tomkiem Lipnickim w składzie. Niezwykle różnorodnie było też pod klubem, gdzie na przeciwko siebie stawała grupa punków i skinów, których Elwira musiała uspokajać. Z niektórymi uczestnikami tych wydarzeń spotkałem się niedawno - z chłopakami z Ivana Groźnego weszliśmy do studia, a z Tomkiem Lipnickim gościnnie zagrałem serie koncertów i wydałem płytę "pi".

W Plamie zawsze najważniejsi byli ludzie, prawda?

Katalizatorem wszystkich późniejszych, ale i tych pierwszych "zaspowych objawień artystycznych i edukacyjnych" była Elwira Twardowska. To ona dobierała i motywowała zespół ludzi, który później tak wiele dokonał i działa do dziś. To "człowiek instytucja" - podjęła ciężar bycia urzędnikiem, by innych zarazić swą artystyczną pasją i dać im możliwość jej rozwijania. To były działania społeczne, często na bardzo wysokim poziomie artystycznym, a także na wartościowym poziomie edukacyjnym. Elwira wykształciła pokolenie ludzi myślących z odwagą o realizacji niezwykłych koncepcji w tym, a nie innym miejscu - swoim bloku, osiedlu, dzielnicy, a wreszcie: w mieście! Trudno by wymienić wszystkich, którzy tę "szkołę plamową" przeszli, ale dziś doskonale tę ideę kontynuuje jej wieloletni współpracownik i wychowanek plamowych inicjatyw, Szymon Wróblewski.

Jakie znaczenie ma dla ciebie klub Plama?

To dzięki Plamie rozkręcił się festiwal Yass-No i cały nurt muzyki yassowej.

W połowie lat 90. zorganizowałem Pierwszy Festiwal Muzyki Improwizowanej w Sopocie na plaży obok Teatru Atelier. Plama od razu to podchwyciła i przejmując organizacyjno-produkcyjną stronę, pomogła mi zorganizować festiwal Yass-no na Ołowiance nad Motławą. W centrum miasta zagrały wszystkie zespoły yassowe: Kury, Arhythmic Orchestra, Łoskot, Maestro Trytony, a do tego na dużej scenie pierwszy raz pojawił się Leszek Możdżer solo.

Plama stała się łącznikiem pomiędzy różnymi światami muzycznymi?

Było z nią związanych wielu twórców, a dodatkowo panowała tutaj niesamowita atmosfera. Trochę domowy i osiedlowy klimat, ale wszystko było możliwe. Pamiętam jak w listopadzie 2001 roku ostatni koncert zagrał tu Jacek Olter. Ciężko było mu przyjechać, a kiedy już tu dotarł, okazało się, że nie było dla niego perkusji, ani nawet pałeczek. Ale to nie był problem - dzwoniło się do kogoś z okolicy i w ciągu kilku minut jakiś perkusista z 10 piętra przynosił taki zestaw. Tu pierwsze kroki stawiał Bunio, teraz grający z D4D - właśnie w Plamie po raz pierwszy grał na komputerze, a nie na basie, właśnie z Jackiem Olterem i Mateuszem. Wspólnie zagraliśmy wciąż niewydany, ale chyba ostatni, koncert Jacka.

Wielu świetnych muzyków z całego świata przyjeżdżało, aby grać między blokami na Zaspie.

Cała Polska utożsamia yass z Bydgoszczą, ale to właśnie tutaj ten nurt rozkwitł na trójmiejską miarę. Podczas jednej z edycji Yass-No ściągnąłem całą śmietankę tej sceny. Tutaj grali Caspar Brotzman, syn saksofonisty Petera Brotzmana, John Butcher czy John Jasnoch. Tu zagrała koncert - dedykowany Michałowi Twardowskiemu - sekcja grupy Satlah, gwiazda wytwórni Jona Zorna. Ezra Shanir Blumenkrantz i Kevin Zubek zdecydowali się nawet zagrać ze mną w trio na dwa dni przed odlotem do Ameryki. To przecież właśnie na nasz festiwal po raz pierwszy ściągnęliśmy Wima Mertensa. Był w Gdańsku, ale finalnie nie wystąpił, jednak dwa miesiące później zagrał w Polskiej Filharmonii Bałtyckiej. Wielką rolę odgrywał Michał Twardowski, który ściągał masę wykonawców, ale też propagował lokalnych twórców i wysyłał ich nagrania za granicę. My zyskiwaliśmy kontakty na świecie. A kiedy oni przyjeżdżali, byli zachwyceni, że pojawia się tu pełno publiczności, która słucha muzyki w skupieniu, nie zawsze w perfekcyjnych warunkach, ale poświęca jej uwagę, zna się na tej muzyce i wyraża entuzjazm nawet dla bardzo wyrafinowanych jej form.

Na początku Plama była bardzo mała, ale z czasem zaczęła się rozrastać.

Tak, z czasem zwiększała swoje gabaryty, rozbudowywała sale. A nagłośnienie, które było przyklejone taśmą do sufitu wraz z realizatorem dźwięku, zostało zastąpione tym świetnie przygotowanym i profesjonalnie obsługiwanym. Jednak wielkość tego miejsca nigdy nie polegała na rozmiarach sali, świetnej lokalizacji, błyskotliwych reklamach czy ogromnych funduszach. Plama zaczynała od podstaw: kreatywnej idei, otwartości, pasji twórczej, pracy i konsekwencji, by po latach okazało się, że ich dorobek jest ogromny!

A jak postrzegasz Plamę obecnie?

W Trójmieście jest o wiele więcej klubów, a oferta kulturalna znacznie się powiększyła, ale myślę że właśnie dzięki swojej specyficznej "osiedlowej" ofercie, Plama wciąż wyróżnia się w pewien sposób na tle innych miejsc. Tu odbywała się seria solowych koncertów Supersam (które wzięły nazwę od mojej płyty i projektu o tej samej nazwie, z czego jestem dumny). Imponująca jest lista tych, którzy grali i chcieliby zagrać w tej formie i miejscu. Są też Koncerty Na Dachu i Muzyka w Blokowisku. Kiedyś graliśmy tu ze Skoliasem i sam przyznał, że nie pamięta 90 proc. swoich koncertów, a właśnie ten na Dachu Plamy świetnie zapamiętał!

Lokalizacja pomiędzy blokami wcale nie jest wadą.

To miejsce, które wyłaniało się jako klub osiedlowy, a zmieniło w ważną instytucję kultury w Gdańsku, nie wstydzi się swojej lokalizacji, bo to właśnie ona stanowi o jego wartości. Może tu przyjść ktoś z końca Gdańska, ale też pan, który stoi na rogu ulicy Pilotów. Plama przez swój społeczny charakter wychowała słuchacza i oparła się upływowi czasu. Ważne jest też to, że nie zmieniła lokalizacji. I co najważniejsze - kiedy są koncerty, ludzie przychodzą na nie, aby ich słuchać. Najważniejsza jest muzyka. A całą reszta zajmują się tu ludzie, których wokół tego miejsca zgromadziła pasja.

"Głos z Plamy" jest cyklem artykułów o charakterze sponsorowanym, publikowanych raz w miesiącu i mającym na celu przybliżenie profilu placówki kultury Plama GAK i ludzi wokół niej skupionych.

Miejsca

  • Plama Gdańsk, Pilotów 11

Opinie (16)

  • Najlepszy klimat panuje pod budynkami na Jana Pawła II. (7)

    Na tych ławeczkach pod sklepami i oknami mieszkańców zbiera się zawsze śmietanka towarzysko artystyczna z całej okolicy i dyskutują do późnych godzin nocnych i wczesnych porannych o wyższości winiunia o smaku lipowego nad wiśniowym.

    • 56 0

    • Totalna bohema

      • 12 0

    • Dziś się darli Lechia przez pół nocy... (4)

      • 10 0

      • (2)

        bo to debile

        • 10 3

        • (1)

          zejdź do nich i powiedz to samo. Zobaczymy kto wyjdzie na debila

          • 4 3

          • i tu jest pies pogrzebany...

            • 1 0

      • bo to są władcy pół-nocy :)

        • 13 0

    • komentarze jak zwykle miażdżą jaja haha

      • 2 0

  • Panie Mazzol

    A ja pamietam Pan mietolenie do spiewu gardlowego Gen-Dosa. To byla totalna klapa. Jakos dziwnym trafem nie pojawil sie ten Pan pozniej. Ciekawe dlaczego?

    • 4 2

  • cikawe dlaczego?...

    być może dlatego, że Pan Gendos pochodzi z Republiki Tuvy i jest rozchwytywanym na całym świecie śpiewakiem używającym unikalnej dla tego regionu techniki śpiewu gardłowego (throaght singing)?...

    • 1 1

  • Lokalizacja pomiędzy blokami wcale nie jest wadą. (1)

    Jak dla kogo. Od 3 lat w kółko ta sama denerwująca muzyczka leci w weekendy do późnych godzin bo banda pseudoartystów musi wywijać do nich na trawie jakieś tańce i udawać że coś ćwiczą.

    • 7 5

    • po 22 to zakłócanie ciszy nocnej
      dzwonisz po pały i masz spokój....

      • 2 2

  • na zaspie plama czyli czarny snieg...kupa

    • 2 2

  • lokalizacja =kłopot

    • 0 0

  • Za dużo decybeli...

    Nie mam nic przeciwko działalności Plamy,ale próby,które odbywają się przy bardzo głośnej muzyce,naprawdę utrudniają weekendowy wypoczynek.Myślę,że niemal każdy mieszkaniec osiedla zna juz na pamięć cały spektakl 'Nić Ariadny' i o ciarki doprowadza go demoniczna muzyka,która temu towarzyszy.Apeluję do osób zarządzających Plamą,aby w trakcie prób muzyka grała nieco ciszej!Dla nas,mieszkańców,jest to naprawdę wielki kłopot i dyskomfort,a wcześniejsze prośby niestety nie przyniosły rezulatu...

    • 2 0

  • Plama na władzach

    No, proszę, a władze Gdańska jakoś nie zauważyły starań Elwiry Twardowskiej i działań klubu Plama. Co roku nagradzają nikomu nieznanych krewnych i znajomych królika, o których ani wcześniej, ani później nikt nie słyszał. Pewnie w Wydziale Kultury siedzi jakiś chłopo-robotnik.

    • 3 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Cenioną w środowisku Wrocławską Nagrodę Poetycką Silesius w 2010 roku otrzymał trójmiejski poeta...

 

Najczęściej czytane