- 1 To niesamowite znalezisko ma... 600 lat (15 opinii)
- 2 Tu nie spodziewasz się sztuki, a jednak! (9 opinii)
- 3 Jak zarobiłem 2 mln USD na giełdzie (69 opinii)
- 4 Prawdziwy hit na scenie Teatru Muzycznego (7 opinii)
- 5 Słynny pisarz z Gdańska bohaterem muralu (27 opinii)
- 6 Przed nami święto poezji i literatury (30 opinii)
Cygańska dusza i solo na koguciku. Relacja z Koncertu Noworocznego
Co mają wspólnego Vadim Brodski, Adam Małysz i Justyna Kowalczyk? Cała trójka musiała wykazać się wstrzemięźliwością w noc sylwestrową, aby z powodzeniem wystąpić pierwszego stycznia. Warto podkreślić, że filharmonicy gdańscy zabawiali trójmiejską publiczność także w ostatni dzień starego roku. Publiczność to doceniła, bowiem podczas Koncertu Noworocznego wypełniła salę koncertową na Ołowiance niemal w całości.
Gwiazdą koncertu był Vadim Brodski. Urodzony w Kijowie, Polak z wyboru, doskonale czuł się w roli wodzireja. Elektryzujący wirtuoz zwyciężył za młodu w trzech wielkich konkursach skrzypcowych. Od tamtej pory zakazano mu udziału w konkursach, aby dać szanse innym. Samo pojawienie się na scenie Brodskiego sprawiło, że orkiestra, która z początku wydawała się nieco ospała i zdekoncentrowana, zabłysła i rozwinęła skrzydła.
Przy "Liebesfreud" Fritza Kreislera i "Melodiach Cygańskich" Pablo Sarasate, Vadim Brodski dał upust swej fantastycznej energii. Grał z zawadiackim uśmieszkiem, jakby prócz nauki w najlepszych szkołach, terminował także u cygańskich muzykantów.
Świetnie wypadł także muzyczny żart, przygotowany przez skrzypka wraz z Waldemarem Malickim. Utwór, który rozpoczął się od pomieszania kolędy "Jingle Bells" z "Eine Kleine Nachtmusik", rozwinął się w wirtuozowską podróż przez różne kultury (żydowską, węgierską, rosyjską) i najsłynniejsze melodie muzyki klasycznej. Gdyby wykonali to didżeje, nazwalibyśmy ten utwór "mash-upem".
Przeciwwagę dla Brodskiego stanowiła tego wieczoru magnetyczna sopranistka z Meksyku, Susana Mijangos. Głos czarnowłosej śpiewaczki dał ukojenie nerwom. Sprawił, że orkietra nabrała głęboko powietrza, grała subtelnie i spokojnie.
Mijangos szczególnie mogła się podobać w trzech pieśniach Manuela de Falli, pochodzących ze zbioru "Siete Canciones Populares Españolas". W tych krótkich utworach śpiewaczka dała wyraz temu, co najpiękniejsze w kulturze latynoamerykańskiej: zmysłowości i głębokiej emocjonalności. Jej wyraziste wibrato w wysokich partiach rozświetlało całą salę koncertową.
Kolejnym punktem programu był zestaw pieśni zespołu The Beatles w autorskich aranżacjach Vadima Brodskiego. Przerabianie utworów czwórki z Liverpoolu to stąpanie po cienkim lodzie. Ich charakter i brzmienie są oryginalne, dopracowane. Można odnieść wrażenie, że to dzieła skończone.
Wersje przedstawione przez Orkiestrę Filharmoników Gdańskich zostały pozbawione lekkości i swobody oryginału. Grane w rytmie marszowym ("Yellow Submarine") czy bolero ("Hey Jude") zabrzmiały nieco kwadratowo. Przy "Eleanor Rigby" orkiestra zaś w pewnym momencie w ogóle zgubiła rytm.
I dobrze, w końcu to koncert sylwestrowy, a muzycy to ludzie, nie maszyny. A gdy Brodski zagrał swoje dwa ulubione utwory Beatlesów ("And I Love Her" oraz "Michelle"), czuć było, że wykonuje je z pasją, a nie tylko ku uciesze publiczności.
Skrzypek, nawet gdy przeistaczał się w wodzireja, nie przekraczał cienkiej granicy między muzyką, a kabaretem. Jego świetna wersja innego utworu Beatlesów "Maxwell's Silver Hammer" to dowód na to, że klaskanie publiczności w rytm piosenki może być integralną częścią kompozycji, a nie biesiadnym podrygiwaniem. Brawo!
Program koncertu uzupełniły walce i polki Straussa, którymi filharmonicy oddali cześć swym wiedeńskim kolegom. "Polka Kukułka" z solową partią dyrygenta Jerzego Koska na glinianym koguciku wywołała salwę śmiechu i burzę braw. Czego życzymy Filharmonii Bałtyckiej przez cały rok.
Miejsca
Wydarzenia
Zobacz także
Opinie (5)
-
2011-01-02 21:10
piękny koncert
Zgadzam się, było naprawdę cudnie:) Vadim Brodsky - niesamowity, to naprawdę geniusz. Bardzo dobra była CAŁA orkiestra Filharmoników Gdańskich, wyróżniała się Pani Ola Kurnyta - nie dość, że wczorajszego wieczoru od począku do końca "żyła" koncertem, była bardzo urokliwa nie tylko grając na bębnach i in. instrumentach, ale też wykonując popisowy nr, gdy "grała" na ...maszynie do pisania. Super!
- 3 0
-
2011-01-02 22:28
ciekawe czy autor recenzji też wykazał sie wstrzemiezliwoscią by..
.." z powodzeniem wystąpić pierwszego stycznia. "
- 3 0
-
2011-01-03 04:10
raz do roku zdarza sie dobry koncert
na Olowiance.
- 1 1
-
2011-01-03 10:00
Czekam na recenzję wczorajszej pseudorewii :-)
- 0 0
-
2011-01-03 14:02
"Rosyjska"rewia -filharmonia na poziomie remizy strażackiej
Wczoraj 02.01 2011r uczestniczyłem w reklamowanym widowisku muzycznym pod tytułem REWIA ROSYJSKA:Najpiękniejsze Melodie.Wybraliśmy się tam większą grupą przyjaciół aby nasycić duszę pięknem liryki rosyjskiej,która w nas Polakach zawsze ma wiernych,oddanych słucha słuchaczy. Amatorszczyzna,niezrozumienie pojęć,tej pseudoFRANCUSKIEJ "rewii"na poziomie remizy strażackiej,prowadzonej przez ZAWODOWEGO STRAŻAKA,który co chwila to podkreślał,stawia pytania pod adresem dyrekcji FILHARMONII BAŁTYCKIEJ czy powinna dalej sprawować pieczę nad programem artystycznym w tej placówce kultury wysokich lotów.Ktoś z dyrekcji powinien w ramach przeprosin za"wypadek przy pracy"pomyśleć o jakiejś formie zadośćuczynienia za tą porażkę ,stracony czas,pieniądze i zdegustowanie widowni.
- 1 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.