- 1 Co robić w długi weekend w mieście? (40 opinii)
- 2 Tysiące osób odwiedziło Twierdzę Wisłoujście (70 opinii)
- 3 Maj miesiącem festiwali (7 opinii)
- 4 Orzechowski: Szukam dziur w rzeczywistości (16 opinii)
- 5 Wystawa trójmiejskiej malarki w Wenecji (69 opinii)
- 6 Komiksy, polityka i SF. Lektury na wiosnę (19 opinii)
Całą rodziną na koncert w filharmonii? Warto!
Przygotowanie programu koncertu familijnego nie jest rzeczą łatwą. Inne oczekiwania mają kilkuletnie dzieci, inne nastolatki, zgoła odmienne dorośli. Podczas niedzielnego koncertu zatytułowanego "Tańcująca muzyka" Ernst van Tiel postawił na repertuar bardzo ambitny. Pomysł okazał się strzałem w dziesiątkę - potęga brzmienia Orkiestry Filharmonii Bałtyckiej robiła wrażenie nie tylko na dzieciach.
Przewodnikiem po świecie muzyki tanecznej była aktorka Teatru Wybrzeże Marzena Nieczuja-Urbańska, która opowiadała o wykonywanych tańcach, krajach z których pochodzili kompozytorzy, przybliżała fabułę utworów, z których zaczerpnięto fragmenty muzyczne. O ile forma była faktycznie ciekawa (aktorka za każdym razem przemawiała z innego miejsca, zadawała dzieciom pytania zachęcając tym samym do czynnego udziału), to jednak zdarzały się jej wpadki merytoryczne, jak na przykład nazwanie mazurka polskim tańcem narodowym. Świetnie natomiast rozumiała się z maestro Ernstem van Tielem, dzięki czemu koncert miał spójną konstrukcję, a każdy komentarz płynnie łączył się z następującym po nim przykładem muzycznym.
Koncert rozpoczęło wykonanie "Tańca węgierskiego" Johannesa Brahmsa. Za sprawą muzyki Piotra Czajkowskiego z baletów "Dziadek do orzechów" i "Jezioro łabędzie" przenieśliśmy się do XIX-wiecznej Rosji, w której już wtedy (zdaniem Nieczui-Ubrańskiej) tańczono break dance. Podczas "Tańca z szablami" A. Chaczaturiana publiczność usłyszała, jak brzmią partie poszczególnych instrumentów (oraz grup) i co wyniknie z tego, jeżeli ich brzmienia nałożą się na siebie. Orkiestra PFB zagrała również "Habanerę" z opery Carmen G. Bizeta (bez wokalisty, za to pod dyrekcją ochotnika z publiczności) oraz dynamiczne "Mambo" z musicalu West Side Story będące jednym z pierwszych przykładów wykorzystania tego tańca w twórczości kompozytorów amerykańskich.
Malkontenci obawiali się, czy chęć dotarcia do jak najszerszej publiczności, jaką van Tiel zadeklarował obejmując stanowisko dyrektora artystycznego Filharmonii Bałtyckiej, nie wpłynie negatywnie na wizerunek tej instytucji i jakość prezentowanego repertuaru. Obawiali się niesłusznie, czego dowodem był niedzielny koncert. Zaprezentowano bardzo ambitny i trudny repertuar, a mimo tego przyjemny dla ucha. Koncert był nie lada gratką nie tylko dla dzieci, ale dla miłośników muzyki w ogóle, ze względu na ciekawą kompilację utworów tanecznych oraz możliwość delektowania się potęgą brzmienia wielkiej orkiestry symfonicznej, znakomicie prowadzonej przez van Tiela.
Publiczność była zachwycona, ale nie doczekała się bisu. Mali melomani natomiast, wykorzystując zejście muzyków ze sceny, natychmiast podeszli bliżej, żeby przyjrzeć się instrumentom. Należy również pochwalić dzieci za wzorowe zachowanie - grzecznie siedziały wsłuchane w wykonywaną muzykę lub zaciekawione cichutko podchodziły bliżej sceny.
Koncertów jak "Tańcująca muzyka" w Filharmonii Bałtyckiej powinno odbywać się więcej, ponieważ zainteresowanie publiczności jest ogromne. Póki co, warto jak najszybciej zaopatrzyć się w bilety na następny koncert familijny, który odbędzie się 1 czerwca.
Miejsca
Wydarzenia
Zobacz także
Opinie (25) 5 zablokowanych
-
2013-04-07 21:27
Brawo ! (1)
- 18 1
-
2013-04-07 23:47
pewnie że brawo
ALE CZY TO BYŁ "ambitny i trudny" repertuar? Nie był! Ale był dobrze wykonany. Brawo więc dla filharmoników gdańskich, a anty-brawo dla dziennikarki, która nie odróżnia repertuaru ambitnego i trudnego od repertuaru dobrze wszystkim znanego co najmniej od 100 lat.
- 2 1
-
2013-04-07 23:16
Kontakt publiki (3)
a w jaki sposób zachęcić młodego widza (4-7 lat) do przyjścia następnym razem na koncert? Chyba właśnie przez zabawę dyrygenta z młodymi słuchaczami.
- 6 4
-
2013-04-07 23:34
kontakt publiki (1)
przez angażowanie ... pomysł przez zabawę w dyrygenta jak najbardziej jest dobry ale tylko dla jednego dziecka a na sali były dziesiątki dzieci... więc każdy utwór powinien zawierać elementy które angażują młodego widza/ów a nie tylko jeden czy dwa utwory
- 4 3
-
2013-04-07 23:39
w filharmonii uczmy słuchac muzyki
od tego ona jest , nie od gier i zabaw
- 6 4
-
2013-04-07 23:24
atrakcyjną i wartościową muzyką połączoną z ciekawym komentarzem, w którym wyjaśni się dzieciom o co chodzi w muzyce. Dzisiaj pani średnio poszło ale ma zadatki, więc następnym razem może będzie lepiej. Stawiajmy dzieciom wysoko poprzeczkę, żeby się rozwijały a nie równały w dół. Mądre są, dadzą radę.
- 6 2
-
2013-04-07 21:06
Oczywiście że warto, (1)
jak się dzieciak rozedrze to jednego śpiewaka więcej.
- 8 17
-
2013-04-07 23:03
Poziom opinii
Ten artykuł znajduje się w dziale kultura, a nie głupota. Dlatego bardzo się cieszymy, że nigdy nie pójdziesz do filharmonii.
- 9 1
-
2013-04-07 21:53
...
Wybieram nieco inną muzykę, ale sam pomysł uważam za bardzo dobry!
Muzyka rozwija i częściowo uwalnia od dzisiejszych używek typu: tv, komputer, konsole, itp.
Nasza familia (rodzice + 11 i 4-latek) wybiera się w tym roku, po raz kolejny na bicie rekordu Guinessa do Wrocławia, Seven Festiwal, Jarocin, Woodstock, a może i coś jeszcze...- 6 2
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.