• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Filharmonia Dowcipu - zabawnie i na bakier z konwenansami

Ewa Palińska
11 stycznia 2016 (artykuł sprzed 8 lat) 
Filharmonia Dowcipu za nic ma sobie normy i konwenanse. Jedyne, co jest stałe i niepodważalne, to wysoki poziom artystyczny, klasa i blichtr. Filharmonia Dowcipu za nic ma sobie normy i konwenanse. Jedyne, co jest stałe i niepodważalne, to wysoki poziom artystyczny, klasa i blichtr.

Największe przeboje, nie tylko klasyczne, w znakomitych aranżacjach, program pełen humoru, utalentowani artyści i perfekcyjna realizacja to niewątpliwe atuty widowiska "Klasyka po bandzie", zaprezentowanego przez Filharmonię Dowcipu w niedzielny wieczór Filharmonii Bałtyckiej. Waldemar Malicki po raz kolejny pokazał, że nawet żarty branżowe mogą okazać się śmieszne dla szerokiego odbiorcy i że muzyk zawodowy zachowuje wielką klasę nawet wtedy, kiedy zżera go egocentryzm i wygłasza poglądy dalekie od powszechnie akceptowanych.



Filharmonia Dowcipu za nic ma sobie normy i konwenanse. Jedyne, co jest stałe i niepodważalne, to wysoki poziom artystyczny, klasa i blichtr. Organizatorzy, powołując "Filharmonię", postawili sobie jasne cele, które cały czas niezmiennie realizują. Orkiestrę tworzą najlepsi z muzyków, jakich znają. Pierwsze skrzypce grają nie tylko najzdolniejsze, ale i najseksowniejsze dziewczyny. Śpiewacy mają nie tylko śpiewać, ale i mieć w sobie "to coś". Jeśli chodzi o kwestie muzyczne, to z góry założono, że klasyka zostanie wywrócona do góry nogami, a z popem artyści zrobią to, na co najdzie ich ochota.

Po niedzielnych koncertach w Filharmonii Bałtyckiej można śmiało przyznać, że plan ten udało się organizatorom zrealizować w stu procentach. Pierwsze skrzypce grał... Waldemar Malicki ze swoim fortepianem. Artysta już na wstępie podkreślił, że to on jest najważniejszy, że fortepian jest najgenialniejszym z instrumentów i inne nie dorastają mu do pięt. Pozostali muzycy poczuli się oczywiście urażeni, czego rezultatem był "spontaniczny" bunt i niezwykle energetyczny slam. Wystrzegając się spoilera, rezultatu tych potyczek nie zdradzę.
Waldemar Malicki był, jak zwykle,  elegancki i obrazoburczy obyczajowo. Waldemar Malicki był, jak zwykle,  elegancki i obrazoburczy obyczajowo.

Filharmonia Dowcipu funkcjonuje jak organizm - każdy z muzyków jest integralną częścią całości. Nie ma elementów zbędnych, pozostawionych przypadkowi czy wyłączonych z akcji scenicznej. Niezwykle ważna jest oprawa wizualna. Skoro zatrudnia się najseksowniejsze skrzypaczki, to trzeba ten seksapil wyeksponować, a jednak choć panie wystąpiły w bardzo kusych i prowokacyjnych kreacjach, nie było w tym za grosz wulgarności. Blichtrem i klasą zachwycały również kostiumy sopranistki, Anity Rywalskiej - Sosnowskiej. Nie mniej stylowo prezentowali się panowie w swoich frakach. Elegancja to przecież znak rozpoznawczy Filharmonii Dowcipu.

Na scenie nie było prywaty. Każdy z artystów nie tylko znakomicie spełniał się w roli muzyka, ale i aktora. Kostiumy, gesty, mimika dopełniały muzyczne gagi i potęgowały komizm. O ostateczny kształt całości zadbała ekipa techniczna, czuwająca nad nagłośnieniem i oświetleniem tego, co w danym momencie było istotne.

Podczas dwugodzinnego widowiska zaprezentowane zostały aranżacje największych przebojów od klasyki po pop, rock, a nawet grunge. Każdy z muzyków orkiestrowych miał okazję zaprezentować się w popisach solowych, często dość zaskakujących. Największe wrażenie zrobiła na mnie skrzypaczka, która zachwycała swoimi popisami wokalnymi i charyzmą - jej wykonanie "I Have Nothing" z repertuaru Whitney Houston było wręcz fenomenalne! Niemniejsze wrażenie robili sopranistka śpiewająca grunge czy tenor Marcin Pomykała grający na gitarze... stojąc na fortepianie.

Jeśli chodzi o konferansjerkę Waldemara Malickiego, to wydaje mi się, że była nieco skromniejsza niż podczas wcześniejszych projektów. Poziom żartów pozostał jednak niezmienny - obyczajowo obrazoburczy. Malicki, w odróżnieniu od wielu innych "muzycznych dowcipnisiów", podjął ryzyko zaprezentowania publiczności żartów branżowych. Skecz z dwiema altowiolistkami grającymi walce był genialny, ale czy naprawdę w pełni zrozumiały dla wszystkich? Śmiem wątpić, choć mnie rozbawił do łez.
Dobrze wykonana muzyka jest rozrywką samą w sobie a opatrzona komentarzami Waldemara Malickiego potrafi rozbawić publiczność do łez. Dobrze wykonana muzyka jest rozrywką samą w sobie a opatrzona komentarzami Waldemara Malickiego potrafi rozbawić publiczność do łez.

Choć można mieć zastrzeżenia do ilości, poziomu i śmieszności żartów, to program muzyczny był perfekcyjnie skrojony, aranżacje znakomite a wykonanie w pełni profesjonalne. Z drugiej strony, czy warto byłoby dodawać więcej żartów mówionych, skoro cała kreacja sceniczna orkiestry była jednym, wielkim, udanym żartem? Tańcząca tango (na zmianę z Malickim i prowadzącym orkiestrę Bernardem Chmielarzem) wiolonczelistka, śpiewająca skrzypaczka, grający klubowe aranże "Prząśniczki" klawiszowiec, humorzasta i grunge' ująca diva, a w finale, na bis, Gummy Bear zaśpiewany przez tenora i odtańczony przez dyrygenta to rozrywka, która nie wymagała komentarza słownego. Ja ubawiłam się do łez. Wielu z uczestników wydarzenia również, nagradzając wykonawców gromkimi brawami i zasłużoną owacją na stojąco.

Gummy Bear na bis.

Miejsca

Wydarzenia

Zobacz także

Opinie (10)

  • Miód na uszy

    Byłem widziałem słuchałem i jestem zachwycony ;) dużo pięknej muzyki przy sporej dawce humoru :)

    • 19 4

  • super!

    Miałam okazje uczestniczyć w koncercie w Operze Leśnej. Bawiłam sie wspaniale. Cudowne połączenie muzyki klasycznej z ogromna dozą humoru. Kultura dla starszych i młodszych widzów. Polecam!

    • 6 5

  • Fatalna akustyka (2)

    A ja siedziałam w Sektorze B rząd IX ( bilety po 120 zł) i niestety niewiele rozumiałam, akutstyka tragiczna.

    • 12 4

    • To prawda, denerwujący metaliczny pogłos zwłaszcza podczas wypowiedzi, dodatkowo niechlujna wymowa Malickiego oraz niepotrzebnie mega głośne ustawienia jak dla głuchych, co było niezwykle męczące.

      • 3 0

    • W sektorze super!

      • 1 0

  • Wspaniały wieczór ! (1)

    Polecam każdemu! Niezwykłe widowisko i balsam dla duszy :)
    Jedyny minus - klimatyzacja, a w zasadzie jej brak, w sali było bardzo duszno.

    • 10 5

    • bez przesady z tym, że za duszno

      byłem
      nie było nic za duszno
      trzeba było się lżej ubrać a nie w kożuch lub wełniane, grube swetry
      tu jest filharmonia a nie stok narciarski (tam raczej trzeba się cieplej ubrać :)

      • 5 0

  • W sektorze A super!

    • 2 0

  • Jak zwykle info po fakcie

    • 1 0

  • Bylam ,wspaniały występ,oby więcej takich rozrywek w naszej Filharmonii się odbywało:)

    • 0 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Jaki nietypowy jubileusz obchodził w październiku 2010 roku maestro José Maria Florencio?

 

Najczęściej czytane